Skocz do zawartości

[Slice of life] [Romans] Zadłużona


KreeoLe

Recommended Posts

     – Zapraszam na śniadanie, panienko Shimeyen!

 

   Już od wczoraj mieszkasz u Madame Malone, pewnej starszej klaczy, bardzo eleganckiej. Za uczciwą cenę pozwoliła ci się urządzić na pierwszym piętrze jej domu, byłaś jej za to dozgonnie wdzięczna. Teoretycznie można uznać, że to cię uratowało - ile jeszcze nieprzespanych nocy włóczyłabyś się po ulicach? Zasypiałabyś pod mostem, jak jakiś żul, brzydko mówiąc? Tak, tymczasowo byłaś bezdomna, ale dzisiaj na szczęście miałaś dach nad głową. Madame właśnie zawołała cię na śniadanie - nie miałyście okazji dużo rozmawiać, ale wydawała się bardzo uprzejmą klaczą, która zrozumie osobę w potrzebie - taką jak ty.

 

   Nie wiedziałaś jak długo będziesz w stanie opłacać mieszkanie tutaj - bądź co bądź, bardzo bogata też nie byłaś. Nadal jednak trochę ciągnęło cię do hazardu. Niewinnie, na początku nazywałaś to tylko zabawą, potem zaczęłaś przegrywać i zadłużać się. To doprowadziło cię do takiego stanu - a jednak teraz się tym nie przejmowałaś. Właśnie wstałaś z łóżka. Przy śniadaniu wypadałoby też trochę o sobie opowiedzieć Madame Malone - dotarłyście tu późno wieczorem i od razu zasnęłaś, a z pewnością wolałaby coś o tobie wiedzieć.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz szybko zarzucając na siebie miękki szlafrok niepewnie zeszła po schodach w stronę uroczej kuchni.

Pomieszczenie było bardzo jasne i dobrze zagospodarowane, praktycznie nie było widać wolnego miejsca, wszędzie stały słoiczki z różnymi przetworami które, no trzeba to przyznać, pachniały wspaniale.

Shim dopiero teraz poczuła woń unoszącą się znad miski.

Zachęcona pysznościami rozstawionymi na stole przestała myśleć o zasadach savoir-vivre i natychmiast zaczęła pochłaniać zawartość jak dziki, głodny wilk.

Dopiero po chwili, przypomniała sobie o starszej pani siedzącej naprzeciwko.

-Dzień dobry! - krzyknęła zakłopotana klacz. - Chciałam Pani bardzo podziękować za to wspaniałe śniadanko, było przepyszne - dodała uśmiechając się nieśmiało.

-Jak się Pani dzisiaj miewa? - zapytała, tak z ciekawości.

Edytowano przez Insomnia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Klacz uśmiechnęła się ciepło i zaczęła jeść swoją porcję. Na szczęście nie wypominała ci zasad dobrego wychowania, choć ona zdecydowanie ich przestrzegała. Dopiero gdy skończyła jeść, odpowiedziała na twoje pytanie:

 

     – Bardzo dobrze. Dzień równie słoneczny co wczoraj, bardzo mnie to raduje – powiedziała. – Skoro już zjadłyśmy, kochana, to może usiądziemy sobie w salonie i opowiesz mi trochę o sobie, jeśli nie byłoby to problemem?

 

   Madame wstała i przepraszając cię na chwilę, poszła umyć kopytka. Gdy wróciła, zachęciła cię skinieniem, byś ruszyła za nią do salonu na górze. Tutaj przestrzeń była duża, styl - zdecydowanie klasycyzm. Biało - czarny, spokojny wystrój. Długa i duża, mleczna kanapa z poduszkami, na ścianach obrazy i różnego rodzaju rzeźby. Pod ścianą biblioteczka - idealnie, symetrycznie poukładane książki - ku twojemu zdziwieniu - były tylko w szarych, białych i czarnych okładkach, jakby chciano dopasować je idealnie do pomieszczenia. Wszystko było tak perfekcyjne, że żeby nie zaburzyć tej harmonii trzeba się było sporo natrudzić. Malone usiadła na kanapie i spojrzała na ciebie wyczekująco - chciała czegoś się o tobie dowiedzieć. Ciekawe, jak będziesz wyglądać w jej oczach jako hazardzistka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*To taka miła osoba, nic się chyba nie stanie jeśli nie powiem jej wszystkiego, ona nie musi wiedzieć * - przeszło jej przez myśl.

- Pochodzę z Manehattanu - Zaczęła niepewnie - Członkowie mojej rodziny to głównie rysownicy. Moja mama jest prezesem Radiant Corporation a ojciec pracuje w domu przez co miał dla mnie i mojej siostry więcej czasu. Już w gimnazjum rozmyślałam nad przeprowadzką, tylko nie wiedziałam gdzie. Postanowiłam iść w ślad za moją prababcią i przeprowadzić się tu, do Ponyville, tylko niestety, pospieszyłam się zabardzo i nie pomyslałam o miejscu gdzie mogłabym się zatrzymać.- Przedstawiła skróconą, nawet bardzo, historię śmiejąc się z popełnionej gafy.

Wzięła głęboki oddech i znów się uśmiechnęła.

- Od kiedy Pani mieszka w tym uroczym miasteczku? - postanowiła dowiedzieć się o uprzejmej staruszce czegoś więcej, ona też nic nie wiedziała o gospodyni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     – Rozumiem... – skinęła na twoją historię i zaczęła odpowiadać: – Cóż, mieszkam tu od dziecka. Moi rodzice zaś postanowili przeprowadzić się w bardziej dostojne miejsce, dlatego zamieszkali w wielkim mieście Canterlot. Ja jednakowoż wolałam zostać tutaj, to jakże wyborne, acz niewielkie miasto wciąż mnie zaskakuje i robi cudowne wrażenie!

 

   Madame zrobiła minę, jakby nagle jej się coś przypomniało - a i owszem.

 

     – Twój pies znajduje się w specjalnym pokoju – oznajmiła. – I ja również kiedyś miałam takiego pupilka, został po nim pokoik. Rano zmieniłam mu wodę na czystą i nasypałam świeżej karmy. Jest w pokoju na dole, na lewo od pani sypialni. Zaraz będziesz mogła go wypuścić i wyjść z nim na spacer - bardzo miły piesek. Można wiedzieć, jak się wabi?

 

   Odniosłaś wrażenie, że Madame bardzo lubi rozmawiać i przebywać w miłym towarzystwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ oczywiście, że można - klacz dopiero teraz przypomniała sobie o piesku przez co lekko się zawstydziła - suczka wabi się Titanum - Shim wstała z kanapy i lekko się przeciągnęła, nieprzywykła do długiej bezczynności.

- Za pozwoleniem, porozmawiamy później, słyszę jak moja pupilka skrobie łapką o drzwi a nie chciałabym by

ubrudziła pani dywan - skinęła staruszce na pożegnanie i poszła po Titanum.

Wracając z towarzyszką do przedpokoju postanowiła zabrać ze sobą smycz i torebkę, tak na wszelki wpadek.

Zanim jednak otworzyła dębowe drzwi upewniła się, że smycz dobrze trzyma, suczka lubiła uciekać.

Założyła swoje baletki i przepełniona radością wyszła z domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Twoja suczka Titanum była dziś wyjątkowo spokojna - na szczęście nie wyrywała się i nie szczekała na innych przechodzących obok. Ponyville było miasteczkiem bardzo energicznym i sprawiało wrażenie bardzo żywego, mimo tego, że nie było miastem chociażby w połowie tak dużym jak Canterlot. Mieszkała tu jednak spora część Powierniczek Elementów Harmonii - to sprawiło, że zdecydowana część kucyków postanowiła przeprowadzić się tu. Znacznie zwiększyło to zaludnienie Ponyville. Można to było dostrzec już na ulicach - miasto tętniło życiem, wszystko było tak barwne i wesołe. Dawno nie widziałaś tak uradowanych kucyków ze zwykłego dnia. Szłaś sprawnym krokiem razem ze swoją suczką. Spokojnym do czasu.

   W pewnym momencie poczułaś mocne szarpnięcie, które prawie powaliło cię do tyłu. Obejrzałaś się - na twoim ramieniu nie było torebki. Jakiś kuc w czarnej pelerynie właśnie uciekał w przeciwną stroną - złodziej - i nie wiedziałaś, czy zdołasz go dogonić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz nie czekała ani chwili dłużej. Szybko wstając odpięła smycz i w biegu wydała suczce komendę.

Razem z pieskiem, potrącając nieświadomych niczego przechodniów, pędziła za złodziejem.

By zwiększyć szansę na powodzenie w tej gonitwie, Shimeyen zaczęła w biegu krzyczeć, ciekawe czy kucyki zwróciły na nią uwagę,

nie miała czasu by to sprawdzić.

-Złodziej!! - darła się jak tylko umiała.

Powoli traciła siły a nie mogła pozwolić by wszystkie jej dokumenty i pieniądze przepadły.

**Zaraz... Przecież mam róg** - przeleciało jej przez myśl.

Klacz wycelowała swój rożek w zakapturzoną postać i rzuciła mrożące zaklęcie w nadziei, że uda jej się go chociaż trafić w nogę i zatrzymać.

Edytowano przez Insomnia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy krzyczałaś, jakiś dzielny ogier również zaczął gonić bandytę - był ledwie kilka metrów od niego. Jednocześnie jednak strzeliłaś z rogu i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ogier skoczył na złodzieja, chcąc go powalić i zatrzymać. Twoje zaklęcie uderzyło w niego - ogier przymarzł do ziemi, tak, że złodziej nie mógł za nic się podnieść. Połowiczny, ale zawsze sukces. Jak najszybciej pobiegłaś tam, chcąc rozstrzygnąć sytuację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdyszana Shim podbiegła do oszronionej górki składającej się z dwóch ogierów i szybko rzuciła okiem, najpierw na złodzieja któremu Titanum usiłowała zabrać pelerynę, potem na swojego wybawcę.

- Przepraszam! - zawstydzona rzuciłam do ogiera, równocześnie odmrażając go od ziemi.

Po kilku sekundach bohater był wolny, teraz wypadało by zająć się rzeczami które powypadały z torebki.

Shimeyen szybko schowała drobiazgi i zawiesiwszy przyjaciela każdej klaczy na ramieniu zwróciła się do wstającego ogiera.

- NNic ci nie jest? - chciałam wiedzieć. - BBardzo ci dziękuję - dodałam zapinając małego, ujadającego mopa który właśnie miał zamiar odgryźć złodziejowi ucho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     – Zabierz ode mnie tego włochatego szczura! – Krzyknął złodziej, wstając powoli.

 

   Odtrącił delikatnie twojego psa i zmierzył wzrokiem ciebie i bohatera. Był jednorożcem, miał dość długą, brązową grzywę i pomarańczową sierść. Nagle ukłonił się wam i uśmiechnął szyderczo.

 

     – Życzę państwu miłego dnia – odrzekł, a jego róg rozświetlił się. – Jeszcze się spotkamy.

 

   Wokół was buchnęło gęstym dymem, bezwonnym na szczęście. Gdy mgła rozrzedziła się, złodzieja nie było - zwiał. Cóż... Dopiero teraz przyjrzałaś się bohaterowi. Miał malinową sierść, jego grzywa ostrzyżona na jeża była mlecza w żółte, grube pasemka. Otrzepał się z ziemi i uśmiechnął do ciebie.

 

     – Nie ma za co... tak powinien postąpić każdy odważny obywatel Ponyville – uśmiechnął się. – Ze mną w porządku. Czy to pani nic się nie stało, wszystko dobrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z powagą wpatrywałam się w miejsce w którym stał przed chwilą złodziej, jednak po chwili dotarło do mnie, że ktoś coś do mnie mówi.

Oczywiście, był to mój wybawca.

- Tak, wszystko dobrze - odpowiedziałam automatycznie się uśmiechając. - Mogłabym się jakoś panu zrewanżować? - zapytałam, głaszcząc kopytkiem małą Titanum która widocznie była zmęczona całym wydarzeniem.

- Maleńka, wstawaj - szepnęłam do pieska.

Mimo iż to nie ona była dzisiaj moją bohaterką to miałam ochotę kupić jej coś smacznego.

Edytowano przez Insomnia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Ogier uśmiechnął się lekko, jakby zamyślony.

 

     – Cóż... W takim przypadku zaproszenia na ciastko pani raczej nie odmówi? – Kopytkiem wskazał budynek - cukiernię na rogu, kilkanaście metrów dalej.

 

   Cukrowy Kącik, podobno bardzo dobra cukiernia. A skoro ten miły ogier, twój wybawca zresztą, zaprasza cię tam... Raczej nigdzie się nie spieszyłaś. Ogier był mniej więcej w twoim wieku, wyglądał też bardzo sympatycznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Ogier skinął głową. Niespiesznie ruszyliście w stronę cukierni. Gdy znaleźliście się przy wejściu, ogier jak prawdziwy gentelkuc otworzył przed tobą drzwi i poczekał aż przejdziesz. Razem usiedliście przy jednym ze stolików przy oknie - ostatnio remontowano wnętrze i wszystko wyglądało naprawdę pięknie. Dodano więcej delikatnego błękitu i bieli do wszystkich odcieni różu. Ogier uśmiechnął się do ciebie, czekaliście na kelnera i myśleliście, co by zamówić.

 

     – Ah, przepraszam panią najmocniej – powiedział nagle. – Nie przedstawiłem się. Nazywam się Crayon Berry, miło poznać.

 

   Zauważyłaś znaczek na jego boku - były to trzy fioletowe jagody. Zapewne zajmował się ich hodowlą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miło mi - rzuciłam - ja jestem Shimeyen - dodałam, tak na wszelki wypadek myśląc o

swoim zamówieniu.

Zwróciwszy swój wzrok na ogiera popatrzyłam mu się w oczy i się uśmiechnęłam.

On mnie uratował i zaprosił na ciastko, nie wypadało być dla swojego wybawcy niemiłą.

- Co mi polecasz? - zapytałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty wybierasz, Shimeyen - odparł. - Niestety nie wiem co lubisz, czy w ogóle ta propozycja pójścia konkretnie na ciastko ci się podoba... Nieczęsto tu bywam.

Nie dokończył, do waszego stolika podszedł niski, czerwony ogier - kelner. Spytał tylko co podać, w międzyczasie podając wam karty. Cierpliwie stał i czekał. W pierwszej kolejności wzrócił się do Crayona, który z zamyśleniem lustrował wzrokiem menu.

- Poproszę herbatę... malinową, nie słodzę - odparł. - Nad pełnym zamówieniem jeszcze pomyślę. A teraz panienka wybiera, obowiązkowo ja za wszystko płacę.

Uśmiechnął się przebiegle, zarazem jakby ciepło, jakby chciał sprawdzić co wybierzesz ty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmm, poproszę muffinkę i herbatkę miętową, też nie słodzę  - Powiedziałam do kelnera oddając mu kartę.

 

**Hmm, teraz wypadało by zacząć rozmowę, przecież nie będziemy psuć sobie tej miłej chwili

jakimś niepotrzebnym milczeniem.** - upomniałam się w myślach.

 

- Crayonie, jak ci minął ten uroczy dzionek? - zapytałam.

Edytowano przez Insomnia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poznałem uroczą klacz imieniem Shimeyen - uśmiechnął się. - Skoczyłem na złodzieja i odzyskałem cudzą własność. A dzień długi jeszcze, prawda?

Ogier nie zamówił nic jednak prócz herbaty. Kelner odszedł i po kilku minutach przyniósł wasze zamówienia. Napoje były gorące, parowało z nich. Postawił je przed wami, ty dostałaś również talerz z muffinką.

- Cóż... - Crayon upił łyk herbaty, parząc sobie usta - nie zareagował jednak. - Mogłabyś opowidzieć mi coś o sobie, jeśli nie jest to problemem? Zawsze lepiej jest się od razu poznać, niż później odkrywać tajemnice.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pochodzę z Manehattanu - rzuciłam wgryzając się w muffina i popijając herbatką - Zajmuje się głównie rysowaniem, ale to już chyba wiesz - zerknęłam na swój bok.

 

Powiedzieć? Co mi tam...

 

- Byłam kiedyś uzależniona od hazardu, niby zwykła, durna gra a tak może wciągnąć. - Dokończyłam swoją strasznie skróconą informację ponownie wgryzając się w ciastko.

 

- Może ty też coś mi o sobie opowiesz? - zapytałam usuwając za pomocą chusteczki małych, czekoladowych drobin z pyszczka.

Edytowano przez Insomnia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Rozumiem... - pokiwał głową. - Wychowywałem się z rodziną w Ponyville, mieszkam tu od małego. Mieliśmy farmę jagód kilka kilometrów stąd, którą nadal się zajmuję. Odziedziczyliśmy ją po babci. Od źrebaka byłem surowo karany, ojciec i matka popierali resztę, aż trójkę, rodzeństwa. Lepiej sobie radzili w nauce, wygrywali, szybciej zdobywali znaczki, byli pupilami. A ja byłem typem buntownika i wandalem. Uciekałem z domu, kradłem mniejsze rzeczy z Ponyville, sprzeciwiałem się... Ale to ja ich utrzymywałem. Kochałem tą farmę, te krzaki fioletowych jagód - to pomagało mi uciec od bólu. Tam zdobyłem mój znaczek. Zresztą... Teraz prowadzę sklep i pracuję na farmie. Rodzice zostawili mnie i wyjechali... gdzieś, heh.

Zamilkł i dopił do końca herbatę. Wyglądał na przygnębionego, powiedział ci o wszystkim. I raczej nie kłamał.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli pijąc herbatę, słuchałam uważnie całej historii Crayona. Ale jednak największy szacunek był po tym jak powiedział, że sam utrzymywał całą rodzinę...kurcze, czy ja płacze? Ale ze mnie

 

- Przykro mi - powiedziałam sięgając po chusteczkę - wybacz, ja to zawsze muszę się mazać - dodałam z uśmiechem wycierając łzy spływające mi po policzkach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Uśmiechnął się ciepło. Był szybszy - błyskawicznie sięgnął po chusteczkę i uprzejmie ci ją podał.

     – Ależ nic się nie stało, tylko skąd te łzy? Historia jak historia, nie każdy ma bajeczne życie.

Miły ogier natychmiast spróbował zmienić temat i wyraźnie mu się to udało. Bardzo łatwo ci się z nim rozmawiało.

     – A masz jakieś zainteresowania? Coś, co pozwala ci się oderwać od codzienności? – Spytał uprzejmie.

Bardzo dużo pytać - skoro jednak dopiero się spotkaliście, miło dowiedzieć się o sobie czegoś więcej. Może będzie to jakaś większa przyjaźń? Zobaczymy, jak się to rozwinie...

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Byłam zaskoczona jego szybkością, z lekkim zawstydzeniem wzięłam od niego chusteczkę.

Nawet po tej krótkiej rozmowie bardziej go polubiłam, moja niechęć do niego gdzieś... wyparowała.

 

 

- Bardzo lubię przenosić piękne krajobrazy na papier, znaczy... lubię bazgrać w swoim notesie -

uśmiechnęłam się do ogiera - Czasami nieświadomie odcinam się od świata przez co wyglądam jak zobojętniały zombie.

 

Na dodatek, właśnie wpadł mi do głowy świetny pomysł ~!

 

- Mógłbyś mi pokazać swoją farmę? Bardzo chciałabym ją narysować - spytałam uprzejmie Crayona.

 

Zaśmiałam się w swoich myślach, ogier zaraz się mnie wystraszy i pewnie weźmie za złodziejkę.

Edytowano przez Insomnia de Lya
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...