Skocz do zawartości

ryma2001

Brony
  • Zawartość

    111
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez ryma2001

  1. Szkoła podstawowa byłą beznadziejna. Nikt nie zauważył moich NIESAMOWITYCH zdolności. Nauczyciele wciąż powtażali, że mam być grzeczna i siedziec na miejscu. Ale ja chciałam ćwiczyć, żeby zostać wonderboltem. Na pogodzie i temperaturze tylko siedzieliśmy i patrzyliśmy na jakieś cyfry, które mnie wcale nieobchodziły. Na historii uczyiśmy się o księżniczkach, i o tym, że należy być miłym(bleeeeeeeeeeee). Jedyną słuszną lekcją był WF, ale mieliśmy go bardzo mało, przez jedną klacz, która słabo latała. Później okazała się nawet fajna. Nigdy później jej nie spotkałam. Bardzo nie lubiłam lekcji i szkoły, ale rodzice mnie zmuszali do tego nie-tęczowego zajęcia. W 4 wyżucili mnie ze szkoły, bo niby byłam za mało zdyscyplinowana.

  2. Pegazie przedszkole było super. Spędziłam tam najlepsze 4 lata życia. Zawsze byłam wszędzie pierwsza i najfajniejsza. Pani wychowawczyni muwiła, że jestem nadpobudliwa, ale co mnie to. Miałam mnóstwo przyjaciół, ale najbardziej lubiłam takiego jesnego pegaza, nie pamiętam jak się nazywał. Też była szybki (ale oszymiście nie tak jak ja), ale bardzo często siedziała w areszcie (tak nazywaliśmy pudełko, w którym siedziały niegrzeczne kucyki). Była o wiele bardziej nadpobudliwa i śmiała. Pewnego dnia do naszego przedszkola brzybył pewiwen pegaz. Nosił niebieski strój, i pani powiedziała, że to wonderbolt. Opowiadał nam o różnych trikach, wyścigach, walkach. Gdy słuchałam jego opowiadania, pomyślałam, że też chce być wonderboltem. Właśnie wtedy zaczełam ćwiczyć bardzo szybkie latanie. Po pierwszym roku szary pegaz, moja najlepsza przyjaciółka, odeszła z przedszkola. Pani mówiła, że złamała skrzydła w bardzo niebezpiecznym wypadku. A! Teraz sobie przypominam! Tym pegazem byłą Derpy! Podem niewidziałam jej przez jakieś 10 lat, aż do czsu, gdy przeniosłam się do Ponyville, bo miałam tam prace. Okazało się, że po tym wypadku miała coś z oczami. Ale dość tego. Nie mówiłam jeszcze o najlepszym. Po 2 roku przedszkola przedszkole zorganizowało letni obóz lotniczy. I wtedu zdobyłam swój uroczy znaczek. A teraz sio, ćwicze. :determined:

  3. Skoro zabrano limit słów napisałam 3 wiersz  :rarity4: . Zawiera on pojedyncze elementy z pierwszego wiersza i głównie chwali Rarity. Rymy: aabb.  Na początku był bardzo krótki, lecz po ulepszeniu kończy się na 250-300 słów (chyba). Teraz tylko z kartki na komputer... i oto on:

    Gdzie kuce lekko stąpają

    i domy swe małe stawiają,

    kuc piękny jak poranna rosa żyje

    i codziennie kreacje szyje.

    Jednorożec tajemniczy,

    dziwny i niesamowity.

    Tu i tam z gracją się porusza,

    potem do butiku rusza.

    Grzywa tej klaczy blaskiem oślepia,

    błękit jej oczu spokojem usypia,

    wdzięk jej serce raduje,

    a piękno czas hamuje.

    Rzęsy jej jak węgiel czarne,

    są dużego poświęcenia warte,

    znaczek na boku,

    dodaje jej uroku,

    a biel jej kopytek,

    naprawia w sercu ubytek.

    Konkurencji żadnej nie ma,

    nie dla niej są zmartwienia.

    W blasku jej ogrzać spokojnie można się,

    a nawet kiełbaskę upiec lub dwie.

    Uroda jej szczypie w oczy,

    każdy ogier ujżywszy ją się zauroczy,

    lecz uwiedzie także smoki,

    gdy popatrzą w jej ułożone loki.

    Gdy ona galopuje,

    każdy wiwatuje,

    ponieważ każdy chce,

    w stuk jej kopytek wsłuchać się.

    Wielkoduszna jest i szczodra,

    więc rozdaje rózne dobra.

    Ucięła ogon swój,

    by węża morskiego ukoić ból,

    przyjaciółkom suknie dała

    i nic za to nie chciała.

    O swoją młodszą siostre dba,

    świetnie śpiewa mała klaczka ta!

    To starsza siostra ją uczyła

    i codziennie z nią ćwiczyła,

    czas chętnie z nią spędzała,

    od wspólnych chwil nie uciekała.

    Opiekuńcza jest bowiem

    i jeszcze więcej o niej powiem:

    Talentem jej jest moda,

    jak krystaliczna woda,

    czysta, piękna, jasna,

    żadna suknia nie jest za ciasna.

    Szyje dzień i noc,

    gdy księżniczka Luna ma moc,

    efekty jednak są wspaniałe,

    czekanie z pewnością tego jest warte.

    Sama stroje nosi doskonałe,

    przez wielkie kuce za świetne uznane.

    Suknie na księżniczki ślub projektowała,

    każdemu wyzwaniu radę dawała.

    Serc miliony podbiła,

    zachwyt u wszystkich wzbudziła.

    Każdy wie o kogo chodzi,

    ona zaraz tu szum zrobi!

    Wchodzi pięknie sława wielka,

    to Rarity uśmiechnięta!

    Niech sukces trwa jej,

    po ostatni świata dzień!

    Fjna wiersz, chociaż z rymami trochę dziwnie brzmi

  4. :portalface: Hmm napisałąm. Może jest to zupłnie bez ładu i składu, ale wiersze nie są moją domeną   :portalflank:

    W księżycu blasku srebrnym
    Stukając kopytkami po bruku
    szła przygnębiona młoda dziewczyna
    w czarną płachte odziana

    Jej wzrok smutny i przygaszony
    na wszystko z lękiem się rzuca
    by znaleźć pukt ostoii
    na którym zachaczy się dusza

    Jej sierść niegdyś srebrzysta
    teraz szarością spowita
    jej znaczka prawie nie widać
    spod szczelnej warstwy odzienia

    Włosy niegdyś długie
    co w lokach skręcownych spływały
    teraz krókie i bródne
    krwią zmoczone czerwoną

    Idzie, a smutne jej kroki
    słychać echem po mieście
    a w myślach jej plan długi
    snuje się, aż wreszcie

    Ta myśl straszna, lecz piękna
    do jej umysłu się wkrada
    a ciało samo się rwie
    do wypełnienia planu

    Już do mostu podchodzi
    w dół czym prędzej spogląda
    a tam rwące potoki
    porywa i pieni się woda

    Chodź trochę się boi
    ostatni pacierz odprawia
    już zaraz ma skoczyć
    już na krawędź sie wspina

    Gdy nagle w czyichś objęciach
    nie wiadomo jak się znajduje
    a kopyta te ciepłe
    szybko ogrzewają jej dusze

    Patrzy w jego twarzi wtedy

    jej uśmiech wnet wraca
    a całe ciało się wtula
    w sierść ciepłą i miękką

    Jej oczy łzy ronią
    wylewając całą wnet gorycz
    a on wtula ją bardziej
    by zebrać łzy swoim ciałem

    Później ja pół omdlałą
    na swoim grzbiecie zabiera
    i do swego mieszkania
    ją prowadzi, ogrzewa

    Po chwili przy kominku ją kładzie
    a potem wode grzeje
    by obmyła swe ciało
    i w cieple odpoczeła

    Gdy ciało już czyste
    on rozpoznaje ją zaraz
    bo to przepiękna księżniczka
    co zaginęła rok temu

    A ona na niego spogląda
    łaskawy kładąc nań wzrok
    i wtedy widzi, że piekny
    ogier ją złapał w tę noc

    Dnia tego jeszcze
    ogier do króla spieszy
    by oznjamić mu zaraz
    ,że córka jego jest bezpieczna

    Jeszcze o jedno ten ogier

    bardzo zacny go prosi
    a król w swej łaskawości
    czym prędzej się na to zgadzi

    I dnia następnego
    o godzinie brzasku
    ślub się odbył z przepychem
    a potem wesele przepiękne

    I tego dnia właśnie
    gdy para szła z wdziękiem
    i gdy już ryż upadł na piasek
    i gdy już powiedzieli tak

    Wnet się rozległ wiwat głośny
    największy i najgłośniejszy
    ,,Niech żyje księżniczka Rarity
    i jej szczerozłoty mąż"
     


     

×
×
  • Utwórz nowe...