Twierdzenie, że jaki rodzic takie dziecko dla swoich dzieci jest dość głupie. Mnie to rodzice ostrzegają, że jak już chcę coś ten teges to żeby z głową to robić bo oni nie chcą zostać dziadkami. Ale z drugiej strony pewnie za jakiś czas nie będą mieli nic przeciwko. Bo tak w miarę luźno u mnie. Większy problem jest z rodzicami mojej dziewczyny. Byłem u niej przez niecały tydzień a oni wyrobili już sobie o mnie zdanie jako iż rzekomo jestem leniem bez ambicji i zagrażam ich kochanej córeczce ciągnąc ją na dno. Wszystko przez to, że wiedzą o tym, że przez moją chorobę skóry często bywam w szpitalu i przez te nieobecności w szkole dwa razy musiałem zmieniać profil w szkolę. Oni wiedzą najlepiej w ogóle mnie nie znając i problem w tym, że nie da się ich w ogóle przekonać, że jest inaczej niż oni sobie wymyślili. Tak skutecznie, że tak powiem terroryzują moją dziewczynę swoją nadopiekuńczością, że ona mając lat 21 boi się im postawić wiedząc to, że oni nie mają prawa wybierać jej z kim ma się spotykać. Chciała do mnie przyjechać na sylwestra to najpierw zabronili jej i tłumaczyli jej, że ja taki zły ojejku jestem i będą się martwić ale jak powiedziała do nich coś w stylu, żeby nie próbowali jej szantażować to wkurzyli się i dosadnie powiedzieli jej, że jak wyjdzie z domu do mnie to nie ma po co wracać a jak jej coś nie odpowiada to, żeby wypierdzielała z domu. Ona bała się, że jak przyjedzie do mnie to jej rodzice odwalą coś w stylu zmiany zamków w drzwiach czy coś podobnego. Fajnie by było się spotykać częściej jako, że mieszkamy od siebie jakieś 300 km. Ale ja mam szkołę w weekendy, ona w tygodniu i zostają pojedyncze dni albo czasem weekendy jak ja nie mam lekcji. Problem jest też taki, że moi rodzice nic do niej nie mają i ona może na spokojnie do mnie przyjechać i cokolwiek robić a ja raczej nie mam wstępu w ogóle do jej domu. To jest problem i nie wiem jak sobie poradzić z tym.