-
Zawartość
644 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez SolarIsEpic
-
Ja w sumie całkiem. W sumie dość niedawno przypomniałem sobie pierwszy sezon (który swego czasu oglądałem chyba jeszcze na ZigZapie) oraz oglądnąłem po raz pierwszy drugi. No i oczywiście te trzy ekstra odcinki. Oraz te dodatkowe. Ogólnie przy tej okazji osobiście chętnie się pochylę nad serialem. Znaczy po pierwsze to jest całkiem dobry serial ale jednak nie uważam go za arcydzieło. Jednak przyjemnie mi się to oglądało. Postacie są sympatyczne, styl rysunku i animacja jest naprawdę przyjemna dla oka i ma to nawet jakąś fabułę. To jest jednak plus że mamy odcinki w których niewiele się dzieje oraz te gdzie ważą się losy świata i w ogóle. Ale szczerze ten krótki wywód jest dla mnie w sumie głównie pretekstem żeby się szczególnie pochylić nad złoczyńcą sezonu drugiego. Bo jak zauważyłem masa ludzie kocha Noxa. I ja to rozumiem. Ma dramatyczną historię, super design i jest ogólnie ciekawym złoczyńcom o którego ostatecznym losie w sumie się nie dowiedzieliśmy (ale widocznie się dowiemy...). W drugim sezonie zaś... no i tu wchodzą spoilery więc uwaga:
-
Clint musiał przeanalizować co właściwie Silver zasugerowała gdyż nie miało to dla niego żadnego sensu. Jeszcze mniej sensu dla niego miała insynuacja burmistrza. Uderzenie młota Shadowa wyrwało go z analiz więc uznał że po prostu wygarnie Silver. - USTALILIŚMY ŻE TO Z XRYHEM BYŁO PRZEZ PRZYPADEK!!! PRZEPRASZAM!!!Być może jestem najemnikiem! Ale mam swój honor! Mam do wykonania to zadanie i żaden skok w bok nawet nie przeszedł mi po głowie! A TY NIE ODGRYWAJ TAKICH SCEN BO JESZCZE SIĘ ROZMYŚLĘ!- to ostatnie skierował w stronę burmistrza- Ergh... proszę nie zmuszajcie mnie żebym ostatecznie uznał że stanę obok i miał gdzieś co się stanie z wami albo z nim. To jednak nasza misja. Po za tym wcześniej czy później powinniśmy pójść gdzieś żeby Silver znalazła sobie jakiegoś przystojnego ogiera albo klacz, może to by rozwiązało jej problemy z agresją.
-
-Że możesz nas rozsmarować jak masełko na toście a my nawet nie zauważymy! I jesteś na tyle dziwnym skurczybykiem że nawet Ci wieżę! - Clint krzyknął w stronę swoich towarzyszy- Naprawdę błagam was! Zastanówcie się! Czy my w ogóle tak naprawdę wiemy kim jest ten gość?! Ja wiem jedno. Proponował nam uratowanie tamtego gościa który zginął i wydaje mi się po za naszą ligą wagową!
-
Clint nie mógł sobie wybaczyć tego szoku który go na tak długo trzymał w bezruchu. Najgorsze jest jednak było to że naprawdę nie wiedział co się dzieję i o co chodzi. Ale wiedział jedno- koleś sugerował że potrafi się przemieszczać w czasie i potrafi znikać. Clint nie był tchórzem ale wiedział kiedy się wycofać. Chociaż nie wiedział czy uda mu się jeszcze załagodzić sytuację. Ni to biegnąc ni to turlając się Clint oddalił się w kąt pokoju który był w miarę daleko od burmistrza. Nie miał pojęcia w kogo teraz powinien celować więc tylko ugiął kopyto z przygotowaną bronią jeśli ktoś by zaczął na niego szarżować. Po tym krzyknął, trochę bez wiary że to cokolwiek da. -HEJ! Przepraszam! Czy nie uważacie że koleś może być trochę za potężny dla nas? On podróżuje w czasie z tego co zrozumiałem! I znika! Może lepiej było pójść na jego propozycje! Czy uratowanie tego biednego wieśniaka to dla was naprawdę taki zły pomysł!!?
-
Pomimo wszechobecnego chaosu oraz własnego nieprawdopodobieństwa w postaci strzelającego kopyta Clint miał trochę problem z ogarnięciem o co chodzi. Po pewnych zastanowieniach odparł: -Czyli w skrócie i bez marudzenia, mamy się cofnąć w czasie i wszystko naprawić? Cóż.. pomimo oczywistej nielogiczności brzmi to logicznie. Ale to jedna opcja. Jak rozumiem opcja numer dwa to zamknięcie nas gdzieś gdzie do końca życia nie zobaczymy słońca?
-
Clint mówiąc delikatnie pogubił się trochę w rozpisie dokumentu i w słowach burmistrza. -Przepraszam sugeruje pan że mamy posprzątać...czy na to nie jest trochę za późno? Zauważyli nas. Możemy przeczekać tu a później wykraść i schować ciała ale raczej nikt o nich nie zapomni. I jakim cudem ten plan miałby powodować... to wszystko- wskazał na listę, zastanawiając się przy okazji jakby mu przeszkadzało bycie klaczą- Mówi pan trochę nie jasno jeśli można chciałbym wiedzieć DOKŁADNIE jaki jest plan zanim podpiszę cokolwiek.
-
Clint miał niewypowiedzianą ochotę zakląć szpetnie ale szybko się opamiętał. Jakoś nie miał ochoty nadwyrężać cierpliwości burmistrza. Po nad to pytanie dość sprawnie sprawiło że przekalibrował priorytety. -Na obronę swoją i kolegów wspomnę że niestety była to konieczność. Nasz nowy towarzysz uratował skórę tej kupy żelaza którą jakimś cudem zwą klaczą. Sytuacja byłą beznadziejna. Robiłem wszystko by załagodzić sytuację by obyło się bez ofiar jednakowoż...- tą część wysyczał przez zęby- myliłem się. O drugiej ofierze nic mi nie było wiadomo do teraz. Po tym wytarł niebieską plamę wewnętrzną stroną kołnierza płaszcza.
-
Clint spojrzał na chaotyczny pakunek z lodem z nutką podejrzenia. Zastanawiał się czy w niego nie strzelić. Uznał ostatecznie że być może byłoby to nieco zbyt radykalne posunięcie. Więc po prostu zabrał z worka za pomocą telekinezy trochę czegoś co miało być lodem. Zastanawiał się czy przykładanie tego do twarzy to na pewno dobry pomysł. Ostatecznie uznał że przyłoży jedną rzecz podobno będącą lodem. I to przyłoży ostrożnie. A później być może przyłoży lodowi. Później wykonał jakiś znak kopytem który w jego mniemaniu miał zygnalizować - "Nie rozdzielajmy się tu błagam"
-
Clint był zdecydowanie zbyt obolały i otumaniony by brać czynny udział w dyskusji. I pewnie jeszcze zaczął by się denerwować co było by jeszcze gorsze. Więc słuchał i pozwolił wydarzeniom biec. Może nawet za długo na to pozwalał. W końcu się odezwał. -Dłogi panie. Zagładam że nas wybór to iśdź z banem lub zostadź i czekać aż świadgowie nas skaszą... - ból zniekształcał jego wypowiedź, ponad to musiał zrobić przerwę na wyplucie krwi która się zebrała w jego pysku - Nie mamy wyporu
-
Clint nie całkiem ogarniał co się wydarzyło. Wiedział tylko że wciąż leży pobity na ziemi jak jakiś żółtodziub. Czuł się upokorzony. Ostatecznie wydedukował że zagrożenie minęło i pojawił się ktoś nowy... A ta opancerzona szajbuska grozi mu bronią. Plan był prosty - jeszcze raz spróbować podźwignąć się na nogi i w miarę możliwości uspokoić sytuację. Chyba że wcześniej żyłka mu pęknie.
-
Clint przypomniał sobie parę rzeczy, najpierw kiedy dwa dość wredne bizony dosłownie wykopały go z baru (było wtedy "troszeczkę" gorzej niż teraz) oraz ta cała masa klaczy które strasznie nie potrafiły zrozumieć że je ratuje i wcale nie muszą go okładać. -Wolałbym żeby był młodą klaczą- wymamrotał słabo chociaż po prawdzie przez krew którą miał w ustach brzmiało to bardziej jak- Wlblymwelbyblymlblbklby. Zastanowił się co z jego zębem, ale uznał że strasznej prawdy przekona się już po kłopotach. Z drugiej strony zastanawiał się co właściwie może zrobić. Uznał więc że zacznie robić najbardziej rozpaczliwe rzeczy jakie może. Najpierw odwrócił łeb na bok i wypluł krew, starając się nie patrzeć czy nie ma w niej jeszcze czegoś. Teraz plan wyglądał tak, znaleźć w sobie te siły by wstać, podczas wstawania może rzucić za pomocą telekinezy kapeluszem w stronę tego starego wariata by go rozproszyć a później trzymać go na muszce, celowaniem i strzelaniem zajmie się potem, nie czuł się na tyle przytomny by od razu się tym zajmować.
-
Okej. Miałem tu już dawno napisać ale za pierwszym razem zjadło mi wiadomość. Tak więc: Po pierwsze- dziękuje Ci Triste za ten temat, wręcz kocham przygodówki i bardzo się cieszę że taki temat powstał. Na początku wspomnę iż moim ulubionym typem przygodówek są te które posiadają szalone i nieco nielogiczne zagadki. Wspominam o tym ponieważ rozumiem że wiele osób może nie lubić przygodówek które ja wręcz ubóstwiam. Zacznijmy od tego że moją nominalnie pierwszą przygodówką była wspominana tutaj wcześniej "Hokus Pokus Różowa Pantera", nie muszę chyba przybliżać i przedstawiać- klasyk ze świetnym humorem i dubbingiem. I uwielbiam niektóre piosenki z tej gry. A wierszu na początku gry kiedyś wyuczyłem się na pamięć. Jednak grą która sprawiła że pokochałem przygodówki było "Runaway 2: The Dream of the Turtle", wciąż pamiętam jak razem z kuzynem ogrywaliśmy tą grę (korzystając praktycznie cały czas z poradnika ale wciąż). Jakiś czas temu powtórzyłem sobie kawałek tej gry (później chyba kupiłem coś nowego co zechciałem ograć) i o ile animacje się raczej nieco zestarzały (o grafice w sumie nic nie mówię, jest dość stylizowana, raczej się nie zestarzała) tak fabuła, postacie i humor wciąż mi się bardzo podobają. Kiedyś muszę zagrać w pierwszą i drugą część. Oraz w "The Next Big Thing" grę tego samego studia. Jakiś czas temu grałem też w "Moebius: Empire Rising" do której to mam raczej mieszane uczucia. Historia i główny bohater to elementy które całkiem mi się podobały. Grafika i animacje lekko słabują w tej grze ale dla mnie największym problemem jest trochę mało satysfakcjonujące zakończenie. Jakieś takie bez polotu. Ta gra była ok, jednak m0ogłaby być dużo lepsza. Grałem również w "To The Moon", zakładam że większość z was słyszała o tej grze. Powiem tylko że pomimo faktu iż na początku gra mnie nie wciągnęła tak później kiedy historia się nieco bardziej rozkręciła sytuacja się odmieniła. W grze właściwie jest nie wiele zagadek , jak dzisiaj się robi te wszystkie "grywalne filmy/seriale" tak "To The Moon' mogłoby być "grywalną książką" (szczególnie dlatego że grafika "To The Moon" jest bardzo prosta, jednak ma swój urok). Historia jest wciągająca, posiada bardzo porządną dozę humoru i jest też wyjątkowo wzruszająca. Nie rozpłakałem się ale bardzo mnie zakończenie wzruszyło. A teraz, seria przygodówek która dla mnie, jest tą najlepszą. Saga Deponii. Często o Deponii mówię jako o jednej grze, głównie dlatego że gry niekoniecznie się zmieniają z części na część a fabuła jest ciągnięta przez wszystkie części. Jednak wspomnę tylko że gry to kolejno: Deponia, Chaos on Deponia, Goodbye Deponia (która miała być początkowo ostatnią częścią) i (wydana całkiem niedawno) Deponia Doomsday. Muszę przyznać że rozumiem ludzi którzy nie przepadają za tą serią, jednak dla mnie jest ona wprost idealna. Rysunkowa grafika, humor, postacie, projekt świata, pokręcona fabuła, zagadki przy których nie kiedy nie masz szans by wpaść na rozwiązanie oraz główny bohater to wszystko sprawia że Deponia jest dla mnie perfekcyjną serią gier. Ponad to była to seria dzięki której praktycznie wróciłem do przygodówek. Spędziłem z nią masę wspaniałych momentów, kiedy rozwiązywałem zagadki, zachwycałem się, śmiałem , siedziałem na krawędzi krzesła oraz wpadałem w nieetyczną wręcz furię (szczególnie pod koniec trzeciej części w którą grałem jeszcze wtedy kiedy miała być tą ostatnią ale spoilery). Daedalic Enterteinment sprawiło że znowu pokochałem przygodówki, i za to jestem im naprawdę wdzięczny.
-
Do wszystkich zainteresowanych, pragnę wspomnieć iż całkiem niedawno wystartowała Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics. Tak jak dawno temu wspominana prze ze mnie Wielka Kolekcja Komiksów Marvela (która wciąż wychodzi, jednak są to głównie starsze historię które mają swój klimat ale niestety ciężko się je czyta przez fakt iż pisanie komiksów bardzo się zmieniło przez te lata) jest to... właściwie to o czym mówi nazwa. Kolekcja Komiksów wydawnictwa DC. Podobnie jak kolekcja Marvela posiada panoramę której ciągłość oczywiście można ignorować (jak ja to robię). Zanim przejdę do małego omówienia kilku (moim zdaniem) największych różnic pomiędzy kolekcjami wspomnę tylko kronikarsko iż kolekcja DC nie jest wydawana przez to samo wydawnictwo co kolekcja Marvela. A teraz różnice, po pierwsze już teraz ujawniono tytuły wszystkich (jak na razie) sześćdziesięciu tomów kolekcji. Tak że jeżeli ktoś jest zainteresowany może sprawdzić czy jest tam historia bądź postać która go interesuje. Po drugie, w kolekcji DC jest nieco mniej materiałów dodatkowych po za samym komiksem. Mamy przedmowę, przypomnienie co działo się wcześniej, krótkie opisy autorów oraz galerię okładek (czasami również tych alternatywnych). W każdym tomie jest też dodatek który według mnie jest genialnym pomysłem- przedruk klasycznej historii która jest praktycznie drugą historią w tomie, jest to małą dawka komiksu z tamtych lat, miła ciekawostka pozwalająca zobaczyć na własne oczy historię postaci jednak na tyle mała by archaiczny styl pisania (i rysowania) komiksów nie zamęczył. Samą kolekcję bardzo polecam. A teraz mała opinia o dwóch pierwszych tomach czyli historii zatytułowanej "Batman: Hush". Historia opiera się na tym że wrogowie Batmana nagle próbują nowych sztuczek, wyrywają się nieco ze schematów swej zwykłej działalności. A Batman podejrzewa że stoi za tym jakiś diaboliczny umysł którego on jeszcze nie poznał. Historia jest...OK. W internecie spotkałem się z głosami że niektórzy uważają ten komiks za jedno z najwybitniejszych dzieł z Batmanem ale osobiście uważam że to po prostu całkiem dobry akcyjniak z nietoperzem, gdzie Batman robi Batmańskie rzeczy. Przy okazji przez historię przewija się całkiem dużo znajomych Batmana, sprzymierzeńców jak i wrogów co dodaje nieco kolorytu historii. Całość ilustrował Jim Lee, którego rysunku podobnie jak historia są (według mnie) bardzo dobre ale nie wybijają się jakoś bardzo na tle innych rysowników (znaczy wybija się kunsztem ale raczej nie stylistyką). Porządnie wyglądający komiks z porządną fabułą, jak na początek kolekcji według mnie może być. Następny w kolejce jest Green Arrow. Zacieram łapki. Dla co bardziej dociekliwych polecam jeszcze zajrzeć na nieoficjalny fanpage kolekcji na Facebooku który przypomina o kolejnych premierach, wspomina o autorach oraz przytacza ciekawostki TUTAJ Polecam również zobaczyć tekst na temat kolekcji na blogu Lektura Obowiązkowa, autor przybliża parę pierwszych tomów, gdyba na temat tego dla kogo to to i podaje pod koniec listę wszystkich tomów TUTAJ
-
Jestem tu by, a jakże, wypowiedzieć się o mojej (jak na razie niestety wciąż niepełnej) opinii o Świecie Dysku. Po pierwsze muszę wspomnieć: jak na razie przeczytałem tylko cztery pierwsze książki, ale zacznijmy od początku. Samym cyklem zainteresowałem się kiedy zdarzyło mi się zobaczyć fragment "Wiedźmikołaja" w telewizji, przedstawiony motyw ze Śmiercią w roli tytułowego bohatera bardzo mnie zainteresował. Że nikt z mojej rodziny i znajomych nie miał do czynienia z tą serią sam musiałem sobie kupić pierwszą książkę. Oczywiście : "Kolor Magii". "Kolor Magii" jak i "Blask Fantastyczny" (wolę wspomnieć o tych książkach jako o jednej opowieści) były książkami które mi się podobały, z przyjemnością je przeczytałem zachwycając się pomysłami autora kreacją świata itd. I oczywiście postaciami, mi osobiście Rincewind przypadł do gustu, zawsze lubiłem te postacie które w sumie nie są i nie chcą być ani bohaterami w sensie czynienia wielkich i wspaniałych rzeczy ani w sensie bycia zamieszanymi w jakąś wielką historię i perypetię (chociaż mimo to mieszka w Ankh-Morpork). Później było "Równoumagicznienie" które, szczerze przyznam, nie spodobało mi się aż tak. Babcia Weatherwax miała momenty ale samej głównej bohaterki właściwie nie pamiętam. Nie jestem pewien ale może przez tą książkę zrobiłem sobie dłuższą przerwę od Świata Dysku (ale raczej to dlatego że zwykle nie kupuję książek, wypożyczam je z biblioteki lub od przyjaciół ale pieniądze wydaję głównie na komiksy). Niedawno zaś zakończyłem czytać "Morta". I wielki A'tuinie jakie to było świetne! Sama Śmierć oczywiście jest tą postacią która interesuje mnie w tym świecie najbardziej, ale Mort i jego przemiana (w różnych tego słowa znaczeniach) również była wyjątkowo ciekawa. I oczywiście siły wyższe zarządzające na Dysku są wyjątkowo ciekawe. I byłem naprawdę rozradowany kiedy Albert złożył krótką wizytę na Niewidocznym Uniwersytecie. A i chciałbym to podkreślić bardziej- Śmierć w tej książce (i zakładam że również w kolejnych) mimo wszystko nie jest tylko postacią humorystyczną, to postać z krwi i kości (no, z samych kości, ale mi teraz chodzi o metaforę) której współczujemy, próbujemy zrozumieć i chcielibyśmy się z nią spotkać i pogadać (prywatnie, a jeśli w pracy to nieprędko). Trochę się rozpisałem. Tak więc, w skrócie. Naprawdę jestem zainteresowany poznaniem całej tej serii. Bo jest ciekawa, na pewno mnie czymś z zaskoczy oraz...hmm, trochę z obowiązku który sam sobie nadałem. Widzicie, "Kolor Magii" zakończyłem czytać w dniu kiedy Pratchet odszedł z tego świata, zapewne to czysty przypadek. Jednak mimo to zamierzam kiedyś przeczytać cały cykl, nie wiem ile będzie to trwało. Może będę musiał uprosić Śmierć o jeszcze trochę czasu. Ale zakładam że będzie warto.
-
Tylko dlatego że sytuacja nie była całkiem opanowana Clint nie wybuchł. Zaciskając rękawicę na nodze poranionego kucyka powiedział na tyle głośno by Silver go usłyszała. -Zamiast go męczyć może pomóż mu wstać i zaprowadź go gdzieś gdzie mu pomogą?!
-
Clint miał ochotę strzelić sobie w głowę. Miał też ochotę nawrzeszczeć na Silver i Xryha że mu pszeszkadzają. Ostatecznie uznał że najpierw zajmie się rannymi a później będzie narzekać. Zwrócił się do Silver: -Zajmij się naszym smokiem. Sprawdź czy zdołasz wyciągnąć kulę z jego łapy, ja spróbuję zahamować upływ krwi u tego gościa. To powiedziawszy ruszył spokojnie w stronę poranionego wieśniaka, nie bardzo chciał go budzić. Przed tym oszukał wzrokiem kosę i odłożył ją dalej od wieśniaka. Po tym zaczął obowiązywać nogę wieśniaka tak by zahamować krwawienie, użył do tego rękawicy na swoją broń . Mógł w prawdzie użyć fragmentu płaszcza ale jednak miał do niego za duży sentyment.
-
"A chciałem to załatwić pokojowo", pomyślał Clint i potrząsnął głową by jego czerwone oko było widoczne dla wieśniaka po czym zdjął zaklęciem rękawicę imitującą normalne kopyto i wyceował w wieśniaka. -Nie chce ci zrobić krzywdy! Uspokójmy się i załatwmy to na spokojnie! Teraz oddam strzał ostrzegawczy! - powiedziawszy to wycelował i strzelił nad głową wieśniaka. Po krótkim namyślę strzelił dodatkowo Silver pod kopyta.
-
Lethal League poproszę
-
Jestem też pewien, tak samo jak jestem pewien że nie umiem grać w strategię że któreś Hirołsy będą w kolejnych miesiącach. Może trójka?
-
Na pewno któregoś Assasin Creeda. Zakładam że dwójkę
-
Clint, wyraźnie zadowolony tym jak został pożegnany, nie zdołał odpowiedź Silver która to wystrzeliła jak z procy w stronę chałasów. Rad nie rad Clint po jakimś czasie popędził za nią. Po dotarciu na miejsce i zobaczeniu co się dzieje, zwrócił się do wieśniaka i zaczął mówić. - Drogi Panie, jestem przekonany że nie ma się Pan czym gorączkować. Rozumiem że smok to stworzenie raczej niewidziane w tych stronach ale zapewniam Pana że ten tutaj to istny baranek w smoczej skórze. A co do możliwych strat, jestem pewny że nasi pracodawcy chętnie zapłacą za szkody - po tym jagby sobie coś przypomniał - Silver, puść pana.
-
Wybacz, ale uwielbiam...hmm, powiedzmy że dopieszczać kontekstem twoje wypowiedzi Triste. Po pierwsze, "Geneza" była złym filmem i nikt go nie lubi. Po drugie: Ten "Deadpool" w tej wersji po raz pierwszy pojawił się tutaj i (tak samo jak cały film) nikt go nie lubi, mało tego, ludzie nienawidzą tego...czegoś. Nie oglądajcie "Genezy". Z Deadpoolem jest ciekawa sprawa bo trzeba przyznać iż był to film który powstał w dużej mierze dlatego bo główny aktor bardzo chciał zagrać tą postać taką jaką powinna być. Ileś lat ponoć męczył studio by zgodziło się na ten film w takiej formie jak go widzimy dzisiaj (czyli z kategorią wiekową R, przede wszystkim). Aha, polecam ten film wszystkim fanom Colossusa, był wspaniale rosyjski w tym filmie. Wolverinea w kolejnej części chyba nie uświadczymy ale jak mówi nie-scena po napisach pojawi się Cable. Kumpel Deadpoola który hmm, jest wielkim gościem z jeszcze większymi spluwami. Jego historia jest straszliwa więc nie będę jej streszczał (wspomnę tylko że w sprawę zamieszane są klony, podróże w czasie i inne wymiary)
-
Właściwie Manga to komiksy, jednak przez fakt iż mają wiele cech zarezerwowanych głównie dla nich (nie kolorowane strony, specyficzny styl rysunku) a także pochodzą z zupełnie innego kręgu kulturowego niż komiks amerykański (czy nawet europejski) mają własną nazwę i zwykle nie są stawiane obok w dyskusjach. I Manga cieszy się znacznie większą popularnością w Polsce. I jako fan Marvela powiem: Możesz nie lubić ich komiksów. Komiks Superbohaterski sam w sobie też jest raczej specyficzny (chyba że dorastałeś z tymi specyficznymi elementami, jak ja) i nie każdy musi go lubić. Jednak jeżeli pozwolisz dopytam się: nie wspomniałaś o DC co pozwala mi sądzić że ich komiksy lubisz...? (wciąż, niczego nie zabraniam, sam lubię DC). A że znowu tu coś napisałem czas na polecenie czegoś superbohaterskiego: JLA- komiks ten jakiś czas temu wydano po polsku jako "Amerykańska Liga Sprawiedliwości JLA", autorstwa Granta Morrisona. Ten pan jest wyjątkowo... hmm, specyficznym scenarzystą, jednocześnie będąc naprawdę dobrym scenarzystą. Ale na razie trochę historii: oryginalnie seria JLA powstawała pod koniec lat dziewięćdziesiątych, to oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze to iż przed tą serią Liga Sprawiedliwości przez dłuższy czas składała się głównie z takich sław jak Metamorpho Człowiek-Pierwiastek, Nuklon, Obsidian czy Ice Maiden. Kojarzycie ich? Ja też nie (ok kojarzę Metamorpho). Ta seria była powrotem do tego by w Lidze znowu zasiedli znani i kochani bohaterowie, wiecie, Superman, Flash, Batman czy Wonder Woman. Po drugie, polecam przed zakupieniem obejrzeć nieco screenów ukazujących rysunki w tym albumie, lata dziewięćdziesiąte były dziwnym czasem dla designu komiksowych postaci, tu nie jest AŻ tak źle ale zakładam że niektórych rysunki mogę nieco boleć (albo fryzura Supermana) Fabułą jest raczej klasyczna, mamy parę historii jak Liga robi to co zwykle robi. Czyli ratuje świat. Te historie nie są w sumie bardzo rewolucyjne czy cokolwiek ale w tym komiksie o wiele bardziej liczą się postacią i ich relacje. Po nad to Egmont wydał u nas tę serię w grubych porządnych tomach z twardymi okładkami, więc jak ktoś lubi mieć ładnie wydane rzeczy w domu, to coś takiego. A i tak, sam czytałem tylko pierwszy tom, ale do kupienie jest też drugi i za niedługo wydany zostanie trzeci. Wspominam tylko że opinia jest na razie tylko po jednym tomie. W sumie nie napisałem za dużo dlaczego tak bardzo lubię ten komiks, po prostu naprawdę mi się podobają relację pomiędzy postaciami oraz ich przygody. Ponad to ten komiks bardzo mi się kojarzy z serialami animowanymi "Liga Sprawiedliwych" i "Liga Sprawiedliwych: Bez Granic", chodzi mi trochę o ton i postacie będące siłą serii oraz o to iż skład bardzo mi się kojarzy z podstawową drużyną w animowanej "Lidze...". Różnica to Green Lantern, którym jest Kyle Ryner, nowy i lekko nieopierzony bohater a zamiast Hawkgierl mamy Aquamena (który jest taki sam jak w wspomnianym serialu animowanym, ma nawet hak). Jeszcze słówko o progu wejścia- mi się wydaje w sumie taki średnio-wysoki. Pomiędzy zeszytami Superman zmienia swój image (jakieś bzdury o tym jak Supek rozdzielił się na dwoje) jednak to właściwie nadal ta sama postać,w jednej historii pojawia się dwóch złych geniuszy ale znanie ich nie jest wymagane oraz pod koniec pojawia się gość imieniem Spectre, który jest jakimś potężnym kosmicznym bytem i tyle trzeba wiedzieć. Znowu, polecam głównie fanom Ligi Sprawiedliwych, powinni się w miarę nie pogubić i kto wie może ten komiks też skojarzy się im z serialem.
-
Clint wskazał kopytem stronę z której mniej więcej przyszli do osadki. -Gdzieś... z tamtej strony. Niestety nie jestem pewien przez jakie miejsca przejeżdżaliśmy. Widzisz, piękna pani, podróż naszą zaczęliśmy podróżując pociągiem jednak w pewnym momencie okazało się iż dalsza podróż w ten sposób jest niemożliwa, ktoś zniszczył tory- opuścił kopyto i zaczął kolejny temat- Przyznać muszę wyjątkowa jest ta tutejsza architektura, ale wciąż nie znam imienia urokliwej pani.
-
Remus był szczerze propozycją strawy. A że jego kompanka udała się na spoczynek nic nie wadzi by mógł się obeżreć, za przeproszeniem, jak prosię. No, może niekoniecznie by nadwyrężać zasoby gospodarza ale dość by się najeść. Zaczął więc przeszukiwać dostępne zasoby, lutnię zawiesił sobie na ramieniu. Nieszczególnie lubił by ten cenny instrument wisiał gdzieś bez opieki (nawet kiedy wisiał tuż obok niego, wiedział jednak że kradzież rzeczy "obok" jest łatwiejsza niż kradzież rzeczy "przy")