Skocz do zawartości

Pamiętnik Fluttershy według Geledrina


Tarreth

Recommended Posts

Fluttershy podekscytowana patrzy w niebo. Lata zdenerwowana i raz po raz spogląda na Angela. Ten znudzony patrzy na nią i powoli je swoją marchewkę. Fluttershy dowiedziała się, że do lasu Everfree przyleciały piękne i rzadkie motyle które Equestrie odwiedzają raz na dziesięć lat.

Wszystko zaczęło się od tego, że Angel zobaczył kolorową chmurę i odrazu pokicał do Fluttershy. Ta najpierw przeraziła się i schowała za kanapą, ale mały Królik wyciągnął ją zza kanapy. Fluttershy podleciała kawałek i zobaczyła setki skrzydeł małych i większych motyli. Ale te skryły się w lesie a ona nie chciała ich szukać nic nie wiedząc.

Teraz lata tutaj i zastanawia się czy ma udać do mądrej Twilight, która przeczytała wiele książek więc i o tych motylkach coś wie. Może też udać się do Zecory, która pochodzi z krainy w której te motyle żyją.

Autor: Geledrin

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluttershy tak latając pomyślała sobie, że jedne odwiedziny w lesie Everfree to i tak dużo więc zdecydowała się zasięgnąć rady Twilight. Od razu tam poleciała, po drodze pozdrawiając kilku swych zwierzęcych przyjaciół. Przeleciała nad uliczką ze straganami, pomachała do Applejack i do Pinkie Pie skaczącej wesoło dookoła stoiska z jabłkami. Podleciała do wielkiego drzewa-biblioteki i już miała zapukać, kiedy pomyślała sobie: A co jeśli Twlight jest zajęta. Odleciała kawałek, ale przecież musiała zobaczyć te motylki. Podleciała ponownie do drzwi. Jeśli mnie tylko zignoruje i powie bym poszła szukać rady gdzieś indziej? Może nawet mnie nie wpuści. Na pewno nie, jest bardzo zajętym kucykiem. Już miała się odwracać od drzwi gdy usłyszała pukanie. Spojrzała w dół i zobaczyła Angela pukającego drzwi i patrzącego na nią z pełną samozadowolenia miną. Teraz chcąc nie chcąc musiała porozmawiać z Twilight. Drzwi otworzyły się po chwili. Ale nie było za nimi Twilight tylko malutki-słodziutki uroczy-asystent Spike.

-Och witaj Spike. Ja chciałam tylko zobaczyć się z Twilight. Ale jeśli jest zajęta to nie trzeba.

- Witaj Fluttershy. Wejdź śmiało, Twilight jest w bibliotece. Dobrze jej zrobi oderwać się od książek.

Weszłam do biblioteki i spojrzałam na Twilight ta pomagając sobie magią część książek wyjmowała z regałów a część tam wkładała z powrotem

- Cześć Twilight, nie chciałam przeszkadzać ale przyszłam poprosić cię o pomoc.

- Witaj Fluttershy. O co chodzi. Jeśli będę potrafiła na pewno ci pomogę, napijesz się herbaty?

- Nie dziękuję. Chodzi o pewne rzadkie motyle. Przylatują do lasu Everfree raz na 10 lat i bardzo chciałabym je zobaczyć. Nie wiem tylko gdzie szukać.

- Och na pewno znajdę coś w moich książkach. poczekaj chwilkę.

- Och dobrze. Ale Jeśli to problem...

- Nie to żaden prob... Zobacz już mam tu są. Olszynki Królewskie. Lubią ciemne miejsca niedaleko wody, albo stare ruiny. Królewskie, bo kochają stare pałace i zamki. Olszynki bo najwyraźniej siadają na Olchach. Widzisz problem z głowy. Takich miejsc nie ma dużo.

- Dziękuje Twilight to naprawdę mi pomoże.

Wychodząc zobaczyła jak Twilight z zapałem wertuję księgę o motylach, widać ją zainteresowały. Teraz tylko musi zdecydować gdzie ma się wybrać. Wiedziała, że w lesie jest Jezioro Świerszczy nad którego brzegiem rosły piękne stare olchy dające schronienie wiewiórkom. Ale były tam też ruiny pałacu gdzie mieszkały teraz różne małe stworzonka. Więc może tam udały się Olszynki Królewskie. Przysiadłą przy fontannie i zastanowiła się nad tym. Nie chciała spędzać zbyt dużo czasu w lesie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluttershy poleciała nad jezioro rozejrzeć się za motylkami. Przeleciała nad miasteczkiem, potem nad łąkami i polami. Jednak gdy tylko zobaczyła las Everfree przypomniała sobie wszystkie straszne historie jakie o słyszała. Skrzydełka odmówiły posłuszeństwa i kucyk spadł na ziemie. Na szczęście z niewysoka więc nic jej się nie stało, ale lecieć już nie mogła. Mimo strachu weszła jednak do lasu.

Mroczna ścieżka wiłą się między strasznymi drzewami. Fluttershy co chwilę drgała przestraszona, gdy dotykała ją gałęzie drzew przypominające szpony sępów. Raz usłyszała jakiś szmer w krzakach przy drodze. Lecz, zacisnęła żeby i ruszyła dalej.

Powoli zza drzew, zaczynała dobiegać jej słodka muzyka stawu. Żabki kumkały, kaczki taplały się w wodzie i nie było widać żadnych niebezpieczeństw. Gdy dotarła tam jednak nie zobaczyła żadnego motyla. Mimo że olchy pięknie pachniały nic nie znalazła. Jakby coś przegnało wszystkie owady.

Rozglądając się uważnie znalazła martwego motylka, był on jakby zgnieciony, skrzydła miał połamane a sam nie żył.

Fluttershy nie wiedziała co o tym myśleć nie miała pojęcia co ma zrobić dalej. Mogła pobiec do Zecory, mimo że ją przerażała to może coś wie, nie chciała iść do zamku, było to daleko i musiałaby przejść przez dużą część lasu. Tak się zastanawiając zobaczyła coś dziwnego, jakby ktoś wyciął tunel w lesie, podleciała do niego i spojrzała w głąb, był on długi i nie napawał optymizmem, wyglądało to tak jakby wydeptały go tysiące maleńkich nóżek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluttershy ruszyła do Zecory. Marsz ścieżką mimo że wydawał się straszny nie był problemem. Dotarła w końcu do chatki znachorki. Zapukała delikatnie w drzwi. Nic. Zapukała jeszcze raz. Odpowiedziała jej głucha cisza. Odwróciła się i zaczęła powoli odchodzić, gdy usłyszała skrzypienie drzwi. Spojrzała za siebie, drzwi otwierały się same.

Pierwsza myśl kazała jej uciekać, ale zwyciężyło poczucie więzi z szamanką. Może coś jej się stało. Ruszyła do chatki. Wnętrze było zdemolowane, maski leżały na środku podłogi kociołek był przewrócony, a Zecory nie było nigdzie widać. Fluttershy rozejrzała się jeszcze raz i znalazła skrzydło motylka.

Co tu się stało? Wyszła z chatki i rozejrzała się dookoła. Obeszła całą chatkę i znalazła kolejny tunel. Tak jak tamten prowadził do środka lasu. Nie wiedziała co zrobić Przystanęła na chwilkę by się zastanowić. Mogła ruszyć tunelem, ruszyć do zamku lub zrobić coś zupełnie innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Fluttershy zdecydowała się pójść do zamku. Tunel był ciemny i przerażający... A Zecora mogła być wszędzie, las jest ogromny. Ruszyła ścieżką... bała się, że Zecorę mogło spotkać coś niedobrego... motyle też. Była już w połowie drogi, gdy nagle usłyszała krzyk. Pisnęła (*squeak*) i zwinęła się w kłębek. Gdyby tylko Rainbow Dash albo jakikolwiek inny, odważny kucyk tu był! Ale niestety, nie było nikogo. Ledwo opanowując myśli, poszła dalej. Myślała, co mogła zrobić.

Dotarła do zamku. To tu pokonała Nightmare Moon wraz z przyjaciółkami. Niestety, ku jej ogromnego zdziwieniu, nie było tu żadnych motyli! Nagle zauważyła błyski w jednej z wież. Słyszała rozmowę, ale nie umiała określić kto to był. Miała tylko dwie opcje: Uciec lub iść dalej. Jednak zatrzymała się w miejscu. Nie wiedziała co robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu po chwili zastanowienia postanowiła się ukryć i czekać. Przysiadła w kątku niedaleko okna, w którym nikt nie mógł jej zobaczyć i nasłuchiwała. Słyszała... rozmowę. Zero krzyków. Spokojna rozmowa. Zdawało jej się, że poznawała te głosy... Czy to? Nie. Niemożliwe. Co one mogłyby tu robić? Chyba że...

Nagle zauważyła motyla. To był Olszynek Królewski! "Czekaj!"-szepnęła Fluttershy. Zawahała się... stworzonko poleciało w stronę wieży, z której dobiegały odgłosy! Co tam jest? Trzęsła się cała... stała jak sparaliżowana. Co ma robić? Usłyszała szepty za sobą. Bez zastanowienia pobiegła za motylem. Czemu poszła tu sama!? Czemu!?

Kiedy była prawie na szczycie wieży, usłyszała że szeptanie cały czas dobiega z dołu. Zauważyła małe wgłębienie koło schodów. Bez zastanowienia ukryła się tam. Szeptanie było coraz bliżej... Znała ten dźwięk! To były... (CDN! *Trollface*)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszła ze swojej kryjówki. Nie myliła się- To była Pinkie Pie. Skakała jak zwykle, śmiejąc się. Niosła na grzbiecie torbę z serpentynami. Za nią szła... Zecora. Bez zastanowienia spytała:

-Pinkie, co tu robisz?

-Jak to co? Organizuje imprezę urodzinową dla księżniczki Luny!

-D-dla księżniczki Luny?

-No pewnie!

Fluttershy zdziwiła się. Dlaczego wybrała akurat to miejsce? Pinkie zauważywszy zdziwienie przyjaciółki zaczęła opowiadać:

-Księżniczka Celestia poprosiła naszą szóstkę żeby wyprawić przyjęcie dla jej siostry, więc wybrałam to miejsce, w końcu tu Nightmare Moon przemieniła się z powrotem w Lunę. Zecora mi pomaga.

Poprosiła naszą szóstkę? No oczywiście! Flutter całkowicie zapomniała o tym, przejęła się motylami.

-Ale... ja nie rozumiem. Skąd wzięły się te tunele w lesie? I ten bałagan w chatce Zecory? A te dziwne błyski?

-Tunele? Nie mam pojęcia. Może zapytaj Twilight? Jest na górze. Wiem tylko, że te błyski to robota Trixie miała się zająć pokazem sztuczek. A ty Zecora wiesz coś o tych tunelach?

-Bałagan powstał bo pewnego przedmiotu szukałam. O tych tunelach nic się nie dowiedziałam.

-Dobrze, zapytam więc Twilight.

-A i jeszcze jedno Flutter-butter, możesz znaleźć Rainbow Dash?

-Oczywiście, polecę po nią jak tylko zapytam Twilight o te dziwne tunele.

Była już prawie na górze. Słyszała rozmowy. Po chwili widziała znane jej kucyki: Rarity zajmującą się ozdobami, Applejack szykującą przekąski i Twilight, która wszystko nadzorowała.

-O Fluttershy, jesteś! Musisz znaleźć Rainbow, miała przegonić chmury.

-Cz-cześć Twilight, mogę Cię o coś zapytać?

-Oczywiście? Co chcesz wiedzieć?

-Co to za tunele w lesie?

-To pewnie Olszynki Królewskie. Są bardzo głodne! I jest ich bardzo dużo.

-Naprawdę? Dzięki wielkie, lecę po Rainbow Dash.

I Fluttershy poleciała. Skrzydełka posłusznie wykonywały polecenia, w końcu nie było już czego się bać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...