Około 2 w nocy poszliśmy z ziomkami do starego magazynu śniegu. Był tam taki Wojtek (imię przypadkowe), dealował on krokodylem. Dziś nie udało nu się nic sprzedac, więc poczęstował kolegów (oczywiście ja nie brałem, bo wiedziałem jakie są skutki). Maks (znów przypadkowe imię) przedawkował krokodyla i ledwo wrócił do domu.
Następnegodnia miały odbyć się zawody w których Maks miał brać udział. Zależała od tego cała jego kariera.
Ustawił się na lini startu.
3
2
1
Wystartował! Uderząl skrzydłami z całych sił. Był w połowie dystansu. Zdawało się, ze pobije rekord! ostało tylko 200m, ale na nieszczęscie odpadłymu skrzydła. Spadł w dół. Niezdołano go uratować. [*]