Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Bosman

  1. Eomeer

     

    Zbliżył się do włazu chroniąc się za swoją tarczą. Twarz miał poważną. Prawą ręką sięgnął po miecz. Stanął tak, aby osłonić towarzyszy stojących przy panelu.

    -Rikon chodź tu.- Powiedział ale moduł nie zareagował. Eomeer nie miał czasu na rozglądanie się gdzie zniknął jego moduł. Całą uwagę skierował w stronę włazu. Wiedział, że to coś co jest za nim nie jest przyjazne.

     

    (panowie pilne. Muszę wyjść na miasto i będę ok 19.00-19.10. )

  2. Eomeer

     

    podniósł swoją tarczę i podszedł powoli w stronę reszty. Nie był specjalistą od elektroniki więc nie chciał przeszkadzać innym. W dalszym ciągu jednak obserwował właz a tarcze miał skierowaną w stronę wyjścia z okrągłego pokoju.

    -Mam nadzieje panowie, że jest to naprawdę ważne.- Powiedział spokojnie. W jego głosie jednak dało się usłyszeć nutkę napięcia. Nie lubił bezczynnie stać zwłaszcza wiedząc, że coś czeka na nich za włazem.  Rikon spoczywający na czapce wydawał z siebie niski dźwięk.

  3. -Dziękuję za informacje mr. Clockwork. - Powiedział. Po chwili zobaczył jak jego moduł zaczął latać to pokoju. Kiedy zaczął piszczeć rozejrzał się po pomieszczeniu ale nic nie zauważył. Natomiast podszedł do włazu i stanął przed nim zasłaniając się tarczą. Miał nadzieje, że za chwilę zobaczy to co kryło się za nim.
    -Jestem gotowy.- Powiedział do Vrema, który stał przy włazie. Jego tarcza była skierowana w tą stronę. Był gotowy stanąć twarzą w twarz z zagrożeniami Chromantis.

  4. Eomeer

     

    Wsunął tarczę w prowadnice na plecach, schował miecz do pochwy i zaczął schodzić w dół po drabinie. Kiedy światło znikało on stawał się coraz bardziej podekscytowany ale i coraz bardziej dręczyła go ta ciemność
    Czemu tu musi być tak ciemno? Zadawał sobie w myślach to pytanie schodząc coraz niżej. Po jakimś czasie dotarł na sam dół. Odwrócił się i jego oczą ukazał się ogromny właz. Wokół niego była cisza
    -Fiu fiu fiu... wielkie to.- Powiedział po chwili przerywając ciszę i podchodząc do włazu.- Cóż mam tylko nadzieje, że wszystko działa płynnie. Podszedł do siedzącego towarzysza, ściągnął z pleców tarczę, jednak w przeciwieństwie do niego założył ją na rękę. Miecz nadal spoczywał w pochwie. 
    - To nie czas na odpoczynek- Powiedział do towarzysza.- Musimy być gotowi na wszystko.

  5. Eomeer

     

    Podróż ciemną windą nie należała do ulubionych. 
    nienawidzę ciemności powtarzał w duchu stojąc spokojnie. Czekał aż wraz z wszystkimi dotrze do celu. 

    Po dotarciu na dół usłyszał ten dziwny zgrzyt. Napiął mięśnie gotowy stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Jednak zobaczył staruszka ubranego w stertę szmat. W napięciu wysłuchał monologu.
    -Niebieskie bezpieczne co? - Zastanawiał się głośno.- Cóż dzięki za informacje. Panie Clockwork.-Zwrócił się po chwili do golema stojącego przy drzwiach.- Melduję gotowość do wyprawy.- Dodał spokojnie z lekkim uśmiechem.- A czy pan jest gotowy?- W tym momencie spostrzegł że jeden z towarzyszy mu się przygląda. Powoli podszedł do reszty. Miecz nadal opierał o ramię.

  6. Eomeer 

     

    Po zatrzymaniu się pojazdu wyskakuje z niego i popędzi w stronę windy. Jego kroki w przeciwieństwie do jego poprzednika były ciężkie. Starał się jednak tak jak on omijać krople deszczu.

    -Uff... kto by pomyślał, że tutaj można spodziewać się takiego deszczy.-Powiedział po dotarciu wpisując się na listę. Jego ręce drżały z ekscytacji więc podpis nie był aż tak wyraźny jakby sobie tego życzył. 

    -Rikon sprawdź czy coś zostało uszkodzone.- Powiedział do sześcianu, który po chwili poleciał na plecy sprawdzając stan tarczy. Po skończeniu oględzin z powrotem wylądował na czapce i wydał jeden dźwięk ( taki jakbyś otwierał puszkę coli) 
    -Dobra nie ma uszkodzeń.- Burknął po czym zdjął tarczę z pleców ( przerzucił ją przez głowę), założył na lewą rękę a prawą wyjął miecz, który oparł o ramie. 
    -Rikon schowaj się. Na dole jest niebezpiecznie. - Powiedział spokojnym ale poważnym głosem. Sześcian posłusznie zleciał z czapki i schował się za tarczą. Eomeer wiedział, że na dole nie będzie łatwo. Jednak uśmiechnął się.

  7. Eomeer

     

    Kiedy drzwi otworzyły się z trzaskiem ten natychmiast się podniósł gotowy chwycić za miecz i tarcze. Jednak powstrzymał się, z uwagą przysłuchując się przybyszowi. 
    -Nareszcie. -uśmiechnął się. -Zaczynałem się nudzić. Cóż panowie, czas to pieniądz.- Dopił w pośpiechu swój trunek, wziął komunikator, który schował do kieszeni, odstawił kubek na stole po czym sięgnął po swoją tarczę i miecz. Tarczę wsunął w prowadnice założone na plecach a miecz do pokrowca umieszczonego przy pasie. Założył czapkę na głowę. W tym momencie wylądował na nich nieduży sześcian. Rozejrzał się, czy czegoś nie zapomniał po czym poszedł w ślad za innymi. 
    -No Rikon.- Powiedział do sześcianu spoczywającego na jego czapce przechodząc przed drzwi.- Czas na przygodę.

  8. Eomeer


    Wysoki, szczupły mężczyzna o szerokich barkach. Miał krótkie, czarne włosy zazwyczaj schowane pod wojskową czapką z daszkiem, która teraz spoczywała na stole. Ubrany był w wojskową bluzę i spodnie w kolorze moro, czarne, wysokie buty oraz zieloną chustę zawiązaną na szyi. Rozsiada się wygodnie na krześle. Powoli sączył swój trunek z niedużego kubka. Jego oczy przeskakiwały na kolejne osoby siedzące przy stole.  Swoją tarczę i miecz oparł o oparcie krzesła, na którym siedział. 

    -Witam panowie. -Powiedział spokojnym głosem. - Chciałbym was poznać i wiedzieć z kim przyjdzie mi współpracować. Nazywam się Eomeer. Moim zadaniem będzie pomóc wam przeżyć w czasie naszej wyprawy. Mam nadzieje, że będzie nam się dobrze razem pracowało. 

×
×
  • Utwórz nowe...