Moja pizza okazała się tak perfekcyjna, że chóry anielskie najpierw pofatygowały się, by zaśpiewać podczas otwierania piekarnika, a potem jeszcze uznały ją za godną ich podniebień, więc żeby nie umrzeć z głodu musiałem robić kolejną...
 
	 
 
	Wcale nie musiałem, bo jestem taki przekozak, że nie muszę nic jeść i nie umrę z głodu!