Wzbiłem się w powietrze przed Shivy. Pokonałem obręcze bez trudu, skręciłem w prawo bez żadnego trudu. Slalom przez chmury poszedł mi bardzo dobrze, nie miałem przy nim dużej prędkości i skupiłem się na tym, żeby nie wlecieć w chmurę. Przeleciałem zakręt i wleciałem do rury. Starałem się trzymać lewej strony, bo widziałem, że Shivy leci po prawej. Gdy wyleciałem pamiętałem o wietrze więc zacząłem mocniej bić skrzydłami. Doleciałem na metę i wylądowałem. Zobaczyłem, że Shivy poszło dobrze i nic się jej nie stało.
( we wtorek wyjeżdżam na 5 dni więc nie będę mógł pisać postów. to tyle