Skocz do zawartości

Youkai20

Brony
  • Zawartość

    529
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Youkai20 wygrał w ostatnim dniu 14 Grudzień 2020

Youkai20 ma najbardziej lubianą zawartość!

O Youkai20

  • Urodziny 08/01/1994

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier
  • Ulubiona postać
    1. Spike
    2. Starlight Glimmer
    3. Discord
    4. Apple Bloom
    5. Luna

    Nie lubię:

    1. Shining Armor
    2. Cheese Sandwich
    3. Feather Bangs
    4. Blueblood
    5. Rarity

Ostatnio na profilu byli

6500 wyświetleń profilu

Youkai20's Achievements

Nastoletni kucyk

Nastoletni kucyk (5/17)

388

Reputacja

  1. Jeeeeeeeeeejuśku! Ale komentarze się pojawiły! Jeśli wczoraj, czytając komentarz kolegi @Sun , który machnął przy (czy raczej pod...) Kiedy Cadance kicha, Celestia łapie katar, to tu aż brak mi słów, aby wyrazić to jak mi miło! No po prostu policzki mi płoną Jakkolwiek Sun napisał już swoją opinię w listopadzie jak widzę (omg, jak to jest, że wciąż nie obserwuję swoich własnych tematów, czas to wreszcie zmienić), tak mam nadzieję, że nie obrazi się z powodu tego, że dopiero teraz się odzywam. Pozwolę sobie odnieść się do obu nowych opinii w jednym, treściwym mam nadzieję komentarzu. Tak więc i kolega @Hoffman znajdzie coś dla siebie Zatem do rzeczy: Ach, "Somnambulizm"... jak ja lubię to opowiadanie. Jaką ja miałem frajdę, autentyczną frajdę, pisząc "Somnambulizm". Nie tylko była to praca od samego początku w każdym aspekcie przemyślana (co mi się nawet dziś zdarza cokolwiek nieczęsto), ale też od początku do końca (na)pisana najlepiej, jak tylko potrafiłem. I, wyjątkowo nieskromnie mówiąc, wszystko mi się udało, wszystko w niej pyknęło, a efekt jest taki, że jedna z ocen to 10/10. Tak, "Somnambulizm" to jest to ! Do dziś pamiętam konkurs (Pod Gradobiciem Fików Edycja 6), do dziś uważam, że jest to chyba najlepsza moja praca. Oczywiście na Gradobicie machnąłem jeszcze kilka rzeczy, ale są przy tym niewarte splunięcia. W ogóle to chyba (głowy nie dam, ale... mógłbym) pierwszy "duży", pierwszy "poważny" konkurs, w którym brałem udział. I wspominam go ciepło. A z "Somnambulizmu" jestem dumny nawet dziś. No, ale, ale... miałem się odnieść do komentarzy, więc już nie przedłużam... O ile dobrze kojarzę, limitem słów było 1500 (albo coś koło tego), więc cóż, jest jak jest... I dobrze, dziś nie wyobrażam sobie napisania tak dobrego fika o długości 10x dłuższej. Regres, panowie, regres... Ale się staram powrócić z czymś, co może nie będzie takie 10/10, ale z czego znów będę, cóż, po prostu zadowolony. Zdradzę, że (skoro-piszę-to-zdanie-to-już-nie) w tajemnicy piszę akurat fik, który ma już 66 stron (OMG, tyle już napisałem? Ja?). I znów się staram, aby był super-duper. Ale tyle tam dialogów, że... meh BRW - o, dziś działają normalnie cytaty, choć wczoraj mi się zbuntowały i musiałem "kopiujwklejować" tekst. Niezbadane są wyroki Lunałki... Po co ja to czytałem, zniszczyłeś moją niewinność i moje dzieciństwo! ;0 A tak serio - wierzcie mi, nawet bym o czymś takim nie pomyślał. Takie coś nigdy się nie zdarzy. U mnie. Ale niektórzy to mają... pomysły . Krótki pojedynek z hydrą to konsekwencja limitu słów. I masz w 100% rację, właściwie to co się tyczy jej... ja nie do końca pamiętam filmy EG, ale z tego, co kojarzę, M S wzięła się wg mnie jak gdyby... znikąd. Ot, pojawiła się, podczas "transformacji" ludzkiej Twilight. I, uwaga - daję głowę (którą chyba zaraz stracę ), że w filmie (to jest "Friendship Games") ani razu nie padło nawet jej imię. Nawet jeśli się mylę, i jednak padło, to przez to byłem zaskoczony, gdy w Legendzie Everfree Twilight po prostu mówi "It's Midnight Sparkle!", czy coś podobnie raz i drugi. Zupełnie jak gdyby wszyscy wokół doskonale je (imię) znali... oprócz mnie. I tu pozwolę sobie odnieść się do komentarza @Hoffman (chyba będę tak "mieszał", sorry, ale tak mi wygodniej) Hah! Ciekawe, czy to raczej JA kogokolwiek zaskoczę, gdy powiem, że ja też musiałem sobie przypomnieć... jej imię, bo, jak już napisałem powyżej, doskonale ją kojarzyłem, ale imię nijak mi we łbie nie siedziało, dlatego, że we Friendship Games nie pada ani razu A ja to, że takim razie muszę odtrąbić sukces, bo chciałem napisać kilka pierwszych fragmentów właśnie tak, aby sprawiały wrażenie, że to właśnie z nią ma czytelnik do czynienia. Zdradzę, że myślałem od początku, że to będzie krótkie i raczej... bo ja wiem? Błahe? Limit słów robił swoje (wbrew pozorom miałem jeszcze wiele do napisania), a przede wszystkim wszelkie starcia to nie moja bajka. Wzorowałem się na głównej przeciwniczce mane 6 z Crisis: Equestria. Pomyślałem sobie, że gdyby to była ona, to starcie z hydrą (gdyby do takiego doszło) ona z pewnością miałaby za formalność czy wręcz za niewarty jej wysiłku, krótki epizod. Więc byłaby brawurowa i bezczelna, a może nawet zirytowana tym, że ktoś tak potężny, jak ona, musi się pojedynkować z byle hydrą. I całość skończyłaby się 1 zaklę... ZARA! Naaah! Gdzie tam! Mówiąc szczerze, chociaż sobie śmiechłem. Ach, dziękuję, dziękuję... "Otwiera szampana" Cholera, ja też! Mnie również, nawet jeśli ograniczają się przez limit słów do prostego moździerza i przygotowaniu ampułki.... Nah, od początku miało wszystko miało mieć formę taką, jaką przyjęło. Jeśli o Tożsamość Bourna to, kto to właściwie jest, to powiedzmy, że przez cały czas starałem się tylko puszczać oko do czytelnika. Starlight nie mogła wiedzieć, bo... w ogóle nie znała Twilight Sparkle. Czy też raczej to JA nie znałem jej. Doskonale wiem, że już na początku napisałem o "zameczku Twilight", co jasno wskazuje na czas po pokonaniu Discorda, czyli 5 sezon. Sezon w którym pojawia się Starlight Glimmer. Tyle że ja napisałem "Somnambulizm" po obejrzeniu tylko 4 sezonów. W ogóle nie wiedziałem, że ktoś taki istnieje. A Starlight na dobre zamieszkała w zamku dopiero w sezonie... 6. (no dobra, gwoli ścisłości w ostatnim odcinku sezonu 5 i to samej końcówce...). A?! I co teraz? Mam cię! BUHAHAHAHHAHA! A tak serio - Obaj macie poniekąd rację. Rzeczywiście, po prostu założyłem, że skoro "ludzka" Twilight "ma w sobie demona", to ta "kucykowa" też może. I kiedyś musi dać o sobie znać. I w pewnym momencie się "aktywował". Dlaczego nikt nie wiedział o lunatykowaniu Twilight? Odnoszę wrażenie, że wszystkim czytelnikom umknęła pewna kwestia. Otóż, Midnight w ogóle nie mieszka w zamku, lecz w Canterlocie, w "wieży Moondancer". Jest to bardzo dalekowzroczna postać, przewidziała, że musi zmienić miejsce swoich małych eksperymentów. Napisałem, że w przeszłości, przez jakiś czas, tylko włóczyła się nocami po zamku. Nic złego wtedy nie robiła. Ot, "szperała po książkach". Nawet gdyby Spike ją zobaczył, to co z tego? Twilight czytająca jakieś książki w środku nocy? No niemożliwe! Całość nie trwała długo, M S szybko zobaczyła zdjęcie Moondancer, poznała jej adres i od tego czasu każdej nocy przebywa u niej. Jedyne co mogło zaniepokoić smoka to raczej brak Twilight w zamku. Tyle że M S każdej nocy powracała do sypialni Twilight (i zawsze używa teleportacji, nikt jej nie może zobaczyć np. na ulicach Canterlotu), więc Spike zawsze rano budził Twilight. A sam w nocy przez cały czas mocno spał, jak to smok Więc i się nie budził "na przeszpiegi". W ten sposób po prostu nikt nie mógł jej zobaczyć. Oczywiście pozostaje sama Twilight. W końcu musi być równie inteligentna, co M S, nie?. I zauważyła u siebie pewne objawy, o czym nie omieszkałem chyba napisać. Ale nie chcąc nikogo "obawiać" tłumaczyła sobie, że jej stan to tylko jakieś, nie wiem, choróbsko czy co tam (w końcu kto, lunatykując, rano zawsze budzi się swoim łóżku? No to na pewno nie lunatykuje, nie? ). Błuuuhhhuuuuhuhuhuhu. Ale napisałem wyjaśnienie. Długie jak sam fanfik No dobra, może nie, ale myślę, że to wreszcie choć jako tako usprawiedliwi kwestię pt. "no ale jak to, włóczyła się po nocy i nikt jej nie widział, przecież ktoś musiał) No... to dotarłem/dotarliśmy do końca. Jestem absolutnie wniebowzięty tak pochlebnymi opiniami. Szczególnie tą (pozwolę sobie po prostu skopiować)" "Przyznam też, że sprawia wrażenie klasyka z 2013, takiego ikonicznego tekstu, który jest dobrze znany i mile wspominany. WOW, pomimo pozornie "zwykłej" pochwały, jestem nią wręcz ZASZCZYCONY. Nikt mi nie napisał niczego milszego, jeśli o moje opowiadania chodzi. Serdecznie dziękuję Wam obu i zapewniam, że pomimo tego, że prawie pojawiam się już na forum czystym przypadkiem i raz na 2-3 miesiące, oraz tego, że (po ostatnich porażkach...) nie piszę już prac na konkursy, nie powiedziałem ostatniego słowa w kwestii fanfików. Jeszcze jakimiś Was uraczę... Tymczasem życzę Wam samych udanych prac i pozdrawiam!
  2. Wierzycie w to, że nic się nie dzieje przypadkiem? Albo inaczej, bardziej dosadnie, jeśli można tak to nazwać - że to, co robimy, nie bardzo od nas zależy? Że już każdy nasz ruch jest "zapisany w gwiazdach" i każde nasze działanie jest pozornie niezależne, bo kieruje nami, no nie wiem... los? Ja nie. Absolutnie nie. A jednak ostatnio, aby udowodnić mamie, żeby nie grała "w lotka", bo to to tylko strata pieniędzy i po prostu nigdy nie wygra, polazłem do sklepu, kupiłem najtańszy kupon na loterię (czy jak to się tam zwie), której choćby nazwy nawet nie znałem (i już nie pamiętam) za 2 złote i... wygrałem. "Tak po prostu" trafiłem 7/10 liczb. I zgarnąłem... 32 zł. (za wygraną 3-go stopnia) Gdybym tylko nie był skąpiradłem (albo wierzył w los...?), to bym wybrał zakład za 2 dychy (to jest z maksymalną stawką czy czymś tam) i wówczas bym zgarnął o wiele (WIELE) więcej. Meh.... Jeśli teraz się zastanawiacie dlaczego to napisałem w tym temacie, to cóż... tak się składa, że chcąc wleźć na fonie w inną zakładkę, łapa mi się "omsknęła" i trafiłem paluchem w tę nazwaną MLPPolska No więc patrzę, co tam, panie, w opowiadaniach, a tam komentarz do mojego fika. Do tego takiego, który także dostał 7/10 w konkursie. No ślepy los jak znalazł! Może sprzedam nerkę i zainwestuję hajs w akcje CD-Projektu? A może po prostu odpowiem na jakże łaskawy komentarz kolegi @Sun Także... ten, tego: Przede wszystkim bardzo dziękuję za to, że poświęciłeś swój czas! To... w sumie zaskakujące, no i bardzo przyjemne, że po takim czasie w sumie jakikolwiek fanfik potrafi jeszcze przyciągnąć uwagę. Serdecznie się cieszę, że dałeś wyraz swojemu zadowoleniu w powyższym, jakże pozytywnym komentarzu. Na szczęście tym razem mogę jakoś się do niego odnieść bardzo szybko. Tak więc jeśli chodzi o formę (zacznę od tyłu, że się tak wyrażę...), to już mi zwrócono uwagę na przejścia pomiędzy sekcjami, jestem świadom braku płynności pomiędzy nimi i zawsze mam gdzieś w głowie właśnie ten fanfik, gdy piszę nowy i zastanawiam się, "czy to wygląda naturalnie" . Liczy się, że nie narzekałeś na sztuczność dialogów (kiedy i gdzie ja je zrobię tak, abym był z nich zadowolony...?) A teraz krótko o samej treści... Pozwolę sobie na cytaciki, bo tak mi łatwiej: ... ... Albo i nie, pomimo tego, że daję "cytuj"... nic się nie dzieje, cóż, po prostu skopiuję i wkleję tekst, wyjedzie na to samo (tylko żebym nie wyłapał za to kopa od moderacji ): Dzięki za pochwały warstwy emocjonalnej, choć wbrew pozorom dzieje się tu całkiem dużo "pomiędzy ujęciami", to Celestia i jej emocje miały grać pierwsze skrzypce. Kolejne dzieło, którego nie znam. Dodaję sobie natychmiast na listę do przeczytania (o ile to opowiadanie/fanfik?), choć wezmę się za nie nieprędko. Czytam teraz coś innego, na fimfiction, bo tego tu nie ma. (Maledictum Insania 3: Rebellion Years, czyli ostatnią część tamtejszego uniwersum jakby ktoś chciał znać nazwę...). Przyszła pora na podsumowanko. Dzięki ponownie za przeczytanie, za komentarz... i za chęci. W ogóle to widziałem też (nie mylić z "przeczytałem") komentarze w moim innym opowiadaniu o nazwie "Somnambulizm". Co to się dzieje, co to się dzieje? Czuję się niczym jakaś gwiazda! Za odpowiedzi zabiorę się jednak jutro, czas pomiędzy 22:00/23:00, a 00:00/1:00 zwykłem ostatnio przeznaczać na czytanie opowiadania, o którym wspomniałem. A więc to chyba tyle, każdy kto chce się zapoznać z tym opowiadaniem, niech choćby pobierznie rzuci okiem na komentarze (o ile nie boi się potencjalnych spoilerów) i sam podejmie decyzję. Ja uważam, że jest to opowiadanie, jeśli nawet nie "godne polecenia" (no ale nie będę polecał WŁASNYCH fików... ), to na pewno takie, przy którym "upociłem" się najbardziej. I niech to służy za rekomendację. Czytajcie, komentujcie, albo nie czytajcie i nie komentujcie. Ja tymczasem zmykam... puścić "totka"
  3. Moi Drodzy! Pozwoliłem sobie utworzyć ten temat, aby, już jak co roku chyba, napisać kilka słów w tym wyjątkowym dniu . Życzę Wam z całego serca wiele zdrowia, aby żadne (korona)wirusy Was nie dopadły, samych sukcesów w roku 2021 (z całego serca wierzę, że lepszym od mijającego, chyba nie będzie to trudne...), a także tego, abyście zawsze mieli dużo sił i chęci do dalszej wędrówki przez życie. Nie zapominajcie, że przyjaźń to magia! No i przede wszystkim życzę Wam wszystkim udanej wieczerzy Wigilijnej w rodzinnym gronie. Oby Sylwester Wam się udał. Wesołych Świąt! Youkai20
  4. Dobrze pamiętałem, że taki temat istnieje (kiedyś go przypadkiem zobaczyłem), no to odgrzebuję No bo jak coś zobaczyłem, to poczułem radość. Aż się uśmiałem, to i pokazać trzeba! Tym bardziej, że jakoś nikt tego (jeszcze) nie zauważył, albo po prostu nie zrozumiał nawiązania. No ale Youkai swoje wie! Otóż, moi mili, w World of Tanks trwa event świąteczny, wykonujemy misje, dostajemy za to specjalne skrzynki, m.in. z nich wylatują ozdoby, którymi dekorujemy swój „garaż”. Można też samemu stworzyć ozdóbki, co ja właśnie uczyniłem. Jakież było moje zdziwienie (i czysta radocha!), gdy przeczytałem opis ozdoby, którą sobie utworzyłem. Zobaczcie sami:
  5. Przybyła i moja Antropologia. Muszę przyznać, że już zapomniałem, że ją zamówiłem (bo i pełno mam spraw, a i na forum nie wchodzę...). I przez to niemal przegapiłem kuriera Niemal. Wieczorem zabieram się za czytanie (to już będzie chyba z piąty raz, ale co tam!). Jeszcze tylko Past Sins do kolekcji i będę spełniony. Dziękuję serdecznie, kolego @Sun i pozdrawiam.
  6. Youkai20

    W co teraz gramy?

    Rzeczywiście, gra zajęła mi aż 18 h, co jest bardzo dobrym wynikiem... nawet biorąc pod uwagę to, że przy każdym epizodzie wchodziłem do menu, bo np. szedłem sobie zrobić herbatkę (a Steam dalej naliczał minuty, wiadomo). LiS 2 nie jest oczywiście grą bez wad (choć akurat teraz jakoś trudno mi jakąś wymienić, a to chyba o to chodzi, nie?), choć ja tam na dubbing nie narzekałem (pewnie znajdzie się jednak kilka przesadnie teatralnych kwestii). Co do zakończeń – nie wiem jak robią tzw. inni gracze, ale dla mnie takie, które dostałem (nieważne czy tu, czy gdzie indziej), jest zawsze tym najlepszym, po prostu gdybym miał w coś grać jeszcze raz, to właściwie w każdej sytuacji postąpiłbym tak samo. Nie znam innych zakończeń LiS 2 (nie oglądam też np. na YT filmików w stylu ''nazwa gry, all endings''), ale to bardzo dobrze, że twórcy przygotowali wiele, i wszystkie trzymają poziom. Nie dla mnie, ja się nie poddałem... jak prawdziwy wilk Dorzucę jeszcze kila screenów, jak się zmieszczą, a co tam! Ode mnie to już będzie tyle... chyba że kogoś interesują moje wybory...
  7. Youkai20

    W co teraz gramy?

    W piątek (czyli, jak zwykle u mnie – „weekendowo'') szarpnąłem się na zakup Life is Strange 2, wczoraj przeszedłem, więc dziś, skoro mam trochę czasu, podzielę się z Wami moimi wrażeniami. No więc co by tu o LiS 2 powiedzieć? Wszyscy, którzy znają gry Dontnod/grali w LiS 1 czy Before the Storm pewnie doskonale wiedzą w czym rzecz, na jakiego rodzaju rozgrywkę można liczyć grając w dwójkę, więc to pominę. Gra, jak to z takimi produkcjami bywa, przechodzi się niejako sama. Nie ma tu FPS-owych strzelanin i akcji, nie ma też rozległych, wielowątkowych zadań rodem z erpegów, nie ma utraszczegółowej, fotorealistycznej super-duper grafiki... dlaczego więc jest to najlepsza gra, w jaką grałem od miesięcy? Już wyjaśniam. Cóż, Life is Strange 2... powiem w ten sposób – nie jest lepsza od LiS 1. Nie jest lepsza od Before the Storm. Ale absolutnie nie jest również gorsza. Jest... inna. Mamy dwójkę nowych bohaterów (być może niejako w zamian za duet Max/Chloe?), nową historię, ze (znów) całkiem wysokim „ładunkiem emocjonalnym'' oraz lokacje, które, choć niewielkie i dość „tunelowe'' – potrafią zachwycić wyglądem. Jako że LiS 2 jest grą epizodyczną, to pomyślałem sobie, że opiszę każdy odcinek w dwóch-trzech zdaniach, zamiast płasko, ogólnie napisać „to i to było fajne, a tamto nie''. Nie wiem, czy wyjedzie mi tak, żebym napisał wszystko bez zdradzania fabuły, więc w razie czego trzymajcie ręce na pulsie A zatem odcinek 1: Odcinek 2+The Awesome Adventures of Captain Spirit Odcinek 3: Odcinek 4: no i epizod nr 5: Podsumowując (szybciutko, bo już mi się nie chce pisać ) – LiS 2 to gra wyraźnie inna od jedynki/BtS, lecz wcale nie gorsza. Jest tu wszytko to, co pamiętamy z poprzednich gier studnia. Są główni bohaterowi (których można lubić), ciekawa fabuła, i wybory, które bywają niejednoznaczne moralnie (choć w sumie dla mnie każdy zawsze był raczej zerojedynkowy... a potem, w podsumowaniu widziałem, że moje wybory są w mniejszości... i to jeszcze jakiej. Nie mam serca). Polecam, polecam, polecam!
  8. A więc są wyniki (no, dobra – były już wcześniej, ale ja dopiero teraz jestem z powrotem po „urlopie'' od forum ), do tego tym razem, co zaskakujące, zająłem miejsce na podium (zasługa wysokiej oceny kolegi @Sun , jak widzę...). W sumie nie wiem, czy słusznie, ale co tam... podium to podium. Dziękuję za konkurs (i to bez dyskwalifikacji! ) oraz słowa krytyki. Oczywiście przeczytałem recenzje i powiem tak... Jesteście bardzo sprawiedliwi i wytknęliście mi słuszne wady/błędy. Zgadzam się z tym, że moja praca pod względem technicznym prezentuje niski poziom, a i klei się to wszystko czasem średnio. Cóż, skorom sobie wybrał taką formę, to się jej trzymałem, choć sam nieraz kręciłem nosem przy niektórych wersach. Cieszy mnie to, że moja praca nie została skreślona zupełne; pojawiło się kilka przyjemnych zdań o tym, że gdyby ją poprawić (rytm, niektóre słowa...), może być z niej kawał porządnej poezji. No, no. Hm, może i się znów wezmę za MM o ile będę miał czas i możliwość. Jak mnie nic goniło nie będzie, to nie szkodzi pozmieniać to i tamto. Ode mnie to tyle. Gratuluję zdobywcom wyższych miejsc oraz zachęcam do pisania. Jak widać, każdemu może zdarzyć się wysokie miejsce . Ja sam zapewne będę jeszcze pisał prace na konkursy (zdecydowanie już bez tagu poetry )... o ile temat mi podejdzie... i znów nie złapię doła na miesiące. Pozdrawiam Was serdecznie.
  9. Youkai20

    [Zabawa] Szkolna Wycieczka

    Przykro mi to pisać, Panowie i Panie, ale ja już w ogóle nie wchodzę na forum. Czystym przypadkiem (serio!) akurat teraz się zalogowałem, ale tylko dlatego, że chcę sprawdzić, czy są wyniki konkursu w dziale Zecory (pewnie jeszcze nie ma). Nawiasem mówiąc pojawiłem się na chwilkę i tylko po to, po (czekajcie, sprawdzę kiedy napisałem ostatni post)... bodajże 16 dniach. I zaraz zmykam znowu. Może wrócę po następnych 16 dniach... a może nie. Coś od dawna jakoś nic mnie nie cieszy, ani u Was, ani nigdzie. Jeśli chcecie bawić się dalej, to weźcie Cheerfula... jeśli będzie chciał. Ja nie mam siły, ani ochoty. Sorki.
  10. Youkai czuł się dziwnie. Nie był ani pobudzony, ani znudzony. Ani szczęśliwy, ani nieszczęśliwy. Ani wesoły, ani smutny. Nie potrafił zdefiniować swoich uczuć, ale wiedział, że nie czuł się tak dziwnie od miesięcy, jak nie lat. Coś go niby dręczyło... ale nie martwiło. Niby przygnębiało... a jednak czuł też coś na kształt ulgi – aczkolwiek delikatnej. Sam nie był pewien co to było, ani nawet co począć ze sobą dalej, a w takich sytuacjach zwykł radzić się swojej mentorki i przyjaciółki. Tak... przyjaciółki. Westchnął przeciągle, zmierzając do gabinetu Starlight. Po chwili po prostu wszedł do środka, choć nie omieszkał również kulturalnie zapukać. Starlight Glimmer siedziała za biurkiem zamyślona, lecz uśmiechnęła się nieco widząc go. Młody ogier usiadł wygodnie naprzeciw niej. Spojrzał w jakąś nieokreśloną dal, próbując zebrać myśli. – A więc nie ma już zabawy „Zgadnij miejsce”, tak? – bardziej stwierdził smętnie niż zapytał. – Muszę przyznać, że jestem zaskoczony. No dobra, jestem... i nie jestem. Nie było mnie w mieście raptem tydzień, przychodzę, a tu po klasie z zagadką hula wiatr. Youkai pochylił się do przodu, położył przednie kopyta na biurko i oparł na nich głowę. – Szkoda... bardzo szkoda – mruknął cicho, jakby do siebie. – Nie będę ukrywał, że była to zabawa, która sprawiała mi kupę radości. Oczywiście odgadywałem jedną zagadkę za drugą, czasem w ekspresowym tempie, ale to mnie radowało głównie na początku. Dobrze wiemy, że nie o wynik tu chodziło... zresztą, czy w ogóle wciąż była jakaś punktacja? – ogier westchnął cicho. – Całkowicie mniejsza z nią, jeśli tak. Chodziło o samą radość odgadywania. No i rywalizację z Cheerfulem... a w zasadzie to i to nawet nie. Po prostu przyjemnie się z nim bawiło. Jak sobie przypomnę te wszystkie nasze utarczki słowne, wspólne wybryki... od razu śmieje mi się micha. Eeeeeech – przeciągnął Youkai i w końcu spojrzał na Starlight. – Ponownie, wielka szkoda... ale rozumiem taką decyzję. Nie ukrywajmy – od miesięcy nikt już nie interesował się zabawą „Zgadnij miejsce”, od miesięcy nikt nie odwiedził Merry czy Belli. Nawet Cheerful. To i ja się już prawie nie pokazywałem, niestety. Ech, a już myślałem, że Cheerful jednak zacznie się pojawiać, tak jak dawniej... Cóż, ja, taaaak... nawet ja, w końcu też zacząłem odczuwać delikatny bezsens dalszego uczestnictwa. Może cię to zdziwi, ale – Youkai spojrzał Starlight prosto w oczy – po ukończeniu ostatniej zagadki miałem powiedzieć twoim uroczym asystentkom, że nie mam już ochoty na dalszą zabawę. Potrzebowałem jednak chwili, musiałem od niej odpocząć, zebrać myśli. A kiedy już przyszedłem, okazało się, że zabawy już nie ma. Ponownie muszę przyznać, że pomimo wszystko jestem zaskoczony. I zasmucony. Nie żebym się tego nie podziewał, jak wspomniałem, sam chciałem już podziękować. Nagle młody ogier poderwał się z miejsca. – Ach, właśnie... podziękowania – uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko był w takiej chwili w stanie... choć był to uśmiech pełen bólu. – Serdecznie ci dziękuję, Starlight, za tę wspaniałą zabawę. Naprawdę się w niej odnalazłem, naprawdę sprawiła mi nieopisaną radość! Ile ja się nagłówkowałem nad niektórymi miejscami, wbrew temu, że czasem od razu wiedziałem o które chodzi! Ile miałem satysfakcji, gdy moja odpowiedź była poprawna! I, ponownie wbrew temu, jak mi szło... nie raz i nie dwa po prostu strzelałem. Youkai przygryzł wargę. Miał wrażenie, że zbierają mu się łezki w oczodołach. – I przede wszystkim, zabawa „Zgadnij miejsce” od miesięcy, wielu miesięcy stanowiła główny powód, dla którego tu przychodziłem. Naprawdę była jakby częścią mojego życia. A teraz już jej nie ma. I nie ma Belli, nie widziałem nigdzie Merry... jak mi ich szkoda, nawet się nie pożegnałem! A przecież one również zasługują na szacunek, za pracę którą wspólnie wykonały! Co tam zresztą „pracę” – machnął kopytkiem. – Za świetną robotę, za wspólną, wspaniałą zabawę! Youkai westchnął ciężko. Czuł, że siły go opuszczają, że nie jest już niemal w stanie nic powiedzieć, nic dodać, nic zrobić. – Wygląda na to, że mam już powodu, aby przychodzić do Szkoły Przyjaźni... może w ogóle przestanę odwiedzać okolicę. Siąknął nosem, z trudem panując nad wybuchem płaczu. – Naprawdę nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić. Mam tylko jedno pytanie... Przytulisz mnie?
  11. Youkai20

    W co teraz gramy?

    Jakoś tak w czwartek czy piątek przypomniałem sobie, że prawie równo rok temu kupiłem sobie grę We. The Revolution. Jest to rodzimy tytuł, a ja mam sentyment do wspierania krajan (zawsze kupię/zagram w produkcję z kraju nad Wisłą, jeśli mam wybór pomiędzy nią, a jakąś zagraniczną grą), a zatem ją pobrałem i przeszedłem (co mi zajęło 14 h). Lubię gry z gatunku określanego jako grand strategy (Europa Universalis, Hearts of Iron), 4X (Civilization, Master of Orion) oraz przygodówki... ogólnie mówiąc powolne gry wymagające myślenia i odpowiedniego podejścia (żadne tam strzelanki czy nawet erpegi). Dlatego też gra We. The Revolution bardzo mi podeszła. Co mogę o niej powiedzieć? Cóż, jest to produkcja osadzona w czasach Rewolucji Francuskiej (jak łatwo się domyślić), a głównym bohaterem, którym sterujemy jest sędzia Trybunału Rewolucyjnego Alexis Fidele. Rozgrywka polega na sądzeniu (surprise, surprise... ) obywateli, którzy dopuścili się (lub nie) szeroko pojętych czynów kontrrewolucyjnych. Gra składa się z 3 aktów (Wolność, Równość, Braterstwo oczywiście), a prawie każdy dzień to nowa rozprawa. Nigdzie tu nie chodzimy, nie mamy rozwoju postaci, nie wykonujemy questów, po prostu zapoznajemy się z aktami, słuchamy świadków i oskarżonych, po czym wydajemy wyrok. Brzmi to płasko, ale grze nie brak pewnej głębi. Nie są to bynajmniej jedyne rzeczy do roboty. Musimy utrzymywać dobre relacje z rodziną (co daje nam bardzo niewielkie bonusy, ale jest to warte zachodu, bo gdy mamy z nimi złe stosunki, to modyfikatory są ujemne... i to bardzo, w porównaniu do tych pozytywnych), a także dbać o relacje z trzema frakcjami (rewolucjoniści, lud, arystokracja). Rzecz jest całkiem prosta – zgilotynujemy arystokratę? Lud się cieszy, a ci o błękitnej krwi wściekają. Wypuścimy rewolucjonistę? To od razu podskoczą nam u nich notowania, a u paryżan spadną. Znów brzmi to banalnie, ale rozprawy nie są jednoznaczne, a prawie zawsze jest tak, że jedni chcą jednego, a drudzy drugiego. Trzeba więc umiejętnie "żonglować paseczkami", bo spadek któregoś z nich do zera oznacza porażkę. Troszkę mi We. The Revolution przypominało This War of Mine, z racji tego, że wybory bywają trudne. Otóż mamy tu garść postaci historycznych (m.in. już-nie-Ludwik XVI, Robespierre, Danton, Murat, Bonaparte), którzy cokolwiek nie są nam przychylni; prowadzimy więc intrygi, aby jakoś przeżyć kolejny dzień (uwaga na spoiler, coś tam o nich napiszę) oczywiście wszystko to dzięki "świadkom", których "przekonujemy" do zeznań poprzedniego dnia w mniej lub bardziej (nie)legalny sposób... co się wcale udać nie musi. Ale za to ja muszę. Przyznać, że to wciąga Ale i to wciąż nie wszystko. W miarę rozwoju fabuły (o której nie będę pisał), musimy np. toczyć bitwy (te akurat są cholernie nieintuicyjne, prawie wszystkie pozostawiałem więc na tryb autowalka, dopiero jak zacząłem przegrywać to się za nie wziąłem... i i tak przegrywałem... zazwyczaj) w dzielnicach Paryża. Jest tu nieco historii (podlanej oczywiście "fantastycznym" sosem na potrzeby fabuły), a i sama rozgrywka wbrew pozorom się nie nudzi. W sumie bym napisał co nieco o fabule jako takiej, ale wolę nie. Nie ma co psuć zabawy z jej odkrywania, jakby ktoś chciał zagrać. Podsumowując – to jest gra grzechu warta, o ile lubicie po prostu klikać i klikać, bo nic ponadto w sumie tu nie ma, moi mili (może oprócz tych nieszczęsnych bitew, ale one polegają na wybraniu taktyki... i tyle. Toczą się same w turach). Ja polecam, bo bawiłem się nieźle. Poza tym to fajna gra na weekend, pobiera się szybko (zajmuje bardzo mało miejsca), nie jest wymagająca (więc pójdzie ''na kalkulatorze''), no i raczej nie należy do drogich (zresztą teraz jest akurat promocja letnia na Steam.. można ją dorwać za... niech sprawdzę... 3 dychy). Na koniec kilka screenów ode mnie (zmniejszonych nieco, oby były czytelne...):
  12. Jeśli o Discorda chodzi, to dla niego domem jest raczej chatka Fluttershy, przynajmniej tak mi się widzi. Co do tego całego Chaosville, to nawet nie słyszałem takiej nazwy. Czy pada ona w serialu? Nie przypominam sobie. Wiem na pewno, że Discord ma jakąś chawirę, widać ją przecież w odcinku, w którym odwiedza go Fluttershy. I tak jak napisał kolega powyżej, nie uważam tego miejsca za miasto, raczej za dystopiczną lokację, odpowiednią do gustów jej stwórcy. Jeśli chodzi o to, gdzie w ogóle rezyduje zwyczajowo Discord, to on chyba w ogóle nie potrzebuje żadnej miejscówki do spania/mieszkania/życia (a jeśli tak, to pewnie może sobie coś stworzyć na zaś)... ale pewnie raz jest u siebie, raz u Fluttershy. Jestem za! Naprawdę wybiorę się do Equestrii, odwiedzę Starlight i zostanę już z nią na zawsze... choćby w chacie Discorda. A Discordowi też by się tu spodobało, szczególnie na Wiejskiej późną nocą.
  13. Youkai20

    [Zabawa] Zgadnij Miejsce

    – Niech mnie licho, podziałało! Jakaś mała zaczepka tu, jakaś krótka przypominajka tam... i jednak @Cheerful Sparkle wrócił! Co prawda chwilę to trwało, a i do teraz w uszach mi dzwoni, skorom wyłapał kontrolnego w ceber, ale może Starlight da mi za to buzi na osłodę, więc było warto! I nie, nie potrzebuję podpowiedzi ,po prostu dajmy szansę naszemu ulubionemu... kucykowi, skoro raczył się pojawić!
  14. Youkai20

    Cyberpunk 2077

    Od sobie dodam, że na GOG-u jest teraz (niejako na osłodę) dostępna kolekcja różnego rodzaju cyfrowych pierdółek (tapety, screeny, koncept arty itp.) za darmoszkę. Jakkolwiek jest na forum temat, w którym dzielimy się różnego rodzaju kodami do gier czy informujemy o promocjach, to skoro jest to temat ściśle traktujący o Cyberpunku 2077 i nikt o tej kolekcji nie wspomniał, to pozwolę sobie wrzucić link właśnie tu (najwyżej dostanę po pustym łbie ):
  15. Poniekąd jest coś takiego – na YT leci sobie mini seria pt. ''Hello Pinkie Pie'', przy której bawię się świetnie (choć tamtejszy humor nie zawsze do mnie trafia). Może i nie są to pełnoprawne odcinki, tylko króciutkie zakręcone historyjki-pogadanki, ale byłem bardzo miło zaskoczony, gdy zobaczyłem pierwszy (szczególnie po zetknięciu się zawczasu z My Little Pony Stop Motion, o czym napisałem powyżej) odcinek. Ciekawe kto dubbinguje tam Pinkie? W sumie bym się nawet nie obraził, gdyby następna generacja była w takim ładnym, dopracowanym 3D.
×
×
  • Utwórz nowe...