Search the Community
Showing results for tags 'sesja'.
-
Horseshoe Bay. Rose To nie był dobry dzień dla Rose. Niby zaczęło się całkiem miło, słonecznie. Woda jak zwykle milutko pluskała, wiatr podwiewał, mewy się darły. Było całe mnóstwo kupców, przyjezdnych czy nawet zwiedzających, w skrócie: frajerów, których można obrobić. Ale Rose tym razem na frajera nie trafiła. Próbowała obrobić kupca z Canterlotu, wysokiego jednorożca który przybył po perły - jeden z towarów, z których Horseshoe Bay słynęło. Niestety, tym razem trafiła koza na kamień. Biegła ile sił w nogach, a za nią dwóch strażników jednorożca. Póki co miała przewagę - biegła zatłoczoną, wąską uliczką między domami przepełnioną tłumem kucyków. Biegła w stronę morza, mijając stragany, beczki z rybami i inne tego typu rzeczy. Przed nią wyrósł port - długie pomosty i doki ze statkami. Mogła skręcić na lewo, do plaży albo na prawo, gdzie również rozciągał się port - magazyny. Redwater Słońce świeciło raźno w twarz Reda. I byłoby to całkiem przyjemne, gdyby nie fakt, że nie zdążył do końca wytrzeźwieć, ale zdążył dostać kaca. Oj, działo się poprzedniej nocy... Rum lał się strumieniami i Red chętnie z tego korzystał. Teraz czuł się, jakby pod jego powieki ktoś wsypał grubo tłuczoną sól, następnie go skopał, wlał mu coś ohydnego do żołądka i zostawił na pastwę alkoholu. I jeszcze to kołysanie... Jednorożec poczuł, że robi się zielony. Żołądek ostrzegawczo zaburczał i oto nadszedł czas, by pozbyć się resztek alkoholu z organizmu. I resztek godności. Mdłości atakowały coraz mocniej...
-
Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Tym razem mam do zaoferowania jeszcze inną rzecz. Jest to gra pisana - RPG WB III WŚ (War Game III Wojna Światowa). Na czym polega sama rozgrywka? Gracz startuje z 1 prowincją na któej opiera swój kraj. Mając stolice zaczyna rozbudowę, badania technologii i budowę armii. Z armią (lub dyplomacją) podbija nowe tereny (wszystkie białe prowincje są neutralne z ich neutralnymi wojskami). Zasoby dzielą się na 4 podstawowe, Kredyty, Punkty Administracji, Punkty Technologiczne i Punkty Wojskowe. Pobocznymi są wszystkie surowce wydobywane w budynkach gospodarczych (neon, bazalt, złoto ect.). Im większe imperium tym lepszy rozkwit. Im większy rozkwit tym więcej wojska, im więcej wojska tym większa dominacja na świecie. Graczy będzie łącznie 8, z czego 2 miejsca są zajęte. Co do tego jeszcze oferuję? -Podgląd Mapy która ma rozdzielczość 15000x8300Px -Zaawansowany arkusz kalkulacyjny w którym znajdziecie WSZYSTKIE informacje na temat waszego państwa + tylko wy go widzicie (indywidualne udostępnianie) -Specjalne prywatne forum na którym są logicznie rozpisane działy -Możliwość zawierania sojuszy z graczami lub prowadzenia z nimi wojen -Bitwy prowadzone w CZASIE RZECZYWISTYM W trybie rozgrywki Turowej używając strony -> http://pl.wottactic.com -> Gdzie gracz ma 100% kontroli nad własnym wojskiem. -Odpisywanie admina nawet 5 tur dziennie! (zaleta 90%-towej automatyzacji w arkuszu) -Specjalna grupa na Facebooku / Specjalny dział na forum do luźnych pogawędek -Gra szacowana na mniej-więcej 6500 Tur (100 tur to 1 rok a zaczynamy w 1955, szacowany koniec to 2020 ale można dać więcej, jednak bez nowszych technologii) -ZAWSZE JEST OPCJA, ZACZĄĆ NOWĄ SESJE (po zakończeniu 1 czyli zdominowaniu świata przez 1 gracza) I GRAĆ AN TYCH SAMYCH REGUŁACH (jedynie jednostki i technologia by się różniła bo lata zawsze będą 1918-2050) -Możliwość prowadzenia Własnego państwa o Własnej nazwie za pomocą Własnego OC lub Sterowanie państwem używając Kanonicznej postaci tj.: Luna, Celestia, Cadance (do ugadania z adminem RPG} "Luna approved this" Link: Do testowego arkusza gracza - https://docs.google.com/spreadsheets/d/1aEH7oQrHO6FsmycZes8IQW0k6l5fwoa0g3qvzJyTY6I/edit?usp=sharing Tak będzie wyglądać mniej więcej wasz panel Link do Forum podam na priv dla osoby zainteresowanej. Osoby Zainteresowane proszę o kontakt PRIV.
-
Minął czas wygnania Nightmare Moon, minęła klątwa Kryształowego królestwa, minął atak Chysalis, minęła niewola Discorda... A Equestria cały czas stoi, budząc respekt i szacunek, mając wyjątkowe miejsce na świecie, zadziwiając swym pięknem i potęgą wszystkich odwiedzających. Nie dziwne więc że lista wrogów Equestrii była długa, każdy chciał zgarnąć dla siebie bogactwo tych ziem, wszyscy, po za Discordem, który był zadowolony zawsze, gdy mógł trochę namieszać. Pewnego razu wrogowie Equestrii podjęli decyzje o wspólnej walce przeciw niej. Rozpoczęła się kolejna wojna przewyższająca swą skalą wszystkie poprzednie. Państwo Celestii stanęło nad przepaścią, tylko jedno mogło je ocalić: elementy harmonii. Pewnie i teraz zostały by użyte, jednak Discord do wiosennych porządków musiał użyć jednego z nich. Celestia natychmiast uznała jego zdradę i kazała go ponownie uwięzić. Discord tego nie chciał, nie zgodził się z tym, nie chciał znowu zostać uwięziony. Zrobił coś, czego teoretycznie zrobić nie mógł-zniszczył elementy harmonii. To koniec. Okres bezsensownych walk dobra ze złem minął. Nastała nowa era. ERA CHAOSU! Nie trwało długo zanim świat zrozumiał o co chodzi. Do tej pory walczące rasy musiały teraz stawić czoła większemu zagrożeniu, od teraz nie walczyły już między sobą, walczyły już ze wszystkim nad czym Discord mógł przejąć kontrolę. Do tej pory wspaniała i uporządkowana Equestria została rezydencją chaosu. Rosnące korzeniami do góry drzewa, poskręcane domy i drogi patrolowane przez oddziały migrujących krzewów i żołnierzy chaosu, czyli wszystkich tych, którzy uznali rządy Discorda. *2 Lata później, Zebrica* W do tej pory neutralnym kraju spotkali się pokonani władcy, łączyły ich dwie rzeczy: wspólna nienawiść do siebie nawzajem oraz wspólna do Discorda. Każdy chciał odzyskać to co stracił i pokazać władcy chaosu że nie powinien wchodzić im w drogę. Podpisali więc pakt wzajemnej pomocy, od tej chwili dawni wrogowie zostali sojusznikami we wspólnej walce z Chaosem. Nastała nowa era, a wraz z nią nowa wojna. Nie trzeba było zbyt wielu świtów widzieć by zrozumieć że ta walka nie ma sensu. Im dłużej trwała tym jej cel wydawał się odleglejszy, aż w końcu nikt go nie dostrzegał. Wybrali złą drogę, spróbowali się po tym poprawić, spróbowali negocjować z władcą chaosu. Jego jedyną odpowiedzią były słowa "nie zrobiłem nic czego bym nie mógł" Nikt nie wiedział co Discord miał na myśli, znalezienie odpowiedzi na to pytanie powierzono Wam. Siedzieliście w sztabie, a na przeciw Wam dawni władcy. Oddzielał Was od nich wielki stół z rozłożoną mapą Equestrii. Widać na niej było jakieś różnokolorowe strzałki przedstawiające dawne ruchy wojsk. -Musimy skończyć to szaleństwo jak najszybciej.-Powiedziała do Was Księżniczka Celestia, po czym Nightmare Moon dodała: -I musimy to zrobić razem -Wszystko już wiecie, a wasze zadanie jest proste: Macie znaleźć sposób na pokonanie go. Powodzenia. No tak i mamy oto sesje gdzie Discord występuje jako ten zły, jako zło tego świata a Wy, moi mili macie go powstrzymać (spokojnie macie jakąś szansę ) Teraz zatem organizacyjne bzdety: 1 to jest typowa sesja RPG, jakich wiele. 2 na razie wszelkie pytania i problemy pisać tu 3 obowiązują wszelkie zasady jakie już znamy na pamięć 4 KP dajemy tu a wygląda ono tak: 1 imię i nazwisko 2 rasa (tutaj każda (może z drobnymi modyfikacjami) bez alicornów ) 3 wiek 4 wygląd 5 profesja (strzelec, wojownik, mag itd. w przypadku rozwiązania dość nietypowego do mnie na PW omówimy szczegóły. 6 władca (czyli komu służy w normalnych warunkach) 7 historia 8 ekwipunek (wiece, taki z MLP nie przesadzajcie ) 9 Informacje dodatkowe Zatem teraz pozostaje mi jedynie życzyć Wam przyjemnej sesji i cierpliwości co do mnie, bo moja kariera MG nie istnieje Dobrej zabawy
-
Zamek Irlencrown, należący do rodu Lensterów to największa budowla w okolicy. Zbudowany na klifie nad Morzem Szkarłatnym jeszcze za czasów panowanie króla Leoryka Okrutnego nosił miano Twierdzy Grozy. Nazwę tą nadano z kilku powodów. Jednym z nich był wygląd samego zamku. Zbudowany z czarnego kamienia, z wieloma wieżami i basztami, otoczony fosą z mostem zwodzonym sprawiał wrażenie, jakby samym wyglądem miał przestraszyć ewentualnych napastników. Innym powodem były plotki i legendy, które krążyły wokół rodu Lensterów. Jedni mówili, że właścicielami tego zamku są wampiry lub jacyś kultyści, dlatego nigdy nie było widać nikogo z rodu poza zamkiem. Inni powiadali, że cały ród jest przeklęty. Żadna z tych plotek jednak nie była potwierdzona. Poza jedną. Po mieście LowerSky, które leżało poniżej zamku krążyła plotka, że każda służąca, która podjęła pracę u nich nigdy więcej nie wróciła. Wszyscy znikali w niewyjaśnionych okolicznościach. Podobno niektórzy mieszkańcy słyszeli w nocy krzyki i wrzaski, dochodzące właśnie z zamku. Ale nikt nigdy nie miał odwagi sprawdzić czy to byłą prawda. Dzisiaj, a był to dzień letniego przesilenia do miasta przybyła nowa osoba. Młoda dziewczyna, który postanowiła zignorować krążące plotki i podjąć pracę na zamku Irlencrown. Zwłaszcza, że właściciele zamku zapewniali ogromne wynagrodzenie. Po wyjściu z powozu Saskia, bo tak było na imię tej młodej służce, mogła dostrzec, że na ulicach miasta było stosunkowo mało osób, mimo wczesnego przedpołudnia. Dziewczyna od razu zobaczyła osobę, która wyróżniała się od reszty. Był to młody mężczyzna, na oko miał z 20 parę lat, wysoki, z krótkimi, czarnymi włosami prostym nosem i poważnym wyrazem twarzy. Jego strój wskazywał na to, że również był służącym. Wyglądał, jakby czekał na nią.
-
Gdy rasie ludzkiej obiecano zmartwychwstanie oraz życie wieczne, to nie spodziewano się, że będzie to wyglądało jak na filmach, gdzie żywe trupy powstawały z grobu i szwendały się po powierzchni ziemi, aby zaspokoić swój niepohamowany głód. Nikt nie wie skąd się to wzięło oraz dlaczego tak się stało. Wiadomo jednak, iż tak szybko się to nie skończy, gdyż za późno zareagowano na wieść o wracających do życia zmarłych. Ludzie zostali zdominowani i niekiedy zmuszeni do życia w warunkach, które uwłaczały ludzkiej godności. Wszystkie prawa, które przez wiele setek lat były ustanowione przestały istnieć, a poza walką z chodzącą śmiercią oraz głodem... do konfliktu dołączyła także wojna z innym człowiekiem. *** Nieraz miał wrażenie, że życie jest niczym spektakl na jego scenie, która zwana jest Ziemią. Był on głównym bohaterem oraz reżyserem, który starał łączyć się koniec z końcem. Osamotniony mieszkał w bezpiecznej części Teatru Globe, którą zmuszony był wyczyścić z marionetek. Kierowane one były w jednym celu, którym miało być zjedzenie każdej żywej istoty. Jednakże według Gabriela to One właśnie chciały pozbyć się go, aby zając główną rolę w przedstawieniu, którym był on głównym bohaterem. Wszystko traktował niczym sztukę teatralną, co w pewnym stopniu pomagało mu przeżyć na tym świecie. Nie mniej jednak zapasy, które znalazł onegdaj w niewielkim, stworzonym na szybko bufecie tuż przy wyjściu, powoli zaczęły się kończyć. Musiał jednak zaspokajać potrzeby znajdujące się na samym dole piramidy Maslowa, gdyż chcąc lub nie był on człowiekiem. Zapasy starczyły mu na dzień lub dwa, toteż musiał streszczać się ze swoimi dalszymi poczynaniami. Na zdobycie pożywienia było kilka sposobów. Najtrudniejszym było coś samemu wyhodować, lecz w aktualnie panujących warunkach mijało się to właściwie z celem. Jednoosobowa grupa artystyczna nie miała czasu na takie bzdury. Do wyboru było wyjście na zewnątrz w celu próby szabrowania pobliskich budynków, wśród których zapewne umiejscowione byłby jakieś domy, restauracje, fastfood'y, sklepy i inne budowle. Drugim sposobem było dostanie się do odciętej części Teatru Globe, która znajdowała się w piwnicy. Miała tam kryjówkę grupa ocalonych, lecz przez przypadkową śmierć jednej ze znajdujących się tam osób wszyscy zginęli, a to co z nich zostało dalej tam się znajduje. Piwnica jest szczelnie zamknięta i marionetki nie mają szans się z niej wydostać, lecz posiadali oni duże ilości dobrze zakonserwowanego jedzenia. Pytanie teraz brzmi: co zdecyduje sceniczny aktor? *** Miasto niemalże całkowicie wymarło, gdyż ludzie zostali zastąpieni przez szwendające się bez celu żywe trupy, które tylko czekają na możliwość wrzucenia czegoś na ząb. To skutecznie trzymało Arta od bliższego kontaktu z tymi zimnymi draniami. I tak miał już wiele szczęścia, gdy udało mu się uciec z wymierającego budynku korporacji, w której pracował. Na własne oczy widział coś, co wydarzyć się nie powinno... no chyba, że na filmie, który miał kiedyś nagrać.Nie było to jednak na ten czas możliwe, W najbliższym czasie prawdopodobnie także nie było na to najmniejszych szans. To co miało być filmem zostało jego życiem, z którym niestety musiał się zmagać. A było one wyjątkowo upierdliwe. Niedoszły reżyser dość długo szwendał się po mieście i unikał śmierci ze strony monotematycznych istot, które niegdyś były ludźmi takimi samymi jak on. Żywymi i świadomymi. Teraz jednak natrafił na pewny problem, gdyż musiał przedostać się na drugą stronę dość szerokiej ulicy, po której niefortunnie roiło się od nieprzyjemniaczków. Było to jedno z miejsc, w którym miał miejsce masowy karambol i bardzo dużo osób poginęło w najróżniejszy sposób. Do teraz wiele z trupów uwięziona jest w pojazdach lub pod nimi. Budynki były dość gęsto rozłożone, toteż była możliwość manewrowania między nimi oraz możliwość znalezienia bezpieczniejszej drogi okrężnej, która mogłaby pozwolić ominąć przytłaczającą ilość worków zgniłego mięsa. Kto wie? Może nawet znalazłoby się coś ciekawego po drodze. Było jednak ryzyko, gdyż okolica ta była bohaterowi zupełnie nieznana. Nie mógł on stwierdzić, czy będzie to opłacalne, gdyż zachód słońca powoli się już zbliżał, a noc nie zawsze będzie sprzymierzeńcem. Przylepiony do jednego z budynków nagle usłyszał dobiegające zza rogu jęczenie oraz powolne stąpanie. Nadszedł czas decyzji.
- 4 replies
-
- the walking dead
- zombie.
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Akt I Zaginięcie Doktora Whoovesa 10 września Nad miasteczkiem Ponyville powoli wschodziło słońce, jakby niechętnie wynurzając się zza wzgórz. Zwiewny obłok mgły oraz cisza otulały budynki, których mieszkańcy wciąż jeszcze pogrążeni byli w niespokojnych snach. W powietrzu unosiła się aura napięcia, niepokoju i oczekiwania. Drzewa pobliskiego lasu Everfree kołysały się delikatnie na ledwo wyczuwalnym wietrze; ktoś mógłby powiedzieć, że same poruszając się; zaś ich cienie tańczyły szaleńczo, umykając przed światłem poranka. Jeden po drugim mieszkańcy opuszczali domy, zdążając pośpiesznie przez uliczki, po których wiatr przetaczał nieliczne jeszcze, pożółkłe, opadłe z drzew liście. Tego chłodnego poranka nie było słychać głośnych rozmów czy też śmiechów, które zwykle towarzyszyły kucykom z Ponyville, podczas ich porannych zajęć. Nie tym razem. Jeden z mieszkańców, znany naukowiec i wynalazca, Dr Time Turner Whooves, zaginął przed kilkoma dniami, pozostawiając po sobie jedynie domysły, plotki, niejasne ślady i wiele pytań. Wszyscy w milczeniu, z obawą w oczach, oglądali się w stronę lasu Everfree lub mieszkania zaginionego ogiera, jakby spodziewając się dostrzec tam... coś. Przeciągły gwizd poniósł się echem po otaczających miasteczko wzgórzach, brzmiąc nienaturalnie, wręcz niepokojąco, pośród wszechogarniającej ciszy. Nocny pociąg z Canterlotu wjeżdżał na stację kolejową...
-
Ten temat, jak sama nazwa wskazuje, służyć będzie do dyskutowania na temat sesji. Skoro natomiast już przy sesji jesteśmy, to ja to widzę tak. Jest czwórka graczy, więc w sobotę, najpewniej, możemy zaczynać. Początek dla Waszych postaci, a raczej początki, są już prawie gotowe. Będzie to wyglądało w ten sposób, że każdemu z Was wyślę na PW początek sesji, w rozmowach, które są już utworzone. Następnie stworzę temat wspólny, gdzie będzie toczyć się gra. Każdy będzie musiał częściowo opisywać swoje działania w temacie ogólnym, ale jeśli będzie miał potrzebę ukrycia czegoś przed innymi graczami, to może pisać to na PW. Ja ze swojej strony będę częściowo wydarzenia opisywał prywatnie dla poszczególnych osób we wspomnianych tematach, a częściowo ogólnie. Można by jeszcze wstawiać własne działania z tematu ogólnego w spoilery (o ile działają), aby gracze, którzy nie są świadkami tychże działań, nie czytali ich (tutaj oczywiście trzeba by się zdać na uczciwość graczy). Krótko mówiąc, od Was będzie zależało czy, i w jakim zakresie, będziecie dzielić się między sobą wiedzą. Jaka jest Wasza opinia na ten temat? Macie jakieś sugestie?
-
- Niechaj Najświętsza Chrysalis obdarzy was swym błogosławieństwem i pomoże przejść bezpiecznie po tej splugawionej grzechem ziemi. Amen. Podmieńczyni Kapłanka podchodziła po kolei do każdego z uczestników wyprawy, by namalować mu farbą znak na klatce piersiowej. Znak, na pierwszy rzut oka wydający się być jedynie linią namalowaną przez dziecko, jednak w rzeczywistości będącym kształtem rogu Chrysalis. Pierwsza była przeciętnego wzrostu zielona jednorożka o krótkiej, brązowo-pomarańczowej grzywie. Nie wyglądała na specjalnie zadowoloną z powodu namalowania znaku, ale nie miała prawa oponować. Obserwowała wszystko dookoła piwnymi oczyma. Kolejny był dość wysoki, granatowy jednorożec o czarno-czerwonej grzywie stojącej jak płomień. Przyjął znak błogosławieństwa z dumą, jak przystało na zastępcę szefa ochrony, jego syna, a także jedynego syna Najwyższej Kapłanki I Nadzorczyni. Następny był wysoki, spokojny ogier o popielatej sierści i ciemniejszej grzywie*. Na szyi nosił dziwny medalionik na rzemyku. Specjalnie nie ucieszył się ze znaku, ale nie wyglądał na specjalnie rozeźlonego z tego powodu. Rozglądał się wokół szmaragdowymi ślepiami. Przy następnej postaci Kapłanka musiała znak dwukrotnie ścierać, gdyż pędzel z poświęconą farbą dziwnym trafem wyślizgiwał się z jej magii. Była to błękitna klacz jednorożca o czarnej grzywie i cienkich pomarańczowych pasemkach, identycznego koloru co jej topazowe oczy. Widać było, że Kapłani nie byli z byt zadowoleni z faktu iż na wyprawę idą same jednorożce. Mniej jednorożców - mniej magii. Mniej magii - mniej pożywienia. Nadzorczyni musiała załatwić swoje obowiązki, więc nie mogła tam się zjawić, za to szef ochrony stał z boku dumnie salutując całej czwórce. Niedługo opuszczą te bezpieczne ściany, zostaną rzuceni na pożarcie świata na powierzchni. Kapłanka wymamrotała jeszcze kilka modlitw i odsunęła się. Dwa podmieńce zaczęły otwierać Stajnię. Nie była to jedna z najnowszych, więc nic dziwnego, iż do otwarcia drzwi trzeba było pokręcić ogromną korbą i pociągnąć odpowiednie dźwignie na panelu tuż obok rozsuwanych drzwi. Zaskrzypiał mechanizm nieużywany od lat. Powoli do Stajni przedostawało się powietrze i kurz z zewnątrz. Oczom drużyny ukazały się prymitywnie wykonane schody z ziemi, miejscami nawet zbite w płaską przestrzeń. Żadnych wind na górę, nawet dywanu czy kafelków. Pożegnały ich kolejne modlitwy. Drzwi do Stajni zamknęły się za nimi, skrzypiąc przeraźliwie. Zostali sami na zewnątrz. A może nie...? Proszę uczestników o pisanie na górze postu imienia swojej postaci. Tak w nawiasie Teraz kilka zasad dotyczących pisowni: Ktoś mówi: - bla bla bla - powiedział X. Ktoś myśli: bla bla bla - pomyślał X. Ktoś się modli: - Proszę cię Chrysalis o ochronę przed stworzeniami z czystego grzechu... - modlił się X. To raczej nie jest wiele, a ułatwia mi rozczytanie Miłej gry!
-
Poranne słońce nieśmiało przedzierało się przez pokrywające niebo chmury, gdy grupa przechodziła przez miasto. Gdzie nie spojrzeć, tam stały małe, acz ładne domki z hebanowych cegieł. Zazwyczaj były parterowe, a dachy krył materiał przypominający nieco liście zanurzone w atramencie. Wszelkie okiennice i drzwi zostały wykonane z czarnego dębu, jak to Podmieńce miały w zwyczaju. Ulice powoli zaczęły się zapełniać mieszkańcami, którzy pośpiesznym krokiem szli do pracy. Mimo, iż miele skrzydła, to woleli przejść się na spokojnie i rozprostować kopyta. Tymczasem grupka różnych istot wraz z Królową Chrysalis na czele, weszła do portu, czyli największej chluby tego miasta. Gdy wszystko wokół dopiero się budziło, tutaj życie tętniło od najwcześniejszych godzin. Stragany z towarami już tu stały, chronione przed słońcem i deszczem przez wielkie, kolorowe płachty rozwieszone na specjalnych drążkach, umieszczonych tu właśnie do tego zadania. Z kolei sprzedawcy mieli wszystko, czego dusza zapragnie. Gdzie okiem sięgnąć, tam stały skrzynie pełne najróżniejszych owoców, warzyw, kwiatów, niekiedy też bele materiału czy ubrania wykonane przez doświadczonego krawca. Najbliżej statków swoje skarby rozłożyli handlarze zwierząt. W drucianych klatkach trzymali stworzenia nie większe od źrebaka, a mimo to przykuwające oko dzięki swoim barwom. Wśród nich dominowały powszechne jako pupile domowe Blackodille, czyli czarne aligatorki o kolczastym ogonie, opiłowanym dla bezpieczeństwa. Jednak były to jedyne stworzenia, które można zobaczyć w każdym Changeańskim domu, reszta wyglądała na egzotyczne i rzadkie. Jak na przykład wielobarwne żółwie, których skorupy przypominały masę perłową, a zamiast płetw miały sporych rozmiarów pierzaste skrzydła. Ich skóra była śnieżnobiała, a spojrzenie spokojne i inteligentne. Tuż obok nich ustawiono ich przeciwieństwo, czyli żywe i ruchliwe gryzonie o żółtej sierści w czarne łaty rozrzucone po futrze. Najbardziej przykuwały wzrok ich ogony, przez ich niewiarygodną długość i puszystość. Każdy źrebak, który przystanął w pobliżu mógł nacieszyć się tym, jak czepiają się drucianych ścianek i wykonują najróżniejsze akrobacje. Długo by jeszcze wymieniać barwy i rodzaje stworzonek, ale członkowie grupy najzwyczajniej nie mieli czasu przyglądać się im wszystkim, gdyż dotarli do ich celu. W samym skraju portu stał niewielki statek, który mimo swoich rozmiarów, wyglądał lepiej niż cała reszta. Został wykonany z jaśniejszego drewna, zupełnie jak inne, gdyż był to materiał mocny, nieprzepuszczający wody i co najważniejsze, lekki. Jednak, gdy reszta na dziobie posiadała piękne figury syren i Podmieńców, tak ten jedyny nie miał tam nic, ale za to cały statek wyglądał, jakby niósł go na plecach ogromny, drewniany, lecący wróbel. Jego skrzydła były przyciśnięte do burt, a tam, gdzie zwykły statek posiada gruszkę dziobową, znajdowały się kark i szyja ptasiej ozdoby. Jego ogon był skryty pod wodą. Następną rzeczą przykuwającą wzrok był wysoki maszt z pięknym, ciemnozielonym żaglem. Namalowany na nim cień głowy i szyi Chrysalis zdecydowanie się wyróżniał wśród pozostały, które posiadały godło Changei. Również zdawał się on mieć trzy warstwy, choć mogło to być złudzenie optyczne wywołane falowaniem materiału na wietrze. Nadbudówka zajmowała jedną trzecią pokładu, także wyróżniała się na tle innych. Wykonana z tego samego drewna co reszta statku, jednak krawędzie, okiennice i framugi drzwi zostały pokryte lśniącą, zieloną masą perłową. Nie da się zaprzeczyć, że stateczek mimo swoich rozmiarów, najprawdopodobniej wymagał najwięcej pracy i uwagi. Chrysalis wraz ze swoją grupą przystanęli tuż za rufą, jednak w bezpiecznej odległości. W tym momencie każdy z obecnych usłyszał szczęk łańcuchów i odgłosy mechanizmu. Tylna ściana nadbudówki poruszyła się delikatnie, po czym zaczęła się powoli opuszczać jak zwodzony most, trzymając się cienkich łańcuchów wzmocnionych magią. Jednocześnie w powietrzu zaczęła się rozsuwać, jakby we wnętrzu ściany ukryto drugą, specjalnie po to, by powstała rampa nie była zbyt stroma. Po niespełna minucie droga do środka była otwarta, a cała grupa powoli weszła do środka, a gdy tylko się weń znaleźli, mechanizm ponownie zadziałał, wciągając ścianę z powrotem. Mimo sporych rozmiarów pomieszczenia względem statku, miejsca było tutaj niewiele, głownie przez wielki, okrągły stół z czarnego dębu. Wzdłuż jego krawędzi ułożono purpurowe poduszki, nadzwyczaj miękkie i gładkie. Wtedy wzrok obecnych przyciągnął wystrój ścian, nie tak bogaty, ale również warty uwagi. Między dwoma drzwiami prowadzącymi na pokład została powieszona para poroży, przypominających nieco baranie, ale jak powszechnie wiadomo, takie rogi również noszą smoki i niektóre rodzaje demonów, dlatego dokładne ich pochodzenie pozostało nieznane. Mimo wszystko najbardziej wzrok przyciągnęły dwa zawieszone pod sufitem szkielety. Były to małe smoki, uchwycone w momencie lotu., a ich kości połączono magią, by nie rozsypały się w najmniej odpowiednim momencie. Jednak, co było niezwykłego w tych dekoracjach? To, że mimo zawieszenia na lince i ogółu bycia martwymi, one wciąż machały skrzydłami, bezszelestnie krążąc nad stołem, wpatrując się przed siebie spojrzeniem pustych oczodołów. Chrysalis zajęła swoje miejsce na poduszce dokładnie pod rogami, a reszta rozsiadła się w pobliżu. Dopiero teraz mogli dokładniej się sobie przyjrzeć, a było na co patrzeć. Tuż obok Królowej, po jej prawej stronie swoje miejsce zajęła puchata kulka radości o różowym futerku, znana wszem i wobec jako jej maskotka i przyjaciel, czyli oczywiście Fluffle Puff. Rozglądała się dookoła, wydając dziwne odgłosy swoim językiem, co uznawała za mowę, jednak nie wszyscy to rozumieli. Następnym członkiem drużyny była piękna i delikatna istota, przypominająca nieco gazelę, acz jej ciało przypominało drzewo, a zamiast futra miała korę. Ze zgięć na jej nogach, z tylnej strony, wystawały krótkie gałązki pokryte liśćmi, a na głowie miała również drewniane poroże, przywodzące na myśl jelenie. Nie dało się dostrzec jej ust, zupełnie jak źrenic na w pełni żółtych oczach. Rozglądała się po obecnych, a jak wiadomo dosyć ciężko wyczytać emocje z samych oczu. Po lewej stronie siedziała największa postać w całym towarzystwie, ogromny, umięśniony minotaur. Sierść miał ciemnozieloną, a całe jego widoczne ciało znaczyły liczne blizny. Okrywał go pancerz z pancernych płyt i skór, wyglądający na niemożliwie ciężki do samego uniesienia, a co dopiero noszenia go na sobie. Jego lewe ramię i dłoń były szczególnie chronione, zakończone ostrzem o kształcie haka w miejscu środkowego palca. Za jego szeroki, gęsto ćwiekowany pas zatknięta była wielka, ostra szabla. Samo spojrzenie na jego twarz wywoływało ciarki, gdyż nosił on na niej osłonę przypominającej żuchwę jakiejś zębatej, stalowej bestii. Jego spojrzenie nie spoczęło na dłużej na żadnym z uczestników wyprawy, jednak częściej lądowało na porożu wiszącym nad Chrysalis. Dalej siedział równie tajemniczy, co reszta tej zgrai, jednorożec płci pięknej o błękitnej sierści, którego proste grzywa i ogon posiadły barwę granatu. Jej twarz, częściowo zakryta przez pasma grzywki, wyglądała na skupioną, a srebrne oczy uważnie studiowały każdą obecną istotę. Jedynie siedzący obok niej minotaur mógł dostrzec dymiącą probówkę widniejącą na jej boku jako znaczek. Każdy z obecnych schował swoje torby pod stół. Nie były one specjalnie duże, ale jak wiadomo, magia czyni cuda, więc dużo mogło się w nich kryć. Nikt nawet nie próbował się domyślać, co siedząca obok istota ma w swoich skarbach. W tym momencie przez otwarte okno w drzwiach wleciał szary stworek, przypominający nieco mysz. Nie miał on przednich kończyn, a ich miejsce zajęły skrzydła poruszające się z prędkością kolibra. Grzbiet stworzenia zdobił kolczasty grzebień, a koniec ogona przerażał trzema hakami skierowanymi w różne strony. Jednak w tym momencie trzymał on w nich pięć pergaminów zaczepionych na sznurze, zwiniętych w zwoje, opierające się na dwóch równych patykach. Przypominało to nieco te dzierżone przez Arie w trakcie rzucania zaklęć, jednak były to zwykłe karty z potrawami. Tym, którzy wkrótce będą przemierzać niezbadane i niebezpieczne krainy należy się odrobina luksusu i ciepły posiłek. Statek drgnął, co dało znać pasażerom, że powoli opuszczają port i ruszają w stronę nieznanych lądów. Stworek zrzucił swój bagaż na stół i wyleciał tą samą drogą, którą tu trafił. Chrysalis jako pierwsza sięgnęła po zwój, który mimo niezbyt bogatej listy potraw, posiadał je wyłącznie w języku changeańskim. Mimo to wystarczyłoby drobne zaklęcie tłumaczące, by rozwiać niezrozumiałe symbole. Nadszedł czas by się przedstawić przed Królową Podmieńców i pozostałymi. Witam w długo wyczekiwanej sesji Wyprawa z Chrysalis, mam nadzieję, że wszyscy będą się miło bawić. Mam jednak pewną prośbę. Jako iż wkładam dużo pracy w tutejsze posty, albo raczej zamierzam, mam nadzieję, że będziecie robić to samo. Nie proszę tu o całe książki jako posty, ale nie chcę tu widzieć krótkich wypowiedzi na odwal. Też nie jestem idealna w tej kwestii, ale będę się starać jak tylko mogę. Dziękuję i miłej gry! PS. Zapisy pozostawiam otwarte, jednak każdy, kto zamierza dołączyć, musi podać miejsce i dobre KP
-
W tym miejscu powinna się pojawić moja i Chrysalis rozmowa wstępna, ale zwyczajnie mnie przy niej nie było. Królowej aktualnie też przy mnie nie ma, bo siedzi u siebie i się pakuje. W dużym skrócie, pewnego dnia, gdy piłyśmy kawę z miętą, gdy przyszedł strażnik. Ja zabrałam puste filiżanki i poszłam, ale potem Królowa mi powiedziała co było. Strażnik ten był w rzeczywistości dowódcą pierwszego oddziału, czy czegoś tam, nie znam się na wojsku. W każdym razie dowódca czegoś tam powiedział, że nasze mapy są przestarzałe i poprosił, by Królowa wyznaczyła grupę najlepszych zwiadowców, którzy zbadaliby tereny dookoła nas i zaaktualizowali nasze mapy o świeże informacje. Wtedy Królowa postanowiła, że ona dawno nie była na żadnej wycieczce, więc ona poleci. Wtedy dowódca czegoś tam zaczął ją błagać, mówiąc, że to zbyt niebezpieczne, żeby nie narażała życia. Na to ona wspaniałomyślnie postanowiła, że wybierze kilku z Was, którzy się zgłoszą do tej wyprawy! Jest nawet spora szansa, że wyruszę wraz z nią, więc zapraszam do pisania tutaj swoich CV, kart postaci, czy jak zwał, tak zwał. Wyjaśnienie systemu statystyk. Aktualna lista uczestników: Chrysalis Proszę o docenienie czasu, którego włożyłam w przygotowanie tego, czyli miesiąca, a także pieniędzy na nowy mózg. Stary wybuchł przy pisaniu statystyk. Wszelkie pytania proszę tutaj lub na PW. W tej sesji będziecie ganiać z Chrysalis po Znanym Świecie, waszym celem jest zaznaczenie zmian na mapie, której ostatnia aktualizacja miała miejsce około dwustu lat temu. W tej sesji wiele zależy od waszej historii. Jeśli ktoś ma dobre argumenty, to może nawet zostać alicornem. Powtarzam - dobre argumenty. Jeśli nie wiecie jak coś nazwać, użyjcie wyobraźni. Do własnej nazwy dodajcie krótki opis. EDIT: Zapomniałam kompletnie trochę wyjaśnić w sprawie ekwipunku: - 5 mikstur jednego rodzaju mieści się w jednym slocie/miejscu/jak zwał tak zwał. - zwykła broń zajmuje 2 miejsca, zaklęta, bądź większa zajmuje 3. - sztylety można trzymać, również po 5 w jednym miejscu. - jedzenie i ogólnie flaszki również 5 na jeden slot.
-
Wiedza nigdy nie ginie w całości. Zawsze pozostają jej fragmenty, zachowane w butwiejących księgach, skrywane pośród niszczejących gmachów, zakorzenione w zakamarkach pamięci starców. Uśpione sekrety, czekające na dociekliwy umysł, który to, wiedziony ciekawością, wsłucha się w ich szepty, wkraczając na ścieżkę, której końca nie jest w stanie dostrzec. Kiedy zaś ujrzy cel swej wędrówki, nie zawsze może zawrócić. Istnieje wiedza, która na zawsze powinna zostać zapomniana. Po tym wstępie, który nie ma zdradzać zbyt wiele (właściwie to niczego), i mam nadzieję, że tego nie czyni, zapraszam do zapisów do gry. Fabuła i klimat będą, w zamyśle, chyba typowe dla moich opowiadań, w każdym razie ma być wiele mrocznych sekretów i tego typu spraw. Celowo nie piszę tutaj żadnego, nawet najbardziej zdawkowego wstępu, gdyż każdy z graczy będzie miał swój własny, zależny od postaci. Jak można zauważyć jednakże, fabuła będzie obracać się wokół postaci Doktora. Od chętnych oczekuję jedynie: Imię postaci i jej rasa, krótki rys osobowości, historia (też krótka), i coś jeszcze, jeśli ktoś będzie miał potrzebę dodania czegoś. Zastrzegam, że mogę zaingerować w historię postaci, na potrzeby początków sesji, ale; jeśli już; to będą to jedynie niewielkie zmiany, omówione z graczem. Oczywiście, chętnie odpowiem na wszelkie ewentualne pytania. Myślę, że odczekam jakiś czas, i w zależności od liczby chętnych, wystartuje się jakoś w grudniu. Na koniec jeszcze; w tworzeniu postaci jest dowolność, ale z umiarem i rozsądnie, ponieważ różne postacie wymyślone przez graczy już widziałem. Potwory nie śpią pod Twoim łóżkiem. One śpią w Twojej głowie.
-
Alice, Mortimer. Przed Białym Domem zjawił się dziennikarz, popularnej amerykańskiej stacji. Został zabrany do środka przez dwóch mężczyzn w czarnych garniturach. Zaprowadzili go do pewnego ciemnego pokoju. Na środku niego stała Alice, z grobową miną która po chwili zamieniła się w uśmiech. Obok niej stał Mortimer z ostrymi narzędziami. Dziennikarz się wystraszył gdy usłyszał polecenie pani prezydent - zrób to. Bill, Frank. Obydwaj mężczyźni stali na skwerku obok Białego Domu. Bill miał podsłuch przy sobie. Zaniepokoił ich głośny krzyk ze strony siedziby prezydenta, oraz parę tajemniczych słów. Mariusz: Siedziałeś w waszyngtońskim parku. Zbierałeś ludzi zgadzających się z nielegalną opozycją.
-
Wasza wizja była rozmyta, jednak mogliście dostrzec coś, co wyglądało jak bardzo stary las. A raczej jedna z jego części, skąpana w promieniach księżyca. W oddali widać było potężny łańcuch górski. Obraz nie utrzymywał się długo i powoli wracaliście do rzeczywistości. Pierwszym odczuciem był chłód podłogi, w której spotkaliście się z Ksieżniczką. Drugą rzeczą było zdziwienie, gdyż została was tylko piątka. Dwa gryfy, jednorożec, kuc ziemny i kucoperz. Wszyscy zbierający się na powrót do pozycji stojącej i nadal lekko oszołomieni po zaklęciu alikorn. - Na razie jest to jedyna informacja, jaką od nas otrzymacie. Sny to jeden z kilku sposobów, w jaki dostaniecie pozostałe wskazówki. - rozlegl się głos Pani Nocy. Księżniczka stała przed wami, obserwując wasze gramolenie się z podłogi. - Wypatrujcie pozostałych znaków w ciągu waszej podróży. My nie możemy wam towarzyszyć ze względu na konieczność opieki nad Zamkiem i Equestrią. Damy wam jednak trochę zapasów na drogę. Po tych słowach Księżniczka Luna wskazała na leżące pod ścianą tobołki i juki. - Teraz nam wybaczcie, ale obowiązki wzywają. Możecie tu jeszcze spędzić trochę czasu, ale postarajcie się nie zwlekać za długo - powiedziała, jednocześnie odwracając się do was tyłem i ruszając do jednego z wyjść z komanty, w towarzystwie strażników. Zostaliście sami w komnacie, wraz z milczeniem, które zapadło po zgrzycie zamykanych drzwi. Każdy obserwował każdego, czekając na pierwszego chętnego do przełamania ciszy. W końcu wypadałoby jakoś wstępnie zapoznać się z towarzyszami przygody.
- 79 replies
-
- 1
-
Rok 2024. Po nagłej śmierci prezydenta USA, władzę w państwie obejmuje despotyczna Alice McLee, niby dziedziczka władzy ( a przyjamniej sądzi iż w testamencie poprzednik tak zapisał ) z dalekiej rodziny... Tak naprawdę zwykła oszustka, nie mająca nawet odpowiedniego wieku na władzę. Kiedy zaczyna władzę w kraju rozpoczynają się masowe protesty... ale szybko cichną. Tak samo szybko zmienia się wizja mediów i stosunki międzynarodowe. Nie ma parlamentu. Panuje ogólny chaos. Co jeszcze skrywa pani prezydent?... Zasady: - Zakaz fantastycznych mocy, - Zakaz gore i r34, - Zakaz offtopu, chyba ,że dotyczy zapytania o sesję. - Postać musi mieszkać w USA, chyba ,że jest prezydentem innego państwa, - Wulgaryzmy, romanse i przemoc dozwolone. Karta postaci: Imię i nazwisko: Alice McLee Wiek: 32 Zawód: Prezydent. Opis wyglądu: Alice ma długie brązowe włosy wiązane w luźny kok lub kucyk. Nosi czerwoną szminkę. Ubiera się zawsze w białe sukienki z domieszką czerni. Nosi czarne obcasy lub balerinki. Charakter: Ma swoją ideę państwa. Jest despotyczna i bezwględna. Ma skłonności do oszustw. Życzę miłej zabawy ^^ Uczestnicy: 1. Bill Milky ( Ziemovit Dash) 2. Mariusz Nie (f5104) 3. Mortimor McRout (Woltiur2) Oczekuję od 5 do 10 osób.
-
WItajcie! Dawno nie było w tym dziale żadnego konkursu, pora to zmienić właśnie w tej chwili? Lubicie spacerować po parku i zbierać kasztany, liście? Jeśli tak, to właśnie trafiliście na okazję stulecia! Uruchomcie wyobraźnię, siądźcie nad surowcem zebranym w parku, lesie, na spacerze i twórzcie! Co dokładnie? Konstrukty z kasztanów i wykałaczek! (pamiętajcie o zasadach BHP!) Zasady są proste, zbieracie owoce kasztanowca w parku( w moim mieście już się pojawiły... dam trochę więcej czasu na konkurs jakby ktoś miał z tym problem) i łączycie je za pomocą plasteliny/wykałaczek w coś...kreatywnego. Zważyłem na fakt, że człowiek, któremu dano za duże pole do popisu ma pewien zastój twórczy, dlatego dam wam trzy kategorie tworzenia. Stwory i potwory! Piękne budowle! Maszyny i konstrukty użytkowe! Jakie są zasady? ... to chyba tłumaczy się samo przez się... Znaleziony surowiec łączycie w różne rzeczy. Ej, w sumie każdy może to zrobić! A, jeszcze jedno... nie jest to konkurs fotograficzny, więc jeśli ktoś będzie miał aparat, który robi zdjęcia o jakości ziemniaka, to pozwolę na dołączenie dodatkowo do kijowego zdjęcia, schematu konstruktu. Daję wam... hmmm... czas do 09.10.15. To dużo czasu... co nie? Planujcie! Używajcie wyobraźni! Zadawajcie pytania! (kto pyta, nie błądzi...) Nie sklaleczcie się podczas tego projektu! Jeśli wiecie, że materiał stawia opór, to załóżcie rękawiczki ochronne(ogrodnicze/budowlane). To tyle z mojej strony! Wysyłajcie mi gotowe projekty w postaci zdjęcia/ewentualnie zdjęcia + schematu na moje PW na forum. Ach! Byłbym zapomniał... nagrody! Wyróżnienia, nagrody działowe, sława! Więcej nagród ujawni się w trakcie.
-
Ostatnie promienie słońca oświetlały wnętrze zamku Canterlot, wpadając do środka przez ogromne okna i witraże, przedstawiające ważniejsze wydarzenia z historii Equestrii. Zdobione kolumny, marmurowe płyty i wszelkiej maści pozłacane detale robiły ogromne wrażenie na dosyć nietypowej zbieraninie kuców, gryfów czy innych zebr, do której zaliczała się też Twoja osoba. Zamkowa straż obserwowała zgrupowanie spode łba, dumnie prezentując swoje płytowe pancerze, a kilku z nich miało pozłacane zdobienia na zbrojach. Ich zachowanie nie było zaskoczeniem, w końcu do tej części zamku rzadko mieli dostęp mieszkańcy, wyjątkiem była zaufana służba i część gwardzistów. Dzisiejszy wieczór stanowił jednak wyjątek, gdyż do zamku wpuszczono śmiałków chętnych wziąć udział w wyprawie organizowanej przez samą Panią Nocy. Podobno polegała na odnalezieniu należącego do niej artefaktu o dużej mocy. Szczegóły były jednak nieznane i miała przedstawić je sama Luna, tuż po wybraniu odpowiednich kandydatów. Po pewnym czasie z głównej komnaty wyszedł lekko podstarzały jednorożec, ubrany w purpurowe szaty ze srebrnymi zdobieniami. Towarzyszył mu kucoperz, będący członkiem przybocznej gwardii Księżniczki Luny. Oba ogiery stanęły przed zgromadzonymi przybyszami, którzy zamilkli, przeczuwając coś ważnego. – Ekhem… – odchrząknął starszy kuc, po czym zwrócił się do grupy. – Jej Wysokość Księżniczka Luna niedługo rozpocznie audiencję, jednak zanim do tego dojdzie chciałaby dowiedzieć się więcej o śmiałkach, którzy się tutaj pojawili. Po tych słowach podszedł do drzwi pobocznej komnaty, cały czas poruszając się w towarzystwie gwardzisty, i zasiadł za umieszczonym obok nich biurkiem. - Podchodzić pojedynczo - rozległ się głos kucoperza, kiedy wskazał on na biurko. - Odpowiecie tutaj na trochę pytań, żebyśmy wiedzieli, z kim mamy do czynienia. Różne pomruki przemknęły przez tłum, jednak zebraliście się w coś na wzór kolejki. Pierwsi chętni ruszyli, a wy cierpliwie czekaliście. Dziwny był jedynie fakt, że kilku śmiałków odeszło od biurka i wyszło z zamku. W końcu nadeszła też Twoja kolej, aby stanąć przed starszym jednorożcem. Ogier spojrzał na Ciebie badawczo. - Zaczniemy standardowo. Imię, nazwisko, rasa, skąd pochodzisz i czy masz jakąś rodzinę, a także jak przebiegało wcześniej Twoje życie - powiedział, w międzyczasie przygotowując pergamin i pióro, po czym znowu spojrzał na Ciebie. - Wygląd też się przyda, no i jakieś określenie charakteru nie zaszkodzi, ponieważ te zapiski idą prosto do kopyt Księżniczki. Do tego jeszcze dwie inne kwestie, mianowicie Twoje umiejętności i wykonywany zawód czy tam klasa, różnie to nazywacie, oraz istotna informacja. Gdy tylko ten pergamin trafi do Pani Nocy, a Ty przejdziesz do komnaty obok, nie będzie już odwrotu. Teraz masz jeszcze moment na zastanowienie się nad służbą pod sztandarem nocy. Zbiór luźnych informacji (koniecznie do przejrzenia)
- 13 replies
-
Okres wielkiej wojny. Wojna ciągnie się latami, a jej końca nie widać na horyzoncie zdarzeń, konflikt ciągle trwa, a front wrze skąpany krwią niezliczonych przedstawicieli obu stron konfliktu. Ministerstwo Pokoju próbuje się uporać z krytyką, atakami szpiegów i oburzeniem Equestrii względem projektu Fluttershy. Katalizator Mega Czarów działa jak należy problem w tym, że fala skupionej magii leczenia nie przebiera w swoich pacjentach stawiając na nogi całe pola bitwy w przeciągu sekund. Ministerstwo Magii Arkan w współpracy z Ministerstwem Technologii Wojennej pracuje nad nowym pancerzem kompatybilnym tylko z rasą jednorożców. Magiczny pancerz ma na celu skupienie energii nosiciela zwiększając jego możliwości dziesięciokrotnie, wbudowane systemy S.A.T.S, EFS i wiele innych zaprezentowanych w PipBucku udogodnień pozwala nosicielowi skupić się wyłącznie na magii. Jednak owy pancerz ze względu na materiały z jakich musiał zostać stworzony nie gwarantuje wysokiej ochrony, nie przewyższa standardowych pancerzy bojowych rozdawanych ciągle rosnącym szeregom ochotników. Pomimo standardowych udogodnień jakie oferuje każdy magiczny pancerz ten konkretny produkt wnosi pewne innowacje w budowie, magiczne katalizatory które są dużo bardziej kompaktowe zastępują ciężkie i nie poręczne siodła bojowe, przesiąknięty magią pancerz tylnych nóg wraz z "Kręgosłupem Mantikory" pozwala nosicielowi utrzymać pozycje stojącą całymi godzinami. Pancerz pokrywający kopyta został wyposażony w kolejną innowację, "Szpony Gryfa" pozwalające korzystać z wszelakiego rodzaju broni za pomocą kopyt. Projekt nosił nazwę "WPMT" co oznacza Wielofunkcyjny Pancerz Magiczny Tesli". Nigdy nie został w pełni ukończony, gdyż jego założeniem nie było utrzymanie nosiciela przy życiu ani zagwarantowaniem mu siły ognia godnej całym oddziałom Paladynów Stali.. Jego głównym założeniem było pochłaniać i zagarniać magię z fali mega czaru generowanego dzięki inwencji Ministerstwa Pokoju i skupiać ją do tego, że byłaby wstanie postawić na nogi już martwych wojaków w obrębie jednorożców wyposażonych w owy pancerz, kosztem ich życia.. Mobilność, siłę ognia i ochronę którą mógłby sobie zapewnić nosiciel to była tylko przykrywka. Proces nigdy nie dobiegł końca z powodu zamachów zebr, kiedy uderzyły pierwsze mega czary ekipa prowadząca wraz z rodzinami i ich cennym projektem została pogrzebana i hermetycznie zamknięta w czeluściach stajni 303 gdzieś u podnóża Canetrlotu. Okres po-wojenny. Życie w stajni zdawało się być niewolniczą pracą dla kogoś kto już nigdy nie będzie w stanie obejrzeć zamówionego dzieła... Bo umarł lub umarła co najmniej 200'ście lat temu w Wielkiej Wojnie. Nadzorczyni stajni zdawała się coś kombinować już od dwóch lat, a teraz ? Durne zajęcia z przed-wojennej technologii.. Po co nam wiedza o magicznych pancerzach w cholernej stajni, ugh!.. No cóż... Rozumiem, że ktoś może sympatyzować porzucone projekty... Ale żeby zaraz tworzyć cały oddział ? Nie do pomyślenia na co to ona nie wpadnie!.. Spokojnie.. Dasz radę, przecież każdy kucyk wie jak prowadzić zajęcia... Ehehe.. Ehh... -Shadow Note znowu objęła wzrokiem pustą klasę wędrując po swoich myślach po czym zwróciła swój wzrok na serię magicznych pancerzy, każdy w dwóch egzemplarzach, jeden pocięty na części, a drugi w pełni zdolny do pracy. - Ciekawe ile kuców w ogóle pojawi się na pierwszych zajęciach.. __________________________________________________________________________________________________________________ Dobra kurczaczki, to na razie tyle z fabuły tej konkretnej historii. Czas na kilka zasad i informacji, a potem karta postaci. Zasady gry. 1- Nie bawimy się w "God Moda" 2- Nie bawimy się w "Emo" 3- MG ma ostatnie zdanie, w typ wypadku ja... 4- ..Co nie znaczy, że nie da się ze mną niczego załatwić prostą rozmową 5- Nie porozumienia załatwiamy z MG, najlepiej wiadomości prywatne. 6- Nie obrażamy, nie poniżamy i staramy się zachować kulturę. 7- Gdy chcesz opuścić sesję polecam uśmiercić postać w grze. Inaczej MG zrobi to za ciebie. Kilka informacji na temat gry. Rasa dowolna, nie ma większego znaczenia poza pancerzem jaki dostajesz na początku. Nadzorczyni jest postacią żyjącą poza akcją prowadzoną przez MG dopóki nie znajdę osoby godnej jej roli, zapisy mile widziane, ale dopracowane do tego wiedza na temat Fallout Equestria osoby prowadzącej nadzorczynię musi być co najmniej średnia. Postacie kanoniczne mogą się pojawić poza stajnią, zapisy na owe postacie muszą spełniać pewne warunki i pasować do obu historii, do tego wiedza osoby prowadzącej ową postać MUSI być wysoka, przynajmniej względem prowadzonej postaci. Wszelkie pytania proszę wysyłać na "priwa". Przykład karty postaci. Imię - Wiek - Rasa - Płeć - Znaczek i jego znaczenie (nie konieczne ) - Charakter - Wygląd (może być obrazek ale nie musi, opis mile widziany) - Historia - Umiejętności (jedna, najlepiej kanoniczna względem Fallouta, a gdy już takowych używamy to proszę, niech nie będą powyżej tych dostępnych od 4 poziomu postaci w grze)- Co lubi - A czego nie lubi - Preferowana rola w drużynie i cechy z nią związane - Specjalizacje (3 lub mniej) - Preferowany styl walki - Weapon of Choice - __________________________________________________________________________________________________________________ A oto moja karta, karta Waszej, przynajmniej na razie, przywódczyni i nauczycielki. Wszytko to może ulec zmianie podczas sesji. Imię - Shadow Note Wiek - 23 Rasa - Jednorożec/changeling(zmiennokształtny) Płeć - Klacz Znaczek i jego znaczenie - Dwie nałożone na siebie nuty, ósemki. Nabyte po tym jak zagrała swój pierwszy zlepek nut na gitarze. Charakter - Czasami natrętna wręcz irytująca o czarnym poczuciu humoru, a jej domeną są kadłubki. Ciężko jej nawiązać bliski kontakt z innymi, nie, że nie próbuje, ale nie idzie jej to najlepiej. Przeważnie zachowuje się nie adekwatnie do sytuacji i bardzo i nie miejscu co sprawia, że inne kuce nie biorą jej na poważnie, ale to dla niej ma najmniejsze znaczenie. Przepełnia ją niestety melancholia. Łatwo jej zaimponować osiągnięciami kategorii o których nie ma pojęcia jednak gdy spostrzeże, że jest nawet odrobinę słabsza od kuca zajmującego się tym samym co ona może grozić krótkotrwałym i znikomym atakiem melancholii. Przeważnie uśmiechnięta gdy daje sobie radę ze swoimi problemami, ale jej uśmiech potrafi kryć znużenie, poza tym lubi się chwalić swoimi małymi kiełkami które dla znajomych pozostają jedynie tajemnicą. Kiedy czuje, że jest bezpieczna, a przyjaźń mocno związana nie boi się dzielić swoim życiem i historią. Przyjaciół wybiera powoli i sceptycznie, pozwalając sobie na manipulację kiedy jeszcze nie czuje żalu w stosunku do kucyków których tak naprawdę jeszcze nie zna. Można by rzec, że jest uparta jak osioł w swoich przekonaniach i poglądzie na świat rzeczywisty. "Mówią, że żyje we własnym świecie... A tak naprawdę to tylko kwestia perspektywy której nie rozumieją". W sytuacjach wymagających powagi strasznie się nudzi. Czasami, zależnie od humoru jej odpowiedzi mogą być lakoniczne i bez sensu. Gdy czuje się wystarczająco komfortowo w przyjaźni... Potrafi okazać się niezłą romantyczką ze szczególnym zamiłowaniem do dramatyzowania. Nie lubi gdy ktoś kwestionuje jej postępowania bez imponującej armady argumentów, bez problemu przyjmuje krytykę, ale rzadko kiedy bierze sobie ją do serca. Wygląd - Jasno szare pokrycie, heterochromia - tęczówki o różnych kolorach (lewe szkarłatne, prawe limonkowe), czarno-zielona grzywa/ogon oraz zielona aura magii. http://imgur.com/xU3jfiy Historia - Urodzona w stajni 303 większość życia spędziła ucząc się własnym tempem, własnymi sposobami i we własnym zakresie. Nie przyniosło jej to wielu przyjaciół, ale nigdy nie była całkiem sama chociaż czasami tak się czuła. Nigdy nie lubiła życia w stajni, nie podobało się jej też to, że uroczy znaczek na jej boku miał determinować co będzie robić do końca swoich dni w stajni. Na jej szczęście nadzorczyni przymknęła oko na jej narzekania pozwalając jej zająć się samą sobą, oczywiście tak długo dopóki wnosiła nowy utwór do radia przynajmniej raz w miesiącu. W wolnych chwilach lubi grzebać przy starej technologii badając jej działanie, a nawet udało jej wyszkolić się w użytku pancerzy magicznych których z nie wiadomego dla niej przyczyny było pełno w magazynach. Kiedy nie babra się w smarze i nie pisze tej samej piosenki tylko, że inaczej zapętlonej to pożera książki przyrodnicze fascynując się zachowaniem lisów i chichocząc na widok słodkich lisiątek pomiędzy drobnymi łykami wina. Umiejętności - Dusza Dziecka - Shadow wraz ze swoim podejściem do życia jest bardziej małym źrebaczkiem niż dorosłą klacz. Dodatkowe opcje dialogowe z dziećmi. Co lubi - Książki przyrodnicze, szczególnie te dotyczące lisów, kawę, wino, ocalałe pozostałości po muzyce alternatywnej. A czego nie lubi - Hipokryzji, narcyzmu ponad wszystko, nudy, a jednocześnie powagi. Preferowana rola w drużynie i cechy z nią związane - Juggernaut - Przeważnie skupiona na stabilnej sile ognia. W sytuacjach kryzysowych jest w stanie zmienić swoje nastawienie stając się ścianą pomiędzy wrogiem, a drużyną starając się zagwarantować odwrót nawet kosztem swojego życia. Dobór ekwipunku i taktyk sprawia, że pomimo ogromnej siły ognia jej mobilność jest przeważnie ograniczona do minimum możliwości, nie nadaje się do krótkich starć z zaskoczenia, ale za to może zabłysnąć w dłuższych potyczkach. Specjalizacje - Materiały Wybuchowe, Broń Palna, Naprawa. Preferowany styl walki - Impulsywny, nie przemyślany innymi słowy... Run n' Gun! Weapon of Choice - Granatniki, lekkie karabiny maszynowe i stabilne sekcje moździerzowe bądź CKM.
-
~Drużyna Sombry~ Atmosfera w zamku Sombry nie należała do najprzyjemniejszych. Niemalże w całej budowli panował półmrok, poza tymi nielicznymi miejscami, w które docierało zimne, dzienne światło. Zawieszone przy ścianach świece nie dysponowały przecież dostateczną mocą, by rozświetlić rozległe korytarze i sale zamczyska. To właśnie przez ich płomienie cienie zarówno wasze jak i prowadzącego was strażnika wydawały się gigantyczne. On sam niczym się nie wyróżniał, typowy szary żołnierz. Stalowy pancerz, pozbawione emocji i spojrzenie i nieodzywanie się ani słowem – to były cechy charakteryzujące tak samo jego, jak i większość szeregowych członków armii króla. Różnili się ledwie kolorami, płcią oraz faktem posiadania rogu, skrzydeł lub żadnego z nich. Jedynymi wyjątkami byli wyżej postawieni wojacy oraz reszta personelu, która nie miała zamiaru brać bezpośredniego zamiaru w wojnie. I wy. Nie minęło jednak dużo czasu, nim korytarz się skończył, wy doszliście do sali, w której przebywało już kilka kucyków. Samo pomieszczenie do najciekawszych nie należało, podłoga była wykonana z tego samego czarnego marmuru, co w reszcie zamku, a ściany tak samo gładkie i szare. Znacznie bardziej rzucały się w oczy przebywające w tym pomieszczeniu postacie. Najbliżej wyjścia stał ogier z sierścią w kolorze szarym, odziany w zbroję inną, niż wszyscy mijani przez was do tej pory strażnicy. Była ona jasnofioletowa, wykonana z innego metalu niż pancerze pozostałych żołnierzy. Na samym jej centrum widniała jaśniejsza plama, jakby ktoś zerwał z niej jakąś ozdobę. Pysk ogiera zdobiły krótkie wąsy, mające rdzawy kolor, tak samo jak jego przystrzyżona po żołniersku grzywa i niedługi ogon. Jego oczy były żółte, z pionowymi źrenicami. Największą uwagę przyciągały jednak granatowe skrzydła, bardziej przypominające nietoperze, niźli pegazie. Lekko wyszczerzył zęby, gdy was zobaczył, ale po chwili zamknął pyszczek, porażony karcącym spojrzeniem jasnozielonej klaczy, stojącej kilka kroków za nim. W odróżnieniu od ogiera, po niej nie było widać żadnej emocji. Nie wyglądała jednak na znużoną i bezsilną pod władzą Sombry, jak zwykli żołnierze, tacy jak ten, który was tu zaprowadził. Wyglądała na inteligentną i ważną tu personę, a może po prostu sprawiała takie wrażenie. Zmierzyła was nieprzychylnym spojrzeniem swoich złotych oczu, skrytych za szkłami okularów. – Nazywam się Dolores, jestem sekretarzem króla Sombry – powiedziała oschle i oficjalnie. – Z tego powodu, że ledwo co przybyliście… nie, nie dostaniecie taryfy ulgowej – przez ułamek sekundy mignął wam przed oczami złośliwy uśmiech. A może to tylko odbicie światła jednej ze świec? – Ty – wskazała na Nicka – pójdziesz z oficerem Dawnguardem – przeniosła kopyto na szarego kucyka z nietoperzymi skrzydłami. – Powiedział, że ciebie przetestuje. Albo że się z tobą pobawi. Już nie pamiętam – teatralnie wzruszyła ramionami. – Wasza trójka – wskazała na Wolfasta, Lying Hive i Golden Storm – powinna się nauczyć, jak chować broń. Są kucyki, które wykorzystają wiedzę o waszym uzbrojeniu przeciw wam. Idziecie ze mną. Resztą zajmie się Tristan – dokończyła, kierując się w stronę jednego z korytarzy odbiegających od Sali. – Nie będę na was czekać – ponagliła małą grupkę skrytobójców. Ostatnim z kucyków przebywających w pomieszczeniu był wysoki i smukły ciemnofioletowy jednorożec z długą, przypominającą damską, szaroniebieską grzywą oraz zimnym spojrzeniem niebieskich oczu, wokół których unosiła się delikatna fioletowa mgiełka, o wiele rzadsza, niż ta, jaką posiadał król Sombra. Ten ogier był widocznie jego uczniem albo po prostu jakimś wybitnym magiem, co jeszcze potwierdzał znaczek, przedstawiający nierozpoznawalne dla zwykłego kucyka znaki. – Mam rozkaz oprowadzić was po zamku. Uwłacza on mojej godności, takimi rzeczami powinni się zajmować niewolnicy, a nie nadworny mag, lecz nie mam zamiaru ryzykować gniewu króla. Wam też radzę tego nie robić – w jego głosie czuć było niechęć do pospolitych żołnierzy, za jakich was uważał. Ciekawe, czy mogliście zrobić cokolwiek, by mu udowodnić, że się myli? W tym samym czasie rdzawogrzywy ogier podszedł do Nicka z uśmiechem oraz dał mu lekkiego kuksańca w bok. – Loli jak zawsze oficjalna – odezwał się ochrypłym głosem. – Ja nie muszę, stary, wciąż mogę się śmiać, nie to, co ta banda sztywniaków z kijkami w zadach – roześmiał się, a Tristan posłał mu spojrzenie mówiące „zabiję cię, kiedy tylko będę mógł” – Co powiesz na drobny sparing? Nie jesteś chyba jedną z tych wypacykowanych kukiełek ciotki Krysi? Wiesz, jedyną prawdziwą król… – na chwilą uśmiech mu zbladł, a w oczach pojawił się cień strachu. – Zresztą, nieważne. Idziesz ze mną? – zapytał się, a z tonu jego głosu nie można było wywnioskować, czy to rozkaz, czy tylko prośba. ~Drużyna Cadance~ W Kryształowym Królestwie panował kolejny jasny dzień, a ciemne chmury wciąż trzymały się daleko od granic miasta. Od razu po przejściu przez, bądź co bądź, krótki proces rekrutacji znaleźliście się na placu za biurem. Był on tak rozległy, że wyczynem byłoby dobiegnięcie z jednego jego krańca na drugi w krócej niż kilka minut. Trenowali na nim wszyscy żołnierze, niezależnie od stopnia, czy wyszkolenia, zarówno strzelcy i magowie, jak i wojownicy uzbrojeni w miecze. Jednak pierwszą rzeczą, a raczej kucykiem, jakiego zauważyliście był gigantyczny, ziemski ogier. Miał ciemnobrązową sierść, a odziany był w zwyczajny niebieski mundur i uśmiechnięty pod sumiastym wąsem. Od razu podszedł do was, by uścisnąć wam kopyta. Gdy tylko się zbliżył, mogliście zauważyć dziesiątki małych szram na jego pyszczku oraz kopytach. Widać, że miał doświadczenie w boju i nigdy nie krył się przed wrogiem. – Major Gotfryd – przedstawił się krótko. – Dostałem rozkaz od Shining Armora, aby się wami zająć, jednak jak widzę, jeden z was nie gustuje w walce w zwarciu. Rozumiem, czasem jeden zdolny mag może pokonać całą armię, jednak nie każdy miał na tyle szczęścia, by urodzić się z rogiem – wyjątkowo energicznie, jak na swój wygląd potrząsnął kopytem Centuriona. – A kogo my tu mamy? Przybysza z dalekich krain! – podszedł do Broken Spirita i z taką samą, jeśli nie większą siłą uścisnął jego kopyto. – Jak masz na imię, chłopcze? Wydaje mi się, że możemy się dogadać, bo nie stronisz od walki. Wy zresztą też! – zbliżył się do pozostałej dwójki i powtórzył proceder. – Chętnie poznam też wasze imiona, widać, że walczyć umiecie. Magiku, idź tam – pokazał na jeden z odległych baraków – i popytaj o Silver Stara. Kuc zna się na rzeczy, to jeden z tych magów z Canterlotu, a to właśnie tam podobno najlepiej uczą czarować. Może już go kiedyś spotkałeś. Srebrna sierść, jasnofioletowa grzywa i nieodłączny szary kapelusz, poznajesz? A my trochę sobie potrenujemy. Na gołe kopyta, bez żadnego żelastwa, jak to natura nam przykazała. Jeśli to nie problem, zebrikański chłopcze, chciałbym zmierzyć się z tobą – zapytał się, a nie rozkazał. Widocznie mało co robił sobie z rangi i traktował wszystkich jak równych sobie. Ogólnie, wyglądał na dosyć sympatycznego ogiera, bo taką euforię ciężko byłoby komukolwiek udawać. ~Wszyscy~ Jak widzicie, Starcie Tytanów ruszyło. Mam nadzieję, że branie udziału w nim będzie dla was samą przyjemnością. Aby jednak ułatwić zarówno mi, jak i wam funkcjonowanie, proszę o pisanie co najmniej trzylinijkowych postów (jeśli chce się napisać krótszy, proszę napisać mi na PW) oraz nie tworzenie ich więcej niż trzech pomiędzy moimi postami. I tak jestem łagodniejszy, niż większość MG, też odnosicie takie wrażenie? O pozostałe rzeczy możecie się mnie zapytać w odpowiednim temacie lub na PW (polecam jednak pierwszą opcję, aby kilka osób nie pytało się mnie o to samo). Takie drobnostki, jak pogrubianie ważniejszych czynności czy pisanie imienia na początku posta, nie są potrzebne, jednak jeśli uważacie, że może to mi ułatwić kontrolę nad sesją, możecie je stosować. To chyba na razie wszystko, przyjemnej gry!
-
23 styczeń roku 1008 po wygnaniu Nightmare Moon Kapitan Shining Armor Nawet nie zauważyliśmy, gdy król Sombra ponownie powstał, zebrał swoje siły i armię... Będziemy się bronić, ale nie wiemy, jak długo wytrzymamy. Prawdopodobnie nie zostało nam już dużo czasu. Wysyłamy prośbę o posiłki. Pułkownik Steelhoof Nikt by się nie cieszył z otrzymania takiej wiadomości. Shining Armor a także jego żona, księżniczka Cadance, nie byli w tym wypadku wyjątkiem. Na pyszczku Władczyni Miłości rysowały się zarówno strach, jak i nienawiść. Tak, Sombra był jedynym kucykiem, który był wrogiem Cadance, zdolnej wybaczyć każdemu, nawet królowej podmieńców. – Powinniśmy coś zrobić, nie możemy dopuścić do utraty posterunku! – mówiła głośno i chaotycznie, niemalże krzycząc. – Za późno – odpowiedział cicho Shining Armor. – Już straciliśmy tamtych żołnierzy. Pułkownik Steelhoof był doskonale wyszkolony, posiadał doświadczenie z frontu, jakiego ja nigdy nie miałem szansy zdobyć. Mimo to, w bezpośrednim starciu z Sombrą nie miał żadnych szans, tak samo jego podwładni. Utraciliśmy tamten teren, linia frontu niebezpiecznie przesunęła się w pobliże Królestwa. Dopóki Kryształowe Serce działa, będąc w murach miast nie mamy się czego bać. Jednak jestem pewien, że Sombra nie przestanie napierać i będziemy zmuszeni do walki zbrojnej, wykorzystania broni oraz magii. Wiem, że nienawidzisz cierpień kucyków, ale tym razem użycie przemocy będzie nie do uniknięcia. Potrzebuję jednak twojej zgody na mobilizację oraz rozpoczęcie rekrutacji. Dla Cadance trzęsły się wszystkie nogi, nie była zdolna do utrzymania się na nich. Usiadła na tronie Kryształowego Pałacu, wciąż dygocząc oraz słabo skinęła głową. Wcześniej była wściekła i przerażona, teraz dołączył do tego smutek po utracie oddziału jednych z najlepszych żołnierzy oraz świadomość tego, że nie były to ostatnie ofiary tej wojny. Oczy się jej zaszkliły, a sama stała się jakby mniejsza i bardziej szara. – Rób, co uważasz za słuszne – głos się jej łamał, a oddech był ciężki. Shining podszedł do księżniczki i ją delikatnie ją przytulił. – Nie martw się, kochanie, jestem pewien, że wygramy tę… wojnę – starał się brzmieć pokrzepiającą i pewnie, jak na dowódcę gwardii przystało, jednak wciąż było słychać w jego głosie nutę strachu. Nie mógł być niczego pewien, a król Sombra był nieobliczalny. Musieli jednak wciąż mieć nadzieję, w końcu to ona umiera ostatnia. *** Na pyszczku króla Sombry widniał niesłabnący, pełny arogancji i pewności siebie, okrutny uśmiech. Zasiadł na tronie wykonanym z ciemnego, niezidentyfikowanego metalu oraz tak samo szarych kryształów, tak jak wszystko w jego odradzającym się cienistym królestwie. Wprawdzie jego tymczasowy zamek nie mógł się równać z Kryształowym Pałacem, lecz jako tymczasowa siedziba, oddalona od Kryształowego Serca i wzroku księżniczek spisywał się idealnie. Tempo, w jakim zdobywał siły oraz przychylnych mu żołnierzy było zatrważające. Podlegały mu całe szeregi najemników, fanatyków, szaleńców oraz zwykłych kucyków, przerażonych potęgą swojego nowego władcy. Każde zwycięstwo zapewniało mu kolejne siły oraz coraz bardziej przybliżało go do ostatecznego przejęcia władzy w Kryształowym Królestwie. Nie był jednak głupcem, wiedział, że potrzebuje jeszcze większej mocy oraz liczniejszej armii, by pokonać księżniczkę Cadance oraz przebić się przez moc Kryształowego Serca. Dlatego szukał kolejnych zapaleńców, oferował coraz wyższe sumy najemnym wojskowym. Pieniądze i tak nie grały dla niego roli, liczyła się tylko władza. Ona oraz słodka zemsta na złodziejce jego tronu. Tak oto rozpoczyna się wielka wojna pomiędzy królem Sombrą a księżniczką Cadance. Aby stanąć po jednej ze stron, wystarczy tylko wypełnić tę oto kartę postaci: Imię/imiona: Pseudonim: (opcjonalne) Rasa: (kucyk ziemski/pegaz/jednorożec/kryształowy kucyk/podmieniec/gryf/zebra) Strona: (król Sombra/księżniczka Cadance) Płeć: Miejsce urodzenia: Miejsce zamieszkania: Specjalizacja: (standardowe, jak wojownik/łucznik/mag, lecz nie mam nic przeciwko innym, np. strzelcom czy alchemikom, jeżeli będą pasować do świata oraz nie będą przesadzeni. Nie bójcie się podać tutaj skrytobójcy czy medyka, każda sensowna profesja jest akceptowalna) Wygląd: opis (dodatkowo można dodać obrazek w spoilerze) Charakter: Krótka biografia: Wyposażenie: (ewentualne, zawsze można dostać je ze zbrojowni Królestwa/Sombry) Wyjaśnienia: – Magia jednorożców nie jest silna. Nie jest zdolna do wskrzeszenia stworzenia większego od małego psa, a i wtedy znacząco osłabia maga oraz powoduje u niego bóle głowy. Teleportacja oraz podobne sztuczki też są wyczerpujące, a gdy się nie uważa i używa ich zbyt często, można omdleć. Nie chcecie chyba, by wasza postać padła z wyczerpania na wrogim froncie, prawda? Oczywistymi wyjątkami są alikorny i król Sombra. – Tylko jednorożce i alikorny są zdolne do czarowania. Innym rasom pozostaje alchemia oraz zielarstwo. I oczywiście medycyna. – Jednorożce są słabe fizycznie oraz stosunkowo wolne, ogólnie są mało mobilne, a ich magia wyczerpująca i zazwyczaj nie dadzą rady uniknąć czegoś, co dla gryfa czy pegaza nie jest żadnym wyzwaniem. – Kucyki ziemskie oraz kryształowe są z natury wytrzymałe oraz odporne na ból. Gdy kula wkręci się im w bok, są zdolne przemóc ból i walczyć aż do omdlenia, w odróżnieniu od innych, którzy po takim ataku zaczną skręcać się z bólu. – Ta, te punkty są głównie po to, byście kombinowali i zainteresowali się innymi rasami. Bez używania magii też można się doskonale bawić! – Broń palna. Kojarzycie westerny oraz broń dziewiętnastowieczną? Nic bardziej zaawansowanego od rewolweru czy karabinu samopowtarzalnego nie przejdzie. Istnieje opcja, że pojawią się tutaj dodatkowe punkty, szczególnie, jeżeli sami je zaproponujecie w odpowiednim do tego temacie. Albo wyskoczycie z czymś, czego nie będę zdolny zaakceptować. No i nie kopiujcie moich nawiasów, to nie jest trudne je zaznaczyć oraz nacisnąć na backspace. Edit: Regulacja co do broni palnej.
- 13 replies
-
Pewnego dnia na ziemię spadać zaczęły pojedyncze, kolorowe krople. Nie był to deszcz, ani jakakolwiek inna substancja znana ludzkości. Zjawisko to pojawiło się nagle, a przybyło z drugiego końca świata. Mogło zmienić wszystko, jednak niekoniecznie na lepsze... Wszyscy ludzie, którzy zostali dotknięci przez maź, od razu zasypiali, a gdy się budzili, nie byli już zwyczajni. Posiadali moc. Ludzi takich na całej ziemi było tylko około tysiąca, a umiejętności te nie były przekazywane dziedzicznie. Posiąść czyjąś moc, można było tylko przez bezpośrednie wypicie sporej ilości jego łez bądź krwi. Wszyscy niezwykli zostali oświeceni i zrozumieli, dlaczego ziemia nie powinna zostać opętana przez moce. Niestety zrozumieli to też niektórzy zwykli ludzie, pragnący wykorzystać umiejętności dla własnych celów. Odtąd na świecie było jeszcze gorzej, a przynajmniej dla niezwykłych. Od teraz byli nieustannie ścigani i poszukiwani, nigdzie nie mogli zaznać spokoju. Na szczęście ponad połowa mieszkańców planety chciała im pomóc, więc zapewniła oddzielne miejsce do kształcenia i w miarę możliwości bezpieczeństwo. Wszystkim powtarzano jedno zdanie:'Płacz i śmierć to twój koniec świata.' ~~~ W sesji jesteśmy uczniami [pierwsza klasa liceum] specjalnej szkoły, gdzie wszyscy uczniowie i nauczyciele posiadają różne moce. Oprócz zwykłych zajęć mamy także trzy nowe przedmioty: 'Teoretyczne zajęcia niezwykłe', 'Praktyczne zajęcia niezwykłe' i 'Niewiedzę o świecie'. Uczymy się na nich prawdy o świecie i rozwijania umiejętności. Nieustannie jesteśmy ścigani i nawet w chronionej szkole dzieją się niepokojące rzeczy, a do młodych uszu dochodzą informacje o zdradzie. ~~~ Karta postaci: Imię: Nazwisko: Wiek [zawsze 16 lat...] Płeć: Umiejętność: Charakter: Wygląd: Spojrzenie na świat: [optymista/realista/pesymista] Stopień rozwinięcia umiejętności: [zawsze 1/10, z czasem umiejętność będzie większa] Wyjaśnienie: [to pisze MG] ~~~ Umiejętności do wyboru [każdy uczeń ma inną moc, takie jakby zaklepanki] ~~~ Zasady: 1. Elfka ma zawsze rację. 2. Jeśli Elfka nie ma racji, patrz punkt pierwszy. 3. Obowiązują zasady działu. 4. Staramy się nie przeklinać. 5. Dbamy o ortografię. 6. Piszemy w miarę sensownie. 7. Nie naruszamy czasu i przestrzeni, to robi tylko MG. 8. Elfy som super. 9. Szanujemy innych graczy. 10. Bawimy się dobrze. 11. Zero OP. 12. Przestrzegamy regulaminu. ~~~ Uczestnicy: Elfka z Amanu [2 postaci - teoretycznie, praktycznie kieruję całą szkołą...] Spojrzenie na świat: Realista. Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Potrafi poruszać bardzo lekkimi przedmiotami, a większe i cięższe doprowadza do małego drgania. Imię: Ekri. Nazwisko: Majson. Wiek: 16 lat. Płeć: Kobieta. Umiejętność: Szybkość. Charakter: Mało pewna siebie, zagubiona, miła, bez wielu tajemnic, wierna. Wygląd: Spojrzenie na świat: pesymistka. Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Żaden kolega bądź koleżanka jej nie prześcignie. Szeregowa WWhite Fox Spojrzenie na świat: Optymistka Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Potrafi wywołać mgłę przed oczami i bardzo lekkie zawirowania. Mephisto Spojrzenie na świat: optymista z zapędami na realistę. Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Gdy poprosi o podanie lub zrobienie czegoś normalnego, nikt nie zdoła odmówić. Łakomczuch Spojrzenie na świat: realista Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Potrafi się domyślić z jakiej kategorii są myśli pojedynczej osoby. Przy większej ilości osób wiadomości się mylą. Ukeź Spojrzenie na świat: Realista, aczkolwiek zauważmy, że realistom zawsze bliżej jest do pesymistów niż optymistów. Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Przez około pół minuty potrafi utrzymać stan pół-przezroczystości. Phoenix Luce Spojrzenie na świat: optymistka Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Potrafi przyśpieszyć o połowę czas zagojenia się niewielkiej rany. Black Fox Spojrzenie na świat: optymistka. Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Włada małymi kawałkami ziemi, może poruszać niewielkimi kamieniami. Atlantis Spojrzenie na świat: optymista Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Co kilka dni miewa przebłyski co do niedalekiej przyszłości. Advilion Spojrzenie na świat: optymista Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Może kierować niewielkimi podmuchami wiatru. Oksymoron Frodo Malinka Spojrzenie na świat: pesymistka Stopień rozwinięcia umiejętności: 1/10 Wyjaśnienie: Potrafi wywołać lekko rażący prąd. ~~~ Krótki opis nauczycieli: Klistri Warsy - wiecznie uśmiechnięta dyrektorka, uwielbiająca czekoladę. Ma moc 10/10 w zmianie postaci. Bella Nits - ponura nauczycielka matematyki, historii i geografii. Wiecznie śpiąca, włada 10/10 snami. Mandy Bcin - nauczycielka przedmiotów ścisłych z wielkim wykształceniem. Dość stara, ma moc 8/10 w hipnozie. Ben Stivs - energiczny nauczyciel w-f'u, techniki i informatyki. Nie cierpi Mandy. Posiada moc 7/10 w skomplikowanej ochronie. Camil Fruti - wygadany nauczyciel języków, podchodzi do świata realistycznie. Dużo rozmawia z Mandy i miewa konflikty z Benem. Moc 8/10 w zmianie rozmiaru. Hord Wellen - nauczyciel teoretyki i praktyki z mocy. Tajemniczy, 9/10 w trudnej sztuce tworzenia. Emilly Stange - jeszcze bardziej tajemnicza od Horda, uczy jedynie niewiedzy. Ma 10/10 w wymazywaniu pamięci. Plan lekcji dla wszystkich:
-
Maretropolis znowu jest zagrożone! Mane-iac powróciła z nowym planem zniszczenia miasta i okolic. Żaden kucyk nie może czuć się bezpieczny, dopóki ona znajduje się na wolności. Któż powstrzyma szaloną kryminalistkę przed zrealizowaniem swojego złowieszczego planu? Jest tylko jedna klacz, która może tego dokonać... Mistress Mare-velous! Ale nawet ona nie poradzi sobie sama. Czy znajdą się dzielni bohaterowie, którzy wesprą ją w jej dziele? Czy uda się po raz kolejny uratować Maretropolis? Czy Mane-iac zostanie powstrzymana? Odpowiedź na te pytania zależy od was! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Przejdźmy do rzeczy. Jak można się było domyślić, będzie to... sesja! Poniżej znajdziecie wzór karty postaci i regulamin. Karta postaci: Regulamin: To tyle. Zapraszam i czekam na karty!
- 13 replies
-
- AJ
- Best Background Pony
- (and 3 more)
-
... Pamiętajcie, że podświadomość będzie próbowała atakować śpiących, po to właśnie jednak drużyna zawsze ubezpieczna inne. No... I przygotujcie się, zaraz was wysyłam - Świat wokół was zawirował i wkrótce przemienił się w świecący tysiącami gwiazd wir... Słowa Księżniczki Luny ledwo docierały do waszej podświadomości, zszokowani nagłym wyrwaniem ze snów spoglądaliście po sobie niepewnie i gramoliliście na kopyta. To, gdzie sie znaleźliście i jakim sposobem było dla was całkowitą tajemnicą, wasze umysły, zamglone wciąż przez letarg w którym byliście pogrążeni rozpaczliwie próbowały odnaleźć się w nowej sytuacji. Nie dane wam było jednak dojść do siebie, czy choćby zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi. Gwiaździstogrzywa wyraźnie spieszyła się, nie było czasu na pytania. Pani Nocy zasypała was nawałnicą mniej lub bardziej zrozumiałych informacji i niemal od razu rzuciła na głęboką wodę. Wszystko wokół was kolejny już raz zaczęło się rozmywać i znikać, kiedy potężna siła rozpoczęła przenoszenie was do innego snu... Ostatnimi dźwiękami, jakie usłyszeliście, był odgłos przypominający ten towarzyszący zwykle wybijaniu szyb, cichy krzyk Luny i szybki stukot kopyt. Codzienna praca zwykle sprawia, że popada sie w rutynę, jednak wy nie mogliscie sobie na to pozwolić. Czy tego chcieliście, czy nie, zawsze towarzyszyła wam odrobina stresu związana z obawą o to, czy tym razem osiągniecie sukces, czy też zawiedziecie. Stawka była przecież ogromna, a nawet najmniejsze drgnięcie kopyta mogło przesądzić o tym, jaki będzie wynik waszych działań. Wykładowcy na uniwersytecie niemal do znudzenia wbijali wam to do głów przez naprawdę wiele lat, lecz kiedy już rozpoczęliscie pracę, zdaliście sobie sprawę, że mieli całkowitą rację. Praca chirurga wymagała naprawdę stalowych nerwów i zegarmistrzowskiej precyzji. Nigdy nie mogliście pozowlić sobie na chwilę nieuwagi, zawsze musieliście być czujni i przytomni. Czasem przywożono pacjenta nagle i w ciągu zaledwie kilku minut musieliscie się zmobilizować do pracy na najwyższych obrotach, ale dobrze wiedzieliscie, że warto tak się poświęcać, że to, co robicie jest naprawdę ważne. To dawało wam siłę... Czasem jednak po prostu trzeba było odpocząć i zregenerować baterie, nabrać sił poprzez wypicie kilku kubków kawy. Tak było i teraz. Całą piątką siedzieliście na sali operacyjnej. Wciąż mieliście na sobie zielonkawe maski i stroje ochronne, pacjent został już jednak zabrany i mogliście poszukać wygodnych miejsc, które pozwoliłyby wam na wypicie gorącego napoju na siedząco. Zadanie było trudniejsze, niż sie wydaje, gdyż wokół aż roiło się od specjalistycznych chirurgicznych narzędzi, szafek z lekami, szafek na odpady i innymi niezbędnymi elementami wyposażenia pomieszczenia przeznaczonego do operowania. Żeby zaś dodatkowo utrudnić wam życie, jedyne światło, jakie rozjaśniało nieco wnętrze pochodziło z specjalnej lampy podwieszonej nad stołem przeznaczonym dla pacjentów... Czy jednak na pewno? Tuż pod stołem zauważyliście nasilający się powoli blady blask. Spojrzeliście po sobie z wyczekiwaniem. Nikomu nie chciało się ruszyć, w końcu jednak jedno z was poruszyło się i ze zmęczonym westchnieniem sięgnęło po źródło światła. Gwiazdę. Lucida. Luna. Sen. Nagle, w jednej chwili wszystko stało się jasne. Znajdowaliście się w śnie. Niepozorna mała iskierka uświadomiła wam, że wszystko wokół było tylko i wyłącznie złudzeniem... Nawet wspomnienia. Nie pracowaliście nigdy w szpitalu, większość z was pewnie nie wiedziała nawet jak naprawić kuchenkę. Trafiliście tu, bo świat snów był zagrożony... Bo wysłała was Księżniczka Nocy. Musieliście podjąć działania, jednak teraz doskonale już pamiętaliście wszystko, co usłyszeliście z ust Gwiaździstogrzywej i uświadomiliście sobie, że najpierw musicie uzgodnić ze sobą plan i wyznaczyć role... Rozpoczęło się wasze zadanie.
- 39 replies
-
- Moja Mała Incepcja
- My Little Inception
- (and 7 more)
-
... Pamiętajcie, że podświadomość będzie próbowała atakować śpiących, po to właśnie jednak drużyna zawsze ubezpieczna inne. No... I przygotujcie się, zaraz was wysyłam - Świat wokół was zawirował i wkrótce przemienił się w świecący tysiącami gwiazd wir... Słowa Księżniczki Luny ledwo docierały do waszej podświadomości, zszokowani nagłym wyrwaniem ze snów spoglądaliście po sobie niepewnie i gramoliliście na kopyta. To, gdzie sie znaleźliście i jakim sposobem było dla was całkowitą tajemnicą, wasze umysły, zamglone wciąż przez letarg w którym byliście pogrążeni rozpaczliwie próbowały odnaleźć się w nowej sytuacji. Nie dane wam było jednak dojść do siebie, czy choćby zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi. Gwiaździstogrzywa wyraźnie spieszyła się, nie było czasu na pytania. Pani Nocy zasypała was nawałnicą mniej lub bardziej zrozumiałych informacji i niemal od razu rzuciła na głęboką wodę. Wszystko wokół was kolejny już raz zaczęło się rozmywać i znikać, kiedy potężna siła rozpoczęła przenoszenie was do innego snu... Ostatnimi dźwiękami, jakie usłyszeliście, był odgłos przypominający ten towarzyszący zwykle wybijaniu szyb, cichy krzyk Luny i szybki stukot kopyt. Któż chciałby trafić do takiego miejsca? Czy było coś przyjemnego w czekaniu w długich kolejkach przed gabinetami lub przemierzaniu nieskończenie długich korytarzy w poszukiwaniu odpowiednich sektorów, zajmujących sie swoimi specjalizacjami? Wszystko to było nie tylko wycieńczające, szarpiące nerwy, ale i dołujące. Wokół was wciąż kręciły się kuce w szlafrokach i kapciach, skazane z tego czy innego powodu na dłuższy pobyt w państwowej placówce. Wszystko wokół wyglądało mizernie, nawet kafejka, w której się w chwili obecnej zatrzymaliście przed pójściem do rejestracji mimo całej swej barwności wyglądała ponuro. Szpitale są paskudnymi miejscami. Jedenym pocieszeniem dla was był fakt, że przyszliście tu jedynie na okresowe badanie lekarskie, na jakie wysłał was wasz pracodawca. Nie groziło wam zatrzymanie tutaj, nie musieliście samotnie siedzieć na krzesełkach w korytarzu, byliście znajomymi i czas oczekiwania na waszą kolej mijał wam znacznie przyjemniej niż pozostałym pacjentom. Rozmawialiście zatem cicho o nieistotnych sprawach, popijając herbatę i opowiadaliście sobie anegdoty o swoich dawnych urazach przez które lądowaliscie w szpitalu. Pogrążeni w dyskusji dopiero po chwili zdaliscie sobie sprawę, że pozostałe stoliki pogrążone są w delikatnym półmroku - szpital najwyraźniej oszczędzał prąd - wasz zaś był doskonale oświetlony. Nie było to jednak tak szokujące jak fakt, że światło wydobywało się z... Cukierniczki. Jedno z was gnane ciekawością przychyliło ją delikatnie i wysypało nieco zawartości. Pomiędzy niedużymi kryształkami tkwił większy, emanujący oślepiającym już teraz blaskiem. To była gwiazda. Tempestris. Luna. Sen. Nagle, w jednej chwili wszystko stało się jasne. Znajdowaliście się w śnie. Niepozorna mała iskierka uświadomiła wam, że wszystko wokół było tylko i wyłącznie złudzeniem... Nawet wspomnienia. Nie pracowaliście nigdy w szpitalu, większość z was pewnie nie wiedziała nawet jak naprawić kuchenkę. Trafiliście tu, bo świat snów był zagrożony... Bo wysłała was Księżniczka Nocy. Musieliście podjąć działania, jednak teraz doskonale już pamiętaliście wszystko, co usłyszeliście z ust Gwiaździstogrzywej i uświadomiliście sobie, że najpierw musicie uzgodnić ze sobą plan i wyznaczyć role... Rozpoczęło się wasze zadanie.
- 63 replies
-
- Moja Mała Incepcja
- My Little Inception
- (and 7 more)
-
... Pamiętajcie, że podświadomość będzie próbowała atakować śpiących, po to właśnie jednak drużyna zawsze ubezpieczna inne. No... I przygotujcie się, zaraz was wysyłam - Świat wokół was zawirował i wkrótce przemienił się w świecący tysiącami gwiazd wir... Słowa Księżniczki Luny ledwo docierały do waszej podświadomości, zszokowani nagłym wyrwaniem ze snów spoglądaliście po sobie niepewnie i gramoliliście na kopyta. To, gdzie sie znaleźliście i jakim sposobem było dla was całkowitą tajemnicą, wasze umysły, zamglone wciąż przez letarg w którym byliście pogrążeni rozpaczliwie próbowały odnaleźć się w nowej sytuacji. Nie dane wam było jednak dojść do siebie, czy choćby zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi. Gwiaździstogrzywa wyraźnie spieszyła się, nie było czasu na pytania. Pani Nocy zasypała was nawałnicą mniej lub bardziej zrozumiałych informacji i niemal od razu rzuciła na głęboką wodę. Wszystko wokół was kolejny już raz zaczęło się rozmywać i znikać, kiedy potężna siła rozpoczęła przenoszenie was do innego snu... Ostatnimi dźwiękami, jakie usłyszeliście, był odgłos przypominający ten towarzyszący zwykle wybijaniu szyb, cichy krzyk Luny i szybki stukot kopyt. Jak zwykle, pracy było pod dostatkiem. Nie było szans, by w tak wielkiej placówce wszystko działało bez zarzutu, więc choć teoretycznie wasze godziny pracy nie były ściśle określone i mogliście robić sobie przerwy kiedy tylko mieliście ochotę, to dłuższe folgowanie sobie mogło zakończyć się tragicznie. W końcu każde urządzenie było istotne i co ważniejsze, eksploatowane do granic możliwości. Wielkie pralki, piorące bezustannie śnieżnobiałe pościele i bieliznę, niemal kilometry rur kanalizacyjnych i tych służących ogrzewaniu, przewody wentylacyjne, wyposażenie kuchni i wiele, wiele innych. Szpital był tak naprawdę niedużym, rządzącym się własnymi prawami i niemal samowystarczalnym miasteczkiem, a wy, jako główni technicy byliście odpowiedzialni za to, aby wszystkie zębatki tego skomplikowanego i niezwykle złożonego mechanizmu działały jak najlepiej. Dbaliście o rzeczy, których nie dane było oglądać pacjentom czy nawet lekarzom, poruszaliście się po zakurzonych piwnicach w poszukiwaniu wadliwych zaworów i innych usterek. Na swój sposób byliście bohaterami, jednak na pewno was tak nie traktowano. Siedzieliście właśnie w swojej nieco przyciasnej kanciapie, wypoczywając po załataniu jednego z pieców w kotłowni i obserwowaliście otaczające was szare ściany. Tu i ówdzie wisiały kolorowe plakaty lub zeszłoroczny kalendarz, jednak w pomieszczeniu zdecydowanie dominowały rozrzucone wszędzie narzędzia i kawałki najrózniejszych urządzeń. Jedyna sofa zarzucona była najróżniejszymi pisemkami kupionymi w znajdującym się na parterze szpitala kiosku, lecz mętne światło jakie wpadało tu z już od dawna niemytego okienka nie pozwalało na czytanie. Wisząca pod sufitem pozbawiona jakiejkolwiek osłony żarówka była jedynym źródłem światła w waszej piwnicznej salce. A przynajmniej powinna być jedynym źródłem... Skonsternowani zauważyliście, że spod porozrzucanych gazet wyziera nienaturalny blask, z każdą chwilą przybierający na sile. W końcu jedno z was zdecydowało się rozsunąć papiery, a waszym oczom ukazała się gwiazda. Cerastes. Luna. Sen. Nagle, w jednej chwili wszystko stało się jasne. Znajdowaliście się w śnie. Niepozorna mała iskierka uświadomiła wam, że wszystko wokół było tylko i wyłącznie złudzeniem... Nawet wspomnienia. Nie pracowaliście nigdy w szpitalu, większość z was pewnie nie wiedziała nawet jak naprawić kuchenkę. Trafiliście tu, bo świat snów był zagrożony... Bo wysłała was Księżniczka Nocy. Musieliście podjąć działania, jednak teraz doskonale już pamiętaliście wszystko, co usłyszeliście z ust Gwiaździstogrzywej i uświadomiliście sobie, że najpierw musicie uzgodnić ze sobą plan i wyznaczyć role... Rozpoczęło się wasze zadanie.
- 54 replies
-
- Moja Mała Incepcja
- My Little Inception
- (and 7 more)
-
Długa podróż pociągiem do Ponyville dobiegła wreszcie do końca. Pozbierałeś swoje manatki, tylko to czego tak naprawdę najbardziej potrzebowałeś i ruszyłeś do wyjścia. Słodki zachód słońca budził księżyc do życia. Wraz z nim wstawało coś jeszcze, nocne życie innych kucyków. Było ono zdominowane tutejszym rytmem życia: praca, dom, rozrywka, sen. I w zasadzie tak to się mogło ciągnąć do usranej śmierci każdego z nich, ale... Ale było to miejsce Twojego dzieciństwa. Barwne wspomnienia o życiu z rodziną jak i te mniej przyjemne, dotyczące kłótni. Niby nic, a kształtowało Ciebie i ciągnęło z powrotem na stare śmieci po wyjeździe. Zwłaszcza ostatnimi czasy. Skusiłeś się, kupiłeś bilet, a potem wsiadłeś. I tak oto byłeś teraz na stacji w Ponyville. Zaciągnąłeś się powietrzem swoich rodzinnych stron. Twoje nozdrza wyczuły delikatną zmianę, postęp. Mimo to, wciąż przypominało stare dobre Ponyville. Krótkie wspominki i roztargnienie wreszcie minęło, a Ty można powiedzieć, ocknąłeś się z letargu. Byłeś już od dawna sam na pustej stacji. Spędzenie tu nocy raczej nie wchodziło w grę. Wyszedłeś zatem na miasto. Jego część układała się do odpoczynku, pozostali woleli się bawić. W końcu noc nie jest tylko do spania. Mijały Cię grupki młodych kuców idących potańczyć i wypić, ale i ci starsi kłusowali chwiejnym krokiem do kolejnego lokum. Setki nowych pysków, kompletnie Ci nieznanych. Rutyna wydarła z Ciebie poszczególne rysy innych kucyków, oczywiście poza jednymi. Rodziną. Zapewne było to tylko chwilowe uczucie, ale mimo wszystko nieco dokuczliwe. Ostatecznie w Ponyville poczułeś się jak obcy i tak też się rozglądałeś. Zmieniły się tu nawet zabudowania. Rozszerzyły o pewne aspekty, a w innych prawie całkowicie zmieniły. Od dalszych obserwacji odciągnęło Cię mocne uderzenie. Potrąciła Cię klacz. Trwało to przysłowiowe ułamki sekund, ale przyjrzałeś się jej dobrze. Była młoda, ale szkołę na pewno skończyła. Jej futro miało barwę atramentu, na nim zaś prezentowała się czarna jak smoła i w dodatku lśniąca skóra z licznymi ćwiekami. Jej ogon był nieco krótszy od Twego, a mienił się barwą grafitu. Czupryna klaczy była nieco krótka i stercząca, ale wciąż uzmysławiała do jakiej płci należy. Brew klaczy i jej usta były okolczykowane drobnymi kulkami. Biła od niej przebojowość. W dodatku jej wargi przyciągały do siebie uwagę zmysłową czerwienią. Niby szminka, ale jak uwydatniała taki szczegół. W zasadzie mogłeś stwierdzić, iż tak klacz była więcej niż ładna. Może to dlatego, że była odzwierciedleniem Twojej natury? Tak bardzo buntowniczej, pragnącej pokazać światu, że jesteś i nie zamierzasz się przed nim pokłonić. - Wybacz, spieszę się - rzuciła niedbale i nawet nie zwróciła na Ciebie uwagi. Oddalała się swoim tempem. Tak brutalnie i w sumie nawet ciekawie przywrócony do rzeczywistości miałeś przed sobą ciężką decyzję. Co ze sobą zrobić po powrocie. Szukać domu rodziców? Drogę na pewno jakoś odnajdziesz. A może po prostu pójdziesz dzisiejszej nocy do hotelu, lecz wcześniej urżniesz się jak dzika świnia. Połączenie obu pomysłów, było raczej kiepskim planem. Ale noc była jeszcze młoda, więc nie musiałeś się spieszyć.
- 54 replies
-
- Arjen
- Draco Brae
-
(and 8 more)
Tagged with: