To ja walne opowiadanie
Na miękkim drewnianym kamieniu, w słonecznym cieniu, siedziała ośmioletnia staruszka. Przyszedł do niej facet wysoki, lecz niskiego wzrostu, z bródką bez zarostu, a ona nic nie mówiąc odezwała się do niego:
–- Miałam ja syna mądrego, ale bardzo głupiego. Pojechał on piechota do portu, gdzie stały trzy statki, jeden był cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. On wsiadł na ten, którego wcale nie było i popłynął na bezludną wyspę, gdzie aż roiło się od białych Murzynów. Wlazł ma gruszkę, rwał pietruszkę, leciała cebula. Przyszedł właściciel tego banana i mówi „Złaź pan z tego kasztana, bo to nie pańska wierzba”. Zlazł, pozbierał pomidory, a ludzie w mieście się dziwili, skąd ma takie dorodne kalafiory.
To wszystko zostało zapisane w fałdach spódnicy prababci, która zmarła rok przed swoim urodzeniem, osierocając męża i owdowiając ośmioro dzieci, które jeszcze siedziały w mamusi brzuszku i gryzły kwadratowe kółeczka.
Znaliście to ??