Skocz do zawartości

Sunbro Dante

Brony
  • Zawartość

    46
  • Rejestracja

  • Ostatnio

O Sunbro Dante

  • Urodziny 01/14/1981

Informacje profilowe

  • Płeć
    Steven Magnet

Ostatnio na profilu byli

1335 wyświetleń profilu

Sunbro Dante's Achievements

Źrebaczek

Źrebaczek (1/17)

0

Reputacja

  1. Sunbro Dante

    Tezy i herezje EmoTacoZ'a

    Mężczyzna, nie tak wspaniały jak kiedyś- nieco zaniedbany i zarośnięty, do kina. Przed drzwiami kupił popcorn. Patrzy na bilet, dramat-obyczajowy pisany przez życie, podobno prowokujący do rozważań. Powinno być niezgorzej. Aha, czyli jednak, piszą, że dramat-obyczajowy a zaczynają od dawki nieświeżego humoru niczym zagrzybione suchary z Afryki i robią mi z tego komedie już od pierwszych scen. No ale może coś im się jeszcze uda. Jednak może jest jakieś przesłanie, ale podane w taki sposób, że starożytnym filozofom się w tych ich beczkach nie śniło, że mowa na tak niski poziom może zejść. Teraz na akcja obrazuje na pewno odbicie duszy autora, tak jak on widzi siebie i jak go widzą inni. Lecz jedyną refleksją stąd wynikające jest ‘kupa’ i ‘niezbyt dobrze’. W tym momencie mężczyzna traci siłę, i musi wesprzeć swoją twarz na całej powierzchni swej dłoni. Po dłuższym zastanowieniu się, mężczyzna zaczyna się zastanawiać nad celowością wprowadzonego paradoksu. Skoro są dziećmi, zachowują się jak dzieci, to trzeba do nich podchodzić jak do dzieci. Ewentualnie jak do debili, ale z dwojga złego… Od znudziło mi się pisanie ładnej wypowiedzi. Jak dobrze pójdzie to robić to co ty. Deal with it. Nie podoba się możesz iść na ‘przeciętne fora’. Jak cały twój post. Nie to szczyt debilizmu kraść i dając linki nakłaniać innych. To widzisz od czasu jak ty byłeś awatarem to się dużo nie zmieniło, tylko mniej płaczu jest. TO wypier*alaj. Nikt ci tu nie każe siedzieć. Bo jakbyś ty się tam udzielał, to by trzeba było i tak zamykać tematy, a tak mogą ‘w miarę’ normalnie funkcjonować. W8 przez pół posta mówisz, żeby dali ludziom spokojnie pisać, a teraz im zabraniasz? Jak np. twój (czy tam ziomisza, nie pamiętam czyj dokładnie) o piraceniu anime, i dlaczego taka kradzież jest dobra? Skoro nikomu się robić nie chciało, to widać nie taki genialny. Ok czyli tak naprawdę nie chcesz normalnej dyskusji z tego wynika. Im dłużej czytam takie posty tym głupszy się czuję. I tym bardziej człowieka wkurza, bo to rage i płacz post pokazujący co mi się nie podoba i wszystko ma być tak jak chcę. Życie nie jest fair ‘bro’, przyzwyczaj się przez większość czasu nie będziesz miał tego co chcesz.
  2. Warmę na prezydenta

  3. Warmen na prezdenta, siper ciągnie pręta

  4. -Raczej nie w żadne konkretne miejsce. Po prostu przed siebie. W końcu, nie ważny jest cel, a sama podróż prawda?-Odpowiedziałem, powoli pijąc wodę.-A czy mieszkanie tak głęboko w lesie nie jest niebezpieczne?
  5. T_T Dlaczego mam coraz silniejsze przeczucie, że zrobią mi coś złego? Ale w końcu to przecież tylko normalna rodzina z matką i dzieckiem... w środku lasu... dziwnie się zachowująca... Ehh czemu mam wrażenie, że to będzie błąd... -Poproszę zwykłą wodę. Przyzwyczaiłem się do tego. Pierwszy niepasujący smak, wypluwam to i zmywam się stąd.
  6. To zaczynało się robić trochę dziwne... i straszne. Pierwszy raz spotkałem klacze, które zachowywały się w tak "nietypowy" sposób. Pomyśleć co będzie gdy wróci "Pan domu". I poza tym z czego one się tak chichrały? To było irytujące, być jedynym, który nie wie o co chodzi. Z westchnięciem opuściłem głowę tak, że grzywa prawie ciągnęła mi się po ziemi. Nadal się niczego nie dowiedziałem, więc trzeba było iść z nimi. -Ja nie chcę sprawiać kłopotu. Chciałbym by Panie miały mnie po prostu jak najszybciej z głowy...
  7. Przez chwilę tylko stałem i się na nią patrzyłem. Szybko jednak spoliczkowałem się w myślach. Koleś ona ma córkę i męża! Zamknij gębę zanim zaczniesz się ślinić! Potrząsnąłem głową i podszedłem bliżej. -Witam. Miło mi poznać. Ja jestem Soulfeather, ale proszę mi mówić po prostu Soul.-Powiedziałem i skłoniłem się lekko. -Przepraszam, że tak wpadam ni w pięć ni w dziesięć, ale zgubiłem się w lesie i spotkałem Pani córkę. Przyprowadziła mnie tutaj. Chciałem tylko dowiedzieć się o drogę do najbliższego miasta.
  8. -Ehmm... dziękuję.-Wydusiłem z siebie, szybko zjadając kanapkę. Czułem się strasznie niezręcznie. Chciałem iść do matki tej klaczy, jednak żołądek wygrał. Teraz czułem, że to był błąd. Wszedłem do domu obcych, a w nim nie było nikogo dorosłego... Nie dobra, nie dam tak rady. -Dzięki, za kanapkę, ale chciałbym teraz porozmawiać z twoją mamą. Mówiłaś, że jest w tartaku, tak? Wstałem i skierowałem się do drzwi. Wypadało by się przynajmniej przedstawić.
  9. (Tak tylko gwoli małego sprostowania- nie zdejmowałem bluzy. I lepiej jest założyć, że jeśli od tego nie zależy niczyje życie w obecności innych kuców raczej nigdy nie zdejmie. Wstydzi się usztywniacza na skrzydle, i w ogóle tego że jest pegazem. Dlatego nosi tą za dużą nieco workowatą bluzę- stara się uchodzić za zwykłego earth pony). A i będę zaznaczał to co mówi na kolor, nawet mi samemu się ciężko czyta cały biały post. -Soul... możesz mi mówić Soul. Miło cię poznać Lucky.-Odpowiedziałem krótko i uśmiechnąłem się lekko w stronę klaczki. Zaczynało mnie powoli denerwować to ciągłe chichotanie. Z resztą najgorsze było, że nie wiadomo z czego. Czy ten kot mnie jakoś dziwnie podrapał, czy co? -Tu mieszkasz?-Zapytałem. Poszedłem w stronę zabudowań rozglądając się. Nie widząc nikogo zawołałem-Halo! Jest tu ktoś?
  10. Au, po tym plecy będą mnie boleć dość długo. No przynajmniej o kota nie muszę się martwić, bo nie wygląda na to, żeby miał się ode mnie odczepić zbyt szybko. Teraz skupić się na spokojnym i wolnym zejściu. Niby już nie daleko i wcale nie tak wysoko, ale spojrzenia w dół i tak ograniczajmy do minimum - tyle co trafić kopytem na kolejną gałąź. -Tak całkiem jak ty, prawda?- Odpowiedziałem, nie wierząc za bardzo w żadne wymawiane przeze mnie słowo.- Ale nie martw się każdy kiedyś dostanie to co mu się należy. Powiedz, może mogłabyś mnie zaprowadzić do swoich rodziców? Skończyło mi się normalne jedzenie, a nie do końca wiem gdzie jest jakieś najbliższe miasto.
  11. Sorki, że nie odpisywałem za bardzo, ale w tygodniu uczelnie mnie pocisnęła. W tym tygodniu i w SOON postaram się odpisać częściej, bo szykuje się "wolniejszy tydzień". I au "koteckiem", moja kucykowa cukrzyca nawet mnie boli ;p Skąd mała klacz znalazła się w środku lasu? To było pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy. A potem usłyszałem prośbę klaczki. -T-Tak. Oczywiście, że ci pomogę. Spojrzałem w górę, i przełknąłem ślinę. Kot siedział dość wysoko, a gałęzie nie wyglądały ani na najgrubsze, a na najstabilniejsze. Powoli zdjąłem gitarę z pleców. Przez chwilę stałem jeszcze po prostu patrząc się na to drzewo. Wziąłem głęboki oddech. I zacząłem stawiać kopyto za kopytem na coraz wyższych gałęziach. -Słuchaj, skąd ty się w ogóle tutaj wzięłaś, co? Taka młoda klacz jak ty nie powinna sama zapuszczać się do lasu. Zadałem pytanie starając się nie myśleć o tym co teraz robię. Pamiętaj tylko nie patrz w dół i będzie dobrze. Kiedyś byłeś na duży wyższych wysokościach, nie? Tak... tylko to było kiedyś...
  12. Przetarłem jeszcze kilka razy twarz. Wszystko dookoła mokre, trawa, drzewa, ja. Wstałem i otrzepałem się trochę z wody. No pięknie, bluza też mi zamokła. Wziąłem kilka z patyków z szałasu, przytknąłem je niedaleko ogniska i rozwiesiłem na nich ubranie. Niech złapie choć trochę jeszcze ciepła. Wolałbym iść w suchym ubraniu, ale w tych warunkach będzie dobrze jeśli choć przestanie ociekać z wody. Gdy wieszałem bluzę, spojrzałem w jedną z pobliskich kałuż, których po ulewnym deszczu zrobiło się sporo. Młody dumny kasztanowy pegaz z pewnym siebie uśmiechem. Jego rozłożone skrzydła, nawet nie ruszając się, cięły bez problemu powietrze. Odnoszący sukcesy, wszyscy byli z niego dumny. Odbicie spojrzało mi prosto w oczy. Pokiwało głową z dezaprobatą. Pogarda pojawiła się na jego twarzy, ja jego spojrzenie pełne było wyrzutu... Kropa z pobliskiego drzewa uderzyła w taflę lustra. Kręgi rozeszły się po wodzie. Gdy tafla uspokoiła się, w wodzie czekało tylko odbicie zaniedbanego ogiera. Długie przemoczone włosy przywarły mu do zarośniętej twarzy. Podkrążone już oczy patrzyły zrezygnowane, a do boków przyciśnięte kurczowo opierzone wybrzuszenia. Na lewym nadal nałożony był usztywniacz, który nigdy i tak nie zostanie użyty do tego do czego powinien. "Żałosne." Westchnąłem i obmyłem twarz. Odgarnąłem włosy z oczu i usiadłem. I tak muszę jeszcze chwilę poczekać zanim bluza choć troszkę przeschnie. Pochyliłem się i skubnął trawy. Zacząłem żuć, trawa nie była przysmakiem, ale zapychała brzuch i blokowała głód. Niby można tak,ale ile się pociągnie na tym? Dużo bym oddał za frytki z siana, albo chociaż normalna kanapkę. Gdy bluza była na tyle sucha żeby nie ciążyła przy chodzeniu, zebrałem swoje rzeczy. W sumie co to jest do zbierania, ubranie na grzbiet i gitara. Przed założeniem pogładziłem pokrowiec, w którym znajdował się instrument. Dobra trzeba w końcu dojść do jakiejś cywilizacji. Spojrzałem w stronę, z której przyszedłem. I ruszyłem w przeciwną. Trzeba iść do przodu, prawda? Kiedyś muszę gdzieś dojść. Z resztą bez mapy ten kierunek jest tak dobry jak każdy inny.
  13. Sunbro Dante

    Dzika magia - Terry (Retm)

    Ogier stał przez chwilę wsłuchując się w twój wywód. Po tym jak skończyłeś patrzył jeszcze na ciebie w ciszy. -Oczywiście, że się rozumiemy. Ale wie pan, pan ma swoją pracę, a ja swoją. Mówiąc to wyjął notes z jednej z kieszeni. -Ale skoro robi Pan tak ważne rzeczy, to nie wystawię panu mandatu. Bo jak rozumiem biletu pan nie ma. Zaczął wypisywać jedną z kartek w notesie. -Więc płaci pan 500 centów* za bilet. Szybko przejrzałeś swój portfel. Kurde, to cała kasa jaką zabrałeś ze sobą. Albo mu płacisz, albo najpewniej wyrzuci cię z pociągu. *nie oglądałem polskiej wersji, więc nie wiem jak to przetłumaczyli. W angielskiej walutą są "bits" co dosłownie tłumaczy się na centy (1 bit = 12,5 centa). Chuck Norris warns only once. Na koniec tego tygodnia, jeśli nie będzie odpowiedzi sesja leci do archiwum. I z półobrotu do archiwum.
  14. Sunbro Dante

    Dzika magia - Terry (Retm)

    Szybkim ruchem otworzył drzwi i wycelował w znajdującego się w środku przedziału białego jednorożca broń. -Nie ruszaj się albo... Gdy drzwi się otworzyły naprężyłeś ciało, a twoje kopyta wystrzelił w stronę wchodzącego kuca. -Bile...-Zdążył tylko powiedzieć ogier ubrany w niebieski strój konduktora zanim upadł na podłogę. W przedziale podniósł się krzyk, a biały jednorożec krzyczał, że odda całe pieniądze byle nic mu nie robić. Purpurowy ogier przeklął pod nosem. Całe szczęście zdążyłeś zatrzymać kopnięcie w ostatniej chwili, a konduktor upadł chyba tylko z zaskoczenia. -Co do diaska...?-Wymamrotał po czym zaczął się podnosić ze wzrokiem wbitym w ciebie.-Na początku niebezpiecznie wskakujesz do pociągu,a teraz próbujesz mnie zaatakować? Co ty wyrabiasz ogierze? Mam przynajmniej nadzieję, że nie jedziesz na gapę.
×
×
  • Utwórz nowe...