Applejack właśnie wracała zadowolona z pewnego spotkania chrupiąc radośnie jabłuszko, gdy nagle usłyszała wrzaski Pinkie.
- Pewnie zgubiła balona, ale lepiej to sprawdzę.
Podążając za smoczym rykiem trafiła na zawalony most. W pierwszej chwili klacz się przestraszyła, ale kiedy spojrzała w dół zauważyła swoją przyjaciółkę balansującą na śliskim kamieniu, niczym krowa na lodowisku. Applejack tłumiąc śmiech zarzuciła lasso na przednie kopytko różowej klaczki i w ostatniej chwili wyciągnęła ją z opresji.
Pinkie podziękowała i kiedy chciała dumnym krokiem wrócić do domu, nie zauważyła śliskiej deski ze zniszczonego mostu. Poślizgnęła się i wpadła do pozostałej po wczorajszej burzy wielkiej kałuży błota
Reszta Mane6 siedziała w krzakach obok mostu i tłumiła chichot, w końcu to one zaplanowały całą operacje.