Skocz do zawartości

DJDETONATOR

Brony
  • Zawartość

    51
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez DJDETONATOR

  1.  

    - Znowu przyzywasz istoty? - Pomyślałem czując jego znudzenie. po czym zauważyłem strzały lecące w naszą stronę. -  Heh.

     

    Świetlisty ja od razu począł działać. Od podłogi tworzył się gruby mur energetyczny, wykrzywiał się tak aby na końcu przemienić się w kopułę. Chronił nas przed pociskami a do tego mieliśmy doskonały widok na to co dzieje się po drugiej stronie. Od zewnątrz z kolei wyglądał jak zwykły ceglany mur.

     

    W tym samym czasie ...

    Kula energetyczna UDC w ostatniej chwili aktywowała seq 2 przez co jej silniejsza kopia poleciała po duszę Rexa. W środku otchłani było ciemno jedyne co było widać to 2 jaśniejące punkty. Pierwszym była kula UDC. A drugim fioletowawy kryształ w którym znajdowała się dusza Rexa, (Dlaczego mogę opisywać to co tam jest skoro mnie tam nie ma? Bardzo prosto mi jest to wyjaśnić. Otóż. Magia którą tworzę UDC zawiera w sobie trochę magii tolitu. Akurat tyle aby wysyłać mi informację o stanie kuli i otoczenia.) Kryształ w którym się znajdowała miał silną aurę, dlatego wysłałem informacje do UDC za pomocą tolitu aby zwiększał poziom pozytywnej energii. Skoro przeciwnik jest “Mroczną” istotą to energia pozytywna sprawia mu bul.

     

    Wracając do nas.

     

    Widzieliśmy jak szkielety przeciwnika zmierza w naszą stronę. Powoli szli do celu. Kiedy jeden dotknął tarczy, przeszła przez niego iskra, która w mgnieniu oka rozprzestrzeniła się po wszystkich sprawiając, że przez chwilę trzęśli się. Była to magia świetlistego Tolitu. Efektem tego było przemienienie aury szkieletów na pozytywną i zmianę celu na Rexa. Szkielety obróciły się w stronę przeciwnika i wycelowały strzały. Te ładowały się pozytywną energią i zaczynały błyszczeć. Czekali teraz tylko na rozkaz.

     

    Strzały z kolei po uderzeniu w tarcze zmieniały swoją aurę i zawróciły w stronę przeciwnika.

     

    Działa magiczne i frytkowe wybuchły, z powodu złego zmaterializowania ich, i opryskały swoją zawartością Rexa. W jego kierunku poleciało pełno frytek i magii. A że zmaterializowane jedzenie i magia miały kolizję ze wszystkim Rex wyglądał teraz co najmniej zabawnie. Cały był obłożony frytkami a magia z działa rozpłynęła się w powietrzu.

     

    Tym czasem nasza trójka tworzyła kule energetyczne przed sobą. Energia mroczna, tolitu, elektryczności, ognia, i światła, połączyły się ze sobą tworząc kulę która rosła z każdą nanosekundą. Kiedy osiągnęła odpowiedni rozmiar. Powiedzieliśmy razem. “ZitaToli cię zwycięrzy!” Promień poleciał z prędkością światła zamykając wszystkie portale wytworzone przez Rexa i zniszczył wszystkie negatywne aspekty na arenie by w końcu trafić swój cel.

    Zdążyliśmy tylko dopowiedzieć chórem.

    - Teleportacja nic ci nie da ten promień celuje w ciebie. A jak wytworzysz jakiś portal aby go przesłać na nas. To doładuje nas energetycznie!

     

  2. Przed jego ruchem zdążyłem tylko powiedzieć jedno. “Chyba nie wiesz o tym, że twoje komendy nie są kompatybilne z komendami Popitu? “

    Błąd wyświetlił się tylko u mojego rywala.

    A kula UDC nie zniknęła z powodu zmodyfikowanej materii. W kuli znajdował się mikrochip z programem jeśli ktoś próbował go usunąć aktywowała się sekwencja 2!

    Kula nie znikła a powiększyła się do jeszcze większych rozmiarów pochłaniając ogromne ilości mrocznej energii z przeciwnika, co z kolei jeszcze bardziej potęgowało jej moc. Skrypt wykrył lokalizację duszy REXA i po prostu wytworzył portal do otchłani gdzie się znajdowała. Kula do niej wleciała.

     

     

    Mój klon też nie musiał się martwić zniknięciem. Antywirus w jego głowie poinformował go o próbie usunięcia. Zdążył wytworzyć klona siebie po czym zniknąl i usłyszałem jak jego klon powiedział “ Seq X00645285 aktywacja” Sekwencja nieskończoności. Mój klon chyba się wkurzył skoro aktywował tą sekwencje. Jego ciało rozjaśniało sprawiając, że oślepiający blask redukował skutecznie jego widoczność. Klon zaczął się przemieniać w swoją 2 formę. Transformacja zaczęła się od stóp. Jego łapy stawały się jeszcze bardziej napuszone. Sierść na łydkach i udach stawała się jeszcze jaśniejsza a mięśnie powiększały się tworząc nienaturalne wybrzuszenia. Na jego brzuchu widać było jeszcze większe umięśnienie podobnie na ramionach i łapach przednich. Następnym etapem jest wytworzenie mu zbroi. Z jego dłoni materializowała się powoli biało złota zbroja idealnie dopasowana do jego ciała. Powoli rozprzestrzeniająca się po jego ciele pozytywna energia zamieniała się w tą zbroję. Kiedy energia doszła do głowy przemieniła się w maskę zakrywając całą głowę nie utrudniając oddychania klona. Na splocie słonecznym zmaterializował się biały Tolit. Był on odpowiedzialny za przepływanie pozytywnej energii po jego zbroi i ciele. “Świetlisty Det przemiana zakończona.” Powiedział donośnym głosem. A za nim wytworzył się zwykły klon mnie. (Lecz też z zabezpieczeniami)

     

    W moją stronę zaczęły lecieć feniksy.

     

    Usłyszałem dwie komendy przeciwnika. “Wykonaj w powietrzu miecze cieni” , “Miecze cienie są nieusuwalne.” i próbował wysłać do mnie błąd. Parsknąłem śmiechem. “Miło mi, że samemu sobie blokujesz możliwość usuwania tych mieczy. Co się stanie jak prze-konfiguruję ich skrypt energetyczny?” Skupiłem się i zamieniłem skrypt w mieczach. Wystarczyło dodać jedną linijkę (#destroy if t  > 2ms) Zapisałem ich nową aurę. Niestety jeden drasnąłem łokciem przez co stopień negatywnej aury był wystarczający do przemiany. A co do pliku [błąd] i próby hackowania mnie. Antywirus w popicie zatrzymał atak i go odbił. Każde powtórzenie skryptu pliku powodowało zwrot do nadawcy. Każda wiadomość wyświetlała się nie u mnie lecz u Rexa. Czas zwolnił kiedy używałem hiper prędkości.

     

    Moje ciało zaczęło niemiłosiernie swędzieć. Czułem chęć podrapania się lecz nie mogłem ruszać ciałem. Mrowienie rozprzestrzeniło się po całym ciele po czym powiedziałem demonicznym głosem. “ DarkDet przemiana : aktywacja” Poczułem ogromny ból w sercu. Moje ciało ciemniało, a mięśnie niemiłosiernie piekły powiększając swoją objętość i siłę. Nagle mroczna energia we mnie eksplodowała wychodząc na zewnątrz i okalając ciało ciemnofioletową kulą. Ciało w środku przemieniało się. Uszy zamieniły się w węglowo czarne szpiczaste uszy a na ciele tworzyła się nowa zbroja z czarnym Tolitem. Co się więc stało z prawdziwym mną Tolitowa zbroja przeniosła się na Mojego zwykłego klona, podobnie też moja świadomość. Ból ustał kiedy znalazłem się w moim ciele. Widziałem jak kula okalająca DarkDeto niknie ukazując jego formę.

    - Transformacja zakończona. - Powiedział najmroczniejszym i najciemniejszym głosem jaki człowiek i demon są razem sobie wyobrazić. - Teraz to dopiero się zacznie.

     

    DarkDeto spojrzał na feniksy lecące w naszą stronę. i mruknął “Zaczynamy balangę.” (Całość do tąd trwała 2 sekundy)

    - Super prędkość: aktywacja. - Powiedzieliśmy chórem i polecieliśmy na naszą płytę z gracją unikając ciemnych i mrocznych mieczy które powoli znikały. Kiedy już wylądowaliśmy na naszej płycie. Przyjęliśmy pozycję bojowe w rzędzie i patrzyliśmy na lecące w naszą stronę feniksy.

    - Komendy kursora popitu Światła, Ciemności i Tolitu: Masowe usuwanie bytów! - We trójkę wysunęliśmy prawe łapy do przodu. A w naszych dłoniach zaczęła się materializować kula energetyczna. Nasza sierść falowała do tyłu od bijącej siły kul. Nagle z kuli Mrocznego i świetlistego mnie wystrzeliły pioruny w kierunku mojej aby ją doładować. Przed naszymi trzema kulami pojawiła się czwarta. Połączona z resztą. Słychać było narastającą energię kul . Nagle czwarta kula poleciała w kierunku feniksów. Kiedy znalazła się wystarczająco blisko wystrzelił z niej czerwono-złoty promień trafiając we wszystkie feniksy spowodował, że po między feniksami i kulą tworzyła się siatka promieni. Feniksy do feniksów i do kuli. Nagle z feniksów zaczęło bić jaśniejące światło i mrok jednocześnie. Aby po osiągnięciu jasności halogenu spowodować eksplozję i zniszczenie ich ciał i dusz. Dusze feniksów przeniosły się do nieznanego dotąd wymiaru. Nawet ja nie wiem gdzie jest.

    Przybiliśmy piątkę ze sobą po udanej dematerializacji.

    - I co ty na to? - Powiedzieliśmy. A nasze głosy odbijały się od kamiennych płyt tworząc pogłos.

  3. Zaśmiałem się widząc co robi mój przeciwnik.

    - Walka na pc? Tak? Dobra sam tego chciałeś! - Otworzyłem panel sterowania po czym przywróciłem sobie opcje usuwania i modyfikacji plików. A następnie zmodyfikowałem konto przeciwnika zmieniając jego grupę i permisje na [GOŚĆ]. - Ok teraz coś spróbuj zrobić. Ostrzegam że nie masz już uprawnień! I mam dla ciebie niespodziankę. Komendy systemowe: Zmiana grawitacji (Normal) - Przeciwnik zaczął spadać w kierunku kryształu.- Zmiana poziomu odczuwania bólu dla Rex : Poziom 20. Teraz będziesz czuć 2 razy większy ból niż normalnie. Twój feniks nie stanowi dla mnie problemu. Komendy popitu: Armatka wodna z odkurzaczem czarnej dziury.

    W mojej lewej dłoni materializowała się snajperka wodna . Od razu wycelowałem w feniksa. Pociski wodne poleciały prosto w niego i w miejsca gdzie mógłby zrobić unik. Następnie włączyłem odkurzacz na tryb automatyczny. Kiedy feniks zamieni się w popiół zostanie przesłany do czarnej dziury.

    Tym czasem mój klon wyrzucił UDC w stronę przeciwnika. Kula światła, pełna pozytywnej energii skumulowanej na powierzchni. Kula przyśpieszała z każdą milisekundą! Była samo-celująca więc uniki nic nie zrobią. A teleportacja będzie skutkowała uderzeniem UDC w płytę i zachwianiem energetyki areny.

  4. Widziałem jak armia przeciwnika została zatrzymana tuż przy krawędzi.

    - Heh. Powoli zaczyna mnie to nudzić. - Powiedziałem w myślach czując zmieniającą się materię zamieci. -Hiper prędkość AKTYWACJA!

    Czas się zatrzymał pociski wytworzone przez przeciwnika stały w bezruchu. Wszystko się zatrzymało a ja się poruszałem.

    - Pora zająć się armią i pogodą! - Zaśmiałem się. - Kursor popitu: Włącz tryb usuwania.

    Przede mną pojawiła się holograficzna mysz komputerowa, a cała arena była jakby pulpitem. Przeciągnąłem myszkę w prawo. Natychmiast pojawił się kursor komputerowy. Był w kształcie trójwymiarowej strzałki. Przytrzymując LPM i przesuwając ją po skosie zaznaczyłem całą armię przeciwnika. Pojawiło się menu kontekstowe z dźwiękiem wysuwania szuflady. Kliknąłem przycisk [uSUŃ] A następnie potwierdziłem komendę klikając [TAK]. Powoli armia przeciwnika znikała z areny a ja wyłączyłem mysz a wywołałem kolejne komendy.

    Menu popit : Narzędzia / Podkręcacz pogody

    Otworzył się program który pokazał aktualny stan pogody i możliwe opcje. Wybrałem [WYCZYŚĆ WSZYSTKO] I potwierdziłem. Program wysłał informację do emitera aury wbudowanego w mikrokomputer, a on z kolei wyczyścił aurę areny z zamieci zmodyfikowanej przez REXa.

    - Hiper prędkość: Dezaktywacja. - Czas na arenie powrócił do normalności. Powoli zaczęłem czuć zmiany w jakości powietrza , Do tego. Armia przeciwnika zniknęła a pogoda powróciła do normy. Lecz w moją stronę nadal leciały banany.

    W mgnieniu oka chwyciłem prawą dłonią za miecz świetlny i przecinałem banany jak w grze. Zaś z kryształów na mojej zbroi wystrzeliły promienie światła. Były wycelowane w przeciwnika, a jeden był ustawiony na przewidywanie ruchu aby trafić Licza w brzuch niezależnie co zrobi.

    - Co to ma być? FrutNinja? - Zaśmiałem się pod nosem. - I jak na to odpowiesz?

    Musiałem to powiedzieć? W tym samym momencia jak to powiedziałem na arenie zmaterializował się licznik punktów. Każdy banan albo combo było liczone. Więc jeszcze intensywniej przecinałem banany które następnie spadały pod płyty.

    Przeciwnik nawet nie zauważył jak podczas przecinania owoców wytworzyłem swojego klona który właśnie przelatywał pod areną, unikając energii przesyłanej przez kryształ. Słyszałem jego myśli. [Niewidzialność] To był dobry pomysł. Na ten ruch nie pomoże Liczowi nawet "Prawdziwe Widzenie" a muj klon swobodnie przeleciał za przeciwnika i szykował się do uźycia UDC, zbierając ogromną ilość energii nad głową. Efekty UDC nie są w pełni przeze mnie znanę. Raz ta kula wybucha, innym razem jest to energia pozytywna, jeszcze innym razem jest to energia snu.

  5.  

    Po szybkości reakcji mojego przeciwnika mogłem wysnuć wniosek, że nie widział mojej iluzji. Promień trafił ale przeciwnicy szybko się regenerowali. Zdecydowanie za szybko. Po chwili poleciał w moją stronę grad pocisków.

     

    - Heh. Standardowa obrona na takie ataki. - Zaśmiałem się pod nosem. - Zmiana materiału : Ogień poziomu 5 .

     

    Moje ciało błyskawicznie rozgrzało się do temperatury zapłonu. Ciało pokrywało się warstwą ognia. Jego temperatura była wystarczająca aby roztopić pociski. Kiedy owe pociski uderzały w ognistą osłonę, roztapiały się sprawiając, że na płyty spadały duże krople ciekłego metalu. Natychmiast kiedy uderzały o nią, przeistaczały się w małe ogniste golemy.

     

    Na dokładkę sopel lodu który trafił w ogień roztapiał się, ale jego prędkość powodowała, że cofałem się do tyłu. Para wodna rozprzestrzeniła się po arenie tworząc gęstą mglę. Niestety usłyszałem znajomy pisk oznaczający wzrost ilości negatywnej energii w moim ciele. To nie dobrze. Cienisty cios jeszcze bardziej podniósł poziom do góry. Aktualnie było 80% do przemiany w DARK DET’a . Zamieć przeciwnika delikatnie zniosła mnie z kursu, ale szybko skorygowałem prędkość lotu by wiatr i śnieg nic mi nie zrobiły.

    Podczas tej krótkiej chwili kiedy czekałem na ruch przeciwnika zdołałem się czegoś ciekawego dowiedzieć. Coś związanego ze zniszczeniem pojemnika na duszę a co skutkowało zniszczeniem Licza.

     

    Teraz pora na atak.

     

    Zamieć pomogła mi z wykonaniem kolejnego ruchu. Zamieć ZitaToli

    Wystrzeliłem z Hiper-Prędkością i latałem po pionowym okręgu, tak aby wir który się tworzył ustawił się wzdłuż areny. Wiatr się wzmocnił jeszcze bardziej. A jego aura zmieniła kolor na żółty, efektem czego było doładowanie mnie energią. Arena zaś pod wpływem pozytywnej aury zamieniała się z powrotem w litą skałę. Do tego zmieniła się gęstość powietrza na to jakie jest w ZitaToli więc byłem jakby w swoim środowisku.

    Silny wicher spowodowany przez poziome zawirowania. Przesuwał armię przeciwnika do krawędzi płyty.

     

    - Komendy popitu : Przemiana. - Usłyszałem ciche “pip” a na moim ognistym ciele, które powracało do normalności, materializowała się Tolitowa zbroja. Na wysokości splotu słonecznego tworzył się żółty Tolit w kształcie rąbu. W przeciwieństwie do niebieskiego Tolitu, ten zwiększał moją odporność na obrażenia i zimno. Moje uszy zmieniały swój kształt. Stawały się szpiczaste a na końcówkach kolor sierści zmieniał się na szary. W tym samym czasie u mojego prawego boku materializował się ulepszony miecz świetlny. Zaś u lewego Pistolet energii światła i dobra. Na moich nogach materializowały się ochronne buty z diamentowymi układami wewnątrz. Diament jest wytrzymały ale zrobienie z jego pomocą, układu scalonego jest nie lada wyczynem.

    Twoja kolej

  6. Kolejna walka, kolejny przeciwnik, i może i wygrana na konto. To myśląc relaksowałem się w poczekalni harmonizując swoją aurę tak aby dostosować ją do otoczenia. Hoffmann miał rację aura była inna niż w ZitaToli i Equestrii. A z powodu dość częstych podróży między-wymiarowych moja aura była strasznie niestabilna. Pod powiekami zaczęły pojawiać się różnobarwne plamy, które przeistoczyły się w tekst “Witaj w Equestrii” po czym  otworzyłem oczy. byłem cały czas w szatni jednak udało mi się wyczuć arenę i będącą na niej istotę. Dzięki zharmonizowanej aurze czułem napływ pozytywnej energii z otoczenia.

     

    Nagle dobiegły do moich uszu dźwięki instrumentów. Które przerodziły się w “Symfonię Atomową” . Słyszałem jak mój przeciwnik przyzywa armię pomocników. Wszyscy byli uzbrojeni w karabiny maszynowe. Salwa pocisków wystrzelona w górę spowodowała że podskoczyłem i uderzyłem głową o sufit.

     

    - No dobra. Tego to się nie spodziewałem. - Szepnąłem gładząc guza na głowie. - Pomyślmy przeciwnik zajmuje się lodem, bo zmroził arenę. Wytworzył żołnierzy którzy mają metalowe hełmy i broń. Hmm. Może pora wykorzystać “Plazmę Tolitu”

     

    Spokojnym krokiem, wyprostowany zmierzałem na swoją połowę areny. Moje ciało delikatnie falowało. Ciało miałem elektryczne. Było widać otaczającą mnie aurę ładunków. Skupiłem energie w moich łapach. Powoli zaczęły materializować się w nich małe kulki. Kiedy dotarłem na swoje miejsce kule były idealnej wielkości  Usiadłem patrząc na przeciwnika i jego armię. Ziewnąłem. Wszystko co wykonałem od wyjścia z poczekalni trwało parę sekund. Wyobraziłem sobie treść przekazu dla Licza i  jego podwładnych . Dla Licza chciałem wysłać powitanie, zaś dla jego pomocników wiadomość o tym, że obojętnie co zrobią to i tak zostaną straceni. Przekaz wykreował się w mojej głowie w ciągu milisekund i  natychmiast został wysłany dla obydwu typów istot.  Złączyłem łapy i natychmiast rozpłynąłem się w powietrzu.

     

    Była to iluzja która miała zmylić przeciwnika. Prawdziwe moje ciało było w powietrzu. Latałem nad przeciwnikiem. Zbierając energię z Tolitu i ładunków elektrycznych które znajdowały się na mojej sierści. Pomiędzy łapami znajdowała się pokaźna kula energii elektrycznej i Tolitowej. Kula była ciemno-niebieska a po jej zewnętrznej powłoce krążyły łuki elektryczne które z kolei były pomarańczowe. Takiej kuli już nie mogłem utrzymać. Skierowałem kulę w stronę wojska przeciwnika. Z kuli wystrzelił promień energetyczny. Był wycelowany w żołnierzy. Jeżeli ich trafi to łuki elektryczne przejdą przez hełmy i spowodują dostanie się energii tolitu, która miała to do siebie że w połączeniu z elektrycznością powoduje paraliż umysłu i niewrażliwość na sugestie i jakiekolwiek próby kontroli. Mówiąc krótko, byli by nieprzytomni.

     

    Po wykonaniu swojego pierwszego ruchu pora na obronę.

    - Komendy popitu. “Osłona Repulsorowa” - Po wypowiedzeniu komendy Popit (Wygląda tak jak SmartWatch) który znajdował się na mojej lewej łapie wibrował delikatnie.


    Patrzyłem na przeciwnika oczekując jego kontr-ataku.

  7.  

    Regenerowałem się, kiedy myśli mego przeciwnika zapowiadały kontr-atak.  Nagle zobaczyłem ogromny, oślepiający błysk. Przez chwilę niczego nie widziałem. Ta chwila wystarczyła aby moje nogi zostały skrępowane. To nie były zwykłe pnącza, lecz magiczne.

     

    Przypomniał mu się trening z Maxem. “Kiedy przeciwnik zwiąże ciebie. Użyj super-siły aby się uwolnić. Ale po cichu!” Tak też zrobiłem.

    Napiąłem z całej siły mięśnie nóg do środka, czułem jak mięśnie są coraz twardsze. Kiedy czułem , że bardziej nie mogę ich napiąć, Uwolniłem skumulowaną energię. Pnącza rwały się po kolei z charakterystycznym strzelaniem. Przeciwnik chyba chciał go sprawdzić. Udało mu się, ale ruch “Promień prawdy” sprawił, że jego aura była niestabilna i mogła wybuchnąć od gwałtowniejszego ruchu. Zgodnie z przypuszczeniami, po wypuszczeniu pnączy z pod moich nóg i uwolnieniu się z nich, Usłyszałem huk i poczułem towarzyszącą mu falę uderzeniową. Fala owa zabrała ze sobą pokaźną ilość mchu który pokrywał kamień za mną.

     

    - Pora na kolejną zabawę. Teraz nawet ładną. - Zachichotałem w głowie. Ale zaraz potem zacząłem wizualizować kolejną wizję przed wysłaniem jej dla przeciwnika. Wiedziałem ,że dwie wizje dość mocno mnie zmęczą, ale Tolit przy okazji trochę regenerował. Ta walka może nie była w moim stylu, ale to dlatego, że musiałem się jeszcze czegoś dowiedzieć. Zamknąłem oczy i skupiłem się na celowej wizji. Zaczęły pojawiać się plamy, potem kontury a na końcu pełna wizja. Ta była bardziej realistyczna od poprzedniej. Po niej chyba Kanita mnie zabiję.

     

    “Bo w owej wizji Kanita swoim powabnym i delikatnym kroczkiem , wychodziła z wody, gibała bioderkami to na prawo to na lewo. Szła do Watmesa, posłała mu buziaka a zaraz potem oczko. (Ta wizja była bardzo realistyczna, trudno było tu się doszukiwać jakiś anomalii.) Kiedy była bardzo blisko. Pogłaskała Watmesa od czubka głowy aż do ogona (Wszystko odczuwalne: Delikatna ciepła dłoń muskająca sierść) Potem podrapała go za uchem. A na koniec zbliżała się aby pocałować go. Zamiast tego pogłaskała go tylko po głowie. Zawróciła w stronę wody. Po czym zaniżyła się cała i niby popłynęła dalej”

     

    Po tej wizji poczułem jak ciężko oddycham. Na całe szczęście wszystko uspokajało się bardzo szybko. Miałem wyjść z ukrycia? Czułem, że to będzie dobry pomysł. Niech przeciwnik ujrzy go w pełnej krasie. Wiem, że przeciwnik coś na mnie szykował. Wyczytałem to z jego myśli.

     

    Znowu napiąłem mięśnie nóg po czym wystrzeliłem w powietrze. Na wysokości jakiś 5 metrów zatrzymałem się i przyjąłem dumną pozę. (Łapy oparte o pośladki, Nogi w lekkim rozkroku.)

    Ze strony przeciwnika zapewne byłem skąpany w blasku słońca. Ten obraz na długo utkwi mu w głowie.


    - Kanita się spodobała, prawda? Jeżeli tak to zapraszam ciebie po walce do ZitaToli. Pokarzę ci swoją krainę ale najpierw musisz wygrać, albo przegrać! - Powiedziałem prosto do umysłu Watmesa tak aby się od razu obrócił w moją stronę.

     

     

    TIMEOUT - Usłyszałem dźwięk dochodzący zewsząd.

    - Co? Już. - Zdziwiony zaistniała sytuacją spojrzałem na przeciwniczkę. Ta zniknęła. Nie było jej widać albo...

    W tym momencie usłyszałem słowa kanity przy moim prawym uchu. "Deto pobudka. Jest już po 10" sekundę później zauwarzyłem że cała arena zaczyna się rozmywać w powietrzu a ja widziałemciraz mniej. Po chwili nie widziałem nic. Tylko ciemność przed oczyma. Otworzyłem oczy. Leżałem w swoim pokoju w moim domu w ZitaToli.

    Zieeeew.- Ziewnąłem po czym zauwarzyłem nad swoją głową Kanitę która była na czworaka. Była ubrana w swoją ulubioną pół przeźroczystą piżamę.

    - Co ci się śniło, że tak dobrze spałeś? - Zapytała kanita szepcąc mi do ucha przy okazji łaskocząc mnię swoimi uszami.

    -Walczyłem na arenie w equestrii. Z niejaką Nibirą. - Powiedziałem próbując przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów.

    - No dobra. Chodź szybko na dół, bo zrobiłam kotlety. Niestety bateria w popicie się rozładowała więc mogą być trochę mdłe..

    - Już idę. - Miałem teraz mentlik w głowie. Z kim walczyłem? Gdzie walczyłem? I dlaczego to się tak szybko skończyło.

    Dziękuję ci za to, że czytasz tą walkę. Do zobaczenia w kolejnej.

     

    THE END

  8. Ok 20 minut wcześniej w pociągu lini Między-Wymiarowych zakładałem obrożę z ciemno-niebieskim kamieniem.

    Tak, był nim dobrze wam znany Tolit. Magiczny kamień będący podstawą całego ZitaToli. Dający możliwość wchodzenia w czyjś umysł, ale i tworzenie halucynacji. Jednak wracając. Obroża dala się łatwo założyć i zaczynałem przyzwyczajać show do otaczającego mnie gwaru myśli. Ćwiczyłem kontrolę nad tym kamieniem więc przeciwnikowi nie będzie łatwo.

    Dojechaliśmy do Ponyville, gdzie przesiedliśmy się na jacht którym dopłynęliśmy na arenę. Zacumowaliśmy po cichu, aby nie zdradzać swojej obecności.

    Arena była dziwna. Znowu mgła i woda. (Ostatnia bitwa w ZitaToli była na statku, dlatego tak zareagowałem)

    Ledwo co moje łapy musnęły ziemię poczułem , że przeciwnik już tu jest. Słyszałem jego myśli. “ Lustrzane Odbicie: statue, flash!” Dowiedziałem się gdzie jest. Jego aura była silna. Dopiero co wykonał zaklęcie.

    - Lustrzane odbicie, tak? - Coś mi się obiło o uszy jeżeli chodzi o to zaklęcie. Łatwo jest je złamać!

    - Kryształ Tolitu, promień prawdy! - Poczułem, że moje powieki się zamknęły. Z tolitu wystrzelił niebieski promień który wskazał mi przeciwnika. Oczy miałem zamknięte a pod nimi widziałem aktualne miejsce przebywania Watmesa. - Tu cię mam. Pora by się przywitać. ale najpierw ukryć! Znalazłem brązowy, porośnięty mchem kamień niedaleko mnie. Szybko, ale i bezszelestnie pobiegłem za niego i kucnąłem! Teraz czas na wiadomość

    Wyobraziłem sobie wiadomość którą chciałem przesłać. Było nią powitanie. Po chwili formowania myśli wysłałem ją prosto do umysłu Watmesa.

    “Witaj. Jestem Detonato z ZitaToli. A ty jesteś Watmes, przeciwnik z którym mam walczyć! Życzę ci powodzenia!” Głos wydawał się dochodzić zewsząd. Czułem jak myśli kotłują się w jego umyśle.

    A teraz czas na atak.

    Kryształ Tolitu, Podwójny zespół. - W umyśle Watmesa wytworzyłem wizję. “Stało tam wielu mnie. każdy miał zmieniony materiał na ognisty i szykował się do ostatecznego ciosu. Wszyscy jednocześnie ruszyli na Watmesa krzycząc: Przegrałeś.” Kiedy go trafili wizja zakończyła się.

    Jednakże ta wizja odbiła się na mojej sile. Poczułem duży bul głowy. Usiadłem i zaczęłem medytować, aby przywrócić pełnię sił. Cały czas skupiając się na Watmesie.

  9.  

    Ach. Kolejny słoneczny,jesienny dzień. W około liście spadające z drzew. Kanita i Max obok mnie. Idziemy do laboratorium Maxa bo ma nam coś do pokazania. Skręciliśmy w boczną uliczkę pomiędzy wieżowcami. Chwila. nie byłem tutaj wcześniej. Uliczka wyglądała na opuszczoną. Ściany były szare, zauważyłem schody przeciw pożarowe po obydwu stronach. Schody były przerdzewiałe i niestabilne. Max pokazał nam zielony kubeł na śmieci.

    - Tutaj wejdziemy! - Powiedział pewnym tonem.

    - Coo ?! - Wrzasnąłem wraz z Kanitą. - Niby my mamy tu wejść.

    - A i owszem.

    Max podniósł pokrywę kosza i dotknął łapą jednej ze ścian do której był przyczepiony skaner. Nagle zaczęło się skanowanie łapy. Wyglądało to dosłownie jak skanowanie kartki papieru. Po chwili otworzył się właz ukryty na tylnej ściance kosza.

    Wchodzimy.

    - Ja nie wchodzę. Wiesz ile tam jest zarazków. Mogę dostać pcheł i robactwa.

    - Heh. To zrobimy inaczej Deto wejdzie pierwszy i zabierze ciebie na łapach. Dobrze.

    - Już wolę to, niż pierwszą opcję.

    Weszliśmy do metalowego tunelu wentylacji. Tunel prowadził po skosie w dół więc zjechaliśmy nim na zam dół. Wylądowaliśmy na poduszkach. Przygotowały nam miękkie lądowanie. W pomieszczeniu w którym się znaleźliśmy znajdowały się 4 komputery. A do nich podczepione różne urządzenia. Skanery aury, Analizatory magii, Komp do grania i do muzyki.

    - Pamiętasz o tym, że teraz walczysz na arenach magicznych prawda?

    - Tak - Powiedziałem zdziwiony pytaniem - A dlaczego nie miał bym pamiętać.

    - Nie o to chodzi. Dostałem informację gdzie będzie kolejny pojedynek.

    - I?

    - Kolejny pojedynek będzie na wyspie którą znowu otacza mgła. Ale tym razem w wodzie są góry które tworzą spiralę. Niestety pełno tam ostrych minerałów. Zeskanowałem zdalnie aurę areny. Ta arena będzie sprzyjać maga ziemi i wody. Ale z tego co wypatrzyłem to jeżeli zrobisz zbroję za pomocą popitu, to powinieneś dać radę przetrwać pod wodą 20 minut bez zadrapań. Twój przeciwnik korzysta z magii natury. Przez co arena jest ułatwieniem dla niego a utrudnieniem dla nas.

    - Bądź spokojny. Dam radę.

     

    Trenowałem przez 2 tygodnie z robotami Maxa. Ich magia natury była na poziomie podstawowym. ale i tak było ciężko. W przed dzień pojedynku przypomniałem sobie o nim. Musiałem się przyszykować i pójść na transport między-wymiarowy.

     

    Jeżeli chodzi o moje uszy. Były efektem ubocznym dostania moich mocy. Moje piękne spiczaste wilcze uszy wydłużyły się ro rozmiarów króliczych.

     

    Stacja kolejowa ZitaToli

    Pociąg transportu Między-wymiarowego stał na stacji. Razem z Maxem i Kanitą już mieliśmy wsiąść do pociągu kiedy poczułem ugryzienie w ogon.

    - Zaczekaj. - Powiedziała Kate wypluwając kawałki sierści. - Wiem, że nie wypada ale chciałbym ci podziękować za poprzedni pojedynek z Efei. Podczas waszej walki osiągnęliśmy kolejny rekord widzów! W sumie w ZitaToli oglądało was blisko 10 miliardów osób! A teraźniejszy pojedynek wywołał jeszcze większe poruszenie. Przepraszam ciebie za ogon. - Jej usta zbliżały się do mego policzka. Ledwo co ich dotknęła a już Kanita posłała jej trój palcowego plaskacza.

    - Heh. Co ja mam z tymi kobietami. - Załamany pokiwałem głową. - Zgoda, możesz komentować. Tylko tym razem postaraj się bardziej ze stylem! Przez twój ostatni opis dostałem minusowe punkty.

    Zasiedliśmy na naszych miejscach. Kanita siedząc obok mnie ciągle wyglądała na wściekłą. Ale pomimo to się do mnie przytulała. Zamknąłem oczy i czekałem na ruch pociągu. Który cały czas nie następował. Wyszedłem z przedziału i poszedłem do maszynisty.

    - Co się stało?

    - Pociąg jest zepsuty.Dopiero dzisiaj zorientowaliśmy się, że nie mamy wystarczająco energii w akumulatorach aby wykonać kolejną podróż do Equestrii. I musimy je naładować…

    - ile to wam zajmie?

    - Niewiadomo...

  10.  

    przydługi wstęp

    Siedzieliśmy i czekaliśmy na odpowiedź do mnie. Po jakiś 18h. Dostałem wiadomość:

     

    “Kolego, widzę, że lubisz dużo pisać, zatem może rzucisz okiem
    tutaj
    ? Sekcja Epic, dla autorskich postaci i tych, którzy wczuwają się nieco bardziej.

    ~ Hoffman”

    No Hoffman ma rację. - Przytakiwałem. - Od tamtej bitwy polubiłem rozpisywanie się. I prawda. Wczuwam się w bitwę. - Zacząłem sobie wyobrażać godnych przeciwników z którymi mógł bym się zmierzyć.

    Może wyślemy post do zgłoszeń? - Wtrąciła Kanita.

    Dobry pomysł.

    Tylko że jest jedno ALE.

    ??

    “Postać będzie posiadała pewną umiejętność (którą wybieracie wy) z którą będzie zaczynać od swojego pierwszego pojedynku. Z każdą wygraną (tak, jedna postać będzie mogła stoczyć kilka walk) będzie nabywać doświadczenie i ją ulepszać, zwiększając swą szansę na zwycięstwo w kolejnym magicznym boju.”

    Eee tam. To nie problem. Po prostu nie będę używać pewnych mocy a w kolejnych pojedynkach powoli będzie ich coraz więcej.

    A UDC?

    Hmm. Tajemnica.

    A może zrobimy coś bardziej epickiego?

    To znaczy?

    Walka 3 na 3 postacie. Dr. Dark , ty i ja.

    Oooooo. Już czuję tą epickość. Ale czy przypadkiem nie będziemy mieli kłopotu z opisem?

    Spokojnie. Damy radę. Ja już piszę karty postaci.

     

    Imię : Detonato

    Wygląd: Deto jest białym umięśnionym antropomorficznym psem z futrzastym ogonem. Ma uszy podobne do króliczych, przez to jest często z nimi mylony.

     

    Historia:

    Urodziłem się w ZitaToli. W małej wiosce na obrzeżach miasta. Wiodło mi się tam bardzo dobrze do czasu kiedy “przez przypadek “ w szpitalu zamiast zwykłej krwi dano mi coś zmodyfikowanego. Byłem psem doświadczalnym? Od tamtego czasu moje ciało bardzo się zmieniło. Małe klapnięte uszy stanęły dęba i przypominały królicze. Na moim brzuchu pojawił się kaloryfer. A futro zesztywniało.

     

    Od pewnego momentu nauczyłem się używać swoich mocy i ratować postacie. Zostałem bohaterem. A potem w ZitaToli zbudowano stadion na którym walczyłem. 3 walki tygodniowo to standard. Lecz w tamtych walkach chodziło o pokonanie przeciwnika bez jakiegoś wielkiego opisu. A od kiedy dostałem wiadomość od Efei. Wszystko się zmieniło!

     

    Przybyłem do Equestrii z pewnością, że pokonam Efei na 2 - 3 uderzenia. Jednak przeciwniczka unikała każdego mego ciosu podobnie jak ja jej. “OVERPOWERED” No może trochę. Doświadczenie z ZitaToli nie zdało mi się na wiele w Equestrii.  Ale do odważnych Świat należy, więc teraz jestem tutaj.

     

    Startowa super moc: Popit, super siła , Tolit(Element w Popit), lot

     

    - Imię: Kanita

     

    - Opis wyglądu: Kanita jest przepiękną dziewczyną. Przez pewien nieudany eksperyment została zamieniona w suczkę. Ma białą sierść. Jest ubrana w czerwoną bluzę z dużym dekoltem oraz ciemno-niebieskie dżinsy.

     

    - Magiczne umiejętności/Doświadczenie: Kanita jest dość nieśmiała ale zawsze troskliwa o bliskich. Jak walczy 1 na 1 to zawsze ulecza swojego wroga po końcu walki. Nie pozwala mu nie być gotowym do kolejnej potyczki.  Podczas walki wspiera mnię będąc na trybunach. O cierpliwości Kanity można powiedzieć jedno,że nie jest zbyt duża. Kanita jest doświadczona na polu bitwy. Asystowała Mi w wielu jego walkach przez co podświadomie się nauczyła wiele strategii i swoich mocy.

    Specjalizuje się w Bioenergetyce , telepatii i materializacji. Podczas bitew uczy się bardzo szybko.

     

    -Krótka historia postaci: Kanita urodziła się w ZitaToli tak samo jak ja i Max (O nim później). Poznała nas w szkole. Chodziliśmy do tej samej klasy. Kiedy poznałem swoje moce. Zaczęliśmy podróżować po całym ZitaToli a Dr. Dark tworzył nowych przeciwników z których pokonywaliśmy. Kanita Nauczyła się flirtu i manipulacji, przez co wszyscy w klasie chcieli zdobyć jej aprobatę.

     

    - Początkowa moc: Bioenergetyka i Materializacja.

     

    - Imię: Dr. Dark

     

    - Opis wyglądu: Dark jest bratem Deto jest to antropomorficzny ciemno szary wilczur który jest ubrany w biały garnitur. Nosi lustrzane okulary które zakrywają jego oczy.

     

    - Magiczne umiejętności/Doświadczenie: Dr. Bardzo łatwo się denerwuje.  Jest mistrzem w posługiwaniu się mroczną magią i energią potrafi recytować zaklęcia w myślach. Co sprawia że przeciwnik nie ma pojęcia jakie zaklęcie zostało użyte. Lubi używać materializacji aby tworzyć własne wymiary.

     

    -Krótka historia postaci: Hmm. Jest moim starszym bratem jednak od kiedy dostałem moce. Przeszedł na ciemną stronę. Próbuje uprzykrzać mi życie. Tworząc coraz to silniejszych przeciwników. Dawałem radę jak dotąd, ale nie wiadomo co będzie potem. Puki co jesteśmy w sojuszu i walczymy razem.

     

    - Początkowa moc:

      • Materializacja- Matrializacja Kanity jest niczym w porównaniu do Darka. Jego materializacja potrafi tworzyć całe wymiary.

      • Za pomocą mrocznej energii potrafi tworzyć potwory, sługi, inne wymiary. Jest bardzo potężny. Jego mroczną energia czasami wymyka się z poza jego kontroli i tworzy coś naprawdę mrocznego.

     

    Zakończenie postu

    Co ty na to? - Powiedziałem

    Ok. Ale czy nie uważasz że walka 3 vs 3 nie będzie za trudna w opisaniu?

    Nie. Uważam że damy radę. Wysyłam!

  11. Po przegranej spowodowanej słabym opisem, Deto wraz z przyjaciółmi pracował nocami i dniami, tylko po to aby być gotowym na nową walkę.

     

    -Tym razem nie będzie łatwo.- To mówiąc obrócił się na krześle.

     

    Przed nim stało skrzypiące, stare, ciemnobrązowe, drewniame biurko. Na nim Deto kończył spisywać relacje z pojedynku który niestety skończył się dla niego porażką. Z powodu słabego opisu przegrał swoją pierwszą bitwę w innym wymiarze. Jednak błędy związane z nietrzymaniem się czasu, były po stronie przeciwniczki a nie jego. Można powiedzieć, że obydwaj rozegrali beznadziejny jak na ich możliwości pojedynek. Dlatego teraz siedzę obok Deto z Maxem i próbuje go pocieszyć. Chyba każdy nie lubi przegrywać, a Deto podchodzi do tego bardzo emocjonalnie. Siedzieliśmy tak przez tydzień ,według czasu z waszego świata , i ćwiczyliśmy opis oraz styl do kolejnej walki. Mam nadzieję, że opoment będzie godnym przeciwnikiem albo przeciwniczką. Nagle Deto krzyknął do mikrofonu.

     

    - Wyzywam dowolną istotę z dowolnego wymiaru na bitwę, która odbędzie się na stadionie głównym w ZitaToli! Stadion jest chroniony magią ziemi aby nic nie ucierpiało! Każdą chętną istotę proszę o wysłanie wiadomości w celu ustalenia szczegółów. - Teraz przyciszył głos i mówił ciepłym troskiwym głosem który u niego uwielbiałam. - Kanita, dobrze się czujesz?

    - Tak, wszystko ok. Tylko trochę mi w uszach piszczy. - Wyczyściłam sobie ucho łapą. I mi się coś przypomniało. - A wiesz o tym, że istoty w Equestrii nie znają Popitu?

    - Nie. Heh. Będę musiał wymyślić jakiś inny sposób na opisanie tego sprzętu.

    Bzzbzbzbzzz. - Radio zabrzęczało i ...

     

    ....Nagle usłyszałam znajomy głos z radia.

    - Cześć kochani czytelnicy. Pamiętacie mnię? To ja Kate. - Mówiła jakby była świadkiem jakiegoś wydarzenia o którym nie wiedziałam. - Mam dla was super wiadomość. Słyszałam, że w TerraPoli ma się odbyć "Pokaz umiejętności wszystkich postaci!" Pokaz ten rozpocznie się za tydzień i ( Jeżeli admin pozwoli to) chętnie otworzę nowy wątek w sekcji Zabawy/Gry.

    Pozdrawiam was i do usłyszenia!

     

     

    {Jeżeli przyjmujesz wyzwanie to napisz do Detonato na PW , Skype albo GG.}

    Wysłano z ZitaToli przy pomocy "Transportu Międzywymiarowego."

     

    Kolego, widzę, że lubisz dużo pisać, zatem może rzucisz okiem tutaj ? Sekcja Epic, dla autorskich postaci i tych, którzy wczuwają się nieco bardziej.

    ~ Hoffman

    Tak. Lubię się rozpisywać i chętnie przejdę do sekcji EPIC. :)

    ~Detonato300

  12. Kule przelatywały obok mnie, a ja robiłem uniki jak w MATRIKSIE. Po chwili odpowiedziałem

    - Co. Iluzja? Heh tego już za wiele. Pora skończyć to raz na zawsze! - W moich lapach pojawiła się znana mi bardzo dobrze czerwona aura. Wzmocniłem ją jak najbardziej. Wytworzyłem dwie kule AB+(samocelujące). - GameOwer - Powiedziałem i rzuciłem kule z całą pozostałą mi mocą w Tide!

    Zegar zaczynał tykać szybciej. Zostało 10 minut. Z super prędkością przeniosłem siebie obok pociągu, który za chwilę miał odjezdzać.

  13. Kiedy masywny słoń biegł prosto na mnie zadziałałem instynktownie.

    - Komendy popitu. Obiekt miecz! - W dłoni pojawił mi się dwuręczny żelazny miecz. Biła od niego bardzo silna aura, która w zmieszaniu z aurą tego miejsca. Tworzyła tęczę. Podbiegłem do słonia, następnie wślizgnąłem mu się pod spód i za pomocą szybkich,  jak błyskawica uderzeń raniłem go po nogach. Po tych morderczych uderzeniach słoń padł na ziemię i już się nie podniósł!

    - Teraz pora na ciebie Tide! - Pobiegłem w kierunku Tide. Trzeba wykorzystać całą moją wiedzę i zadać ostateczny cios!

    - Szybka zmiana materiału : ogień lvl 100! -Moje ciało w ciągu sekundy rozgrzało się i stanęło w płomieniach. Skoczyłem w górę a następnie z super prędkością wtopiłem się w ziemię. Nastała cisza.

    Nagle coś pod przeciwniczką zafurkotało i zagrzmiało. To byłem ja. Wyskoczyłem z ziemi, raniąc mieczem prawą tylną nogę. Zmieściłem się na styk w limicie prędkości.

    - A teraz Tide pora na ruch który był dla ciebie! - Bez słowa odrzuciłem miecz i zmieniłem swój materiał na elektryczny. Następnie w ciągu milisekundy chwyciłem mocno Tide za grzbiet i posłałem tam cały ładunek elektryczny który miałem. Po 2 sekundach puściłem Tide. I zacząłem iść do "Transportu między-wymiarowego"

    - To już koniec pojedynku! Dziękuję za niego i mam dla ciebie jeszcze mały upominek! - Odwróciłem się do Tide. Szybkim ruchem złożyłem ręce do posłania promienia. - Uleczę cię i dam ci to - Rzuciłem w stronę Tide płytę cd ze swoimi przygodami w ZitaToli a następnie zmaterializowałem pomiędzy łapami promień uzdrawiający i trafiłem nim Tide. - Wróci do pełni sił za godzinę.

    Wróciłem na mój poprzedni kurs. Transport energetyczny stał tam gdzie był.

    - Tym razem data jest dobra. - Za pomocą hiper prędkości wbiegłem do przedziału w którym znudzeni przyjaciele grali w wasze ziemskie "Szachy".

    - Szach mat.  - Powiedziałem,  po czym zasapany i spocony usiadłem na swoim fotelu. - Idę spać, poproście Kate aby przejęła mój sygnał.

    W tym momencie zamknąłem oczy i zasnęłen.

    - Witajcie kochani czytelnicy. To jest już PRAWDZIWY koniec pojedynku. Deto, Kanita i Max ruszyli w kierunku ZitaToli. A co ich tam czeka? Dowiecie się w krótce!

    Całuję was i żegnam. Do widzenia. Nadawała dla was wilczyca Kate z ZitaToliTv.

    Wysłano z ZitaToli przy pomocy "Transportu międzywymiarowego"

  14. Pociąg przejechał 2 metry po czym stanął!

    - Dlaczego stoimy? - Po tych słowach do przedziału wszedł konduktor.

    - Dzień dobry! - Powiedział wysoki brunet ubrany w czarny garnitur. - Bilety do kontroli.

    - Proszę bardzo.

    - No niestety, ma pan kłopot.

    - Jak to? - odpowiedziałem zdezorientowany.

    - Termin wyjazdu jest dopiero 15 października, czasu ziemskiego.

    - Coo. - Przestraszyłem się. Po moim ostatnim  ruchu przeciwniczka mogła pomyśleć że uciekam! - Komendy popitu: teleporter postaci na arenę.

    - Wykonywane! - Przeniosło mnie na arenę która nadal była ognista. Zauwazylem jak kulka spada na ziemię. Niestety nic się nie stało. A przynajmniej tak mi się wydawało!

    - Zmiana materiału : SafeZone fire (SafeZone nie zamienia mego materiału na ognisty,  a chroni mnie przed nim. ) - teraz byłem uodporniony na ogień. Przez cały czas zbierałem informacje o przeciwniczce ale niewystarczająco. Atakuj psychikę ale bądź przygotowany na bronę swojej.

    Deski na których stała tide powoli zaczęły się palić, Mieliśmy coraz mniej czasu. A Kate nie ma.

    ------utrata sygnału------

    - Sorki Deto ale ja też myślałam że dzisiaj jest koniec. - Przejęła sygnał? Kate?! -

    Witam was ponownie kochani czytelnicy. Wiem, że nasz poprzedni ruch był błędem ale naprawimy to dając wam jeszcze lepszy pokaz!

    ----- wznowienie-------

    -Dobra pora to zakończyć na innej arenie! - Powiedziałem - Komendy popitu :

    Edycja areny! Płaska!

    - Wykonywanie! - Arena natychmiast zaczynała się wyrównywać.

    - To chwilę potrwa. - Pomyślałem - Chyba mam jescze energii na wytworzenie klona.

    Kiedy to powiedziałem z pod komputera wypadł greatball. Kiedy uderzył w ziemię z jego środka wyleciała biała aura która zaczęła formować się w kształt Pokèmona.

    - Co to? - Spojrzałem na greatball'a. Na jego dolnej części było coś przyklejone.

    " Nazywa się Iskierka, samiczka. (Delfox.  (Jego wygląd niestety musicie znaleźć w google. ))

    - No dobra. Iskierka słyszysz mnie? - Zdziwiony zapytałem ją.

    - Kiwnęła głową. - Z lekkim uśmieszkiem przyjęła pozycję bojową.

    - Łał. Jej ogon jest niesamowity. - Głośno pomyślałem a Iskierka zaśmiała się pod nosem zamykając oczy Czułem, że zwlekam. - No dobra pora zaatakować! Iskierka! FireSpin.

    Na moje słowa skinęła głową po czym zrobiła przewrót w przód,  chwytając swój ogon który zgrabnie złapała. Kiedy mnie zobaczyła do góry nogami. Zamknęła oczy i z uśmiechem zaczęła się toczyć w stronę przeciwniczki, Podpalając całe swoje ciało od podłoża. Była bardzo szybka. Ale skąd ten great ball? Chwila...  przecież w pociągu Kanita mi mogła coś włożyć!

    - Komendy popitu. Regeneracja II 18s

    - Wykonywanie. - Czułem jak moje ciało się regeneruje. Ciekawe jak przeciwniczka zareaguje na Delfox.

    - O. Delfox Tym razem doszedł nam jeszcze Pokemon na arenie, która robiła się płaska. - Powiedziała Kate. - Witajcie kochani. To znowu ja. Po pomyłce z datą końca walki Deto ruszył do boju a u jego boku pojawiła się Iskierka Kanity. W walkach jest dostępne przywoływanie. A pokeball chyba do nich należy! Teras lekkie wyjaśnienie tego co efei dawno napisała. Widzisz w krzywym.... . http://www.nonpossumus.pl/ps/1_Kor/13.php

    Do usłyszenia.

    Na arenie pojawił się ogromny zegar odliczający czas do końca. Został dzień! Kto wygra? Tego dowiemy się w ankiecie! Już teraz dziękuję wam za to, że to czytacie.; )

    Wysłano z ZitaToli przy pomocy "Transportu międzywymiarowego"

  15. Czułem jak temperatura się podnosi. Ale to ma być mój ostatni post, Więc pora zakończyć to w stylu Zita Toli.

    - Zmiana materiału ogień.  Poziom 100. -Moja sierść błyskawicznie rozgrzewała się. Atak przeciwniczki jeszcze bardziej powiększył temperaturę mojej aury dzięki czemu "Przetopiłem" sobie drogę na powierzchnię.

    Kiedy byłem już na powierzchni wyglądałem jak świetlista kula. Gorąc który ode mnie bił natychmiast rozgrzał arenę zamieniając jej powierzchnię w pustynie. szykowałem się do kolejnego etapu.

    - Komendy popitu: emituj obiekty. Fajerwerki ZitaToli. Klony lvl 50. UDC

    - Komenda zaakceptowana! Wykonuję.

    Natychmiast za mną wytworzyły się fajerwerki które poleciały wysoko ponad arenę. Eksplodowały tworząc napis "ZITA TOLI dla was". Klony tworzyły się bardzo szybko. I już po chwili mogłem użyć ostatniego ruchu.

    - Klony? It's UDC time! - Powiedziałem stanowczym tonem i natychmiast wytworzyliśmy po 2 kulki na postać. W sumie było ich 20. - Rzut!

    Kule poleciały w dół! Ich prędkość była na tyle duża, że nawet ja ze swoim kursorem popit nie dałbym rady ich zatrzymać!  Dwi poleciały na przeciwniczkę! Reszta w ziemię! ( UDC zużywa bardzo dużo energii wiec nawet po medytacji było trudno mi latać. )

    BOOM Wszystkie kule wybuchły tworząc gigantyczne kratery. Fala uderzeniowa zniszczyła wszystkie klony a mnie przeniosła w prąd powietrza który leciał prosto w ziemię. Otrzymałem dość duże obrażenia, pomimo ognistej aury. Wstałem i zobaczyłem że arena została rozdzielona dwoma tunelami stworzonymi z aury która nie pozwalała widzieć przeciwnika.

    - Zmiana materiału neutral. - Zmieniłem aurę na normalną.

      Nagle usłyszałem głos Kanity w głowie. "Prawdziwa walka to taka, w której jesteś sobą i jesteś szczęśliwy. Nawet jeżeli poniesiesz porażkę to się podnosisz! "

    - Dziękuję ci Tide za pojedynek! Mam nadzieję, że czegoś się nauczyliśmy! Ja na pewno. - W tym momencie zauważyłem pociąg  "Transport Międzywymiarowy ZitaToli". Kiedy już doszedłem do przyjaciół stojących przy pociągu zauważyłem, że się cieszą z mojego powrotu do nich.

    - Brawo Deto ten koniec był niesamowity. - Powiedziała Kanita

    -Dzięki. Ale muszę coś jeszcze zrobić! - Złożyłem dłonie i wytworzyłem w nich uzdrawiającą kulę energetyczną i rzuciłem ją prosto w Tide, a przynajmniej w miejsce gdzie mogła być. Aura osłony która blokowała widzenie przeciwnika przepuściła a nawet naprowadziła kulę tak aby energia kuli uleczyła ją całkowicie. - No. Tylko tyle miałem jeszcze do zrobinia. Lepiej pójdźmy do naszego przedziału. Za mną ZitaToli. - Z radością weszliśmy do pociągu. Wszyscy którzy byli na widowni też wrócili.

    Usiadłem na swoim fotelu. Kanita opatrzała mi rany, które zadałem sam sobie. Ruszyliśmy.

    - Nareszcie jedziemy do domu. - Powiedzialem szczęśliwy.

    Witajcie kochani czytelnicy to znowu ja Kate z ZitaToli. Pojedynek który czytaliście nie odbył się gdyby nie pewni użytkownicy! Teraz pragnę im wszystkim podziękować.

    Hoffmanowi za cudowną arenę i przyjęcie zgłoszenia. Ale i za jego inne areny które stworzył.

    Efei za wyzwanie na pojedynek. Piękne poruszanie swoją postacią. "Tide Mist". Oraz za uwagi które przydały się Deto. Ale i za dobre opisy.

    Deto za piękny pojedynek. Mocne ataki. I dobry opis.

    Ale największe podziękowania należą się wam kochani czytelnicy i czytelniczki. Dzięki wam ja i Deto mieliśmy motywację do tego by pisać dla was.

    Deto jest już w pociągu i odjeżdża do domu. ALE CZY NA PEWNO?....  

    Tego dowiecie się wkrótce.

    Tym kończę moją audycję z areny Hoffmana. Całuję was i żegnam w tym pojedynku.

    -------Brak sygnału-----

    Wysłano z ZitaToli przy pomocy "Transportu międzywymiarowego"

  16. W tym samym czasie.

    Będąc w jaskini mogłem słyszeć to, co dzieje się na górze. Słyszałem jak moje klony mają ustalić cel na przeciwnika. Przeciwniczka nie za bardzo zrozumiała komendy głosowe, te klony myślą tak samo jak ja. Wiem o tym, że jak ktoś powie im aby ustalili cel na przeciwnika. To celem nie może być sojusznik. Kule co prawda miały mniejszą zwrotność, ale to moje klony, więc Tide powinna wiedzieć czym grozi użycie niewłaściwej komendy. Za pomocą super prędkości wydostaly się z aury telekinetycznej i znowu zaatakowały.

    Jaskinia w której jestem była oświetlana przez jasnoniebieskie kryształy. Kryształy które rosły obok siebie, jak krzaki. Kiedy światło emitowane przez nie oświetlało moje ciało, czułem jak dużo pozytywnej energii ma to miejsce. Czułem jakby ktoś mi coś szeptał do ucha. Nie był to głos drażniący. Bardziej brzmiał mi jak głos jakiejś troskliwej rusałki albo jakiegoś bytu opiekuńczego.. W tym otoczeniu usiadłem lekko osłabiony. Rozpoczalem medytację, aby zregenerować się,  ale i po to aby zeskanować aurę kryształu. Dzięki znajomości jego aury,  będę mógł poznać jego moc.

    Powoli przed oczyma pojawiał się cień, który przemieniał się w kolorową mgłę. Ta mgła zawierała w sobie jaśniejsze i ciemniejsze miejsca. Jaśniejsze to aura pozytywna a ciemniejsze to negatywna albo jej brak. Skupiłem się. Aby zeskanować otoccm zenie. Kiedy poruszyłem głowę mogłem zobaczyć aurę kryształu. Wiele z nich zostało zniszczonych. Zapewne po jakiejś bitwie. Nagle pewna aura skupiła całą moją uwagę.

    - O.  Ten mi się podoba. - Powiedziałem w myślach i dodałem -Wygląda zupelnie jak Tolit, kryształ na którym zbudowano stolicę ZitaToli. Był to ciemno niebieski kamień z odrobiną czerwieni u podstawy. O ile dobrze pamiętam Tolit daje możliwość telepatii i tworzenia halucynacji. (Jest trudny do obróbki bez kursora popit. ) Otworzyłem oczy i spojrzałem w poszukiwaniu najmniej zniszczonego. Po paru sekundach znalazłem. Musiałem działać szybko. Przeciwniczka pewnie spróbuje znowu włamać mi się do głowy. Mam antywira włączonego i coś mi się zdaje, że kolejne "włamanie" będzie porażką. Wracając do tematu.

    Czas zwolnił.

    - Komendy popitu: zapisz obiekt "Tolit".

    - Komenda wykonana... - Odpowiedział komputerek.

    - Komendy popitu: wytwórz obiekt "Obroża z kryształem" Kryształ "Tolit"

    - Wykonywanie komendy - Usłyszałem odpowiedź. - Komenda wykonana.  Założyć?

    Przede mną pojawiła się czarna obroża. Tolit był przyczepiony z przodu na superklej, silniejszy od Kropelki.

    - Tak - Aura otoczyła obroże i delikatnie założyła mi ją.

    - Brr jaka zimna - Przeszedł mnie dreszcz a chwilę potem poczułem jak moc kryształu przenika moje ciało. Było to bardzo przyjemne uczucie, jakoby ciepły powiew wewnątrz ciała. Nagle zacząłem czuć inne istoty na arenie.

    - Aaa za dużo tego. - Muj umysł nie zdążył przetworzyć wszystkich aur. Lecz po chwili zlokalizowałem też umysł Tide.

    - Bardzo szybko się uczę - Zaśmiałem się do siebie, z bólem głowy który nikł z każdą sekundą Następnie skupiłem się na umyśle Tide. Zobaczyłem jej wspomnienia, znajomych, jej teraźniejsze myśli. Pora się zabawić. Wyobraziłem zobie głos jaki chcę wprowadzić do umysłu Tide, kiedy już go znalazłem rozpoczęła się zabawa.

    Czas wraca do normalności. Całość trwała sekundę.

    - Tide, dlaczego atakujesz za pomocą swoich najsłabszych ataków?!   - Wysłałem głos do umysłu Tide. Był to mroczny demoniczny głos.

    - Jesteś aż taka słaba? Hahaha. Ale musisz atakować mocniej. Zabij, zadaj pełne obrażenia, niech twój przeciwnik cierpi. Zaatakuj z całą swoją mocą! Zostało wam niewiele czasu. A ja jestem cały czas zawiedzony.  Pozdrawiam satanus maksimus. - Ten głos powinien przestraszyć przeciwniczkę.

    Jak na razie zostanę w podziemiach i poczekam na ruch Tide.

    ###Pilna wiadomość od Kate###

    - Witajcie kochani czytelnicy. Mam nadzieję, że walka się wam podoba. Osobiście jestem nieco zawiedziona. Za mało akcji.

    Pomimo iż na chwile się rozkręciła, to 2 posty dalej już było widać spadek jakości. Mam nadzieję,  że uczestnicy postarają się umilić wasz czas.

    Dzisiaj przeciwniczka pomyliła komendy. A Deto nauczył się nowej umiejętności! Jestem ciekawa jak zareaguje przeciwniczka na głos Satanusa Maksimusa.

    Całuję was wszystkich i dziękuję wam za to, że czytacie tą walkę. W następnym poście spróbuję połączyć się z ZitaToli, aby ich zapytać co sądzą o bitwie i uczestnikach.

    A pojedynek terminowo ma się zakończyć 12.10.2015. Coś mi się zdaje że kolejne ataki uczestników będą OP.

    Jeżeli chcesz wysłać swoją opinnię ewentualnie radę. Napisz do nas na PW.

  17.  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    - Witajcie kochani czytelnicy. To znowu ja, Kate. Pewnie wielu z was dziwi obrona Deto. Mnie i mieszkańców ZitaToli, akurat to nie dziwi. Pewnie zapytacie, "Dlaczego?". Zaraz wam wszystko wyjaśnię.

     

    U nas w ZitaToli też istnieje coś takiego jak walki na arenie. Deto jest bardzo dobry w walkach na arenie w naszym świecie. Jednak podczas ostatniego turnieju przegrał. Przeciwnik miał tak silną osłonę, że jego najsilniejszy atak tylko delikatnie go zadrapał. Od tamtej pory Deto ciężko trenował. Podczas treningów Max atakował go za pomocą różnych wymyślnych ataków. Począwszy od ataków psychicznych, po ataki energetyczne, np. Kamehameha. Wykończony i spocony,  chciał więcej, aby jego obrona była jeszcze wyższa. Tylko po to aby być godnym rewanżu z jego potężnym przeciwnikiem.  Kiedy nadszedł czas rewanżu,  pewny siebie przeciwnik ziewnął na myśl o rewanżu.  Wydawało mu się, że Deto nic a nic się nie zmienił. Zaskoczył go fakt, że jego rywal stał się potężniejszy niż wcześniej. Popełniając błąd za błędem przeciwnik słabł aż w końcu się poddał. Teraz już wiecie dlaczego Deto ma taką a nie inną obronę. Powróćmy jednak do dzisiejszego zmagania.

     

     

     

     

     

    Będąc w powietrzu miałem dokładny widok na to co się dzieje.

     

    - Zamiana ognia w kwiaty. Ciekawe posunięcie muszę przyznać. - Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. - Ale pamiętasz o tym, że kwiaty są palne. Co to...  - Zdziwiłem się,  jak chwilę potem moje klony zostają zamienione w kulki i zostały posłane z ogromną prędkością w moją stronę. Uśmiechając się szyderczo powiedziałem cicho dwa słowa

    - Poprzedni cel. Zmiana materiału ogień - Kulki błyskawicznie zawróciły i powinny uderzyć przeciwniczkę 3 razy, tworząc oparzenia na skórze. Pierwszy cios miał polecieć w bok, drugi w podbródek, a trzeci został wymierzony w brzuch. Kiedy roboty wykonały pracę, przywróciły swój wygląd do początkowego, a następniie wzleciały w powietrze. Uuu.  To mogło boleć. Osobiście dostałem pare razy,  rozgrzanymi do czerwoności   węgielkami i wiem jak to jest kiedy przypala ci się futro. (max podczas treningu nimi atakował) Z resztą, podczas tej bitwy też dostąpiłem tej nieprzyjemności.

     

    Podczas gdy moje klony zmierzały atakowały ja wykopałem tunel, który o ile mnie nos nie myli. Prowadzi do jaskini kryształowej, której magiczne kryształy stabilizują aurę areny i jej otoczenia. Niestety były zniszczone! Dlatego na arenie znajdowała się mgła i teleportacja była utrudniona. Jednak jakimś cudem "Transport Międzywymiarowy" zadziałał. Ale dosyć już się napisałem na ten post.

     

     

     

     

     

    Stan:

     

    Klony : Po zaatakowaniu przeciwniczki wzleciały w powietrze.

     

    Deto: Wykopał tunel do jaskini kryształowej.

     

     

     

    (Twoja kolej Efei)

     

     

     

     

     

     

  18. -Auć! - Poczułem silne uderzenie w kark. Troche obrażeń  zadała ale nie jest gotowa na to.  -teraz to się doigrałaś.

    - Klony! Zmiana materiału ogień,  a potem elektryczność! - Blyskawiczna zmiana wystarczyła aby zneutralozować kule ognia. A kulki osłabienia i wykończenia nie działają na roboty. A AB które zostało rzucone w stronę przeciwniczki zatrzymały się jakby czekały na komendę.

    - Zmiana materiału elektryczność! - Moje ciało zaczeło wibrować, ale nic nie czułem. Wchłonąłem całą energię jonu, który krążył dookoła mnie. Co dodało mocy mojemu kolejnemu atakowi.

    - Zmiana materiału ogień! - Moje ciało szybko rozgrzało się i stanąłem w płomieniach. Plusem było to, że nie czułem ognia. - Trzeba pozbyć się tego miecza! Ale najpierw trzeba troche Tide popieścić!  (Chodzi o prąd zboczuchy)

    - Klony,  przejdźcie jak najszybciej do Tide i uważajcie na osłonę!

    Roboty szybko za pomocą super prędkości przenieśli się do Tide. Kiedy wyczuli aurę osłony zwolnili, aby zmieścić się w limicie prędkości. A potem mocno chwycili Tide za grzbiet tak aby cała elektryczność przepływała przez ciało powodując paraliż. Ja tymczasem byłem już w powietrzu i szykowałem niespodziankę. Była nią "ognista arena". Skierowałem otwarte ręce do ziemi a z moich dłoni posłałem energetyczny promień ognia, który podpalił arene. Energetyczny ogień jest o tyle niebezbieczny , że tylko jednorożce z magią na poziomie Twilight Sparkle albo wyższym mogą go ugasić! Tym czasem przeciwniczka była rażona prądem a jej miecz. Cóż chyba trudno jest atakować z paraliżem.

    - A teraz czas na Kate.

    - Witajcie kochani czytelnicy! - powiedziała, nadal lekko podirytowana Kate. - W tej turze Deto przyszykował dla naszej przeciwniczki pare niespodzianek.

    Neutralizacja ataku ognistego i osłabiającego.

    Popieszczenie przeciwniczki prądem. Z dość sprytnym wykorzystaniem spowolnienia.

    A na koniec zamiana areny na ognistą.

    Co nas jeszcze czeka?

×
×
  • Utwórz nowe...