Skocz do zawartości

Gypsy

Brony
  • Zawartość

    724
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Gypsy

  1. Rozsiedliśmy Godzina 11.20…………Pokój Irona (Tymczasowy sztab dochodzeniowy)……..Statek się w trójkę przy niewielkim stoliku, żeby nam się nie nudziło wyciągnąłem karty, które wcześniej zabrałem z jakiegoś pokoju, Iron rozdał i zaczęliśmy grać w pokera. - Nasty jak ci idzie z analizą tego proszku, który znalazł Iron?- Zapytałem wyrzucjąc dwie karty z ręki i dobierając dwie nowe. - W warunkach jakie tutaj mam?! Nie wygłupiaj się, zajmie mi to jeszcze chwile.- Uśmiechnął się i wyrzucił jedną kartę.- Ej Iron podaj mi kartę. - Trzymaj. Ja wymieniam trzy i dorzucam 7 złotych monet. – Powiedział dorzucając do puli garść monet. - Jak się bawić, to się bawić.- Dorzuciłem 14 monet. Nasty zrobił tak samo, a Shield ze swojej strony dorzucił 7 monet. - To co chłopaki, sprawdzamy i koniec przerwy, a potem… W tym momencie drzwi otworzyły się, a do pokoju wszedł niebiesko włosy pegaz. Był troszeczkę roztrzęsiony, ale na pewno nie przychodził by tu bez powodu. Więc postanowiliśmy go wysłuchać . - Dzień dobry. Jestem So… Soarning Hight.- Przywitał się nasz niespodziewany gość . - Ten Soarning Hight! Rany, jestem wielkim fanem, można prosić o autograf - Nasty ty go znasz???- Spytałem trochę zaszokowany - Pewnie przecież to jeden z Wonderbolts. - Ty faktycznie. Bez kombinezonu nie poznałem. - Chłopaki, jak dla mnie to może być nawet kolejnym filantropem, byle by coś wniósł do sprawy.- Przerwał rozmowę Iron, bardzo martwił się o ojca i nie mógł czekać. Nawet na partyjkę pokera długo go trzeba było namawiać.- Siadaj na krześle i mów w jakiej sprawie przyszedłeś. Pegaz zbliżył się do krzesła, ale jakieś pół metra przed nim stanął w bezruchu. Spojrzał na leżące nieopodal zwłoki, a strach nie pozwalał mu ruszyć kopytami. - Nasty zakryj tego trupa! Ten smród sparaliżował by każdego.- Powiedzieliśmy z partnerem niemalże jednocześnie. Chłopak wyciągnął z szafy jakieś białe prześcieradło i zarzucił na ofiarę. Sportowiec nabrał większej pewności siebie, jednak starał się nie brać większych wdechów, by nie wdychać nieprzyjemnych zapachów. - A więc , kurde trochę nie wiem od czego zacząć. -Najlepiej od początku. - Dobrze a więc to było tak. Siedziałem sobie na dachu statku ( no tym od różnych pokoi), popijając szampana, kiedy coś, a raczej ktoś, nade mną przeleciał, zdawało mi się że gdzieś mu się spieszyło. Było zbyt ciemno bym mógł dojrzeć jakiekolwiek szczegóły. Chwilę później usłyszałem krzyki i tupot kopyt. A gdy pobiegłem sprawdzić co się dzieje to… - Dobra domyślam się całej reszty- Przerwałem mu tą gadaninę bo resztę już znałem.- Do naszej układanki brakuje mi jeszcze kilku puzzli. A właściwie dlaczego nie przyszedłeś wcześniej? - Trochę się bałem, że jeżeli coś powiem to ja mogę być następny. - Spokojnie tylko my wiemy o tym co powiedziałeś, nic ci nie będzie.- Uspokoił świadka Iron.- Dobra Hawk zbieramy się do roboty, ty Nasty też, musimy wiedzieć co to za pył. - Co!? Nie ma mowy nigdzie nie idziemy do puki nie skończymy gry.- Zaprzeczyłem planom kolegi. Bez gadania wróciliśmy do gry by sprawdzić kto zbierze pule. Najpierw katy wyłożył Nasty. - Trójka króli hehe co wy na to?! - Wiesz, co gdzie możesz sobie wsadzić te twoje króle, ja małego strita.- Zgasił kolegę jak poobiedniego peta Shield. -Heh jaka szkoda, znaczy to tyle że wygrałem mam karetę z dwójek. Coś czuję że będzie to mój szczęśliwy dzień  Zebrałem pieniądze i ruszyłem z Ironem do gości na ostatnie przesłuchania. To co zobaczyliśmy na głównym pokładzie sprawiło, że szczeny nam opadły. Tłum, zwykle narzekających i gadających o polityce i finansach nudziarzy tańczył limbo jakby nigdy nic. Wszędzie latało kolorowe konfetti i korki z szampanów. - Eeee… Co tu się stało? Rozumiesz coś z tego? - Nie bardzo i nie wiem tez co te kucyki musiały brać żeby zacząć robić coś poza narzekaniem. - O! O! O! O! O! To ja to zrobiłam, ale nie widziałam, żeby ktoś coś brał.- Wykrzyczała różowa klacz, która wyłoniła się znikąd.- Czekaliśmy tylko na was! - Na nas??? Nie bardzo rozumiem - No bo pomyślałam, że nikt nie może pracować cały czas i że potrzebujecie przerwy.- Powiedziała już odrobinę ciszej, ale nadal nie tracąc entuzjazmu młoda klacz. - Przepraszam panienkę, ale mamy jeszcze trochę roboty.- Odpowiedział grzecznie Shield - Czekaj, czekaj. Wiesz ja według mojego kalendarza mam dzisiaj urlop. Poza tym i tak nikt stąd nie ucieknie. - Ale… - Żadnych „ale”, poza tym wiem, że też chciałbyś coś załatwić. A jak nie to najwyżej zacznij przesłuchania beze mnie.- Odpowiedziałem koledze.- Panno Pinkie czy mogę poprosić do tańca? Zgodziła się. Poszliśmy razem w stronę bawiącego się tłumu.
  2. Ban bo zawsze można to zmienić Nie płacz księżniczko, to nikomu nie wyjdzie na dobre
  3. Ban bo ależ ty okrutna księżniczko, jak Krwawa Maria
  4. Ban bo dopiero teraz zauważyłem księżniczko
  5. Ban bo muszę zbadać oczy księżniczko
  6. Ban bo od jak dawna jesteś księżniczką? Księżniczko
  7. Gypsy

    Prace Izeera

    Bo tak wygląda prześlicznie, aż mnie się smutno zrobiło.
  8. Ban bo ja koledze daje na wigilię papier toaletowy i paczkę fajek w środku:)
  9. Ban za zaburzanie równowagi
  10. Ban bo no i żeby to mi było ostatnio raz
  11. Ban bo toż to niewybaczalne
  12. Eeee bez obrazy ale to nie dla mnie 3/10 nie za rytm 3,5/10
  13. Jest w szaragach fanów Trixie Jest mu zielono, ale w końcu zielony uspokaja
  14. Gypsy

    Odcinek 7: Wonderbolts Academy

    W zasadzie nie przyjęli jej do Wonderblots,, przynajmniej tak mi się zdaje. To była tylko tygodniowa akademia po której, nie ważne od wyniku Rainbow by wróciła. Przynajmniej tak wnioskuje po ich rozmowach
  15. Ban bo, a jak poproszę Pinke też poprosi
  16. BlackHawk nabrał prędkości wiatru, co za tym idzie szybko zniknął z oczu przeciwnika. Ten nie wyglądał na specjalnie poruszonego całą sytuacją, szybkim rucham wzbił się w powietrze i wykrzyczał. - Pochłoń życie serpiente espíritu. Powietrze stało się ciężkie, może nie tyle od ilości, ale od smutku którego było aż gęsto w jego reiatsu. Starliśmy się mieczami. Przeciwnik zamachnął się mieczem celując w moją czaszkę. Miecz trawił w pustą przestrzeń. Nie minęły dwie sekundy, a pojawiłem się kilkanaście metrów nad przeciwnikiem. I uderzyłem falą ostrego wiatru, a ta zakatowała przeciwnika od dołu. Atak przebił ciało na wylot, niestety nie było to ciało wroga, lecz jednego z moich żołnierzy, w ostatniej chwili rzucił się by zasłonić czerwonowłosego chłopaka. - C...Co....Co się stało, dlaczego? - Zabawne prawda, jak to ludziom nie można ufać w dzisiejszych czasach, swoją drogą teraz chyba moja kolej. Przedstawię ci mojego zanpaktou. Zamruczał coś pod nosem, a dwóch moich podwładnych których spisałem już na straty ruszyło na mnie. Z braku wyboru przeciąłem obu na pół. Jak się okazało byli tylko zasłoną dymną. Przed prawdziwym atakiem nie zdołałem się obronić. Z przestrzeni wyłoniła się ręka mojego przeciwnika i cięła mnie w bok. Spadając udało mi się ostatkami sił trafić przeciwnika kataną w lewe oko. Krew z jego rany lała się nawet bardziej niż z mojej. Z hukiem uderzyłem o ziemie. On staną nade mną i zaczął mówić. - Nieźle jak na zwyczajnego kapitana, ale na twoje nieszczęście trafiłeś na złego przeciwnika. Jak już pewnie zauważyłeś trucizna z mojego zanpaktou, pozwala mi na kontrolowanie ciał ofiar po ich śmierci, ale nie martw się, ciebie nie mam zamiaru kontrolować. Jad mojego miecza zabije cię w ciągu 5 dni. Potraktuj to jako grę o życie, będzie zabawnie. - Ahhh....kur.... ale jakim cudem mnie trafiłeś?!- Spytałem z trudem poruszając ustami. - Nie bez powodu mój miecz to serpiente espíritu (duch węża). Potrafi wniknąć częściowo przechodzić przez przestrzeń, dzięki czemu może.- Zrobił sobie krótką przerwę by oblizać krew spływającą z martwego oka.- Uderzyć z każdego niemalże punktu. - Szlag!! Przysięga, że cię zabije.- Tym razem prawie wykrzyczałem te słowa. - Jeżeli chcesz mnie zabić to dobrze by było żebyś wiedział jak mam na imię, możesz mi mówić Nehemir. Potem zemdlałem, a on ruszył sprawdzić co słychać u jego towarzyszy.
  17. Jest żelazną tarczą A co do jego sygny, wiem że już to kiedyś mówiłem ale TAK ZOSTANĘ SZARYM STRAŻNIKIEM
  18. Mógłbyś odrobinę podkreślić kontury przy pazurach
  19. Ban bo trzymaj oto mobilizacja, wiem że się nie powstrzymasz nikt nie ma tak silnej woli
  20. Gypsy

    Odcinek 7: Wonderbolts Academy

    To tak głos Spitfire jest słaby, ale i tak dobrze że nie męski. Bdum tss Fantastyczne akcje powietrzne Wybory moralne, co prawda oczywiste ale zawsze jakieś Pinkie!!! Chociaż, aż za bardzo jej odbiło, albo nie była super Mówiłem już o Spitfire??? Ta nowa klacz, nawet niezła. Ogólnie odcinek, na pewno nie będzie w mojej elicie ale zły nie jest i jak co tydzień sprawił że mój mózg rozsypał się na tysiące kawałeczków heh kocham to 6/10
  21. Ban bo obejrzałem nowy odcinek i mój mózg rozsypał się na tysiące kawałeczków, cholera co tydzień to samo
  22. Zacząłem walkę z trzecim wrogiem. Był nim czerwono włosy mężczyzna z długa kataną. - To zdaje się byli twoi ludzie?! Mam nadzieję że ty będziesz większym wyzwaniem. Tego się najbardziej obawiałem, znaczyło to bowiem że jeżeli tylko dam się drasnąć, to mogę przegnać się z życiem. Podejrzewałem bowiem że jego zanpaktou był zatruty. Nie było co się oszczędzać. - BANKAI zmieć go viento fuerte!
×
×
  • Utwórz nowe...