Sweet Apple Acres, Ponnyville, godz. 5.50
Rozpoczęłam dzień jak co dzień. Wstałam z mojego ciepłego wyrka, w którym calusieńką noc smacznie drzemałam. Spojrzałam na mój budzik i stwierdziłam, że spóźniłam się o 20 minut. Babcia zazwyczaj była już na nogach o 5.30, by przygotować śnia...