Tarreth Napisano Październik 31, 2011 Share Napisano Październik 31, 2011 Imię: Fearbane Wiek: 60 lat Miejsce zamieszkania: Garnizon w Canterlot Matka: Sun Song Ojciec: Manenidas Wygląd: http://puu.sh/2nZDW Bez zbroi http://puu.sh/2nZHA Charakter: Fearbane jest zamkniętym w sobie, dumnym kucykiem. Odważny i oddany swoim przekonaniom. Zawsze stara się utrzymać bezpieczny dystans między sobą a wszystkimi innymi kucykami, gdyż boi się, ze przyjaźń z nim może sprowadzić na innych smutek, gdy zginie. Archetyp samotnika. Historia: Fearbane urodził się w Canterlocie. Jego matka była śpiewaczką operową, której występy były znane w całej Equestrii. Ponoć księżniczka Celestia uwielbiała jej koncerty, ale to tylko plotka. Jego ojcem był znany oficer Equestriańskiej Gwardii. Silny i niezłomny Manenidas. Jego rodzice poznali się na jednym z koncertów. Była na nim księżniczka Celestia, która po koncercie chciała pogratulować debiutu Sun Song. Manenidas nie odpuszczał jej na krok. Za kulisami spotkał ją. Zakochał się i nie minęło kilka lat, gdy byli małżeństwem. Urodził im się synek. Dali mu na imię Strongheart, gdyż tuż po narodzinach pielęgniarka zauważyła, że jest bardzo silny, że wyrośnie na bardzo silnego kucyka. Od najmłodszych lat Strongheart interesował się profesją ojca, który chętnie opowiadał mu o życiu żołnierza i uczył go. Strongheart zamiast bawić się z kolegami wolał łapać za miecz, przymierzać hełmy i słuchać opowieści ojca o jego dziadku, pradziadku i reszcie drzewa genealogicznego - w pełni oddanego służbie wojskowej. Jego rówieśnicy nie rozumieli go, przez co był odtrącany, osamotniony. Jednak poświęcenie pasji opłaciło mu się. Od kiedy zaczął chodzić do szkoły, podobała mu się pewna klaczka, Day Shine. Nie należała do grupy najpopularniejszych, ale była lubiana. Otwarta i wesoła zawsze lubiła się bawić. Pewnego dnia, gdy całą klasą udali się na obóz na polanach Equestrii, bawiła się z kolegami i koleżankami. Nie zauważyli, że ich zabawa zakończyła się w Everfree. Kiedy się zorientowali, usłyszeli, że coś na nich warczy. Nie zdążyli uciec, kiedy nie wiadomo skąd wyskoczył ogromny jaszczur. Nieco większy od źrebaczka rzucił się na bezbronne dzieci, które zaczęły uciekać. Wyglądało na to, że uciekną, lecz Day Shine potknęła się o korzeń i upadła. Widząc rzucającego się na nią zwierza zaczęła krzyczeć, przypuszczając, że to ostatnie chwile jej życia. Jednak usłyszała trzask drewna, syk jaszczura i znajomy głos. - ZOSTAW JĄ! - krzyczał. To był Strongheart. Uderzył bestię gałęzią w łeb, łamiąc ją. Nie czekając na zwierzę, znów zaatakował. Uderzył go z kopytek i popchnął głową. Nie były to zbyt silne ataki, przez co jaszczur doszedł do siebie. Strongheart stał pomiędzy nim, a Day Shine z rozłożonymi skrzydełkami, chcąc pokazać, że jest większy. Kazał uciekać koleżance, która tak zrobiła. Jaszczur chciał powstrzymać łatwą zdobycz, ale stał mu na drodze Strongheart. Walczył z przeciwnikiem. Day Shine pobiegła po pomoc do obozu. Opiekunka już rozmawiała z innymi dziećmi, a kiedy dowiedziała się, co się dzieje od klaczki, pobiegła uratować odważnego pegaza. Prowadziła ją Day Shine. Gdy dotarli na miejsce, jaszczura nie było, a brudny, poobijany i zmęczony Strongheart stał i patrzył w dal, dysząc ciężko. Gdy usłyszał głos opiekunki, odwrócił się do niej i spytał, czy koleżanka jest bezpieczna. Gdy dostał potwierdzenie, ulżyło mu i zemdlał. Gdy opiekunka podbiegła do niego zauważyła, że Strongheart zdobył swój słodki znaczek - znaczek, którzy przedstawiał miecz i tarczę. Znaczek wojownika. Wtedy było już jasne, kim zostanie Strongheart. Ojciec zapisał go do akademii wojskowej. Oddany szkoleniom, Strongheart ukończył ją z wyróżnieniem. Był rekomendowany do Equestriańskiej Gwardii. Nie zdążył jednak pochwalić się tym przed ojcem. Gdy wrócił do domu, zobaczył płaczącą matkę. Od niej dowiedział się, że ojciec zginął na misji. Świat mu się zwalił. Jego idol, nauczyciel i ojciec zmarł. Odszedł od niego. Ciężko mu było pogodzić się z tą stratą. Jednak nie był to koniec jego zmartwień. Niedługo potem zmarła jego matka. Ze zgryzoty po stracie ukochanego męża. Młody żołnierz uświadomił sobie, że jego praca może sprowadzić niewyobrażalne cierpienie na jego najbliższych, więc zerwał wszystkie prywatne kontakty. Nawet z Day Shine, z którą się spotykał od jakiegoś czasu. Odizolował się od świata, poświęcając się pracy całym sobą. Wychowywany w duchu patriotyzmu, miłości do ojczyzny nie oszczędzał się. Trenował ciężej, niż powinien,a na misjach działał za trzech. Kwestią czasu było, aż jego sława i osiągnięcia doprowadzą go na szczyt. Stał się jednym z najważniejszych oficerów, dowódcą elitarnego oddziału. Jednak przez swoje nowe życie, życie żołnierza zapomniał o starym. Od kiedy po jednej z misji w Gryfich Królestwach ktoś nazwał go Fearbane - tak mu zostało. Major Fearbane. Pod tym imieniem był znany w całej Equestrii. Jednak brutalne życie odebrało mu nie tylko rodziców. Ale odebrało mu i to, czym obdarowała go natura - możliwością latania. Na jednej z misji, gdzie miał obronić miasto przez gargulcami nie dość, że stracił wszystkich swoich młodszych kolegów w bitwie powietrznej, w której przyszło mu walczyć samemu przeciwko licznemu przeciwnikowi, to mimo zwycięstwa odniósł poważną ranę prawego skrzydła. Lekarze byli bezradni. Nie było potrzeby amputacji, oszpecania ciała pegaza, jednak o lataniu nie było mowy. Major Fearbane nie mógł unieść go powyżej grzbietu. Mimo wieku niejeden młodszy kuc zazdrości mu sił. Sekret tkwi w zdrowym trybie życia i poświęceniu swojej pasji. Liczne blizny na jego ciele są świadectwem jego doświadczenia w walkach. Każda z nich jest orderem jego odwagi. Ceną, jaką płacił za bezpieczeństwo wszystkich, których kocha. Za bezpieczeństwo Equestrii. Marzy o tym, by jego śmierć była chwalebna. by zginął w walce, a jego imię było przekazywane z pokolenia na pokolenie. Kto wie? Może mu się uda... Link do komentarza
Tarreth Napisano Marzec 25, 2013 Autor Share Napisano Marzec 25, 2013 Pozwalam sobie na odkopanie tematu i przyznanie mej osobie Świętej Imperialnej Łopaty. Zapraszam! Link do komentarza
Gość Napisano Marzec 25, 2013 Share Napisano Marzec 25, 2013 Świat mu się zwalił. Zawalił. Nie lubię OCeków o dwóch imionach :twilight9: Ale poza tym to klasa. Tylko głupio wygląda jak tańczy Link do komentarza
Amelia Napisano Kwiecień 3, 2013 Share Napisano Kwiecień 3, 2013 Ja dopowiem tylko że i tak "skrzywdził tych których kochał" ponieważ zostawiając Day Shine zadał jej ból. A tak to super historia! Link do komentarza
Tarreth Napisano Kwiecień 18, 2013 Autor Share Napisano Kwiecień 18, 2013 Skrzywdził, tak. Lecz nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Byl przekonany, ze tak będzie lepiej dla obojga. Link do komentarza
Recommended Posts