Nagle oprzytomniałeś, czując jednocześnie ból w nodze. Mimo, że bolało jak cholera krew już nie leciała, ktoś musiał ją zatamować. Wciąż miałeś na sobie "ekwipunek". Jednak nie leżałeś już w krzakach, tylko na jakimś placyku. W polu widzenia miałeś dom, zachodzące słońce i tego ogiera który cię znalazł. Najwyraźniej powtórzył sztukę. Zauważył że się obudziłeś i spojrzał na ciebie. Zauważyłeś coś dziwnego, nie miał białek, ani tęczówki, całe oko było czarne. Szybko odwróciłeś wzrok, czując że spojrzenie wciąga cię gdzieś gdzie na pewno nie jest przyjemnie.
-Idiota! Dlaczego wylazłeś tymi drzwiami, nie zauważyłeś schodów? Teraz twoja krew przyciągnie tu tych skurwieli. A ja nie wiem jak długo dam radę ich odpierać. Przypuszczam, że jesteś równie bezużyteczny co głupi. Umiesz strzelać z kuszy, wiesz coś o polowaniu, znasz jakieś ciekawe zaklęcia mogące kogoś wypatroszyć, ewentualnie skręcić mu kark? Jeśli nie jesteśmy w ciemnej dupie. Miałem cię oprowadzić i pokazać co i jak. Mamy jeszcze godzinę, poćwicz choć trochę, ale wracaj do domu jak tylko znikną ostatnie promienie słońca. Potem zobaczymy.
Po czym odwrócił się i poszedł do domu. Po chwili usłyszałeś jakieś stuki, jakby przesuwał coś ciężkiego.