W końcu się zdobyłem na to, aby obejrzeć Holidays Unwrapped. Chociaż nigdy nie byłem fanem EG, ponieważ nie jestem zwolennikiem, aby przedstawiać kucyki w wersji humanoidalnej, zwłaszcza, że fabuła tych kreskówek na ogół jest mizerna oraz ma dużo niższy poziom komizmu niż MLP, to jednak jakoś się zmusiłem, żeby przez to przebrnąć
Większość epizodów jest taka sobie: nudna, banalna, przewidywalna. Plusem było kilka scen przy których szczerze śmiechłem jak wtedy gdy Pinkie i Sunset ruszają z jej wypiekiem do Rarity przez bitwę na śnieżki, która przypomina wojenną zawieruchę
I rozwaliła mnie przyjaźń Apple Bloom z robaczkiem...
W ostatnim epizodzie było zabawne jedynie to, że dziewczyny nie chciały, aby ktokolwiek zobaczył je w kiczowatych przebraniach, a wszyscy je widzieli
A poza tym przygody EG zadka nie urywają.