Coś dla mnie. Otóż moje "koleżanki'"wiecznie mnie gorzej traktują. Uważają, że jestem niczym bo mam słabsze oceny od nich, jestem biedniejsza - ale tylko materialnie.
Chyba cały czas mnie obgadują... Zawsze umawiają się wszystkie razem, a ja dla nich nie istnieję. Np. Jesteśmy w galerii, ma być - świetnie zakupy, lody itp., ale oczywiście one zaczynają razem rozmawiać, a ja jak ta niedorozwinięta muszę się za nimi uganiać. Jak się je o coś spytam, to centralnie mają mnie gdzieś. Tak bardzo się zirytowałam, że po prostu wyszłam. One nawet tego nie zauważyły... no cóż jestem im potrzebna jak tylko czegoś chcą. Niestety nie mogę z nimi zerwać kontaktu, bo w klasie zostałabym sama, nie miałby kto mi podać lekcji...itp.
Jestem również wyniszczona psychicznie. Mam już wszystkiego dosyć. Codziennie płaczę - wieczorem bądź w nocy, w łazience albo w pokoju.
Najgorsze jest bycie w centrum zainteresowania od razu dostaję drgawek, cała się pocę, duszę, czuję gorąc zmieniający się z zimnem, od razu mam ochotę krzyczeć, uciekać i płakać jednocześnie. Miałam już kilka razy taką sytuacje w roku szkolnym.
No i ostatnie, to chyba kłócenie się z mamą, by nie jeść mięsa - w końcu chyba doszło do skutku po 2 latach uporczywego męczenia powiedziała, że jeżeli nie będę miała żadnej 1 lub 2 na koniec roku, to w wakacje pójdziemy do dietetyka. Ale też się bardzo stresuję, bo wiem, że nie mogę dostać żadnej takiej oceny. Niestety reszty z siebie nie potrafię wydusić, gdyż nie umiem tego określić.
Poprawiłam błędy ~Cahan