Skocz do zawartości

Crystally Dead Space [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

154 lata temu na planecie FK Crystal - 1 miały miejsce dziwne zdarzenia. Podczas wielkiego badania właściwości tajemniczych kryształów zalegających pod powierzchnią planety doszło do odkrycia, które zrewolucjonizowało planetarną technologię energetyki. Kryształy, na które podziałano wysokim napięciem dawały potężny impuls energetyczny. Pozwoliło to na wzrost wydajności urządzeń o ok 1500%. Każdy kryształ mógł wygenerować określoną ilość energii, a później ciemniał i zmieniał się w czarny odpad. Wraz z pogłębianiem się kopalni odkrywano nowe gatunki surowca. Każdy miał inny kolor i inaczej reagował na dawkę prądu. Niektóre tak jak Czerwony Hartamal (bo tak nazwano pierwiastek, z którego był zrobiony) generował impuls jednokierunkowy, wiązkowy, który przepalał większość znanych materiałów. Były i inne nadające się do przemysłu zbrojeniowego, a nawet służące jako pancerze. Zużycie kryształów rosło i dalej nie odkryto sposobu na utylizację. Część składowano w zużytych już szybach kopalnianych, które pieczętowano. Jednak po kilku latach okazywało się, że zabezpieczenia ulegają zniszczeniu. Było to spowodowane tajemniczym promieniowaniem Hartamalu, które kruszyło metale, z których wykonane zostały pieczęcie. Nazwano je promieniowaniem H. Po rozszczelnieniu szybu od razu widać było skutki. Górnicy cierpieli na zawroty głowy, wymioty, zły nastrój, omdlenia i depresję. W początkowej fazie znane były przypadki samobójstw. Najgłośniejszym tego typu wydarzeniem było wysadzenie się górników w szybie "Karawela".

 

Naukowcy zaczęli badać czarne kryształy. Największe osiągnięcia w tej dziedzinie miał profesor Gardnus de Fiedle. Jednak podczas swych badań doznał uszczerbku na zdrowiu. Pewna maszyna sprawdzająca nowy rodzaj utylizacji wysokoenergetycznej wybuchła i okryła ciała jego współpracowników czarnym kryształem. On sam miał skażone kopyto. Od tamtej pory dało się zauważyć dziwne zachowania profesora i większe pożądanie, aby uzyskać więcej Czarnego Hartamalu. Przywożono mu nie raz cały materiał z danego szybu, co poprawiło znacząco samopoczucie górników. Jednak po 2 latach badań stracono kontakt z profesorem. Jego pracownia znajdowała się na odludziu, na biegunie planety, gdyż rząd zabronił testowania Czarnego Hartamalu blisko konglomeracji miejskiej. Pewnego dnia na wszystkie większe skupiska ludności spadły głowice zawierające trujący pierwiastek. Ogłoszono stan kryzysowy. Po przebadaniu próbek okazało się, że kryształ sam siebie rozkłada, ale wydziela przez to ogromne ilości promieniowania, nazwanego promieniowaniem XH. Mimo próby odizolowania społeczeństwa od niebezpieczeństwa, szybko zaobserwowano pierwsze mutacje. Kuce zmieniały się w istoty pokryte kryształami, bardzo odporne i cierpiące. Z jakiegoś powodu większość istot chciało zabijać. Później odkryto, że krew ludzka powoduje szybki rozkład zmodyfikowanego Hartamalu i istota wyparowuje po kilku godzinach. Naukowcy stwierdzili, że instynkt musi być spowodowany chęcią zatrzymania cierpienia, którym miała być jak najszybsza śmierć. Problemem było to, że większość choćby draśniętych przez C Nekromorfa (bo tak nazwano te stworzenia), stawało się nim i także pragnęło zabijać. Poczyniono próby lania krwią mutantów, pobraną od dawców. Niestety krew po około 5 minutach traciła swe właściwości rozpuszczające Hartamal. Wtedy nadeszły C Nekromorfy z bieguna. Zaczęły niszczyć i atakować. Liczba ludności topniała błyskawicznie, a całą planetę pokrywał trujący kryształ. Władze systemu postanowiły przeprowadzić eksterminację planety i zabito wszelkie życie. Później, po stu latach, gdy cały Czarny, zmodyfikowany Hartamal się sam rozłożył, ponownie skolonizowano planetę. Odkryto zapiski profesora jak tworzyć samo niszczącą się odmianę Hartamalu i każdy w ten sposób przerabiany kryształ niszczono krwią dawców, pobraną przed chwilą.

 

Carl skończył czytać historię planety z lekkim niepokojem. Wiedział ,że później odkryto szczątki ciała profesora. Wyglądały, jakby cały był pokryty kryształem, który się rozpuścił z biegiem lat. Wzięto ciało do badań. Niedawno media ogłosiły jego zaginięcie. Władze planety zaprzeczają temu, ale nie podają gdzie się ono znajduje. Ponadto ostatnio słychać o dziwnych wydarzeniach w podziemnych kopalniach. Ciężko stwierdzić co to dokładnie jest, bo władze znów utajniają całą sprawę. Podobno także każą ładować większość zapasów Hartamalu do statków transportowych. Kuc widział wielokrotnie, jak ładowano w dokach tajemnicze skrzynie. To wszystko było dziwne. Carl miał to szczęście, że pracował na powierzchni, a nie w kopalniach. Zza swego okna widział niebo, zasnute brązowo-żółtymi chmurami. Jednak już jutro miało się to zmienić. Dostał posadę mechanika jednego z szybów. Przenosił się pod ziemię. Fakt będzie miał lepszą pensję ,a nawet swojego zastępce, jednak czuł pewien niepokój. Było już późno więc skierował się do łóżka i zasnął. Nazajutrz obudził się, powietrze było ciężkie i stęchłe. Włączenie klimatyzacji nic nie pomogło. Śniadanie smakowało trochę jak podeszwa buta, a humor miał podły. Udał się do pracy. Zjechał olbrzymią windą na poziom -35 do szybu "Supernowa", gdzie miał pracować. Razem z nim jechali górnicy. Większość miała podkrążone oczy i zrzedniente miny. Niektórzy śmiali się, jednak był to tylko pusty gest. Wielkie maszyny, stojące obok nich robiły wrażenie. Tytanowo-diamentowe wiertła górnicze kruszyły twardą ścianę kryształów. Potężne rury dostarczały wodę, i powietrze do szybu. Gdy dojechali Carla oświetliło milion błyszczących bladym światłem lampek przy suficie. Szyb był obszerny miał około 50 m średnicy. Nad nimi poruszały się kolejki wypełnione kryształami. Gdzieś w oddali odezwał się dzwonek, oznajmiający koniec pracy nocnej zmiany. Ogier widział, jak zmęczone i pochmurne są te kucyki. Nikt nie uśmiechał się ,że może wrócić do domu do swej rodziny i odpocząć. Było trochę jak w grobie.

 

Carl rozpoznał swoje miejsce pracy. Była to cienka, stalowa wieża z małym domkiem na szczycie. Wspiął się po drabinie i wszedł do środka budowli. W środku znajdowała się głównie konsola kontrolna, która pokazywała rozmaite znaki. Była tam pokazana cała hydraulika i elektryka, a także skan każdej maszyny i stan jej modułów. Wszystko na razie wydawało się w porządku. Na suficie dyndała mała, świecąca na błękitno lampka. Obok konsoli stała radiostacja, starego typu, do porozumiewania się z resztą stanowisk w szybie. Z racji n stary model, aby centrala miała zasięg rozmowy z tym poziomem poprowadzono staromodny kabel przekaźnikowy. Pod ścianą stało również wąskie łóżko.

 

Wtem do pokoju wszedł ktoś jeszcze, Carl odwrócił się lekko wystraszony. Zobaczył uśmiechniętego nieśmiało, błękitnego kuca ziemnego. Ten zmartwił się lekko widząc twarz Carla, jednak odezwał się nieśmiało:

  - Witam Pana panie... eeee... Jestem Shy Smile. Pobieram tu nauki na mechanika i Pan jest teraz moim nowym szefem. Ja jestem młodszym konserwatorem maszyn. Spędziłem już tu ze dwa lata, jakby miał Pan jakieś zadania, lub pytania to proszę mówić. Zwykle poprzedniemu szefowi przygotowywałem kawę, czy Panu też zrobić?   

 

        

Edytowano przez kapi
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Carl skończył czytać historię tej planety,poczuł lekki niepokój ze względu na ostatnie wydarzenia.A mianowicie były nimi zniknięcie ciała owego profesora,drugą rzeczą były niepokojące informacje z kopalni, a zwłaszcza ich brak lecz jedno było jasne,to że miał szczęście że nie pracuje pod ziemią ale to niestety miało się zmienić,gdyż tam lepiej płacą a tego jego kieszeń potrzebuje.Ostatnią rzeczą była zwiększona ilość wywożonego kryształu,tak jakby coś się miało niedługo wydarzyć,ale to teraz nie było ważne.Ważny teraz był sen.Po krótkim oporządzeniu się,położył się spać.

 

Następny dzień był jak każdy,czyli nudny i ohydny.A mianowicie jedzenie było do kitu a powietrze jakby ktoś je przepuścił przez swój układ pokarmowy,tego nie zmieniło nawet włączenie klimatyzacji.Po śniadaniu udał się do pracy,nowej pracy w kopani,tam gdzie się działy ostatnio nie ciekawe rzeczy.A droga tam prowadziła przez windę,którą zjeżdżały tłumy.Z tego co zaobserwował że wszyscy czują się jak on sam,czyli kijowo.Zaś niedaleko nich znajdowały się ciekawe urządzenie,Carl miał nadzieje że nie psują się często.Po dość długiej drodze dotarł na miejsce,tutejsze światło chwilowo oślepiło go,lecz po chwili już mógł widzieć w miarę normalnie.Akurat wtedy doszedł do niego dźwięk dzwonka,który z jego wiedzy oznaczał koniec zmiany.To co widział wśród innych kucyków,trochę napawało go smutkiem,lecz po chwili otrząsnął się z chwilowego żalu i ruszył ku miejscu pracy,wspiął się po drabinie i wszedł do pokoju.Po krótkiej rewizji,zaskoczył go z tyłu ten jego zastępca.Carl zmierzył go wzrokiem a następnie  odpowiedział:-Kawa to by się przydała,a ja jestem Carl, co do pytań to:co się stało z moim poprzednikiem?.-Zapytał z lekkim przerażeniem w głosie.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shy Smile szybko ruszył, by zaparzyć kawę i gdy wrzątek już się gotował zaczął opowieść o przełożonym:

- Cóż Pan Bull nie był miłym szefem, zawsze smutny i zły. Często krzyczał na mnie, gdy rozwodniłem kawę i takie tam inne bzdety. Wiedzę miał wystarczającą i dobrze pełnił tutaj stanowisko. Jednak jakiś tydzień temu na fali powszechnego smutku stał się wyjątkowo małomówny. Nie obchodziło go nic. Nawet raz zaryzykowałem i nie przyniosłem mu kawy. Wie Pan, on wtedy nic nie odpowiedział i dalej siedział bez słowa przed monitorem. Słuchy chodziły ,że w tamtych dniach rozpił się w domu i swoją żonę zabił, ale to tylko pogłoski, bo pogrzebu nie było, a on bardzo ją kochał, choć miłością niemą i oschłą. Często tutaj przed laty w pracy wiersze o niej pisał. Poza tym nikt ciała nie znalazł. 

Pamiętam, tamtego dnia alarm do jednej z maszyn, bardziej wysuniętych w bocznej odnodze szybu, go przywołał. Poszedł i długo nie wracał. Zacząłem się martwić i wraz z paroma górnikami poszliśmy tam. Maszyna pracowała naprawiona, lecz wielka tarcza, która napędzała wiertło cała był zakrwawiona. Do tej pory wyrzucała szczątki ciała, a obok leżała oderwana noga Pana Bulla. Nie było czego ratować. Żal mi go pewnie, przez ten smutek zapomniał ,ze jeśli uruchomi silnik, to tarcza zacznie się obracać i wciągnęła go. Przepraszam Pana, z ciekawości się zapytam, czy Pan może ma żonę, lub dziewczynę? Bo jeśli tak, to lepiej niech pan bez względu na wyższą pensję rzuci te robotę, jeśli Pan może. Tutaj dziwne się rzeczy dzieją. Lepiej żeby pracowali tutaj samotnicy, bo po nich nikomu nie będzie smutno, gdy jakiemuś wypadkowi ulegną.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wysłuchaniu opowieści młodego pomocnika,wróciły do niego to co przeczytał poprzedniego dnia wieczorem.Teraz niepokój wzrósł jeszcze bardziej,gdyż to co przeczytał pasowało do tego co się dzieję,więc jednym wyjściem będzie znalezienie sposobu na ucieczkę z tej niegościnnej planety.W końcu może pracować wszędzie.Zaś kiedy młody skończył opowiadanie,Carl ruszył do konsolo sprawdzić stan sprzętu.Jednocześnie mówiąc do zastępcy: -Niestety szczęście nie miałem i nie mam towarzyszki życia-.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konsola pokazywała, że wszystko jest na razie w porządku. Shy Smile przygotował gorący, czarny płyn, który obaj zaczęli sączyć pomału. Nagle na konsoli pojawił się czerwony sygnał. Shy wstał i powiedział:

- Aaaaa, to się często psuje. Stare wiertło w jednej z bocznych odnóg kopalni. Zwykle to jakieś przewody hydrauliczne puszczają. Od pół roku czekamy na nowszy sprzęt, ale nie dostajemy. No cóż, trzeba się za to zabrać, bo postój w pracy to to czego szefowie nie lubią najbardziej. Narzędzia są w szafce, o tutaj... (wskazał na szafkę) to proszę pana idziemy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konsola ukazała iż wszystko jest w porządku,jednocześnie zastępca skończył przygotowywanie kawy,którą chwilę później już pili aż do czasu alarmu a wtedy

Carl wziął z szafki swój ekwipunek,i ruszył za swoim pomocnikiem do miejsca awarii.Miał nadzieje że wszystko się dobrze potoczy.Idąc za Shy odezwał się do niego:

-Jak często tu się psuje sprzęt oraz jaki- Powiedział to z nutą nadziei w głosie.

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Napisano (edytowany)

Szli razem wydrążonym korytarzem. Chłodne zimne światło sączyło się z reflektorów. Słychać było głośne wiercenie w szybach. Kierowali się do małej windy prowadzącej do bocznej odnogi.

- Cóż nasza kopalnia nie wydobywa najzasobniejszego energetycznie kryształu, dlatego mamy stary hydrauliczny sprzęt. Przewody się przerywają, płyny uciekają i się psują. Co innego w tych pozostałych odnogach, ale cóż...

 

Gdy zjechali na dół coś zadziwiło Carla.  Światła były pogaszone, a w szybie panowała cisza. Shy wyglądał na podobnie zadziwionego. Szli pomału. Zapalili latarki i oświetlali puste ściany. Gdzieś w oddali iskrzył się przewód. Gdy podeszli bliżej okazało się, że był to stalowy kabel, który zapewniał dostawy prądu tu na dół. Wyglądał na rozerwany.

 

- Co Pan o tym myśli, to dziwne, nie uważa pan?     

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl szedł korytarzem za jego pomocnikiem, robił takie rzeczy codziennie ale nie pod ziemią a mianowicie naprawa urządzeń.Miał nadzieje że to mała usterka.

Wtem usłyszał od Shy że często psuja się urządzenia w tym zapomnianym przez kompanie szybie.Dlatego ich nie lubił gdyż oni nie potrafili wykorzystać zmniejszeniu wydatków przy maksymalnym unowocześnieniu urządzeń.Po zjechaniu kilku pieter dotarli do korytarza.W tym momencie Kuc wpadł lekkie zdziwienie i przerażenie gdyż to uszkodzenie wygląda celowe niż jakieś losowe,dlatego poszedł i zaczął się zastawiać jak to naprawić i próbując naprawić,jednocześnie odpowiedział Pomocnikowi:

 

-Masz racje, nie wygląda to na zwykła uszkodzenie prędzej na sabotaż.Z tego co mi się zdaje ktoś musiał to zrobić świadomie-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Shy podszedł bliżej.

- Tak proszę pana, tylko to jest przewód od światła maszyna stoi dalej.

Carl zabrał się za naprawę, chwycił w gumowych rękawicach przewód i starał się dopasować go do części na ścianie. Wyglądało to jednak niezbyt ciekawie. W grubym kablu iskrzyło się około 20 małych przewodów, które jak na złość nie były oznaczone kolorami. 

 

Nagle kuce usłyszały dźwięk. Odwróciły się przestraszone, ktoś kroczył w ich stronę. Snop latarek padł na ogiera, w kombinezonie. Kask miał otwarty. Widać było jego pewną siebie pomarańczową twarz z jasno zielonymi oczami. Był to Armour Piercing. Technik przebijania miał eksperymentować w tym szybie nowe techniki wydobywcze. Od rana dzień mu się zepsuł, bo dostał jakiś trefny sprzęt z ubiegłego stulecia. Trochę się z nim pobawił i nagle światło zgasło. Poszeł sprawdzić i spytać co się stało, ale jakoś nikogo spośród ekipy nie znalazł teraz szczęśliwy doszedł do kogoś, kto może mu coś wreszcie wyjaśni. W ciemności przed chwilą zobaczył dwa światła latarek, więc podszedł. (witamy w sesji H@L!Ka i jego postać)   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl się odwrócił,do młodego pomocnika na którego był lekko zdenerwowany tym iż nie zrozumiał jego myśli.Po chwili wpatrywania się powiedział lekko zirytowany:

-To i ja widzę ale powiedz mi,ile to razy widziałeś tak rozerwany kabel ..1.4.10.20 żyłowy,bo ja rzadko a tym bardziej w tak pustym korytarzu.-

W tym momencie dostrzegli jakąś postać do której natychmiast się odezwał : - ej tam kim jesteś-. Carl miał dosyć niektórych rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc z miejsca gdzie prowadził odwierty natrafił na kuce i zawołał:

-Armour technik od odwiertów ! - Odpowiedział po czym dodał - Wiesz co do cholery tu się dzieje ?! Spokojnie próbuję przebić się tym złomem przez skały a tu wszystko nagle pada... A ty to kto ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przewód był uparty nie dawało się z nim nic zrobić. Sypał iskrami, w końcu jednak udało się częściowo przywrócić moc. Najwyżej położone oświetlenie sufitu zaczęło działać i słabe białe światło padło na podłogę. Rozejrzeli się dookoła. Jaskinia była pusta, lecz sprzęt zdawał się być porozrzucany. Nagle Carl odwrócił wzrok, chcąc zobaczyć czy nie widać co uszkodziło kabel. Zorientował się, że obok niego leżą rozwleczone zwłoki kucyka. Ziemia była we krwi, a przepołowiona głowa wpadła w skalne zagłębienie. Ogier miał czerwoną maść, która była cała brązowa od zaschłej krwi. Jelita były poćwiartowane i rozwleczone po okolicy, a na organach znajdowały się ślady kryształu. Ogier aż odskoczył na ten widok. Shy gdy to zobaczył schował głowę, coś mamrotał do siebie:

- Nie, nie to nie może być prawda, nie... 

Armour zobaczył zwłoki, po tym jak zdziwiło go czemu przypatrują się jego towarzysze. Ciało wyglądało ohydnie, na tyle, że aż ciarki przeszły mu po plecach. 

 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas Carl próbował naprawić ten piórwy leczy on nie chciał współpracować z dość doświadczonym kucem.W czasie naprawy było słuchać mnóstwo przekleństw pod adresem kabli.Co wywoływało lekkie zdenerwowanie w kucu.Lecz chwilę później męczarnie zostały chociaż tym wynagrodzone iż przynajmniej uruchomił górne światło.Carl natychmiast zaczął szukać czegoś przez co tyle przeklinał i chwilę później znalazł a były to zwłoki kuca który był tak rozszarpany że aż go nie przypominał.Carl natychmiast odskoczył od zwłok gdyż dostrzegł w nich kawałki kryształów.Natychmiast zorientował się iż to może być to straszne coś co nawiedziło tą piórwą planetę lata temu.Po czym się zwrócił do shy`a

 

- Biegnij ile sił w nogach po ochronę,poinformuj ich że mamy skażenie.Ja się zajmę maszyną.Biegnij i nie oglądaj się-

 

Następnie zwrócił się do spotkanego kuca w tym całym kombinezonie:

 

- A ty idziesz ze mną bo masz ten cały swój kombinezon ochronny i wytrzymasz więcej ode mnie.Ja idę naprawić maszynę która znajduję się o tam dalej -

Po czym skierował kopyto w stronę za Amourem

 

-Ja muszę naprawić maszynę a ty będzie pilnował żeby mi się nie przytrafiło coś podobnego.-

 

Zaczął iść w kierunku który wskazał mimo iż czuł w kościach iż nie powinien tego robić.

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy zapaliło się światło odrazu dostrzegł rozszarpanego kuca. Wywołało to w nim lekkie mdłości ale szybko je przezwyciężył.(nie wiem czy mogę... ale co mi tam) Gdy skończył walczyć z układem trawiennym używając swojego klucza dostępowego zabrał ze schowka Przecinak Plazmowy i zamontował na jego końcu coś co zmieniło to w prowizoryczny pistolet, następnie zabrał kilka ogniw i wszystko umieścił w ładownicach na zbroi. Wyszedł ze składziku i dogonił tego kuca.

- A nie myślałeś o tym żeby się stąd zabrać ? - Zapytał bardzo spokojnym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Myślałem o tym  ale praca to praca.W końcu mam naprawić to urządzenie,przecież za to mi płacą a nie za uciekanie- zatrzymał się chwilkę ale później ruszył dalej.Szedł dalej a w czasie drogi wypowiedział się znowu: -Jeśli będzie zbyt niebezpiecznie możemy się wycofać-

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Shy zgodnie z poleceniem popędził ile sił w nogach. W drodze potykał się ze strachu i rozglądał niepewnie, aż w końcu zniknął z oczu dwóm ogierom. Ci po lekkim przygotowaniu poszli dalej i zaczęli rozmawiać. Jednak nie trwało to długo, usłyszeli za sobą krzyk pomocnika Carla i jakieś dziwne odgłosy podobne do gardłowego pomruku. W tym momencie w oddali Armour  zauważył jakiś ruch i podobne gardłowe dźwięki dobyły się z tamtej strony kopalni. Światło znów zaczęło mrugać, jakby zaraz miało zgasnąć. Zaczeło się robić bardzo niebezpiecznie, a każdemu kucowi serce zabiło szybciej. W tym momencie przybiegł Shy.  

- Prosze Pana zobaczyłem... straszne... na windzie... idą na górę... mają szpony... z kryształu cali z kryształu... nie wydostaniemy się... zauważyli mnie i już tu idą... idą na górę, idą do innych szybów, wszyscy tu zginiemy, zginiemy! Aaaaaaaaaaa!

 

Shy krzyknął i odskoczył w tył, gdyż spostrzegł coś za plecami ogierów. Ci obrócili się gwałtownie i w nikłym świetle gasnących świateł dostrzegli, ze coś wielkiego i czarnego porusza się w ich stronę. Chodziło jak kucyk, tyle, że przednie nogi miało o wiele wyższe i przypominały wielkie szpony, czy kolce, które wbijały się w skałę bez większego problemu. Na razie widać tylko tylko ogólną sylwetkę stwora, który kroczył powoli. Był ponad dwa razy wyższy od nich, ale tylko dzięki długim przednim nogom. Twarzy nie widzieli. Krzyk Shya spowodował, że potwór zatrzymał się i obrócił w ich stronę ,po czym powoli zaczął kroczyć niczym nieuchronna zguba.    

 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

UWAGA!!!

Sesja się zatrzymała z powodu długiego braku odpisów ze strony gracza. Aby nie zapychać sobie miejsca w zawartościach obserwowanych, przestaję śledzić ten temat. Gdyby gracz\e chciał\chcieli wznowić sesję, proszę o kontakt na PW

 

Wszystkiego dobrego, pozdrawiam :pinkie3:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...