Skocz do zawartości

Steelwing


Enter

Recommended Posts

No to przedstawię mojego bohatera z "biura adaptacyjne: praca wspólna" uwaga, ff jeszcze pisany więc tekst może zawierać... może spoilery (jeśli takie info można nazwać spoilerem w co wątpię) odnośnie samej postaci, dokładnie opisuje tego kuca.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Imię: Andrzej choć od przemiany przybrał sobie Steelwing

Wiek: 19 lat

Miejsce urodzenia: Ziemia, Bydgoszcz

Miejsce zamieszkania: Wydaje się jakoś nie przywiązany do jakiegoś konkretnego miejsca, od czasu jego przemiany podróżuje po Polsce szukając mu podobnych postaci. Po natrafieniu na pozostałych bohaterów PW (Pracy Wspólnej) dołącza do nich i obecnie znajduje się w Białymstoku, nie zaniechał kilkudniowych wypadów.

Typ: Pegaz

Uroczy znaczek: Dostaje dopiero w VIII, nadal nie wydanym rozdziale, ale raczej już nie jest tajemnicą

CM (podziekował Blastowi za grafikę... i serio wygląda jak łyżki? Mi bardziej to reprezentuje wiatr)

Charakter: Dzielny pegaz gotowy stanąć w obronie innych. Jednak mimo pierwszego wrażenia jest łagodnym osobnikiem stosującym przemoc tylko w uzasadnionych przypadkach, mimo tego co czasem wygaduje nie potrafiłby nikogo zabić (no chyba, że tamten chce zabić innych). Wiecznie oddany towarzysz podróży. Czuje się odpowiedzialny za resztę

Opis: Steel bo tak wszyscy na niego mówią przed przemianą brał udział w rekonstrukcjach potyczek zbrojnych. Sam nie był jakimś wielkim fanem MLP:FIM ograniczył to do obejrzenia paru odcinków dla zobaczenia o co w tym chodzi. Kilka miesięcy przed akcją ff doznał wypadku przez którą stracił prawą nogę, na razie nie wiadomo czemu został jednym z wybranych dla szerzenia magii przyjaźni choć sam przypuszcza, że eliksiry trafiły do niego przez pomyłkę, zamiast do brata - miłośnika. Jego pasja nie przeminęła z przemianą, a wraz z zmianą poszukał dla siebie oręża odpowiedniego dla niego. Padło na miecz jednoręczny który do teraz nosi przy boku.

Link do komentarza

Propanek ty mendo, uzależniłem się przez ciebie i to już po 5 minutach znajomości. Wykorzystałeś to i mnie przekupiłeś by się dostać! Pogłaszczesz?

Ojtam, pa na to *skrzydłem wysuwa szufladkę, wysypuje zawartość na ziemię i zamyka, bierze pudełko między kopyta drazką do góry, zapałka w pysk i silnie potrzeć o drazkę* taa daaa.... *wypluwa płonącą zapałkę*

Co do tej rzeczy o której wspominasz, nawet Steel ma tajemnice które na jaw wyjść nie powinny. Nawet tu (mimo, że opisuję go dokładnie) nie wspomnę bo jeszcze by było użyte przeciwko mnie w ff. Może i zrobił co zrobił, ale takiej kompromitacji (?) to już mu nie zaserwuję.

Flutteryey, fanfik oczywiście jest, obecnie zawiera 700 i nie skłamię mówiąc, że nie skończymy na 1000 pełnych stron. Wszystkie informacje o nim znajdziesz wyjątkowo blisko, bo tu: blisko

Sam pegaz pierwszą "scenę" na dopiero w rozdziale IV i V a większy udział przypada w VI i teraz pisaną VII, czyli jestem dość "nowym nabytkiem" stanowiącym prędzej tło niż dostać drugoplanową.

Dzięki za opinię o wyglądzie, Sprzęt narysowany własnoręcznie na kalce na druku "gołego" kuca.

Link do komentarza

Racja, trochę przydługie dlatego poniżej zamieszczam fragment IV rozdziału i właściwie jest pierwszym gdzie występuje: Słońce chyliło się ku zachodowi, a na ulicach zalegać zaczęła pustka gdy wracający do domów mieszkańcy osiągali swój cel, Uliczne latarnie oświetlały z każdą chwilą coraz bardziej wyludnione chodniki, jeszcze tylko kilka minut i nikogo tutaj nie będzie. Wszystkiemu przyglądał się z wysoka pomarańczowy pegaz o srebrzysto pomarańczowej grzywie leżąc na jednej z leniwie poruszających się chmur. Jak by mógł nie podejmowałby się takiej akcji, ale nie zamierzał dalej egzystować na trawie, może i była dobra ale, miał jej dość przynajmniej na tydzień. Cel starał się obrać jak najlepiej, lokal odległy od kryjówki, mały i przede wszystkim na uboczu. Może i tego nie chciał ale musi w końcu zrobić zakupy. Nikogo w pobliżu nie było a światło bijące z witryn monopolowego wyraźnie kusiło pegaza, Andrzej podniósł się na cztery kopyta i zeskoczył, rozkładając szeroko skrzydła. W sklepie cicho zadzwonił dzwonek przybity do drzwi zwiastując kolejnego klienta, lecz znużony sprzedawca nawet nie zerknął na przybysza nie odchodząc od układanych na pułkach magazynów tylko rzucił przez ramię - Zamknięte, proszę przyjść wcześniej - Wcześnie powiadasz? - Gość się zaśmiał – Raczej nie ma szans, za dużo świadków. Właściciel zbladł momentalnie a trzymane w ręku gazeta poszybowała z jago rąk prosto na podłogę, słyszał o napadach w okolicy, teraz wyraźnie naszła kolej na niego. Powoli odwrócił się podnosząc ręce w stronę zamaskowanego... kucyka? - Czy to jakiś żart? - Rzucił przez zaciśnięte zęby – Dzwonię na policję – Natychmiast ruszył do telefonu leżącego na ladzie - Khy, khy - zakasłał Andrzej zwracając uwagę handlarza po czym uniósł nieznacznie prawe skrzydło ukazując rękojeść przepasanego do boku miecza – Nie chciałbym z niego skorzystać, ale zrobię to co poprzednio jeśli jednak zechcesz zadzwonić. Podniesiona słuchawka zamarła i po chwili wahania wróciła na swoje miejsce. Człowiek opadł bez sił na krzesło za ladą skrywając twarz w dłoniach, obrabowany przez zwierzę, nie, przez gadającego konia ze skrzydłami i mieczem pomyślał zrozpaczony. Do uszu dobiegło go stukanie kopyt, spojrzał przez palce. Pomarańczowy kuc podszedł do lady i stanął opierając się przednimi kopytami o krawędź - Czego chcesz? – ledwie wyszeptał - A czego to może chcieć ktoś taki jak ja o takiej porze? – Andrzej odparł, wyraźnie bawiła go obecna sytuacja. Zastrzegł uszami i umilkł gdy dobiegł go dźwięk otwieranej kasy, natychmiast spoważniał. – Każdego klienta tak traktujesz? Tym bardziej, że się tym nie najem. Chciałem tylko zrobić u ciebie zakupy. – Odwrócił głowę do jednego z dwóch plecaków związanych tak by leżały przez grzbiet niczym sakwy, po chwili głowa wychyliła się z powrotem trzymając w zębach listę – Tego potrzebuję. – Dodał kuc. Człowiek niepewnie wyciągnął rękę, - Mogę? - Przeczesz nie gryzę – Zaśmiał się - Tylko tnę bądź kopię. Nie wiedząc czy obrać to za specyficzny żart wziął listę nie pewny czego się spodziewać zaczął czytać koślawe pismo: Marchew 5Kg, Jabłka 3 Kg ,ogórki 5 sztuk, rzodkiew 4 pęczki, Lays małe papryka, cola 0.5L? Zerknął na gościa – No co? Wszystkiego w życiu trzeba spróbować, no i się stęskniłem. Zbierz to, i tylko bez numerów. – Postukał kopytkiem po blacie ni to dla zabawy ni dla pokazania, ze są naprawdę twarde. Sprzedawca natychmiast poleciał zbierać na ladę wyznaczone towary co chwilę zerkając na rozglądającego się po sklepie zbira obecnie przeglądającego gazety. W kilka chwil wszystko było gotowe. - Masz, a teraz uciekaj. Na ladę ku zaskoczeniu właściciela wylądował portfel - Weź ile się należy, ale mam na ciebie oko - Rzucił kuc szybko przebierając strony z przejęciem, aż trafił na właściwy artykuł i natychmiast się wczytał. Handlarz chwilę stał zaskoczony obecna sceną. Gadający, pomarańczowy kuc wpadł mu z mieczem do sklepu na zakupy. Za które płaci, a teraz czyta z przejęciem pismo. Sięgnął niepewnie po portfel, może znajdzie jakieś wskazówki. - Nie ma tam nic oprócz kasy, wyrzuciłem - Andrzej nie odrywał się nawet od lektury - A nawet jeśli by było to i tak nieaktualne. Zerknął na człowieka, nawet nie podnosząc głowy. - Czy możesz mi to spakować do sakw? Wiesz, trochę tego dużo dla mnie - Eee.. no dobra - odparł i podszedł niechętnie do dziwnego przybysza, najchętniej to by uciekł gdzie pieprz rośnie, byle by nie wyciągnął broni. W minutę wszystko było spakowane, a kuc cofał się w stronę wyjścia. - Wielkie dzięki i trochę wiary w innych, nie traktuj reszty tylko przez pierwsze wrażenie, może i jestem inny, ale co? Było aż tak źle? Powiedziałbym, że nie musisz nawet o tym milczeć bo i tak nikt w to uwierzy, ale po tym... – Wskazał ruchem głowy stoisko z gazetami – Cóż teraz to i tak nie ma znaczenia bo muszę wyruszyć, przyjemnie się z tobą robiło interes, lepiej niż z poprzednim - A co z nim było? - Popsułem mu telefon i musiałem pogrozić by mnie obsłużył, ale, cóż, sam się prosił. Po czym wyskoczył przez drzwi rozpościerając skrzydła i wzbijając się w niebo. Mężczyzna oparł się o framugę i osunął się na ziemię jakby uleciało z niego całe napięcie zebrane podczas tego spotkania. Przynajmniej to...coś odleciało, mieć tylko nadzieję, że nie wróci. Po chwili podniósł się z podłogi i wolnym krokiem skierował się do wskazanego przez kuca działu. Wziął jedną z gazet, najpewniej tą samą co klient przed chwilą i zerknął na okładkę. Oczy niemal wyszły mu z orbit na widok skulonego błękitnego pegaza otoczonego wielkimi żółtymi napisami głoszącymi: CUD NAD WISŁĄ CZY NOWY PODSTĘP ROSJAN? Wiem, że nie jest idealnie, ale to moje pierwsze tak dłuższe pisanie. No i nie mogłem się zbyt w niego wczuć.

Link do komentarza
  • 7 months later...

CM zmieniłeś,więc powinieneś to uaktualnić.

Chociaż te łyżeczki od herbaty czy tam podmuch wiatru mający być nowym CM wydaje się być mniej oryginalny od wersji pierwotnej .

Jest jedną z lepszych postaci z ,,Pracy Wspólnej'' .

Moim zdaniem na uwagę zasługuje również wersja tego OC jako klacz,która wystąpiła na irc oraz na Forum Biur Adapracyjnych . Jeden z niewielu pegazów,które uważam za godne uwagi a w swojej drugiej postaci jest piękniejsza od pozostałych klaczy w tym księżniczek :3 . Po prostu ideał .

steelcia.gif

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...