Skocz do zawartości

Poszukując smaku przygody - „Ucieczka od monotonii” (Black Scroll)


Applejuice

Recommended Posts

Imię: Eggnogg

Ksywa/Przydomek: Nogg/Black Scroll

Rodzina:

Ojciec - Silverhoof

Matka - Strawberry Shake

Brat - Dirt

Dziewczyna (są tyle razem i mają wobec siebie takie plany, że to już prawie rodzina) - Cynamonka

Wiek: dwadzieściakilka lat

Rodzaj: jednorożec

Charakter:

towarzyski (przy małej liczbie osób), otwarty, wesoły, zdystansowany do siebie, dowcipny(zazwyczaj), napiętą atmosferę potrafi rozwiać drobnymi żartami, drobny bałaganiarz, poświęca się niektórym, pozornie losowym szczegółom.

Stara się kierować rozsądkiem, chociaż czasami emocje biorą górę.

Wygląd: sierść koloru piasku, biała długa rozczochrana grzywa, z jasnożółtymi końcówkami, ogon takiej samej barwy, długi, często nie rozczesany. Nad praktycznie cały czas uśmiechniętymi ustami czają się niebieskie oczy, w których iskrzy się radość życia.

Uroczy Znaczek: czarny zawijas

Specjalny talent: Wyczucie stylu, kompozycji. W każdej dziedzinie jest w stanie dopasować do siebie elementy.

Historia:

Urodził się w Baltimare, w rodzinie z klasy średniej. Przez jasne umaszczenie, rodzice dali mu imię "Eggnogg". Pierwsze lata swojego życia spędził w Baltimare, ale ojciec dostał awans i musieli wyprowadzić się do Manehattenu. Tam, dostał znaczek i zaczął chodzić do szkoły dla jednorożców.

Znaczek Eggnogga zawsze wprawiał inne źrebięta w zaciekawienie. Większość była dużo prostsza w formie i bardziej dosadna w pokazaniu co jest specjalnym talentem. Przez niego, na początku złośliwie, a potem na porządku dziennym, był przezywany "Black Scroll". W szkole okazało się, że nadzwyczaj dobrze idą mu szeroko pojęte kompozycje. Czy to przy kucykowej literaturze, czy przy doborze kolorów, czy nawet w modzie i gastronomii. "Nie muszę umieć gotować, żeby wiedzieć, które przyprawy pasują do siana, prawda?" mawia.

Po odebraniu należytego wykształcenia w dziedzinie magii, jak i w naukach ogólnych, stwierdził, że pora zamieszkać na swoim i wyprowadzić się od rodziców. Żeby jednak to urzeczywistnić, musiał znaleźć pracę. Zaczął robić to co mu dobrze szło - komponować, a konkretnie planować wystroje wnętrz. Miał szczęście i kolejni klienci polecali go swoim znajomym i wkrótce stał się na tyle znany, że zawsze miał coś do roboty. Zamieszkał we własnym mieszkaniu. Utrzymywał kontakt z paroma znajomymi ze szkoły średniej, a ze swoją najbliższą przyjaciółką zaczęły łączyć go... bliższe kontakty niż dotychczas. Po ponad roku, para zdecydowała, żeby zamieszkać razem i wprowadziła się do dużego mieszkania w Manehattenie. Są ze sobą ponad dwa lata i od niedawna Eggnogg planuje oświadczyny, ale gdzieś w głębi duszy, wie, że jeśli ożeni się z Cynamonką, będzie wspaniale, ale będzie do niej uwiązany, jakkolwiek to źle brzmi. Brakuje mu jeszcze domknięcia kilku spraw, aby mógł zostać głową rodziny.

Cel: na chwilę zapomnieć o swoim dotychczasowym życiu, porzucić cywilizację na pewien czas, "przeżyć przygodę", zwiedzić kraje Zebr i Gryfów (może nawet odkryć jakąś prastarą ruinę?), zaprzyjaźnić się z wiecznym tułaczem.

[justify]W Manehattenie powoli nastawał wieczór. Niebo przybrało ciepłą czerwoną barwę, a słońce stopniowo chyliło się ku zachodowi i niknęło za linią horyzontu.

Pracowałeś nad nowym projektem w swoim gabinecie, którego tworzenie szło ci wyjątkowo mozolnie. Klient upierał się przy pozostawieniu ścian w odcieniu szarości, co było kompletnie pozbawioną sensu decyzją. Klient to jednak klient, zawsze miał rację. Szkoda tylko, że ta jedna decyzja skreślała wszystkie twoje wcześniejsze plany... Przy takim kolorze jaskrawożółte obicie kanap tworzyło zbyt duży kontrast. Inne elementy także należało poprawić. Musiałeś zaczynać wszystko od nowa.

Spędziłeś nad tym projektem mnóstwo godzin, niemal wykorzystując cały swój wolny czas i nie zapowiadało się, by cokolwiek ruszyło do przodu. Zupełnie tak jak twoje życie.

Prawie każdy twój dzień wyglądał tak samo. Brakowało ci czegoś, co urozmaiciłoby twoją egzystencję. Podróży, nowej znajomości, czegokolwiek... Na szczęście nadal miałeś swoją ukochaną Cynamonkę.

- Eggnooogg! - usłyszałeś jej radosne wołanie. Weszła do twojego gabinetu, a potem usiadła na twoich kolanach i objęła cię za szyję. - Mieliśmy pójść dzisiaj do restauracji. Obiecałeś mi. Już zapomniałeś?

[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się i trąciłem nosem w nosek Cynamonki. Cieszyłem się, że oderwała mnie od pracy.

-Prawie zapomniałem. Już kończę i pójdziemy do "Czerwonego Homara", tak jak obiecałem.

Rety, to już dzisiaj? Praca projektanta wnętrz ma ten minus, że jak już dostanie się zlecenie, nie ma dni wolnych. Pracuje się non stop. Dwa tygodnie temu złożyłem obietnicę Cynamonce, a wydaje się, że mówiłem to dopiero wczoraj. Przydałoby się choć na chwilę oderwać od rutyny, zrobić coś innego, może nawet szalonego. Ale nie dziś. Dziś w końcu spędzę miło wieczór z moją ukochaną.

-Tylko pamiętaj, ja obiecałem kolację, a Ty obiecałaś ubrać się w tą śliczną, czarną sukienkę. I bez strojenia jesteś piękna, ale raz na jakiś czas miło zobaczyć Cię w bardziej kobiecym wydaniu. - wyszczerzyłem się jak głupi.

Nagle przypomniałem sobie czemu dzisiejszy wieczór zaznaczony był wielkim kółkiem na ściennym kalendarzu wiszącym obok mojego biurka.

Zacząłem się trochę denerwować.

Oby mój przyjaciel, Diamond Eye, nie zapomniał, że ma dziś "udekorować" moje mieszkanie i przynieść małe puzderko z zawartością, którą wybierałem w sklepie jego ojca, dokładnie dwa tygodnie temu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aw, coś czuję, że to będzie moja ulubiona sesja.

__________________________________________

[justify]Cynamonka na wzmiankę o sukience i kobiecości uniosła jedną brew i spojrzała na ciebie z kpiącym uśmieszkiem.

- A co z tobą? - spytała. - Chyba też ubierzesz jakieś... męskie wdzianko, hm? Byłoby dziwnie, gdybym tylko ja wyglądała jak należy.

Przytuliła się do twojego policzka, a potem westchnęła cicho.

- Chyba masz jeszcze ten garnitur z czasów szkoły - powiedziała, a potem zachichotała. - Chciałabym cię w nim zobaczyć...[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że się podoba :)

__________________________________________

Na wspomnienie o garniturze sam zachichotałem. Tak, idealne ubranie na taką okazję. O ironio, ten szkolny był moim najznamienitszym ubraniem odświętnym, używanym przeze mnie na naprawdę specjalne okazje. I choć minęło parę lat od skończenia szkoły, dalej był w świetnym stanie. No może był odrobinkę przyciasny, w końcu trochę podpakowałem.

- Życzenie mojej Pani jest dla mnie rozkazem - zażartowałem. - Zaraz go odkopię z czeluści szafy, odpicuję się i będę gotowy. A Tobie to trochę dłużej zajmie, także - delikatnie podniosłem Cynamonkę magią i postawiłem ją obok biurka - możesz już zacząć się przygotowywać. Ja sprzątnę biurko i wyrzucę z głowy tego głupka, który ma ochotę mieć ściany koloru betonu. - zacząłem zgarniać papiery i wrzucać je do biurka, niedbale, ale tak żeby mi się nie pomięły. Może i jestem bałaganiarzem w swoim własnym gabinecie, ale nie lubię mieć pomiętych kartek.

W głowie już wybierałem krawat najlepiej pasujący do okazji i garnituru. Wstępnie zdecydowałem się na atłasowy, o kolorze ciemnego bordo. Papiery zniknęły w odpowiednich szufladach, a ja marząc, żeby zobaczyć moją piękność w całej okazałości, podreptałem do sypialni znaleźć rzeczony krawat i mój szkolny garnitur.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Cynamonka wyprzedziła cię, a gdy znaleźliście się w waszej sypialni, szybko otworzyła szafę i zabrała z niej swoją sukienkę. Trzymała ją za sobą.

- Nie patrz - zachichotała, a potem poszła do osobnego pokoju, by się przygotować.

Wasza sypialnia była niewielka, lecz wyjątkowo przytulna. Stało w niej dwuosobowe łóżko z białą, puszystą pościelą. Po obu jego stronach znajdowały się małe etażerki wykonane z hebanu, na których stały starodawne lampki. Przy ścianie mieściła się wasza szafa z dwoma dużymi lustrami na drzwiach, a na podłodze leżał miękki brązowy dywan. Ściany miały biały odcień. Po prawej stronie znajdowało się wyjście na balkon, z którego rozciągał się widok na Manehatten.

Szybko odnalazłeś w szafie swój garnitur. Idealny krój pasujący do twojej sylwetki, jedwab, do tego śnieżnobiała koszula i atłasowy krawat o odcieniu ciemnego bordo. Całość na pewno robiła niezłe wrażenie.

Usłyszałeś dźwięk suszarki do włosów dochodzący z łazienki.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłem w lustro.

Miałem trochę nieuczesaną grzywę. Szczotka podfrunęła do białych włosów i zaczęła je rozczesywać.

W głowie pojawiły mi się czarne myśli. A co jeśli powie 'nie'? Chyba sczeznę ze smutku. Chcę z nią być do końca życia. Ale z drugiej strony, tyle jeszcze nie zrobiłem. Zwiedzać świat możemy we dwoje, pewnie. Nawet bardzo chętnie. Ale brakuje mi takiego wyciszenia. Samotnie rozpalić ognisko w środku lasu, podzielić się jedzeniem z nieznajomym, który okaże się kucykiem który widział cały świat, który w podzięce za jedzenie, całą noc opowiadał by niesamowite historie o najdalszych krainach Equestrii.

Hmm, wypadałoby wyprasować tą koszulę. Normalnie ubrałbym taką, ale dziś jest wyjątkowa noc. Wszystko ma być ładne. Dobrze, że mam podzielną uwagę w magii. Żelazko podleciało i gdy się rozgrzało, zaczęło wygładzać drobne nierówności.

A może wyruszyłbym z Cynamonką? W końcu nigdy nie była dla mnie balastem, a i wędrówki milej się spędza w towarzystwie. Tylko czy by się zgodziła? Pewnie zaraz zacznie planować ślub...

Dobra, nie myśl o tym teraz. Teraz skup się, żeby ta noc była najlepsza w jej życiu.

Idziecie do ekskluzywnej restauracji. To jest plus bycia dekoratorem wnętrz - w końcu klienci zaczynają cię rekomendować ważnym osobom, a takie są w stanie załatwić ci rezerwację do Czerwonego Homara trzy tygodnie naprzód. Jak próbowałem zrobić to sam, kazali mi czekać 6 miesięcy. Okej, w czasie naszej wykwintnej kolacji, Diamond Eye zakradnie się i wszystko przygotuje, tak jak ustaliliśmy, kwiaty, świeczki, Champaigne... no i oczywiście, najważniejsze, naszyjnik zaręczynowy. Białe złoto, odcinające się od pomarańczowo-żółtej sierści i szafir, podkreślający oczy ukochanej. To będą idealne zaręczny. Oby Diamo nic nie spartolił, bo nawet ze swoimi podtrenowanymi skrzydełkami nie ucieknie wściekłej żółtej magii!

Ciepła koszula wylądowała na moim grzbiecie. Podniosłem kołnierzyk, i przełożyłem krawat przez szyję. Hmm...

Kolejne spojrzenie w lustro.

Ogon też trzeba rozczesać. A krawat... zdecydowanie na taką okazję, należy zrobić węzeł diagonalny na szyi. Nieczęsto go robię, więc chwila skupienia... cholera, wystawiam język jak się skupiam. Źle, jeszcze raz. Teraz dobrze. Opuszczam kołnierzyk, szczotka ląduje na szafce. Siadam na łóżku, i ubieram garnitur. No, jednak pasuje. Trochę wody kolońskiej na szyję nie zaszkodzi...

Jestem gotowy.

Cynamonce jeszcze troszkę pewnie zejdzie, więc otwieram balkon i wychodzę na zewnątrz. Słońce już zaszło, ale bloki jeszcze mienią się czerwienią. Przymykam oczy, dźwięki miasta płyną obok moich uszu. Oddycham głęboko. Staram się uspokoić.

Wszystko będzie dobrze.

Tak jej mówiłem, kiedy bywała smutna.

Będzie dobrze, dasz radę!

Tak ona mi mówiła, gdy traciłem nadzieję, że dostosuję wszystko do n-tej zmiany upierdliwego klienta. Zawsze miała rację.

Będzie dobrze.

Słyszę w myślach głos Cynamonki. Głos mojej przyszłej żony.

Uda mi się!

Będzie dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Łagodny wiatr i coraz cichsze odgłosy miasta nieco ukoiły twoje nerwy. Niebo pokryło się granatową barwą i pojawiły się na nim pierwsze gwiazdy. Na pewno minęło sporo czasu od tego, jak skończyłeś się szykować i wyglądało na to, że minie go jeszcze więcej - Cynamonka także się starała, by wyglądać jak najlepiej.

Wkrótce usłyszałeś ciche kroki. Brzmiało to tak, jakby ktoś się skradał. Cynamonka prawdopodobnie chciała zrobić ci niespodziankę. Nie mogąc doczekać się widoku ukochanej, odwróciłeś się i z powrotem wszedłeś do sypialni.

Jednakże kucyk, który wszedł do pokoju, nie był Cynamonką. Twojemu zdziwieniu nie było końca, gdy ujrzałeś Diamond Eye'a. W ustach trzymał ogromny bukiet róż. Wyszczerzył się do ciebie, jednak od razu tego pożałował, gdy kolce kwiatów wbiły mu się w wargi. Z trudem powstrzymał się od jęknięcia, a potem delikatnie odłożył bukiet na wasze łóżko. Spojrzał na ciebie i, jak gdyby nigdy nic, powiedział:

- Siema.

[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwile nie dowierzałem własnym oczom. Co ten srebrzysty idiota robi tu tak wcześnie?

- Słonko Ci przygrzało, Diamo? - syknąłem cicho na niego i zbliżyłem się gwałtownie. - Wiesz co się stanie jak Cynka Cię zobaczy? Zrujnujesz mi niespodziankę! Nie po to daję Ci klucz, żebyś właził do mieszkania jak jeszcze tu jesteśmy! I gdzie masz naszyjnik?! - niespokojnie popatrzyłem za niego. W każdej chwili Cynamonka mogła wejść do sypialni i zobaczyć tego pierzastego patałacha.

Dobra, spokojnie Nogg, jeszcze mnóstwo czasu. Ten idiota zaraz wróci do domu i przyniesie naszyjnik i płatki kwiatów, zrobi ładny chodniczek od drzwi wejściowych do sypialni i zniknie zanim wrócicie. Ale najpierw trzeba pozbyć się pajaca z pola widzenia. Tylko gdzie go schować?

Róże podniosły się gwałtownie z łóżka i podleciały do ust Diamond Eye'a.

- Won mi z tymi kwiatami do mojego gabinetu! I masz tam siedzieć cicho dopóki nie wyjdziemy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Diamond skrzywił się, a potem chwycił kwiaty i ponownie położył je na łóżku.

- Słonko mi nie przygrzało - odparł spokojnie. - Właściwie zaszło jakąś godzinę temu. - Znów się uśmiechnął, jednak widząc twoje zdenerwowanie westchnął ciężko. - Spokojnie, nie wejdzie. Już o to zadbałem - powiedział tajemniczo.

Wskazał kopytem na kwiaty i spojrzał na ciebie.

- Masz - oznajmił. - Te róże zaraz zdechną, więc będę musiał lecieć po nowe, ale teraz możesz je dać swojej żonce. Przyszłej żonce - dodał pośpiesznie, ale zaraz potem machnął kopytem i znów się poprawił: - Żonce. Idziecie na randkę, a nie dałeś jej żadnego słodkiego upominku... Te kwiaty powinny wystarczyć. - Przyjrzał się tobie uważnie i znów westchnął. - I to chyba nie był jedyny błąd, który dzisiaj zrobiłeś.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę oniemiałem. W głowie zaszumiało mi się parę pytań, z których jedno, mimowolnie, wyrwało mi się z ust:

- Co?

O co mu chodzi?

Fakt zapomniałem o kwiatach, ale to raczej drobny błąd. Potrząsnąłem głową, gdy nagle doszły do mnie znaczenie jego słów. Natychmiast zdenerwowanie zmieniło się w panikę.

- Niejedyny? Jak to? - spytałem podbiegając do lustra i oglądając się ze wszystkich stron. Wydawało mi się, że wszystko było w porządku. - I skąd wiesz, że nam tu zaraz nie wejdzie gotowa do drogi? - spojrzałem krótko na niego i zacząłem się zastanawiać. Cały dzień siedziałem w gabinecie, umyłem się z rana, więc nie mogłem śmierdzieć. Dla pewności poniuchałem się. Czułem tylko zapach wody kolońskiej parującej z mojej szyi. Zęby umyłem tuż po obiedzie i deserze, jak zwykle. Przyjrzałem się im w lustrze. Wszystko zdawało się być tak jak powinno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Diamond przez chwilę starał się zachować kamienną twarz, jednak nie wytrzymał i zachichotał. Wyszczerzył się do ciebie jak głupi.

- Garnitur - powiedział. - Moim zdaniem jest beznadziejny. - Wzruszył ramionami. - Ale to ty jesteś specem od takich rzeczy, więc się nie wtrącam. Ja założyłbym samą marynarkę. O, albo skórę, najlepiej czarną.

Diamond rozłożył skrzydła, a potem spod jednego z nich wyjął niewielkie puzderko obite szkarłatnym materiałem, które później ci wręczył.

- Wszystko będzie dobrze, stary - stwierdził i znów się uśmiechnął. - Wyglądasz świetnie, ale śmiesznie. Może dlatego, że przypominasz mi o dawnych czasach... - Westchnął z dramaturgią i spojrzał gdzieś w bok. - Będziesz miał żonę. Trochę ci zazdroszczę.

Odniosłeś wrażenie, że nieco posmutniał, jednak szybko skrył wszystkie swoje emocje pod kolejnym uśmiechem.

- Zostaw mi otwarty balkon - powiedział, idąc w jego stronę. - Tak ci urządzę mieszkanko, że nawet ty będziesz pod wrażeniem. Aha. - Przypomniało mu się o czymś i odwrócił się ostatni raz w twoją stronę. - Odblokuj drzwi w łazience, bo Cynka się wkurzy.

Po tych słowach odleciał w noc.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę wgapiałem się w miejsce w którym jeszcze przed chwilą stał Diamond Eye.

Westchnąłem. Fakt, Diamo miał lekki problem ze zdobyciem klaczy, a jak już jakąś dorwał zawsze okazywała się zwariowaną wiedźmą. Na dodatek ostatnio jak się widujemy ględzę tylko o zaręczynach.

Muszę się z nim jakoś zobaczyć, jak za starych, dobrych, szkolnych czasów. I serdecznie podziękować, bo pomógł mi wybrać naszyjnik i teraz wszystko udekoruje sam.

Puzderko schowałem do wewnętrznej kieszeni marynarki i upewniłem się, że z zewnątrz nie widać, że mam coś za pazuchą.

Następnie poleciałem do kuchni wyciągnąłem jedną butelkę cydru i zostawiłem ją w sypialni na hebanowej etażerce. Pod spód włożyłem kartkę

"Dzięki za wszystko stary. Wpadnij jutro, to pogadamy".

Ostatni raz zerknąłem na lustro. Czarna skóra, sama marynarka... Heh, idiota. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia.

Oh buck! Cynamonka!

Zgasiłem światło, zamknąłem sypialnię i popędziłem otworzyć drzwi od łazienki.

Jak ja się z tego wytłumaczę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, na szczęście nic nie zauważyła.

Chwyciłem komodę i zacząłem jak najciszej ją odstawiać. Cały czas nasłuchiwałem reakcji Cynamonki, aż mimowolnie strzygłem uszami. Kiedy skończyłem i mebel wylądował na swoim dawnym miejscu, zastukałem do drzwi łazienki.

- Żyjesz tam jeszcze? - spytałem najuprzejmiej jak mogłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Przez kilka chwil odpowiadała ci jedynie cisza. A potem drzwi do łazienki uchyliły się i przed tobą stanęła Cynamonka. Uśmiechała się delikatnie, nieco niepewnie. Zerknęła jeszcze raz na swoją sukienkę, obróciła się lekko wokół własnej osi, a potem spojrzała na ciebie.

- I jak? - spytała.

Mogłoby się wydawać, że jest kompletnie inną osobą niż była kilkadziesiąt minut wcześniej. Jej lśniące włosy, starannie rozczesane i zadbane, opadały falami po obu stronach jej szyi, a grzywka nieco bardziej zasłaniała jej lewe oko. Czarna suknia jeszcze bardziej eksponowała jej już idealne kształty. Miała na sobie delikatny makijaż, który podkreślał jej naturalną urodę.

Zanim zdążyłeś cokolwiek odpowiedzieć, zbliżyła się do ciebie i pocałowała. Czułeś kwiatowy zapach jej włosów i skóry.

- Wyglądasz przeuroczo - zachichotała.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę oniemiałem. Przyglądałem się jej, jakbym pierwszy raz zobaczył ją w życiu, i podziwiałem każdy centymetr jej pięknego ciała. Na ustach dalej czułem jej cudny smak, który w połączeniu z jej zapachem zawrócił mi w głowie.

- Łał. - w końcu udało mi się wyrzucić z siebie. - Łał. Wyglądasz... - chciałem powiedzieć "pięknie", ale ona na co dzień wyglądała przepięknie, a teraz była... nie miałem na to słowa. - Myślałem, że piękniejsza być nie możesz, ale bardzo się myliłem. Wyglądasz idealnie, Cyniu.

Dotknąłem kopytkiem jej policzka i pocałowałem ją. Do moich nozdrzy znowu wdarł się jej zapach, na ustach czułem jej delikatne usta. Naszła mnie ochota, żeby olać rezerwację, kwiaty i wszystko, i porwać ją do sypialni, a tam...

Nie, to na zwieńczenie oświadczyn.

Skończyliśmy pocałunek, podnieśliśmy powieki i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, tak jak nie robiliśmy tego od bardzo dawna. Po krótkiej chwili zauważyłem, że skrzydła Cynamonki są uniesione.

- Ups - wyszczerzyłem się jak głupi. Taka reakcja zawsze była dla mnie komplementem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Cynamonka przez chwilę była nieco zaskoczona i jeszcze nie wiedziała, o co ci chodzi. Gdy jednak odwróciła lekko głowę za siebie, westchnęła ciężko i znów spojrzała na ciebie ze znużonym wyrazem twarzy.

- To naprawdę strasznie denerwuje - mruknęła. Potem jednak uniosła jedną brew w charakterystycznym grymasie i zarzuciła ci kopyta na szyję. Szepnęła ci do ucha: - Możesz to wykorzystać... [/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kuszące. - zacząłem delikatnie skubać jej ucho. - Ale czy w ten sposób, Twój czas na przygotowaniu się do wyjścia nie będzie zmarnowany?

Zacząłem bawić się ramiączkiem od sukienki. Czułem jak mi zaczyna szybciej bić serce.

- Z drugiej strony - złapałem ją w pasie - na elegancko jeszcze tego nie robiliśmy. Madame, - zmodulowałem odrobinę głos aby był bardziej poważny - zechciałaby pani oddać się w moje kopytka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Cynamonka zwróciła na ciebie spojrzenie swoich oczu. Dwa roześmiane, szafirowe klejnoty wpatrywały się w ciebie, by po chwili zniknąć pod pomalowanymi na błękitno powiekami. W tym samym momencie ułożyła głowę pod twoim podbródkiem. Czułeś jej gorący oddech na swojej szyi.

- Wystarczy założyć kieckę i już jesteś mój - szepnęła. - Muszę o tym pamiętać...

Przez krótką chwilę nie odzywała się ani słowem, lecz wkrótce odpowiedziała na twoje pytanie:

- Z rozkoszą, mój książę.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rety... To nie miało tak być!

Cicho zdrowy rozsądku.

Czuję, że ona też już zaczyna powoli odpływać. Moje kopytko prawie bezwiednie podniosło się od okolic jej ogona i zsunęło jedno ramiączko. Następnie leniwie podreptało po jej łopatce.

Sam cicho zaciągnąłem się zapachem jej włosów.

- Wiesz... - szeptałem jak najciszej. Zamieniłem kopytko i zająłem się drugim ramiączkiem. - Jesteś moim Szczęściem, Cyniu. Kocham Cię - pocałowałem ją w czoło. Kopytko wędrowało spokojnie po plecach, delikatnie je głaszcząc, raz na jakiś czas próbując delikatnie osunąć sukienkę. Niewygodnie trochę, może by tak chociaż oprzeć się o ścianę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Każdy twój dotyk działał na Cynamonkę, podobnie jak i również na twoje zmysły. Klacz przywarła mocniej do twojej piersi, a potem odchyliła nieco głowę, szukając połączenia z twoimi ustami.

- Wiem. O tobie mogę powiedzieć to samo - szepnęła, a potem jej wargi dotknęły twoich, pieszcząc je czułym i powolnym pocałunkiem. Przejechała kopytami po twoim karku i nieco niezdarnymi ruchami próbowała odwiązać ci krawat. Czułeś, jak się uśmiecha. Na chwilę przerwała pocałunek i spojrzała ci w oczy. - Ja też cię kocham, Nogguś.

Udało jej się zdjąć z ciebie krawat. Odrzuciła go gdzieś na bok, a potem zabrała się za koszulę, nadal cię całując. Wasze oddechy przyśpieszyły, a serca zaczęły bić mocniej. Cynamonka całkowicie oddała się tobie.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciepło przepłynęło przez moją klatkę piersiową, gdy usłyszałem od niej wyznanie miłosne.

Miałem ochotę podnieść Cynamonkę, wnieść ją do sypialni, położyć na łóżku i "przejść do rzeczy".

Pożądanie praktycznie przejęło mi mózg. Jednak gdzieś zawsze jest ta część, która myśli trzeźwo. Albo oscyluje dookoła rozsądku.

Tam może być już Diamo.

Stół kuchenny? Podłoga przed łazienką?

Każdy kolejny pocałunek sprawiał, że coraz bardziej przestawałem się przejmować, a wiedziałem, że jeśli źle to zrobię, może skończyć się na nieporozumieniu.

Krawat poleciał w kąt. Może być podłoga. Sam postarałem się z siebie zrzucić marynarkę, która ograniczała tylko moje ruchy. Delikatnie uniosłem nas na parę cali w powietrze, obróciłem i zacząłem opuszczać tak, żebym plecami wylądował na podłodze. Jednocześnie postarałem się uwolnić Cynamonkę z sukienki. Nie będzie jej na razie potrzebna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Puzderko z pierścionkiem zaręczynowym głucho uderzyło o podłogę. Wnętrze kieszeni nieco stłumiło ten dźwięk. Na twoje szczęście Cynamonka niczego nie zauważyła. Przez chwilę była nieco zauroczona, złączona w tobą w namiętnym uścisku, lecz gdy łagodnie opadliście na podłogę, na chwilę oderwała wargi od twoich ust.

- Um, skarbie... - zaczęła nieco niepewnie. - Może pójdziemy do sypialni? Albo chociażby do salonu?[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem ochotę stuknąć się kopytkiem w łeb. Oczywiście.

Salon!

- Tak masz rację - spróbowałem się podnieść. Zerknąłem dyskretnie na marynarkę. Przeklęte puzderko musi tak hałasować?!

- Chodźmy do salonu - uśmiechnąłem się i podarowałem Cynamonce kolejnego całusa. - O ile pamiętam mamy tam taką ładną i fajną kanapę. - wyszczerzyłem zęby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[justify]Cynamonka zarzuciła ci kopyta na szyję i wstała razem z tobą.

- O ile pamiętam, to w sypialni jest wygodne, duże i miękkie łóżko - powiedziała i uniosła brwi, uśmiechając się przy tym nieco. - Spadniesz z kanapy, tak jak kilka razy wcześniej. Poza tym tam jest strasznie niewygodnie...[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...