10 październik 2015. Paskudny sobotni wieczór w Baśniogrodzie, nie dość że było chłodno to jeszcze pochmurno i padało, ale cóż, takie są uroki jesieni. Nie ma co narzekać, bywało gorzej. Sklepy powoli się zamykały, pozostawały już tylko nocne, no i oczywiście bary. Nie było to jednak rzeczą która interesowała Lisa, szedł do swojego domu ubrany w bluzę z kapturem i jeansy, chciał móc już coś zjeść i pójść spać. To było najlepsze co mógł zrobić w taki dzień. Dochodziła godzina 21. (ogólnie macie na razie wolną rękę.)