Skocz do zawartości

...

Brony
  • Zawartość

    37
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez ...

  1. A ja powiem, że jak dla mnie to ważny temat (no może nie ten o iluminatach, bo nawet nie wiem, czym owe są, ale ogólnie o religii). To w co wierzymy lub nie, jest integralną częścią, tego kim jesteśmy.

    Pomimo, że na wielu rzeczach, o których mówicie, się nie znam, gdyż nigdy katolikiem nie byłam i być nie zamierzam, to mam zdanie na temat Biblii (gdybyście chcieli, to z chęcią zachwieję Waszymi poglądami), którą staram się regularnie czytać i przynajmniej próbować zrozumieć.

    Dobra, ale wracając do podstaw. Co do tych „niebezpieczeństw”, o których mówi Turoń. Uważam, że wszystko, co nazywacie złym, jest takim tylko w głowie. Bardzo prosty przykład – przekleństwa. To w sumie zwykły zbiór słów, o których ktoś powiedział, że są złe. A tak naprawdę, to zwykłe słowa, których używa się w złych celach. Równie dobrze mogę zawsze, gdy się zdenerwuję, mówić „gumowa kaczka”, a przez to, stwierdzenie to stanie się, mimowolnie, rodzajem przekleństwa. Zatem złą nie jest sama rzecz, ale sposób w jaki ją postrzegamy, czyni ją złą. Jeśli będziemy sobie wmawiać, że jakiś symbol sprowadza nas do złego, to tak się stanie. Grzechem, według mnie, jest samo osądzanie ludzi. Każdy ma własne sumienie i z niego powinien korzystać, nie nasza to sprawa oceniać czyjeś postępowanie.

    Ech, strasznie ta moja wypowiedź zawiła, ale może zrozumiecie, co mam na myśli.

  2. Aby złamać kod kanapki należy najzwyczajniej na świecie rozebrać ją na czynniki pierwsze. Kanapki niestety bywają wstydliwe i nie rozbierają się przed pierwszym lepszym, trzeba więc podejść do tego z głową. Najlepiej zbliżyć się od przodu (bo wtedy nie kopnie) i zacząć pogawędkę, może się oswoi, może nie. Trzeba wyczuć chwilę. Jeśli się uda, to sama się rozbierze i wręczy kod, wtedy pozostaje go złamać. Najlepiej wzdłuż przekątnej. Łatwizna...

    Dobra... Czasem do mnie dociera, że jestem dziwna :derp2:

  3. Nanta przywarła do mnie jeszcze zanim się urodziłam. Rodzice kazali mojej, dwuletniej wówczas siostrze wybrać między dwoma imionami. Wybrała Nantę, bo pełnego imienia wyrzec nie umiała. I tak jakoś zostało od tamtego czasu. A spojona z tym nickiem jestem tak mocno, że czasem zastanawiam, się czy jacyś ludzie pamiętają jeszcze moje prawdziwe imię. :confused: Tak czy inaczej polubiłam to. Niewiele jest Nant w Europie, ale za to sporo w Korei :shrug:, dziwna sprawa.

  4. Derpy, Derpy, Derpy... Czyż nie jest ona dosyć tragiczną postacią? Takie pytanie można by zadać sobie, po głębszym przyjrzeniu się jej. Ja myślę, że nie. Zebrałam garstkę argumentów, które to potwierdzą.

    Prawdą jest, że ciągle wpada w tarapaty, psuje coś, upuszcza i ogólnie jest niesamowicie nierozgarnięta, ale czy nie, właśnie dzięki temu, społeczność bronych zwróciła na nią uwagę? Czy gdyby była zwykłym, nudnym (myślę, że mogę użyć tu tego słowa) kucykiem, ktokolwiek zawracałby sobie nią głowę? Raczej nie.

    Prawdą jest też, że ma dziwaczny sposób bycia. Wygląda i zachowuje się orginalnie. Wiadomo, ale czy w dzisiejszych czasach nie przypadkiem modne bycie indywidualistą? Zdecydowanie tak.

    Dalej, pragnę zauważyć, że Derpy pomimo tego wszystkiego jest kucykiem wesołym i wiecznie uśmiechniętym. Nie zgadzam się z teorią z wielu fanartów, jakoby była odrzucona przez resztę poniaszczego społeczeństwa. Jest raczej, pomimo swego niecodziennego uroku, klaczą znaną i bywającą "na salonach". Bo przecież nie każdy zaproszony był na GGG i Królewski Ślub, a Derpy tych wydarzeń nie przegapiła.

    Ponadto, jest ona zdecydowanie ponadczasowa. Maczał w tym palce (to jest... kopyta) zapewne Dr Whooves.

    Podsumowując, Derpy jest zdecydowanie postacią o pozytywnym nastawieniu do świata, a nie, jak często się ją przedstawia, całkowicie wyobcowanym i zagubionym kucykiem. A do tego lubi muffffinki.

    Z resztą sami na nią spójrzcie :derpfly: - czysta radość z życia.

    Ach, ach, moje głęboki wywody...

×
×
  • Utwórz nowe...