Skocz do zawartości

Panda Hippis

Brony
  • Zawartość

    506
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Panda Hippis

  1. Widząc, że zamknąłeś oczy i poddajesz się rozkoszy, klaczka powoli przesuwała swoje jedno kopytko bliżej Twoich tylnych kopytek. Kopytko się przesuwało, przesuwało, aż wreszcie... Dotarło do celu. Strażniczka z jednej strony masowała Cię po brzuszku, a z drugiej strony pieściła Twoje genitalia. Cieszyła się bardzo z tego powodu...

    - Mmrrr.. Miękkie - zachichotała i zaczęła seksownie mruczeć. Po chwili nawet przesunęła się bliżej krocza, przez co ocierała się swoim tyłeczkiem o Twoje prącie. W końcu przestała Cię masować i położyła się na Tobie, całując w nosek. - Teraz Ty... Zrób ze mną co zechcesz. Proszę... Zrób wszystko co chcesz - szeptała Ci do ucha, wciąż się ocierając o przyrodzenie, by nieco Cię zdekoncentrować.

  2. - Ahhss.. - klacz cicho sapnęła, gdy dotknąłeś jej różyczki. Poczułeś na swoim kopytku jeszcze więcej wilgoci, a strażniczka się tylko uśmiechnęła. Cindrell chciała się szybko odpłacić. Wyprostowała się, spojrzała znów w Twe oczy i... KLAPS! Dostałeś po tyłeczku od swojej klaczy. - Niegrzeczny ogierek... Jeszcze nie teraz - wyszeptała Ci do ucha, po czym uderzyła Cię jeszcze raz. Tym razem lżej...

    Klaczka powoli wspięła się na Ciebie i usiadła na Twoim brzuszku. Z tej perspektywy doskonale widziałeś jej średniej wielkości, jędrne piersi. Nawet do nich sięgałeś! Ale nie ma tak łatwo... Cindrell szybko się pochyliła i zaczęła masować Twoją klatkę piersiową dobrze blokując dostęp do cycuszków.

    - Mmm.. Taki cieplutki. Taki silny... Taki miły... Taki kochany... - szeptała podczas masażu...

  3. Nosz cholera... Muszę wybierać. Albo iść z nimi i całą drogę kłócić się z Clover, albo iść sama i być bardziej narażona na ataki dzikiej fauny. Chyba w sumie lepiej się pokłócić niż być zjedzoną przez coś dzikiego...

    - Ehh... Niech Ci będzie. Ale jeśli Clover mnie znów obrazi, to nie ręczę za siebie - odburknęłam. Słysząc prośbę o sprawdzenie rany, nawet nieco się uradowałam, bo mogłam pochwalić się zdolnościami. - Jasne. Z chęcią obejrzę ranę...

    Spojrzałam na klatkę piersiową Treasura. Na pierwszy rzut oka.... Wydawała się całkiem zdrowa. Uderzyłam jednak kilka razy w jego piersi i już wiedziałam, że jest gorzej. Nieznacznie, ale jednak. Szybko wyciągnęłam z juk świeżo zebrany mech i jeszcze jeden żółty, kwiat oraz szklaną butlę. Wrzuciłam do niej kilka płatków kwiatu oraz kawałek mchu. Wyjęłam z torby jeden ze swoich zwojów i zaczęłam wymawiać dziwne, niezrozumiałe dla innych słowa. Pewnie ogier znów się mnie przeraził.... Wyjęłam z butli obydwa składniki, po czym zaczęłam je wcierać w klatkę piersiową kupca. Powinien teraz poczuć ulgę, albo jakiś efekt uboczny...

  4. Mała szybko owinęła się kocem w kłębek i spała w najlepsze, chrapiąc przy tym niemiłosiernie. Na szczęście Ty razem z Cindrell byliście w wygłuszonym przez Ciebie pokoju. Położyłeś się tuż obok niej... Klaczka szybko się do Ciebie przytuliła i dała solidnego buziaka dokładnie w usta. A jej warga oraz języczek były naprawdę słodkie. Słodsze niż jabłka z sadu rodziny Apple. Naprawdę! Może użyła dobrej szminki? Nikt tego nie wie. I zapewne się nie dowie, jeśli ona sama tego nie zdradzi... Wreszcie strażniczka przerwała pocałunek i spojrzała Ci głęboko w oczy.

    - Kazałam jej kłamać... Kłamać, że nie wie dlaczego jestem tak długo w łazience - wyszeptała Ci do uszka i uśmiechnęła się lekko. - I wszedłeś. Ale teraz wreszcie jesteśmy sami... - dokończyła, po czym zaczęła namiętnie Cię obcałowywać po szyi, zostawiając soczystą, piękną, różową malinkę. Chwilę później zaczęła całować coraz niżej i niżej... - Nie wiesz jak długo czekałam...

  5. Cindrell weszła wreszcie do sypialni i zostawiła nieco uchylone drzwi. Czekała już na Ciebie...

    Tymczasem podałeś małej szklankę mleczka. Elisa właśnie kończyła jeść obiadek swojej mamusi. Gdy dostała mleko, od razu je wypiła. Beknęła i uśmiechnęła się do Ciebie... Nie pomyślała nawet o tym, by zas - właśnie ziewnęła! To chyba działa! Tak! Młoda powoli opada z sił. Kładzie się na kanapie i zasypia! Jej... Nawet chrapie głośno...

    Ty zaś masz wolną drogę do sypialni. Czeka tam na Ciebie całkiem golutka kochanka, która pewnie lubi Cię kusić swoim zachowaniem...

  6. - Dziękuję... - powiedziała Avril, po czym zabrała banknoty oraz karteczkę i szybko uciekła z budynku, mijając przy tym ochroniarzy, którzy nie zdołali ich złapać, a także Trevora z Michaelem. Co prawda psychol wołał coś do niej, lecz ona już nie słuchała, tylko uciekała jeszcze szybciej.

    Tymczasem w sex-pokoju... Gdy Ty pomagałeś wstać Franklinowi, ochrona wyciągnęła swoje paralizatory i poraziła Twojego czarnoskórego kolegę, który jeszcze raz, zapewne wkur**ony, znów upadł na ziemię. Dwóch rosłych białoskórych zostawiło jednak Ciebie w spokoju, co trochę Cię zaniepokoiło. Obydwoje wzięli Cię za fraki i wyprowadzili do swojego przyjaznego "czarnego pokoju". Usadowili Cię na niewygodnym krześle, a sami zasiedli na przeciwko Ciebie na wygodnych, skórzanych fotelach.

    - No... Panie Allan. Czego pan tu szuka, co? - spytał się jeden z nich, swoim grubym głosem i spojrzał na Ciebie przez przyciemnione okulary.

  7. Widząc talerz pełen jedzenia, mała szybko przestała zadawać ból Waszym uszom i zabrała się do jedzenia, zapewne przepysznego, obiadku.

    - Mleko się przyda! - krzyknęła Elisa z ustami pełnymi jedzenia.

    Tymczasem Cindrell, jeszcze raz się przeciągnęła i zamruczała jak przedtem. Spojrzała na Ciebie, a potem na talerz z żarełkiem i przytuliła się do znów do Ciebie.

    - Nie jestem głodna... Chcę inne mleczko - wyszeptała i odepchnęła talerz. Oczywiście młoda skorzystała z okazji i zabrała się za jedzenie obiadu mamusi, zaś starsza klaczka odeszła od stołu i poszła do sypialni bez słowa.

  8. Klaczka przeciągając się, uśmiechnęła się do Ciebie i już po chwili była wtulona w Twoją superciepłą sierść. Spojrzała na Ciebie...

    - Hmmm? Może tak? Rooaaarrr... - zamruczała dosyć seksownie i pocałowała Cię w nosek, po czym zachichotała cicho. 

    Słysząc Waszą rozmowę i pomruki, Elisa szybko rzuciła swoje lalki w kąt i przybiegła do Was. Zaczęła podskakiwać dookoła, cieszyć się, aż w końcu wskoczyła na kanapę i usiadła blisko Ciebie i Cindrell. 

    - Ja tes umiem mluczeć! - krzyknęła głośno i zaczęła... miauczeć. - Miaau! Miaau! Miau! - jej kocie miauczenie było naprawdę głośne i po chwili zaczęły Was boleć uszka, a mała nie przestawała... O nieee. Było coraz gorzej...

  9. Cindrell troszkę się zarumieniła o pytanie o kąpieli. Wypiła całą wodę z szklanki i spojrzała na Ciebie nieśmiało.

    - Nie wiem... Pewnie wiele ogierów chciałoby zobaczyć piękną, ale... Ty widziałeś tylko mnie... - westchnęła i położyła się na Twoich kopytkach. Były bardzo wygodne, skoro klaczki co chwila kładły na nich swoje główki. - Ale ja... Nie tylko się kąpałam... Ale to kiedy indziej - wyszeptała i uśmiechnęła się do Ciebie szeroko. - I... Dziękuję za nocleg - dokończyła i przeciągnęła się szeroooko jak kotek.

  10. Wciąż byłam smutna, jednak gdy ogier zbliżył się do mnie i opowiadał mi swoją historię, przestawałam być przygnębiona. Raz się uśmiechnęłam, gdy opowiadał mi o swoich przygodach z... trollami i... rekinami. Uśmiechnęłam się w jego stronę, zebrałam mech i poklepałam go po ramieniu i poszłam przed siebie, chwytając go za kopytko i prowadząc za sobą.

    - Dzięki... To całkiem... Ciekawa historia - powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by usłyszał. - Trochę mi już lepiej, ale ja... Muszę odnaleźć swoją matkę. Ona ma coś, co jest mi potrzebne. Jeśli chcesz, możesz iść ze mną... - dokończyłam, odwracając się do Treasure'a i spoglądając mu w oczy. Pewnie się nie zgodzi... W końcu kto chciałby podróżować z tak dziwną i nieprzewidywalną osobą jak ja. On mi nawet nie ufa do końca, boi się mnie... Ehh... Znowu zostanę sama. 

    Podeszłam bliżej do ogiera i dotknęłam go w kilka miejsc klatki piersiowej. Chciałam wiedzieć, czy jeszcze go boli, czy może Clover jest aż taka dobra...

    - Boli Cię? Potrzebujesz jeszcze jakiejś pomocy? To może być ostatnia szansa, jeśli nie chcesz iść dalej ze mną - wyszeptałam mu do ucha i usiadłam, przeglądając swoją jukę z ziołami.

  11. Dziewczyna wstała z kanapy i podeszła do Ciebie i spojrzała Ci w oczy ze łzami.

    - D-dobrze... Ale nie tutaj. Musimy znaleźć inne miejsce - wyszeptała Ci do ucha i pocałowała w policzek, po czym otworzyła dla Ciebie drzwi.

    W tym samym momencie, Franklin dobiegł do Waszego pokoju i został znokautowany przez otwierające się drewniane drzwi. Upadł on na ziemię, nieco utrudniając przejście. Ochrona zorientowała się co się dzieje i już po chwili zjawiła się przed wejściem do pomieszczenia. Avril się rozpłakała. Wiedziała, że oberwie jej się za ten incydent... I nie będą to tylko wyrwane włosy. Przytuliła się szybko do Ciebie.

    - 72645 - wyszeptała i zaczęła Cię dotykać w miejscach dosyć intymnych, by odwrócić od siebie uwagę ochroniarzy.

  12. Oderwałam się od oglądania mchu i spojrzałam na ogiera starając się nie wyglądać groźnie. Podeszłam do niego i jeszcze raz mu się przyjrzałam.

    - Nie wiesz jak to jest, gdy każdy Cię wyzywa od dziwadeł, co? NIE WIESZ! - ryknęłam na cały głos, po czym zaczęłam cicho szlochać. - Wszyscy... Wszyscy dookoła śmiali się ze mnie i bali się mnie. I nic mnie nie obchodzi jej sytuacja... Chciałam być po prostu dla nie miła, a ona... - nie dokończyłam zdania, tylko wróciłam oglądać mech, starając się jednocześnie go troszkę na swoje mikstury. 

  13. Mała wciąż była przyklejona do Twoje kopytka i powoli, powoli się uspokajała. Spojrzała na Ciebie smutno.

    - Pseplasam... - wyszeptała i znów poszła się bawić, by nieco się rozweselić.

    W tym samym czasie Cindrell podeszła do Ciebie i podała Ci szklankę wody. Zaprowadziła Was na kanapę i usiadła tuż obok Ciebie.

    - Ale przyznaj... Chciałeś wejść do łazienki, prawda? Przecież podglądałeś - zachichotała cicho i przytuliła Cię mocno. - Możemy u Ciebie zostać na noc? Jutro wynajmę jakiś pokój w hotelu, żeby Ci nie przeszkadzać... - spytała się i wzięła jeszcze łyk wody ze swojej szklanki.

  14. Usłyszawszy słowa Melliona, przyspieszyłam kroku. Zebrałam już wystarczającą ilość roślinek, więc usiadłam pośrodku drzew w pozycji Lotosa i zaczęłam myśleć o swoim ojcu, o matce... O rodzinie. Musiałam się szybko uspokoić, bo miałam ochotę właśnie kogoś rozszarpać! Bardzo długo siedziałam w tej pozycji z zamkniętymi oczami, ale w końcu trzeba było wstać. Otworzyłam więc swoje ślepia i spojrzałam już odrobinę łagodniejszym wzrokiem na oba ogiery.

    - Uff.. Dobra, to kto potrzebuje jakiejś mikstury? - spytałam się cicho i zaczęłam rozpalać ognisko z leżących niedaleko gałęzi.

×
×
  • Utwórz nowe...