Ten odcinek naprawdę bardzo mi się podobał!
Zobaczyłem w nim wszystko, czego oczekiwałbym od tego serialu: rozbrajające sceny humorystyczne, błyskotliwe dialogi, ciekawy i dość zaskakujący pomysł na motyw fabularny, słowem: miodzio!
Postać Yony jest niezwykle pozytywna i sympatyczna, a zawsze bawiły mnie w niej prostota, szczerość i urok osobisty. Niemal każda scena z jej przygotowaniami do balu sprawiła, że śmiałem się w głos. Piosenka Rarity została idealnie wpasowana, pegazy udzielające lekcji tańca też były urocze.
Chociaż przewidywałem, że wszystko skończy się farsą, to jak zwykle twórcy serialu zostawili na koniec wisieńkę na torcie czyli Yona śpiewać smutną piosenkę oraz taniec Yaka w końcówce. Jestem absolutnie zauroczony także podejściem Sandbara i tego jak uroczo się rumienił, gdy przekonywał Yonę, że najlepsza jest wtedy, gdy jest sobą
Bardzo dobry, oryginalny i zabawny odcinek! Cieszę się, że ten sezon do tej pory ma więcej pozytywnych akcentów niż większość odcinków sezonu poprzedniego, moim skromnym zdaniem.
9/10 z serduszkiem