- Fire, oferowałem Ci moją pomoc, ale odmówiłeś - rzekłem z pretensjami - Ech... Mniejsza o to, skończmy się kłócić, bo tak niczego nie rozwiążemy. Jesteśmy związani - zacząłem poważnie - jakimś magicznym węzłem, który strzelam, że nas zrani albo gorzej jeśli się oddalimy za bardzo. Mamy dziwną drużynę - zacząłem wymieniać - impulsywnego piromantę, marudzącą "smoczycę", kolesia, któremu się wydaje, że wszystko wie, osobę, która ni stąd, ni zowąd się pojawiła i do nas dołączyła, dziwaka skupionego głównie na samym sobie oraz mentorkę, o której cholerę wiemy, także spróbujmy się jakoś pogodzić i zakończyć zadanie, które przed nami postawiono, mimo, że nie znamy jego celu, jasne? - Zapytałem się obserwując mimikę pozostałych twarzy kontynuując - dziękuję, dobranoc.