Skocz do zawartości

Stracone Królestwo [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Mazav siedział na błotnistej ziemi wraz ze swym przybranym ojcem, wędrownym bardem Jerlsenem. Wspominali dawne czasy, gdy nie musieli się tak martwić o swoją skórę. Dwa miesiące temu złapał ich oddział werbunkowy i siłą wcielił do Gryfiej Armii. Kraj potrzebował nowych rekrutów. Wojna z Changelią przedłużała się, a kolejne starcia przynosiły wielkie straty. Obaj wędrowcy trafili do XIV Brygady "Kamiennych Orłów". Była ona złożona prawie z samych rekrutów takich jak oni. Nie wsławiła się jeszcze bitewną odwagą, czy walecznością. Tak na prawdę to dzisiaj miała dopiero pierwszą okazję do skrzyżowania oręża.

 

Na dworze szalała burza. Okoliczne drzewa uginały się pod  huraganowym wiatrem. Mazav aż dziwił się jak stary budynek w splądrowanej wiosce wytrzymywał to wszystko. ściany z przemokniętego drewna trzeszczały, a wypalonymi dawniej przez pożar dziurami, lała się deszczowa woda. Okoliczne chałupy w wiosce nie wyglądały lepiej. Smok cieszył się, że dostał przydział tam, gdzie chociaż dach nie przemakał. Rytrewen, bo tak nazywała się wioska, zostało zniszczone przez changelińskie armie około trzech dni temu. Mieszkańcy w większości byli gryfami, lecz niezbyt życzliwie podchodzili do swoich nowych gości. Mieli za złe oddziałom, że nie obroniły ich mieściny przez changelińską zarazą. Zresztą w całej okolicy brakowało wszystkiego. Plony zostały zagrabione i spalone. 

 

Mimo to dowództwo uznało, że Rytrewen będzie najlepszym miejscem na odpoczynek XIV Brygady "Kamiennych Orłów".  Ostatnie dni upłynęły gryfim wojakom na forsownym marszu do granicy gór. Niestety armia spóźniła się. Changelińskie psy zdążyły przejść wąskie i niebezpieczne przełęcze i znów zewrzeć szyki na szerokich dolinach. Dwa kilometry na północ właśnie toczyła się bitwa dwóch potężnych królestw. Król Gryfów Gerd Długodzioby, liczył na złapanie wroga w wąskich górskich przejściach, gdzie siła i mistrzostwo w walce Gryfów dawało olbrzymią przewagę. Teraz jednak, gdy siły Changeli swobodnie rozwinęły swoje szyki, szala zwycięstwa przesuwała się na ich stronę. Ich armia była karniejsza i lepiej wyszkolona w manewrach, co mogli teraz skutecznie wykorzystać. XIV Brygada stanowiła odwody głównych sił.

 

Zarówno Mazav jak i jego przybrany ojciec, siedzieli teraz w zabłoconym, zniszczonym budynku, czekając wezwania do boju.Poza smokiem i Jerlsenem w domu znajdował się dość stary, gburowaty gospodarz i dziesięciu kolegów z oddziału. Większość była milcząca. Z resztą mało kogo zbliżająca się bitwa napawała euforią. Byli tutaj drobni rzemieślnicy, złodzieje, włóczędzy, żebracy i oni - trubadur oraz smok. Ciemnobrązowy, dość niski i chudy jak na gryfa grajek zaczął trącać struny swej lutni stępionymi pazurami. Jednak zaraz do domu wpadł Feldfebel i kazał uciszyć tę muzykę, pod groźbą chłosty. Jako jedyną symfonię dwójka wędrowców, siłą wcielona do wojska miała teraz grzmoty. Jerlsen odezwał się przyciszonym i smutnym głosem do Mazava:

- Jak się czujesz?

Pytanie było bez sensu, bo jak może się czuć smok, siedzący w mokrym błocie, gdy burczy mu w brzuchu. Jednak cel był zrozumiały, grajek chciał po prostu oderwać myśli od przygnębiającej rzeczywistości.     

Edytowano przez kapi
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Jak na smoka przebywającego w starym, spalonym magazynie to czuję się całkiem dobrze – odpowiedziałem siląc się na uśmiech. Chciałem w jakikolwiek sposób podnieść staruszka na duchu, niestety nie za dobrze znoszącego trud marszu. Dziękowałem w duchu opaczności za to że udało się nam dostać do wioski przed burzą. Może trochę źle się wyraziłem, burza była już wcześniej ale teraz zyskała na sile. Czułem przez to olbrzymi niepokój potęgowany faktem nadchodzącego starcia. Skąd to wiedziałem? Niektórzy nazwali by to intuicją lub instynktem, ale dla mnie po prostu zbyt długo nic się nie działo.

– Może trochę odpoczniesz? Przemaszerowaliśmy dziś całkiem spory odcinek drogi, wyglądasz na bardzo zmęczonego – stwierdziłem wstając, podchodząc do ojca i okrywając go płaszczem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

​- Bo jestem zmęczony mój mały. Przywykłem do długich podróży, ale nie z ekwipunkiem wojskowym i zawsze jak wiesz nocowałem w przytulnych karczmach przy ogniu, a tu mam wrażenie, że się przeziębię. 

Z zewnątrz dobiegł odgłos galopu wielkich łap. Potężny głos Feldfebela rozdarł powietrze:

- Budzić się zgredy! Szybko do szyku formuj szereg!

Ich przełożeni mogli surowo karać niesubordynację, lub nawet niezdolność fizyczną do wykonania rozkazu chłostą. W związku z tym stary bard i smok podnieśli się i wyszli na burzę. Krople ciężkiego deszczu uderzały im o głowy i ubrania, które szybko przemakały. XIV Brygada ustawiła się w szeregu, wtedy do wioski wjechało pięciu jeźdźców. Każdy z nich odziany w lekki pancerz ze znakami Gryfiego Królestwa. Ich potężne mantykory jeździeckie dyszały ciężko od wysiłku. Najwyższy z gryfów wzleciał z grzbietu wierzchowca i wylądował w błocie, nie zważając na to zakrzyknął:

- Gerd Długodzioby wzywa posiłki na pole bitwy, ruszać się szybko! Formować kolumnę!

​- Formować Kolumnę! - zakrzyknął w ślad za gońcem Feldfebel. Nagle z tłumu gryfów dobyły się głosy:

- Czy wygrywamy?

- Co z nami będzie!

- Jak król wzywa to pewnie porażka na polu bitwy!

- Lepiej uciekajmy!

- Zamknąć się wszyscy! Rozkaz jest to wykonać! -  zakrzyknął goniec, jednak nikt się nie ruszył. Rozzłoszczony Feldfebel wyjął bat i wykrzykując groźby zamachnął się nim i smagnął jakiegoś starego gryfa, tak, że tamten upadł z bólu. Tego było wojsku za wiele. Dość obelg, dość tych złych warunków i jeszcze mają czelność bić starca. 

 

Jeden z młodszych, brawurowych gryfów podszedł z zaciętą miną do Feldfebela i bezprecedensowo wbił mu swój miecz w pierś. Ostrze przeszło na wylot, a krew trysnęła w twarz zabójcy. Dowódca osunął się na ziemie stękając ze zdziwienia. Nie trzeba było czekać nawet sekundy dłużej, aby pozostała część brygady rzuciła się na pięciu przybyłych jeźdźców. Tłuszcza zaczęła ich otaczać. Rozległy się strzały, gdy gońcy zwolnili bełty z kusz, a później dobyli broni. Chcieli uciec, ale już brygada zastąpiła im drogę. Pięcioro gryfów dzielnie siekło na prawo i lewo wściekłych podwładnych, ale wyglądało na to, że nie zdołają się przebić.  

Edytowano przez kapi
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months later...

UWAGA!!!

Sesja się zatrzymała z powodu długiego braku odpisów ze strony gracza. Aby nie zapychać sobie miejsca w zawartościach obserwowanych, przestaję śledzić ten temat. Gdyby gracz\e chciał\chcieli wznowić sesję, proszę o kontakt na PW

 

Wszystkiego dobrego, pozdrawiam :pinkie3:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...