Prawdopodobnie implozja wywołana nadmiarem głupich dialogów zniszczyła by nasz świat, albo po prostu dręczył bym ludzi cały czas i przeszkadzając, będąc porywanym co dwie sekundy i nie mając zupełnie nic ciekawego do powiedzenia.
Edit: Prawdopodobnie zwariował bym z zachwytu, potem by mnie zapieli w białe pasy i odwieźli do domu bez klamek (kurde no ile razy można z niego uciekać)