Nie spodziewałem się, że będzie miało sens budowanie fabuły na podstawie tak błahego wydarzenia. Od początku wiedziałem jak to się skończy, ale generalnie na plus było kilka scen, które rozbrajały jak np. bitwa na owoce w domu spokojnej starości czy kucyk, który miał spiczasty pyszczek w kształcie maski
Żeby się nie rozpisywać wypunktuję swoje najważniejsze uwagi i wnioski:
1) Czy tylko mnie cieszy widok tej postaci ?
2) Przez tyle czasu Twilight miała swoje zdjęcie wzorowej czytelniczki w bibliotece? Naprawdę nie miała żadnej konkurencji?!
3) Czy Księżniczka Przyjaźni nigdy już się nie wyleczy z tych swoich ataków paranoi, które tak naprawdę wyolbrzymiają rzeczywiste problemy?
4) Czyżby Spike miał jakieś naturalne predyspozycje do roli kelnera?
5) W Equestrii posługują się pismem obrazkowym? Pomyślałem patrząc na kartę biblioteczną Twilight.
6) Staruszka nieźle ciupie na gitarze jak na swoje lata
7) Kto by się spodziewał tak prostego i czytelnego morału jak ten, że nie można być zawsze perfekcyjnym?
I na koniec:
8) Z tej całej biblioteki nie mogli po prostu wysłać listownego wezwania do oddania książki?