Klacz leniwie słuchała przydzielania zadań. Kiedy nie usłyszała swego imienia odeszła od tego miejsca ze zwieszoną głową. Jak zwykle do niczego się nie nadaje... jak zwykle. Przysiadła przy sporym kamieniu na poboczu patrząc na kucyki biorące się do roboty. Oparła głowę o owy kamień, zdjęła swój plecak z pleców i zaczęła przeglądać swój ekwipunek. Wszystko było, nawet nie rozłożony namiot. Jeszcze raz rzuciła krótkie spojrzenie na grupę.
//Czy ktokolwiek mnie widzi?