Skocz do zawartości

[Gothic] Śladem ognistych bestii - Rachan (RedSky)


Applejuice

Recommended Posts

Imię: Rachan

Płeć: M

Wiek: 24 lata

Wygląd: Dobrze zbudowany, młody Łowca z ciemnymi włosami i zielonymi oczami.

Profesja: Łowca smoków

Szef: brak

Przywódca: brak

Nauczyciel: Dawniej Anton, aktualnie brak

Miejsce pobytu: Khorinis

Specjalność: broń jednoręczna, blokowanie

Ekwipunek: Pierścień żelaznej skóry, Amulet zwinności, 50 bełtów, Runa leczenia średnich ran, skórzana zbroja

Złoto: 5

Broń: Magiczne Ostrze na Smoki,Miecz, Kusza bojowa

Charakter: Odważny, Zawzięty, Porywczy, Mściwy,

Historia:

W młodości jako jedyny przeżył wielki pożar który spustoszył

jego rodzinną wieś. To nie był normalny pożar. Tego piekielnego ognia nie dało się ugasić wodą ani przysypać piaskiem. Poza tym gdy został odnaleziony przez grupę królewskich Paladynów dowodzoną przez mistrza Antona na jego twarzy widniała blizna pozostawiona przez jakiś rodzaj pazurów lub szponów. Jako, że groziło mu wykrwawienie się i mógł być zarażony likantropią przetransportowali go do zamku w celu opatrzenia i przebadania. Był zdrowy. Po kilku tygodniach wypuścili go i kazali iść swoją drogą. Nie wiedział co zrobić. Został sierotą. Gdy miał już opuścić miasto zaczepił go pewien zakapturzony nieznajomy. Zapytał się dokąd idzie. W tym momencie Rachan wybuchł płaczem bo zdał sobie właśnie sprawę ze swojej beznadziejnej sytuacji. Nieznajomy zdjął kaptur a chłopiec rozpoznał w nim tego samego paladyna który go kiedyś uratował.

Anton przygarnął sierotę i zamieszkał z nim w koszarach. Żołnierskie warunki nie przeszkadzały chłopcu. Z radością nosił miecze, zbroje, tarcze oraz resztę ekwipunku potrzebnego wojakom. Poznał wielu dzielnych wojowników i z wieloma się zaprzyjaźnił. Traktował ich prawie jak starsze rodzeństwo. Każda wojna zadawała mu niewyobrażalny ból. Jak wiadomo nie ma wojny bez ofiar, a ofiarami często byli jego bliscy. Tylko Anton był wieczny. On powracał zawsze. Nikt za bardzo nie wiedział co utrzymuje go przy życiu: mogła to być miłość do syna lub równie wielka miłość do Innosa.

Anton uczył Rachana sztuki walczenia mieczem i tarczą lecz pasierb uważał tarczę za zbędne obciążenie i prosił o drugą broń. Choć paladyn był przeciwny błagania chłopca wzięły górę. wychodziło mu to dobrze: zawsze potrafił zaskoczyć przeciwnika a do bloku wystarczały mu miecze. Był tak zdolny, ze potrafił nimi odbić lecącą strzałę, ale jego największą dumą było pięknie i misternie wykonane ostrze które dostał od ojca na osiemnaste urodziny.

Treningi zaostrzyły się gdy przeniesiono Antona na wieś (ze względu na wiek). Do walki w zwarciu doszło jeszcze strzelanie z kuszy oraz polowania w terenie. Podczas jednej z takich wypraw zapuścił się dość głęboko w las i wrócił późno. To co zastał na miejscu na zawsze zapadło mu pamięć. Zastał swój dom całkowicie spalony a ojca usmażonego żywcem. Od okolicznych farmerów dowiedział się, że to skutek napaści smoka. Od tamtej chwili jego życiowym celem było wytępienie tych gadów co do jednego. Pochował ojca, wziął to co zachowało się w chacie i wyruszył. Następne wieści o smoku przyszły z Khorinis...

Po drodze do Khorinis został napadnięty. Chociaż zabił większość bandytów, to jeden zabrał mu sakiewkę z oszczędnościami. Musi dopaść złodzieja.

Cel: Wytępić plugawe (wszystkie) smoki, (dodatkowy) Dopaść Gildię Złodziei

Towarzysz, partner: Kot który z niewiadomych przyczyn się za nim szwenda.

Wnioskuję z historii, że twoja postać dopiero wkracza do Khorinis. Jeśli tak nie jest i ona już tam przebywa, napisz, a zmienię tego wstępniaka.

________________________________________________________

Po długim marszu wkrótce ujrzałeś wysokie mury miasta Khorinis, wyłaniające się spośród czubków drzew. Szybko przeszedłeś odcinek, który cię od niego dzielił.

Miasto było otoczone solidnym murem, a w jego rogach znajdowały się wieże strażników miejskich. Przy bramie również stała dwójka strażników, którzy przyglądali się tobie z kwaśnymi minami. Nowi przybysze najwyraźniej nie byli mile widziani w tych okolicach. Nie chcieli cię przepuścić, gdyż pierwszy raz widzieli twoją twarz.

Miałeś dwie możliwości na dostanie się do środka miasta. Mogłeś okrążyć mur i dostać się do niego od strony portu, lub popytać wieśniaków z okolicznej farmy, czy znają jakiś inny sposób...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, w końcu doszedłem do Khorinis ale mogłem się spodziewać zastania tych dwóch przy bramie. Przy każdej miejskiej bramie stoi właśnie taka para: znudzonych i obrażonych na cały świat. Jedyne co do nich przemawia to brzęk monet lub jasny rozkaz od przełożonych. Na łapówkę nie mam ani funduszy, ani chęci. Mam więc dwa wyjścia: wskoczyć do morza i wyjść w porcie lub poprosić tubylców o pomoc. Choć wizja dostania się do miasta od portu była kusząca, to gdyby mnie zauważył jakiś strażnik lub inny "uczciwy obywatel" mógłbym mieć nie lada kłopoty. -Jak mus to mus- powiedziałem odchodząc w stronę farmy Lobarta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...