Skocz do zawartości

Serena

Brony
  • Zawartość

    63
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Serena

  1. Czuje brak zrozumienia w swoim otoczeniu.

    Nie przepadam za bardzo za dziewczyną mojego brata. Ona jest taka jak kobieta bluszcz. Przyjedzie, narzeka mi jak to ma w pracy. Nie widzi, że mnie to nie obchodzi za bardzo. Zwłaszcza, że w domu dobijają mnie tym, że jak ty możesz być poszkodowana, że nie pracujesz. Dla nich to niby dobrze, bo ma kto dom ogarniać jak ich nie ma.

    Ta dziewczyna jak parę dni nocowała w domu to głównie spała, coś tam pojadła, ale nie pytała się mnie czy coś może w domu zrobić. Mam 25 lat, a nie przepadam za bardzo za ludżmi co narzekają. Z tego co wiem o tej dziewczynie jest ode mnie starsza o 2 lata.

    Nie czuje, że nadajemy na tych samych falach. Zderzam się jakby z wewnętrzną ścianą.

  2. I jeszcze do tego koleżanka mojej mamy mi gada idź na studia magisterskie, bo masz potencjał. A potem mama mi w domu o tym samym zaczęła gadać. Oni nie rozumieją, że nie chcę iść na studia magisterskie. Zmarnowałam 7,5 roku na ekonomię (byłam 4 lata w technikum ekonomicznym i 3,5 roku studia). Nie wiem co do tego co chcę w życiu robić. A humanistyczne kierunki mnie nudzą. Byłam rok na filologii bo sądziłam, że jestem dobra z języków (tak mi mówili) tylko, że mnie to nudziło. Mimo, że nie byłam orłem ze ścisłych przedmiotów to zawsze je lubiłam, bo mnie ciekawiły.
    Poza tym ja wolę mieć jakieś doświadczenie zawodowe. Studia magisterskie mi nic nie dadzą na rynku pracy.

     

  3. Byłam dzisiaj na warsztatach organizowanych przez urząd pracy. Dużo się dowiedziałam i skorzystałam. Zadowolona jestem z tych warsztatów.

    Przyjechała dziewczyna mojego brata i mi opowiada co w pracy. Myślę sobie g****no mnie to obchodzi. Jestem jedyną bezrobotną czuje się gorsza, bo nie mam pracy, a oni mnie dobijają tymi opowieściami co w pracy mają.

    Czy oni nie zdają sobie sprawy, że mnie to naprawdę nie obchodzi. Mam inne zmartwienia.

  4. 14 godziny temu Wujek Tadek napisał:

     

    Właśnie rozmawiasz i wyżalasz się, więc nie możesz mówić, że jesteś z tym sama. Taka forma czasem nawet lepsza niż rozmowa z ludźmi w "realu" (szczególnie na tym forum, dobrze trafiłaś). Ćpanie to nienajlepsze rozwiązanie, jeszcze bardziej wszystko pogorszy, a popełnienie samobójstwa? Jeśli jesteś wierząca, to w większości przypadków los samobójców po śmierci nie jest najlepszy, a jeśli nie jesteś wierząca, to skąd wiesz, że po śmierci nie spotka Cię coś jeszcze gorszego? Poza tym jest to proste, rzekome rozwiązanie problemów, a życie z założenia nie powinno takie być. Chyba większość ludzi ma w życiu taki okres jak Ty, nie zawsze tak poważny, ale jednak. Według mnie po prostu brakuje Ci jakiegoś celu, pasji, zainteresowania. To przychodzi z czasem, może nawet masz już coś takiego, ale po prostu tego nie dostrzegasz. Przede wszystkim nie próbuj niczego na siłę i pamiętaj, że nie wiesz co przyniesie Ci przyszłość i nie warto sobie tej wiedzy odbierać.

     

     

    Ukryta zawartość

     

     

     

     

    Nieufność w stosunku do innych ludzi jest całkowicie normalna, bardzo często rzeczywiście są dwulicowi i okropni. Zbyt bardzo się nimi przejmujesz, a zbyt długi brak prób rozwiązywania problemów może spowodować, że staniesz się taka sama jak Twoi rodzice. Możesz spróbować trochę poważniej porozmawiać z matką, a jak to nic nie da, to przestań się tak bardzo nią przejmować, ale mimo wszystko pamiętaj, że to jej dom. Powiedziałaś, że rodzice nigdy nie pytali się "co u ciebie", ale samo pytanie o szkołę oznacza, że nie mają Cię gdzieś. Uważali, że szkoła jest bardzo ważna i przejmowali się Twoją przyszłością. W sprawie nadopiekuńczości potrzeba tylko trochę więcej pewności siebie, musisz pokazać im, że nie potrzebujesz takiej opieki. Wykorzystaj swoje zainteresowanie informatyką lub motoryzacją i za jego pomocą zarób pieniądze.

     

    Pasja jest tylko Twoja i nie powinnaś się przejmować opinią innych na jej temat. Z autopsji wiem, że nie ma nawet sensu podejmowania prób wytłumaczenia jej przed rodziną. Nie zmarnuj tego, że ją posiadasz, bo po jakimś czasie może się wypalić i wpadniesz w nieskończoną pętlę "byle do piątku".

     

    Niestety nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć, bo różnica wieku między nami jest trochę duża, więc być może ja widzę wszystko trochę inaczej.

    Niby bardzo często tacy są tylko, że przez to trudno mi jest się przekonać o tym, że można poznać też i ludzi z dobrej strony. Ja wiem o tym, że większość taka jest. Tylko jak mam zawierać jakieś relacje, gdy od razu mi się wydaje, że ludzie są dwulicowi. Ciągle to słyszałam od rodziców. Owszem szkoła jest ważna tylko, że uczucia dziecka też się liczą.

    Dlatego chce iść na terapię, bo zdaje sobie sprawę, że sama nie dam sobie z tym rady. Zwłaszcza, że czasem mi ciężko, bo nie mam w nikim psychicznego oparcia. Do tego chce się wyrwać z toksycznego środowiska. Terapia terapią, ale jeżeli się nie wyprowadzę to mi to nie pomoże.

  5. 15 minut temu Airlick napisał:

     

    Zaczyna się od kilku godzin, po paru dniach, max tygodniu oczy się przyzwyczajają i można chodzić spokojnie cały dzień - najważniejsze jest nawilżanie oczu, trzeba 3-4 razy dziennie wpuszczać krople. Po całym dniu jednak trochę bolą oczy. Ja nosiłem szkła przez rok, ale to dość drogi interes, bo koło 80 złotych na miesiąc. Kupowałem miesięczne, a jeszcze trzeba kupować płyn do soczewek. Do tego dochodzi ryzyko zgubienia/zniszczenia soczewek, bo mogą wypaść nawet same (co mi się raz zdarzyło, bolało, bo miały tylko ~2 tygodnie. Z drugiej strony, w jednorazówkach chodziłem nawet na basen i nie miałem żadnej niebezpiecznej przygody) - dlatego bezpieczniej jest kupować jednorazowe, ale to już koło 90-100 na miesiąc, choć nie trzeba kupować płynu - więc wychodzi dużo taniej, jeśli nie planujesz nosić ich codziennie, tylko np. kilka razy w tygodniu.

     

    Niektórzy ludzie boją się samego aktu zakładania szkieł, a niektórzy może się nie boją, ale nie potrafią zwalczyć odruchu mrugania i nie umieją założyć. To też trzeba wziąć pod uwagę. W każdym razie, IMO warto spróbować. Ja teraz już nie noszę, raz, że szekli żal, dwa, że po roku już mi się znudziła zabawa w zdejmowanie i zakładanie szkieł. 

     

    Na pewno ogromną zaletą jest to, że widzi się w nich dużo lepiej niż w okularach. Niebo a ziemia w tej kwestii. 

    Spróbuje sama. Matka i tak nie kupi mi tych soczewek, bo wiadomo co powie. Mam krople nawilżające starazolin hydrobalance. Są świetne.

    Czuje ostatnio wewnętrzną niechęć.do rodziców, a do ojca zwłaszcza. Wróci z pracy, nic nie pomoże w domu i tylko wymaga.

  6. Ze wzrokiem mam tak generalnie, że jak 2 lata temu byłam u okulisty to mi powiedział, że jest wszystko w porządku i za 2 albo 3 lata na kontrolę mam przyjść.

    Mi się generalnie wzrok pogorszył przez problemy z hormonami kobiecymi. A że to mam ustabilizowane to nic się z oczami nie dzieje. Wszystkie parametry mam prawidłowe. W ogóle to w sumie myślałam by z ciekawości go popytać czy w moim przypadku by były przeciwwskazania do uprawiania takich sportów. Sama nie chcę decydować o tym jak jestem pod kontrolą okulisty z wadą -8 i -9. Miałam z początku jak mała byłam niewielką wadę, potem skoczyło mi do -6 i -7, a potem do -9 i -10. Teraz mam -8 i -9 i stoi. Korektę laserową mi okulista odradzał. W sumie dobrze, bo bałabym się zabiegu. Jedynie na soczewki kontaktowe bym się zdecydowała. Nigdy nie nosiłam, a ciekawiło mnie jak się w tym chodzi. Matka i tak mi co gada, że co ci doktor powiedział, że parę godzin dziennie się tylko chodzi w soczewkach.
    Nawet mi zapisał okulista ile dioptrii powinny mieć soczewki dopasowane do moich oczu.

     

    21 minuty temu Major Degtyarev napisał:

    Twoja matka uważa  że kobieta to tylko siedzenie przy garach,sprzątanie itd... To współczuje.Chłopakowi bardziej się spodobasz jeśli będziesz umiała sztuki walki lub interesowała się motoryzacją niż gotowała całe życie i sprzątała w domu.Wiem co mówię ;)

    Mam niestety beznadziejną matkę w tym temacie. Ojca też. Jestem ogólnie jedyną osobą, która ma pasję i która jest dla mnie ważna. Nikt mi w sumie pasji nie zaszczepił do niczego.

    Albo o trafić na takiego co się tym pasjonuje i to trenuje to miodzio. Jak się domyślam to by mnie zaraził swoją pasją i bym to złapała. Jak dawniej z motoryzacją. Najbardziej w nią wsiąkłam jak dostałam link do portalu motoryzacyjnego od faceta, co jest znanym dziennikarzem motoryzacyjnym.

    Mam coś chyba takiego, że jak trafiam na pasjonatę i ta pasja pokrywa się z moimi wewnętrznymi pragnieniami, marzeniami to wchodzę w tą pasję jak w masło. Chce mi się czytać na dany temat, pisać o tym, oglądać programy na dany temat. Pomijając to, że w tej pasji ja się zakochuje.

     

     

  7. 4 minuty temu Eter napisał:

     

    Jesteś pełnoletnia tak?  Nie pojdziesz wyładować się np na kraw mage bo matka twierdzi że to nie dla dziewczyn? No mi ręce opadły i nie wiem co napisać... :forgiveme:

    Wada wzroku może dyskwalifikować w sportach strzeleckich ale nie musi w sztokach walki.

     

    No pełnoletnia jestem.  Kiedyś marzyło mi się w sumie chodzenie na zajęcia ze sztuk walki, ale to porzuciłam. Nie wiem czy mogłabym z taką wadą sporty walki uprawiać. Raz mi okulista powiedział, ale to inny był, że by było u mnie ryzyko odklejenia siatkówki. Tego do którego chodzę teraz musiałabym z ciekawości spytać.

  8. 36 minuty temu Eter napisał:

     

    Po pierwszym zdaniu już nie chciało mi się więcej czytać... zamiast się ciąć lepiej iść na jakąś kraw magę czy coś i tam się wyładować :forgiveme:

     

    Tylko, że mam taką matkę, że ona zaraz by powiedziała, że to nie jest dla dziewczyn. Poza tym mam wysoką wadę wzroku -8 i -9 więc nie wiem, czy w ogóle sporty walki bym mogła uprawiać. Chodzę jedynie na siłownię i tam ćwiczę na bieżni.

  9. Cięcie się to nie jest rozwiązanie owszem tylko, że jest tak, że człowiek ma w sobie tak duże napięcie psychiczne i ono musi znaleźć ujście.
    Najczęściej to się odbywa właśnie poprzez okaleczenie się, co mi się zdarza tak robić. Wtedy to napięcie uchodzi. Taka osoba jak nie ma w nikim oparcia to jakoś musi sobie radzić.

    Co prawda sobie kiedyś powiedziałam, że nie będę tu pisać tylko, że czasem muszę z siebie wszystko wyrzucić. A tłumienie tego w sobie nie jest zdrowe.

    Od czasu jak rodzice wzięli nowego psa, bo tamtego nie wychowali tak, że szczeka na obcych to ze mnie wychodzą dawne uczucia. Jak temu psu poświęcają uwagę, chwalą go, mówią jaki on jest słodki i tak dalej to czuje jak ta cała złość i niechęć ze mnie wychodzi. Mi tak nigdy nie poświęcali uwagi. Dla nich była ważniejsza szkoła i wszystko inne.

    Dlatego się zawzięłam i szukam pracy w innym mieście, bo wiem, że jak się nie wyprowadzę z domu to ja w pewnym momencie nie wytrzymam i się na kogoś rzucę.

    Mam takie jojo w kształcie jeża, które czasem ściskam jak muszę się odstresować, a ona do mnie że pies by się chętnie zajął tym jojem. Ale mu nie dasz ona do mnie gada. Mówię, że nie. 

    Czuję taką niechęć do rodziców.

  10. 2 minuty temu Zena92 napisał:

    Hah. Ja uważam że człowiek pełnoletni powinien mieć trochę więcej swobody niż ktoś kto ma 15 lat. Tutaj chodzi po prostu że rodzice często nie chcą zaakceptować że dziecko już dorosło i zamiast pomagać mu "wyfrunąć" to jeszcze bardziej podcina mu się skrzydła. Mi na szczęście udało mi się wyjechać na studia więc nikt nie stoi nade mną i nie mówi co mam robić, lecz raz na kilka dni muszę zdać relację przez telefon niestety co i tak jest dużo wygodniejsze.

    No właśnie tu jest inaczej. Tak jest u mnie nie rozumieją tego. Jedynie dzięki pasji, której oni nie akceptują (bo jak to dziewczyna może się interesować motoryzacją) czuje, że żyję. Moje życie jest inne. Nigdy się nie uśmiechałam bez powodu. Rzadko to robiłam. Teraz to jak sama jestem w pokoju często mi się zdarza.

    A jestem jedyną osobą w domu co uprawia sport, ma pasje. Zaczęłam mówić, że coś mi się nie podoba. A zwłaszcza to jak mi mama mówi, że dla twojego dobra powinnaś przebywać więcej z ludźmi. A na razie w domu jestem i szukam pracy w Trójmieście, bo chcę jak najdalej być od rodziny. Moja matka mnie nie zna i nie wie, że zraziłam się do przebywania z rówieśnikami dzięki złym doświadczeniom i braku wsparcia w domu. Poza tym o czym miałam z nimi rozmawiać jak mam nadopiekuńczych rodziców.

     

  11. 10 godzin temu Zena92 napisał:

    A może jednak kogoś kochasz. Kogoś żywego i kogoś niezwiązanego z twoją rodziną.

     

    Niestety nie mam takiej osoby. Jedynie to kocham motoryzację. Nie potrafię ufać ludziom, bo w domu ciągle słyszałam jacy oni są. Słyszałam też jacy ludzie są dwulicowi, okropni. Nie mam żadnych znajomych. Z początku sądziłam, że to normalne bo skoro w domu nikt nie ma. Przestałam się nimi przejmować, bo szkoda mi na to nerwów. Skupiam się bardziej na sobie. Atmosferę w domu to mam tak sztuczną, męczącą. I jak moja mama rozmawia z koleżanką to taką dwulicowość czuje. Poznałam ludzi od złej strony.

    8 godzin temu Eter napisał:

    I rozumiem że mając te 24 / 25 lat gdy mówią Wam że macie wrócić o tej i o tej godzinie to nie potraficie pokazać środkowego palca? Heh... :forgiveme:

    Nie każdy ma taki charakter, że coś takiego potrafi zrobić.

    godzinę temu Salto napisał:

     

    To akurat dobrze robi. Jak się mieszka u rodziców, to trzeba się do nich dostosować. 

    Ty chyba nie przeszedłeś przez kwestie zwaną nadopiekuńczy rodzice. Co innego jest dla mnie to jak nie jestem pełnoletnia. Tylko ja mam więcej niż 18 lat.  I nigdy nie miałam własnego prywatnego życia. Brakuje mi tego. A myślisz, że dla mnie to jest fajne, że przez całe moje życie nigdy rodzice nie pytali się co u mnie, a dla nich jedynie było ważniejsze to co w szkole. Nigdy ich nie obchodziło to co ja czuję. A pojawiła się dziewczyna mojego brata i uwagę poświęcają jej, nowy pies i uwaga poszła na nich. Ja w odstawkę poszłam. Przestałam się nimi przejmować.

     

    Poznałam jak to jest jak się depresja do ciebie dobiera. Nigdy za nic nie byłam chwalona. Głównie krytykowana. Nie rozumiałam tego, że jak najzwyklejszy blog w 2 miesiące mógł mieć 2500 odsłon. Nikt mi nie mówił, że jestem w czymś dobra, a nieraz słyszałam jak mój brat chwalił dziewczynę, że jest w tym i tym dobra. Skasowałam bloga (tamta wersja). Potem gryzło mnie sumienie, zaczęłam mieć wszystko gdzieś, leżałam w łóżku i myślałam głównie o tym gdzie się okaleczyć. W wieku 16 lat po raz pierwszy się okaleczyłam. Jedynie to robię jak czuje duże napięcie psychiczne. Dawniej się okaleczyłam, bo rówieśnicy mi dokuczali. W domu słyszałam, że to przez ciebie wszystko.

  12. I tak się już we mnie pojawia to poczucie, że szkoda mi nerwów na to by się nimi przejmować. Robię swoje i dążę do wyprowadzki z domu. Wiara moja wzrosła, że mi się uda.

    Inne zachowanie jakie widzę u mojej matki to te, że dla twojego dobra to ty powinnaś więcej z ludżmi przebywać jej zdaniem.

    Moim to jest tak: Nie zna mnie. Zawsze dla niej było wszystko inne ważniejsze. Nigdy nie pytała się co u mnie i jak się czuje. Poza tym jako dziecko jak jej mama żyła to widziałam podobny mechanizm kontrolowania. Krzyki, wrzaski o to, że dlaczego wracasz póżno z pracy.

    Dzięki swojej pasji to o dziwo nie sądziłam, że ja coś mogę kochać. Zawsze myślałam, że nie jestem do tego zdolna. Poza tym przestało mi zależeć na ich uwadze, aprobacie. Niech mi nie pomagają w niczym.

  13. Powiem tak: Jedynie zrozumie to ktoś kto przez to samo przeszedł i miał nadopiekuńczych rodziców.

    Niektórzy z was przez to nie przeszli i tego nie pojmują.

    Tylko, że tak jest. Mam 25 lat i nadopiekuńczych rodziców. Nie mam własnego życia. Żadnej prywatnej przestrzeni. I tak owszem mam zamiar się z domu wyprowadzić gdy znajdę pracę. Od wczoraj już wysyłam CV do trójmiejskich firm.

    Zwykły przykład: Sylwester - idę na dyskotekę. Moja matka mi mówi, że mam wrócić o tej godzinie, bo ona to nie może spać.

    • +1 2
  14. Moja matka taką szopkę odwala że hej. Co roku zamawia mszę za swoją mamę, mi i bratu każe chodzić z darami. Dzisiaj do mnie z pretensjami była czemu poszłam do pokoju, a poszłam tylko na chwilę bo włosy musiałam ułożyć. Ja też poszłam z odzywką do niej. Ona do mnie, że się burzę. Tylko, że mnie do tego prowokuje.

    Pieprzy mi, że mam z ludżmi siedzieć przy stole i jej to kompletnie nie obchodzi, że w samotności czuję się o wiele lepiej.

     

  15. Przyznam się, że nie czuję się rozumiana przez rodzinę, ich znajomych. Mam alergię na kakao. Jak zjem dużo to kicham jak osoba uczulona na pyłki.

    I co słyszę weż czekoladkę, chodż na cukierka. Trudno mi zachować umiar potem. Wiem, że nie powinnam jeść czekolady. A na moje tłumaczenia o alergii to słabo to do nich dociera.

    Byłam w Urzędzie Pracy i zamknęłam sprawę tamtej firmy(okazało się, że żadnych dokumentów nie złożyli). Dotarło do mnie, że na rodziców nie mogę nigdy liczyć i nie mam w nich wsparcia. Jedynie mogę na siebie liczyć.

    Trochę to boli, ale trudno. Dla nich jest co innego ważne.

    Czasem sobie myślę po co zrobiłam prawko. Poszłam na kurs w wieku 19 lat, bo zdaniem rodziców w wieku 18 lat byłam niedojrzała do tego. Na pierwszych jazdach z instruktorem czułam się tak jakby mnie ktoś za karę posadził, bo zdarzało mi się ze stresu płakać. Potem się przyzwyczaiłam. Od czasu jak mam dokument a mam go od 2011 roku nie jeżdżę w ogóle. Rozumiem to że auto kosztuje i rodziców nie byłoby stać na nie, ale nigdy nie pytali mnie czy chce pożyczyć auto. Boje się wsiąść za kółko i jechać po ulicy zwłaszcza jak masa idiotów jeździ.

    Mam zamiar przeprowadzić się do Trójmiasta gdzie jest lepsza komunikacja miejska w związku z czym prawko nie będzie mi w ogóle potrzebne. Ogólnie mieszkam w takiej dzielnicy Elbląga że lepiej jest mieć auto bo autobusy rzadko jeżdżą.

  16. 2 minuty temu Zena92 napisał:

    Niestety, terminy zawsze są odległe jak to w naszej służbie zdrowia bywa. Jeśli chciałabyś się więcej dowiedzieć coś w tym temacie to pisz śmiało na priv.

     

    W kwestii mówisz jak wizyta u psychiatry wygląda czy o czym mówisz ?. Ja i tak za dużo nie piszę. Nie chcę narzekać i się użalać.

  17. 2 godziny temu Zena92 napisał:

    @Serena To może zabrzmieć dość dziwnie, ale najlepsze co można zrobić w twoim przypadku, kiedy nie radzisz sobie ze swoją sytuacją w domu to pójść do psychologa. Można podyskutować z nim naprawdę wiele spraw i dojść do ważnych wniosków. Może po kilku spotkaniach zrozumiesz na czym polega twój problem i uda Ci się naprawić relację ze swoimi bliskimi. Mogą Ci także zaproponować wzięcie udział w terapii grupowej. To by było nawet lepsze rozwiązanie. Sam na takie spotkania uczęszczam i spotkałem wiele osób z podobnymi do Twoich problemami. Pozdrawiam.

     

    Dziwne to bardziej zabrzmiało w kwestii próby naprawienia relacji z bliskimi. Co do reszty się zgadzam. Dzwoniłam do poradni zdrowia psychicznego. Umówiłam się na nfz do psychiatry, bo muszę mieć skierowanie od niego do psychologa. Poza tym się muszę dowiedzieć co mi najlepiej pomoże. Termin na wrzesień dopiero mam. Przy czym jak mi coś wypadnie bo się trafi, że praca będzie to umówić się muszę na popołudnie. I tak sobie ustawię, że nie będę nic przekładać.

     

  18. 27 minuty temu Simplistic napisał:

    Ja w podobnych sytuacjach kiedy jestm wrabiany za kogoś to walę to i idę, swoją działkę zrobiłem. Dziwne twoja rodzina ma podejście, znajdź pracę, będziesz poza domem, gotówka nie zaszkodzi ale takie coś może pośrednio wymusić od ,,niektórych" ruszenie dupska.

    Sytuację osobistą naprawił bym postawieniem sprawy jasno: słuchaj, nie muszę lubić ciebie ani ty mnie, nie wchodź mi w drogę a będziesz miała spokój i wszystkie zęby.

     zawsze zostaje też zimna nienawiść, bez nieuprzejmości ale z lekceważeniem,

    By być szczęśliwym olej rzeczy na które nie masz wpływu, rób swoje a znajdziesz (raczej poza domem) osoby które to docenią.

    pozdro trzymaj się

     

     

    Ukryta zawartość

     

    Jutro idę do Urzędu Pracy, bo mam pewną sprawę do wyjaśnienia. I jak będą oferty stażu to chcę jakąś wziąć, sobie załatwić i mieć swoją kasę i nie brać od matki. Zwłaszcza, że oszczędności mi powoli topnieją, a potrzeby się swoje ma. Poza tym nie chcę za bardzo przebywać z domownikami i tą dziewczyną.

     

    • +1 1
  19. U mnie jest tak:

    Mój brat ma dziewczynę. Przy czym w domu wkurza mnie te jej faworyzowanie. W sensie to, że gadają o niej. A że ona jest po szkole gastronomicznej, lubi robić brwi klientkom, hennę. A ta dziewczyna to się zachowuje jakby sobie nie wiem co myślała. Rodzice pojechali na tydzień do sanatorium. Ja poza swoimi sprawami jeszcze to co w domu muszę ogarniać. Pamiętać o podlaniu kwiatków, przyniesieniu drzewa. Poza tym mi mama gadała, a bo ty zrobisz wszystko najlepiej twój brat to jest taki roztrzepany, zapominalski.

    Ona sobie za to nocuje w domu. Nie przyjdzie jej na myśl, że jak mieszka się na wsi to trzeba zrobić to czy tamto (nie to że mamy gospodarstwo rolne no ale trzeba czasem drzewa przynieść by mieć czym w piecu napalić, kwiaty podlać, owoce zerwać, warzywa podlać to nie jest mały teren tylko duży, że tak powiem). Przyjedzie sobie, po je, pośpi, ponarzeka (dużo razy o tym samym mi gada, a nic tak nie wkurza jak narzekanie), gitarę ci pozawraca. Większość rzeczy dotyczących ogarniania domu jest na mojej głowie. Kiedyś zwróciłam mojej mamie uwagę na podobną sytuację, ale moja mama powiedziała, że ona jest tu tylko gościem. To że jest gościem to jedno, ale jak mieszka u kogoś to są jakieś zasady. A nie pomyśli, że ja mam co nieco do ogarnięcia i chociaż by spytała może zrobię to czy tamto. Głównie to śpi, bo w nocy ze 3 godziny śpi. A przez ten co ona śpi to ja zdążę w domu wszystko po ogarniać bez jej łaski. A jeszcze mi gada, że w nocy jej się chciało batona czy chipsów, że brat jej przynosił.

    Wkupiła się w serca rodziny tym, że lubi być kosmetyczką. Ja jedyna nie korzystam z jej usług.

    Boli mnie to, że choćbym powiedziała rodzicom jak jest i by powiedzieli, że to nie jest prawda ja im nie wierzę. Dalej będzie to samo.

    Zdziwiło mnie to, że rodzice chcą dać prawie że obcej osobie nowy telefon. W pracy mają tak, że jak jest wymiana telefonów komórkowych to wcześniejsze mogą wykupić i przechodzą na ich własność. I jak mi ojciec powiedział, że jej dadzą nowy aparat to mnie zdziwiło. Przez całe swoje życie kupowałam w większości sama telefony. Nikt za mnie nie decydował jaki to ma być model.

    Wczoraj mnie wkurzyła, bo ta sobie przyjeżdża. Ja wróciłam do domu na chwilę po miskę, bo poszłam zerwać borówki i poziomki (obrodziły bardzo). Ona do mnie, że kupiła browara i chce mi go dać. Mówię na spokojnie nie chcę browara. Ta znowu mi to samo gada. Wściekłam się na nią i mówię, że nie chcę. Cała moja niechęć do niej musiała znależć ujście.

    Od czasu jak ona jest to ja zawsze idę w odstawkę, bo to ona jest najważniejsza. 

    Nie mam awersji do piwa tylko mam swoje tajemnice i nie zamierzałam się przyznawać, że dzień wcześniej 3 piwa wypiłam do tego zjadłam: małą porcję frytek, pół talerza nachosów z chili, obiad (kurczak i parę kartofli), pół pizzy. Że do końca dnia brzuchem do góry leżałam. Bo się tak nażarłam. Ale co zjadłam to moje :D.

    Jestem przeczulona nieco w kwestii faworyzowania kogoś tylko, że w rodzinie mam taki przypadek jak moja ciocia i babcia świętej pamięci faworyzowały moją kuzynkę. Było zawsze Agniesia to Agniesia tamto. Zawsze ona była brana gdziekolwiek. Mnie nigdy nigdzie nie brali.

    Nie mam w nikim wsparcia. W swoim otoczeniu muszę liczyć na siebie.

    Rodzice na wszystko narzekają, krytykują. Nawet przeszkadza im to, że znajomi, którzy mają swoją działeczkę na naszym terenie wyjadają nasze owoce. Wcześniej jakoś im to nie przeszkadzało.

    Dziewczyna też narzeka jak i mój brat. Nie czuję, że mnie rozumieją. Trzymają stronę rodziców.

    Ja jedynie mam swoją pasję, która mi pomaga. O dziwo już parę osób mi powiedziało, że mam talent do pisania tekstów o samochodach.Trudno mi w to wierzyć, bo w domu nigdy nie byłam chwalona i nie mówiono mi o tym jaki mam talent.

    Pomaga mi ta pasja o dziwo bo: Miałam raz taki kryzys psychiczny, że dobierała się do mnie depresja. Przestało mi na czymś zależeć i miałam gdzieś wszystko. Myślałam nawet o tym by się znów okaleczyć. Na innym forum napisałam o swoim kryzysie. Ktoś mnie tak zmotywował tez tym, że jakie życie mogę sobie zgotować jak nic nie zrobię. Poza tym leżałam i oglądałam programy motoryzacyjne. Wtedy co najwyżej się uśmiechałam i przez jakiś czas nie myślałam o tym wszystkim. Już miałam raz rzucić motoryzację. Ale przeprosiłam się z myśleniem na ten temat.

    Nieraz jest tak, że jak oglądam Top Gear (stary jak Clarkson prowadził) czy Automaniaka to mi jest wesoło. Bez powodu się uśmiecham i śmieję.

    Poszłam raz nad rzekę wyjątkowo wesoła i jakaś pani poprosiła mnie o zrobienie zdjęcia. Zrobiłam jej.

    Mam jakiś taki może fart nie wiem, że czasem znajdzie się osoba, która o coś mnie poprosi, albo zapyta. Co prawda jak ktoś mnie w Gdańsku spyta o drogę to jeszcze trudno mi jest powiedzieć, bo nie znam dobrze miasta. Chce się tam przeprowadzić (śmieje się nieraz, że patrząc na to ile ja przebywam w Gdańsku to znam je jak własną kieszeń i do tej pory nie zapomniałam a już kilka razy tam byłam).

    Zauważyłam, że wracam do starych nałogów z dzieciństwa. Jak czuję przez tą dziewczynę napięcie psychiczne to albo się objem, albo kupię sobie paczkę chipsów i zjem, albo zjem paczkę napoju herbacianego (herbaty granulowane). Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest zdrowe i ograniczam się jak mogę, ale czasem czuję takie napięcie.

  20. 6 godzin temu Geralt napisał:

    Tak tylko zapytam, bo napisałaś to chyba pijąc do posta Frowzie - co to ma wspólnego z byciem kobietą? :v Wymogi religijności rodziców wobec dzieci raczej nie są zależne od płci, syna też by nie puścili na ognicho :v 

    U mnie jest tak. Mojemu bratu pozwalają na wiele rzeczy. Ja tak nie mam. Ja muszę pomagać w domu. Praktycznie nigdy mój brat nie został poproszony o pomoc w domu.

     

    4 godziny temu Triste Cordis napisał:

    Jeśli nadal go szukasz to zgłaszam się na ochotnika ;) A wracając do tematu - niestety, ale Polska to kraj stereotypów. Dziewczyna i samochody? "Co z tobą? Weź ty się zacznij uczyć gotować, bo dzisiaj facet to i wodę na herbatę przypali" :P A że czasami jest odwrotnie to inna sprawa.

    Nie szukam wcale. :).

    4 godziny temu SebastianRichCountryOwner napisał:

    Przesadzacie. To w jakich wy środowiskach mieszkacie? Dziewczynie nie pozwalają się interesować mechaniką? To raczej skrajne przypadki.

    U mnie tak jest. Jak kiedyś wspomniałam, że chcę iść na mechanikę samochodową wielkie halo było. Nie potrafiłam zaakceptować tego, że jestem automaniaczką. A to przez te przekonania, że kobieta się nie nadaje do tego. Nawet jakbym chciała pracować jako magazynier to też wielkie halo, bo to dla faceta praca.

  21. 9 minut temu Frowzie napisał:

     

    Zgadzam się. Całe życie słyszałam "tobie nie wypada bo jesteś dziewczyną. Grac na komputerze nie możesz bo to nie wypada. Jeździć na konwenty nie możesz bo cię zgwałcą no i dziewczynie nie przystoi. Wstydu nie masz by rysowac kucyki? Ile ty masz lat kobieto" Oczywiście wszystko od strony rodziny. 

    Chciałam kiedyś iść z chłopakami na ognisko. Nie mogłam bo co słyszałam (akurat przed świętami wielkanocnymi było): "Post jest. W czasie postu nie chodzi się na zabawy".

    Wiecznie tylko słyszę, że kobieta musi to, musi tamto. Do tego jeszcze wywieranie na mnie presji tekstami o szukaniu chłopaka. Raz moja matka taką gadkę do mnie rzuciła a na laptopie miałam włączony tekst o samochodach (przygotowywałam nowy wpis do bloga): "Widzę, że kochasz samochody, a może chłopaka tak sobie znajdź".

    • +1 1
  22. Mi się zdarzyła wpadka, ale nie z kucami.

    Prowadzę bloga o motoryzacji. Do swojego profilu na facebooku wpisałam link do bloga. Miałam ustawione na publiczne, że ten link widzi każdy. Byłam święcie przekonana, że nikt mojego profilu na facebooku nie ogląda. Któregoś dnia leżę sobie na kanapie i oglądam Automaniaka. Mój brat wchodzi do pokoju i bierze z szafki skarpetki. Mówi coś takiego: O autach się uczysz?. Ja zdezorientowana patrzę. Mówię nie bo na swoim komputerze mam wszystko. Powiedział mi tak: Podoba mi się twój blog rozwijaj go dalej. I poszedł. Mi się zrobiło gorąco i ze wstydu chciałam pod kołdrę się schować. Potem się zastanawiałam skąd wie o blogu. Przypomniał mi się mój profil na facebooku. Ustawiłam teraz tak, że pozostali członkowie rodziny nie widzą linku.

    Zapewne zapytacie czemu się tak zachowałam. Jak coś opowiadam w domu co wiem o motoryzacji jest zwykle koniec rozmowy. Wpajano mi przekonania, że kobieta nie powinna się tym zajmować.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...