-
Zawartość
65 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Cornickos
-
Mmm pyszna papka odżywcza... Ciekawe czy istnieje coś gorszego od tego gówna - pewnie to będą nasze racje podczas tej misji Gdy już skończyłem śniadanie, wróciłem do kwatery i czekając na dalsze rozkazy zacząłem sprawdzać stan swoich gnatów
-
ściszyłem głos do szeptu - No to ja strzelam do bosmerki potem trzymam ich na odległość a ty likwidujesz reszte
-
Nosz urwa, kolejny... Bez mrugnięcia okiem zasadziłem mocnego kopa w ramię Scaga, a gdy ten leżał na podłodze wziąłem jego tackę, położyłem swoją na jego miejscu, a gdy już otrzepałem resztki porcji na ziemie zacząłem nią okładać sukinsyna!
-
Kiwnąłem głową pokazując byśmy szli dalej w głąb ruin i będąc o krok za nim zacząłem mówić lekko ściszonym głosem: - No więc musimy szybciutko załatwić dwójkę na wejściu, tych najgroźniejszych... którzy są najgroźniejsi?
-
jak na tyle brylantów to myślę że będzie ok. 55 k pln
-
Poszedłem w ich ślady rozpychając grupkę vorchy stojących na drodze do wydawalni - Teraz liczy się tylko żeby się nażreć bo wątpie byśmy dostawali na miejscu jakieś lepsze gówno od tego - pomyślałem biorąc tace z swoją porcją pasty odżywczej i szybkim krokiem poszedłem na swoje miejsce
-
- żadnego balkoniku, zagłebienia, zacieniogo miejsca, nic?
-
(co do Brant-Shei - http://24.media.tumblr.com/tumblr_m28ru1j2ic1qjlllao1_500.png) - Dobra, czyli mamy czwórkę znudzonych i zachlanych bandziorów. Jak się zakradniemy do na samym początku możemy odstrzelić dwójkę, a reszta nie powinna sprawić problemu. I teraz pytanie: czy jest tam jakieś miejsce w którym można by się przyczaić... i czy masz coś do żarcia?
-
Szybko wstałem i otrzepałem kurz z kombinezonu - głupie c*py - szepnąłem pod nosem i ruszyłem w stronę stołówki mierząc wzrokiem resztę oddziału
-
- I bardzo dobrze - powiedziałem dumnym głosem i wytarłem miecz o spodnie już martwej zbójniczy Gdy już przeszukałem ciało (septimów nigdy za dużo) ponownie naciągnąłem cięciwę i wyrwałem bełt z jej ramienia żeby ponownie go użyć - Teraz pytanie zasadnicze, czy pozostała szóstka trzyma sie w grupie czy są rozsiani po całych ruinach, mistrzu?
-
- Jesteś bardziej przydatny niż myślałem, Arn - powiedziałem nie ukrywając zaskoczenia - ale chyba bezpieczniej będzie ją zabić nie uważasz? - podszedłem i przystawiłem nieprzytomnej bandytce miecz do gardła - Ach, zapomniałem, to ja tu dowodzę - powiedziałem i wbiłem miecz tak głęboko by szpic dotykał kamiennej posadzki - i nie potrzebuje porad
-
szybko strzeliłem w kierunku jej głowy i wyciągnąłem miecz gdyby okazało się że owa khajitka przeżyła
-
Powoli wskazałem ręką towarzyszowi żeby szedł przodem, sam podążając za nim i stąpałem najciszej jak umiałem próbując skupić wzrok na miejscach prawdopodobnego przebywania pozostałych bandytów
-
- Świetnie - więcej przeciwników to większa zabawa, urwa- szepnąłem pod nosem. Szybko wymierzyłem cios Xinxowi a drugą walnąłem Zrrasha i szybko odskoczyłem gotując sie na więcej ataków
-
Ale żeś walnął! Planujesz z tej historii zrobić fanfika czy coś? Tak poza długością (nie że niby jest źle że długa ale na początku trochę zniechęca) wszystko super, tylko przydało by się żeby miał/miała inny kolor oczu ponieważ szara sierść, grzywa i do tego jeszcze szare oczy? Lekka przesada jak na mnie, ale to tylko moje zdanie
-
Podstawa widoków śródziemnomorskich czyli ...
-
Po odkopaniu tematu mała zmiana A co się stało siostrami Pie po odejściu Pinkie? Bo tak w sumie nikt nie żyje wiecznie a rodzice sióstr Pie kiedy byli pokazywani to już byli dość starzy więc co? Dalej pracują na farmie czy porzuciły rodzinny interes jak ich różowa siostra?
-
- E, chłopy! Nie za dobrze wam urwa?! Ja z nim walczę a nie wy, sam na sam - wrzasnąłem i odsunąłem tych narwanych kretynów - A ty teraz wstawaj i pokaż, że umiesz robić coś innego poza wpierdalaniem żarcia - chwyciłem Zrrasha, podniosłem i dałem znak do rozpoczęcia walki
-
Sprawdziłem czy kusz jest naciągnięta i czy bełt jest nałożony: - Więc tak - wchodzimy, zabijamy wszystkich twoich towarzyszy, zgarniamy skarby, a potem się rozdzielamy i każdy idzie w swoją stronę. A tak ty idziesz przodem, więc jak będziesz kombinował to wiesz ...
-
Szybko omiotłem go wzrokiem - nie wyglądał na godnego zaufania, ale za to jak dojdzie do bezpośredniego starcia przyda się jeden towarzysz, choć równie dobrze może mnie dźgnąć w plecy; będzie iść przodem, jak zrobi coś głupiego strzelę mu w plecy: - jak nie chcesz być tak związanym przez najbliższy czas to lepiej szybko odpowiadaj: po pierwsze, czy dobrze strzelasz - wskazałem ręką łuk leżący obok - po drugie , czy umiesz się skradać i po trzecie czy umiesz walczyć czymś oprócz łuku?
-
Szybko podniosłem się z pryczy. Głowa mnie napieprzała jak nigdy - to przez tego Zrrasha - ten tłusty kretyn bez grama mięśni tak wgniata koje że nawet jak bym uważał to i tak bym j*bną w nią głową: - Baaboom! Wstajemy bo za chwilę lądujemy i nie zdążysz zjeść śniadania! - chwyciłem go za fraki i zrzuciłem go z łóżka i kopnąłem
-
Gdy już się zbliżyłem do wartownika odłożyłem kuszę i szybko zacząłem go związywać - najpierw ręce (za plecami) potem resztką liny przywiązałem skrępowane ręce do stóp
-
Powoli odłożyłem kuszę na ziemię i wyjąłem line z plecaka i założyłem ją na ramię. Gdy już to zrobiłem podniosłem kuszę z ziemi i ostrożnym krokiem ruszyłem w stronę bandyty: - Teraz odrzuć łuk jak najdalej w bok i klękaj!
-
Przykucnąłem, naciągnąłem i założyłem bełt. Po chwili wstałem celując w owego człowieka: - Lepiej nie rób głupich ruchów bo chyba nie chcesz skończyć z bełtem w czaszce, dobra?! Teraz gadaj co tu robisz i czy są z tobą jacyś towarzysze?
-
Nie ma co rozpaczać - trzeba ruszać w drogę. Szybko podniosłem kuszę z ziemi żeby cięciwa nie zamokła i założyłem na ramię. Gdy już wyjąłem z juk konia najważniejsze rzeczy (prowiant, resztkę septimów, śpiwór, bandarze, , zioła lecznicze, pochodnie i grubą line) położyłem je na płachcie płótna które obwiązałem sznurkiem tworząc (bardzo) prowizoryczny plecak. Założyłem go na plecy - trochę się wżyna - i wyjąłem mapę żeby upewnić się że idę w dobra strone i ruszyłem