Skocz do zawartości

GreenWave


D'yer'ailt

Recommended Posts

Imię: GreenWave

Rasa: Pegaz

Kolor: Cały wygląd poniżej:

b4756ea24c4fb0f52c8734490b37e302_500.png?t=5162b3f3666ae

Cutie Mark: Zielona fala

Rodzina: Mama Sweet Pie (jednorożec), ojciec Silver Speed (pegaz)

Rodzeństwo: brak

Osobowość: Zazwyczaj miły, jednak szybko się denerwuję i łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Szybko się nudzę, mam słomiany zapał i rzadko doprowadzam sprawy do końca. Bardzo widoczne jest u mnie lenistwo. W opinii przyjaciół jestem towarzyski, uprzejmy, sumienny, jednak tylko po długiej znajomości można zauważyć, że bardzo często ujawnia się moja "ciemna strona". Jednak podsumowując staram się być dobrym przyjacielem i pegazem.

Historia:

Urodziłem się w Ponyville, jako syn pegaza i jednorożca. Moja mama handlowała na targu owocami i warzywami, a tata był specjalistą w sprawach pogody (oraz zagorzałym fanem Wonderbolts). Przez cały czas ojciec próbował mnie namówić na to abym został Wonderboltem. "Chociaż spróbuj!" -zwykł mawiać przy każdym śniadaniu. Jednak był szybko karcony przez matkę, więc resztę dnia miałem spokój. Matka natomiast zawsze powtarzała mi, że mogę być kim tylko zechcę i nie muszę się spieszyć z wyborem. Zawsze była bardziej wyrozumiała, potrafiła więcej zrozumieć i więcej wybaczyć... do pewnego dnia. Ale o tym później. Wracając do mojego wczesnego dzieciństwa świetnie wspominam szkołę. Może nie należałem do prymusów, jednak uczyłem się dosyć dobrze, by udało mi się ukończyć szkołę z wyróżnieniem. Za bardzo wybiegłem do przodu. Wróćmy do pierwszej klasy. To tam działo się najwięcej, więc uznałem, że się tym z wami podzielę. Zapewne każdy z was miał kiedyś z kimś "na pieńku". Taaaakkkkk.... Takie sytuacje zawsze mogą nas troszeczkę przerażać, lub co najmniej czujemy się w nich nieswojo. Ja miałem taki problem. Jak to się zaczęło? Bardzo prosto! Wystarczyło wpaść na takiego jednego w wejściu i trochę za głośno powiedzieć "przepraszam". Tyle. A potem? Cóż, potem zaczynało się robić ciężej. Trochę trudno wytrzymać ciągłe dokuczanie cy chociaż konieczność pozostawania w czasie przerwy w klasie z obawy przed niechcianym spotkaniem. Bardzo dużo kucyków radziło mi żebym "wziął sprawy w swoje kopyta", ale ja nie umiałem się bić, i w wypadku zagrożenia raczej bym uciekł niż stanął do walki. Pamiętam jak nie spałem po nocach zastanawiając się co robić. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące. Ale znalazłem rozwiązanie. Zanim wpadłem na nie opłynęło sporo czasu. Uwaga, to będzie żałosne: po prostu poszedłem do dorosłych. I koniec. Reszta klas w szkole upłynęła dość spokojnie więc nie będę o nich nic pisać. Ciekawie za to było na obozie lotniczym na który wysłał mnie ojciec. Zrobił to tylko dla tego, że był to obóz pod opieką Wonderbolts. Szukali młodych, ambitnych talentów. Oczywiście ojciec postanowił "dać mi szansę". Co z tego, że byłem jednym z najwolniejszych pegazów w swoim roczniku? "Dalej! Pokaż im jak się lata synu!" -to usłyszałem zanim zostawił mnie na obozie a sam odleciał do domu. To nie było miłe doświadczenie. Ale czy bycie ostatnim zawsze i wszędzie może być miłe? Próbowałem się pocieszyć tym, że to są prawdziwi sportsmani. Jednak to niewiele pomagało. Zostawmy więc i to wspomnienie. Pytanie brzmi jak powolny pegaz mógł stać się szczęśliwym? Otóż wystarczyło znaleźć sobie hobby. A jakie? Surfowanie. Kiedy płynąłem po grzbietach fal to czułem się jakbym był królem świata. Czułem bardzo wyraźną więź z wodą i falami. Stały się mi niezbędne do życia. I tak dorastałem. Aż pewnego dnia, gdy wracałem z plaży zauważyłem coś na swoim boku. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak glony więc trzepłem to ręką i przekonany, że załatwiłem sprawę wróciłem do domu. Biorąc prysznic zdałem sobie jednak sprawę, że to nie wodorosty. To był mój własny znaczek! Nigdy więcej się chyba tak nie darłem z radości. To te wspomnienia, które najbardziej utkwiły mi w pamięci. Może to się wydawać dziwne, ale z perspektywy czasu nawet ze swojej pierwszej klasy się śmieję i wspominam ją z wielką radością. Bo czasu jest coraz mniej, jestem coraz starszy, a wspomnienia mnie odmładzają. No i oczywiście surfing!

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...