Po kilku dniach i nocach dalekich wędrówek Cheerful Sparkle dumnie przemierzał korytarze szkoły krocząc wprost do Gabinetu Starlight. Całą drogę szedł tak jakby odmieniony, rozpromieniony, oczyszczony. Biła od niego istna świetlista aura jak w prakucykowych legendach o kucykach - herosach. Cheerful nacisnął klamkę do gabinetu, miło zaskoczony, że uprzednio przez niego wyważone drzwi teraz działają bezbłędnie.
Jednakże gdy przekroczył próg i stanął twarzą w twarz ze Starlight Glimmer zbladł, nogi mu się ugięły, cały jego spokój wyparował i począł się gorączkowo tłumaczyć:
Starlight! Znanim coś powiesz... Wiele ostatnio przeszedłem, wiele doświadczyłem, pognałem do księżniczki Twilight zapytać ją o radę w Twojej sprawie, czy zdałaś już egzamin z przebaczania, tak ważny w toku uczenia się o magii przyjaźni, nie, nie chciałem donosić jak Ty zmieniasz tego... mistersa... nieważne! ALE I TAK KSIĘŻNICZKI NIE BYŁO! Spotkałem tylko Spike'a, a on był zdumiony, że widzi człowieka, tzn. MNIE, zapytał czy może coś przekazać, ja powiedziałem, że to prywatne, on powiedział, że to musi poczekać, więc nic nie zostawiłem, tylko pognałem dalej.
Moje kopyta... tzn. nogi skierowały się do baru dla smutnych kucyków, w których przelewane są hektolitry cydru. Z początku wzbudziłem wielką sensację, ponieważ byłem pierwszym człowiekiem, który do takiego baru się udał... Dosiadłem się do starego pegaza, który wyglądał na zaawansowanego w wieku, że się się tak wyrażę... I on wzbudził moje zaufanie, więc się przed nim otworzyłem... Opisałem mu sytuację, a ten podrapał się po swojej siwej grzywie i powiedział mi, że takie tematy, to nie jego broszka, więc jeżeli mi zależy na mądrej odpowiedzi, to powinienem się udać wysoko w Góry Kryształowe, gdzie mieszka pewien kucykowy druid, z którym spotkanie zmieniło już życie niejednego wędrowca... Podziękowałem mu, uścisnąłem kopyto, ucałowałem w czoło, ku zniesmaczeniu innych kuców (za dużo tego cydru wypiłem) i udałem się w kierunku Kryształowych Gór...
Trochę mi zeszło...
Nie wyobrażasz sobie mojego szczęścia, gdy spotkałem kucykowego druida i on namaścił moje czoło wyciągiem z eukaliptusa, powiedział, że oczyszcza mnie z moich win, poczułem się lżej i rozpalił się we mnie wewnętrzny płomień. Powiedział mi, żebym gnał do Starlight i wyciągnął rękę na zgodę, a dla zachęty dał mi tabliczkę, którą spieszę Ci teraz wręczyć!
Cheerful przekazał tabliczkę, a było na niej napisane...
Zanim Starlight zdążyła cokolwiek powiedzieć Cheerful rzucił się na nią i przytulając mówił:
Nie będę już niegrzeczny i nie będę podpalał Twojego gabinetu! Wybacz mi, proszę! Bądźmy przyjaciółmi! Będę chodził zgadywać zagadki do Ciebie i będzie tak miło jak dawniej!
Wyglądało to mniej więcej tak:
Wybaczysz?
Kopycio na zgodę?