Skocz do zawartości

Wywiad z Silver Chees'em - prezesem Bronies Silesia


Wonsz

Recommended Posts

Ogólnie jestem entuzjastą życia fandomu i tego co się w nim dzieje, zwłaszcza w polskiej społeczności MLP. 17 lutego 2018 odbył się w Katowicach pierwszy od lat duży ponymeet na skalę ogólnopolską, który w dodatku został zorganizowany przez najmłodsze stowarzyszenie Bronies w Polsce – Bronies Silesia. Z tej okazji postanowiłem przeprowadzić dla FGE wywiad z pomysłodawcą i jednocześnie prezesem organizacji, @The Silver Cheese (którego na forum chyba każdy kojarzy) o tym, jaka historia stoi za utworzeniem kolejnego stowarzyszenia Bronies i jak wygląda organizacja ponymeeta od kuchni. Wiem, że nie wszyscy wchodzą na bloga, dlatego chciałem się podzielić z resztą fandomu zapisem naszej rozmowy, zapraszam do lektury. :)

 

banneerrrooo.png

Link do oryginalnego posta na FGE: http://www.fge.com.pl/2018/03/wywiad-prezes-stowarzyszenia-bronies.html

 

 

 

bronies+silesia+logo.png

 

Wonsz: Może na początek trochę o Tobie. Kiedy i w jakich okolicznościach zainteresowałeś się My Little Pony i w konsekwencji fandomem?

 

Silver Cheese: To dość zabawna historia, bo wszystko zaczęło się od zakończenia mojego pierwszego sprawdzianu maturalnego z języka polskiego. Po zakończonym egzaminie zżerał mnie ogromny stres, więc zacząłem szukać ciekawych filmików na uspokojenie i zacząłem przypominać sobie, co oglądałem w gimnazjum. I tu każdy pewnie pamięta przesławnego JJayJokera i jego kultowy stream, na którym z Dudulem i CTSG oglądali MLP:FiM. Trochę pogrzebałem, ale za pierwszym podejściem nie natknąłem się na serial, a na filmy Equestria Girls, były to bodajże części 1 i 2. Osobiście mi się spodobały, nawet mnie odstresowały, i to tak, że poczułem się o wiele lepiej na duchu. Wtedy nie czułem się typowym Bronym, ale cała sytuacja mnie zaciekawiła, doprowadzając mnie do filmiku Artura Filipowicza (znanego bardziej jako Topowa Dycha) „Bronies – duzi fani małych kucyków”. Sporo osób krytykuje ten film, mówiąc, że to słaba produkcja, ale moim zdaniem idealnie obrazuje to, czym właściwie jesteśmy i nic tam nie zostało przekłamane, w moim odczuciu, oraz zostały poruszone najważniejsze kwestie. Dopiero potem zacząłem się interesować serialem. Pamiętam, że obejrzałem wszystkie 4 sezony i pierwsze 8 odcinków z 5 sezonu w niecałe 2 tygodnie. Skończyło się na tym, że pierwszą moją emisją online był odcinek „Slice of Life”, potem rozpocząłem swoje dyskusje na forum MLPPolska, na którym cały czas przesiaduję.

 

Jaki był pierwszy meet, na jaki pojechałeś?

 

MLK 2015 w Żywcu. Byłem naprawdę zadowolony, że tak blisko odbędzie się tak potężne wydarzenie, choć nie wiedziałem nawet, czego się spodziewać. Pochodzę z Rybnika i mimo, że wielu moich znajomych Bronies wypowiada się o Rybniku jako o zadupiu, to nie miałem większych trudności, aby się dostać nawet do Żywca. Choć nie miałem większej swobody, bo wtedy układ był taki, że jadę wraz z wujostwem i ojcem do Milówki, a potem będę dojeżdżał pociągiem. Nie uraczyłem niestety sleeproomów na terenie szkoły, czy nocnych atrakcji, bo musiałem koło 20-21 wsiąść do pociągu i z powrotem do domku wujka do Milówki. Mimo to byłem zafascynowany całym wydarzeniem, nie wiedziałem nawet, że będą jacyś zagraniczni goście (JanAnimations, ShadyVox, Eilemonty), a ci oraz ich twórczość bardzo mi się spodobali. Naprawdę było miło zobaczyć wstępny, w sumie gotowy filmik do drugiej części „Dubberlicious” czy piosenkę na żywo „Strangers”, wraz wzruszonego ze łzami ShadyVox’a. Po drodze mnóstwo paneli oraz atrakcji, gdzie poznałem (z widzenia, i ci nadal w sumie mnie z widzenia kojarzą, choć już z mniejszą dozą sklerozy) Adamara, Lifyen, Resseta czy Spidiego. Pamiętam też zagranicznego Broniacza (chyba Syryjczyka), z którym się dyskutowało w pokoju socjalnym (był przerobiony na minibar z zakupem tostów) na temat obecnej sytuacji w kraju czy trwającego konwentu. Czułem się trochę niepewnie przez te 3 dni, dość nieśmiało, ale z drugiej strony miałem wrażenie, że jestem tu z własnej woli i ciekawości i mi się takie rzeczy podobają.

 

 

Jak to się stało, że zacząłeś organizować ponymeety w Katowicach? Doświadczenia z MLK sprawiły, że zapragnąłeś czegoś podobnego w swojej okolicy?

 

Wszystko się zaczęło od pytania na forum MLPPolska, gdzie się pytałem, jak zorganizować meeta i kto się na to pisze. Ty mi w sumie podpowiedziałeś parę rzeczy w tej sprawie, na pewno jeśli chodzi o koszta finansowe. Ostatecznie pomysł poszedł do kosza i postanowiłem szukać grupek Bronies poza forum MLPPolska. Wylądowałem na grupie Śląscy Bronies oraz Bronies Rybnik na Facebooku, gdzie utworzyłem pierwszego minimeeta na terenie Rybnika. Przyszło jakieś 6 osób, może 7, których w ogóle nie znałem. Najzabawniejsze, że nie podszedłem od razu do grupki, a krążyłem przez 5 min wokół restauracji fast-foodowych, szukając charakterystycznych osób. W końcu zauważyłem kucyki na blacie stołu, spytałem się i jakoś poszło, zacząłem się integrować. Poznałem tam Zapptera, obecnego wiceprezesa naszego Stowarzyszenia Bronies Silesia i razem zaczęliśmy kombinować. Wiedzieliśmy, że meety w Kato umarły na blisko rok, a takie spotkania bardzo mi się podobały. Doszło do reaktywacji meetów na Śląsku, pierwszy taki odbył się 13 lutego 2016 roku, w stałym miejscu, czyli w galerii Silesia City Center. Przyszło aż 40 osób, co było niezłym wynikiem. Tam poznawałem resztę ludzi, którzy obecnie chodzą na dzisiejsze spotkania. Starsi też wpadali, ale po 4-6 spotkaniach już dali spokój. Trochę ich rozumiem, że to nie to samo towarzystwo, że nowe twarze się pojawiły, ale patrząc na to wszystko, nie miałem się czego czepiać. To ich wybór, a to że teraz największa frekwencja to 20 osób jest jak dla mnie i tak zadowalającym wynikiem. W mniejszym gronie jest łatwiej się dogadać, a wiele różnych rzeczy można w tym czasie robić.

 

Ile meetów zorganizowałeś do tej pory? Mam na myśli wszystkie te małe w galerii plus niedawny Snowfall Ponymeet.

 

W sumie to wyjdzie 24 plus mniejsze spotkania w Rybniku, ale tych raczej liczyć nie będę, bo ciężko je nazwać zorganizowanymi, także i te w Katowicach bardziej bym określił jako półzorganizowane.

 

Jak to się stało, że wpadłeś na pomysł założenia stowarzyszenia? Kiedy to było?

 

To wyszło, kiedy zacząłem rozmawiać ze Skradaczem, Spidim oraz Wloczem w 2016 roku. Wiedziałem, że jako jednostka fizyczna niewiele zdziałam / zdziałamy, a nawet gdyby, to trud byłby nie do opisania. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły jak np. meety we Wrocławiu organizowane przez Venti czy meety na lubelszczyźnie, gdzie nie ma stowarzyszenia, ale doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie, kiedy zostanie powołane stowarzyszenie, które się takimi rzeczami zajmie. Tu dochodzi przede wszystkim fakt, że będąc jednostką prawną, pokazujemy, że jesteśmy zorganizowaną, legalną grupą, a nie przeciętnym Kowalskim, który ma po prostu pomysł i jakieś 500 zł i chciałby wynająć szkołę. Oczywiście dochodzą rozliczenia oraz uregulowania na papierze, ale jest to kolejna rzecz, którą czuję, że chcę robić i taka praca mi zupełnie nie przeszkadza, a wraz z ekipą w stowarzyszeniu jest też o wiele łatwiej, choć też wiele na swoje barki musiałem wziąć, bo nie każdy mógłby przejechać 100 km, aby co 2 tygodnie poprawiać dokumenty dla sądu. Nasza mała inicjatywa funkcjonuje już od 5 maja 2017 roku i cały czas działamy.

 

Z jakimi reakcjami reszty śląskiego fandomu spotkał się ten pomysł?

 

Chyba najbardziej znaną jest ta, której bohater z filmu „Iniemamocni” Syndrom, który powtarza „Too late. 15 years too late”. Pomysł zrodził się wpierw w myśli Resseta oraz reszty starych wyjadaczy śląskich, ale pomysł nie został doprowadzony do końca, gdyż ekipa się wysypała z powodu braku czasu. Pomijając ten szczegół, to wielu osobom się pomysł spodobał, choć były też głosy, że jest to tylko i wyłącznie forma podlizywania się Małopolsce, czy kolejne stowarzyszenie, tak jakby Trójmiasto (Stowarzyszenie Tribrony) czy Warszawa (Stowarzyszenie Warszawa Bronies) nie miały swoich. Łatwo takie słowa mówić, ale sprowadzanie ekipy z tych województw, aby załatwili to, co trzeba, byłoby karkołomne, a będąc na miejscu załatwia się takie rzeczy dużo szybciej i sprawniej. Teoretycznie mogłem po prostu wstąpić do już istniejących stowarzyszeń Bronies i wtedy zasugerować jakiś pomysł, ale nie wiadomo, jakby to wyszło. Teraz nikt się nie bije o założenie organizacji. Zakładam, że ludzie się przyzwyczaili i pogodzą się z faktem, że kolejne stowarzyszenie działa na terenie Polski.

 

Z tego co wiem z rozmów z ludźmi ze stowarzyszeń w Trójmieście i Warszawie, potrzebna jest odpowiednia liczba osób do założenia stowarzyszenia, jest to bodajże 7. Czy trudno było znaleźć odpowiednią liczbę ludzi do składu założycielskiego?

 

Trudności były, gdyż nie każdy ma zdolności, aby do stowarzyszenia wejść i płacić składki, bo dzięki nim możemy robić to, co zrobiliśmy ostatnio w Katowicach. Po zebraniu 7 osób nastąpiło wypełnianie odpowiednich dokumentów do KRS. Mieliśmy w sumie 2 zwroty, ale na szczęście tylko i wyłącznie do poprawy, choć trzeba było znowu się spotkać po raz kolejny, a mamy członków zamieszkałych w Cieszynie czy w okolicach Opola. Obecnie mamy parę osób chętnych i muszę dopilnować, aby formalnie zostały dopisane, gdyż po ostatnim zorganizowanym meecie tego nie dopilnowałem, a jeśli taka sytuacja się trafia, to należy ją wykorzystać. Nieoceniona była tutaj pomoc Wlocza (St. Warszawa Bronies) czy Skradacza (Tribrony), aby mieć pewność, że dobre dokumenty zostały złożone i czy wszystko prawnie zostało załatwione. Bardzo dużo papierologii jest wymaganej, aby prawnie stowarzyszenie założyć, ale jest to jak najbardziej możliwe, jednak wymaga sporo zaparcia oraz cierpliwości.

 

Ilu obecnie członków liczy stowarzyszenie?

 

Obecnie mamy 8, ale spodziewamy się też kilku nowych, nawet spoza regionu Górnego Śląska.

 

Czy organizacja Snowfalla była naturalną konsekwencją założenia stowarzyszenia, czy może najpierw był pomysł na meeta i stowarzyszenie powstało, by zrealizować ten plan?

 

Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony stowarzyszenie zostało stworzone po to, aby takie wydarzenia tworzyć, ale nie tylko i wyłącznie. Z drugiej zaś chciałem (nie tylko ja), aby w Katowicach został zorganizowany meet z prawdziwego zdarzenia i wiele osób na takie spotkanie czekało, jeszcze od ostatniego My Little Konwentu w 2015 roku. Wcześniej już na to pytanie poniekąd odpowiedziałem, jednak gdybym musiał odpowiedzieć, to odpowiedź na pierwszą część pytania brzmi „tak”. Po uregulowaniu papierów i po zebraniu odpowiednich środków chcieliśmy zrobić coś o wiele większego niż comiesięczny meet w Silesia City Center.

 

Czy organizacja meeta w wynajętym na ten cel obiekcie była dużym wyzwaniem dla kogoś, kto wcześniej nie robił czegoś takiego na taką skalę?

 

Było to spore wyzwanie, bo jedyne co wiedziałem na temat organizacji tego typu przedsięwzięć, to były rady oraz historie od założycieli Tribrony czy Stowarzyszenia Warszawa Bronies. Pamiętam, jak cały dzień spędziłem łażąc i jeżdżąc komunikacją miejską po Katowicach, aby obejść wszystkie placówki – tych sprawdziłem z 15, każda nawet o parę / paręnaście kilometrów oddalona od innych. Nogi mnie niesamowicie bolały, ale szczęście, że byłem zaprawiony w takich wycieczkach. Jak udało się znaleźć potencjalne miejsce, należało poustalać wszystko co potrzeba, przede wszystkim umowę, na której trzeba było wyszczególnić, co jest wynajmowane, na ile i na kogo. Do tego dochodzi też masa innych rzeczy jak ZAIKS, czy aukcja charytatywna, czy należy rejestrować ją w urzędzie czy nie itd. Sporo nowych rzeczy wyszło przy organizacji, ale nie poddaliśmy się i został zorganizowany Snowfall Ponymeet w Miejskim Domu Kultury Koszutka, Filia Dąb. W wielu rzeczach pomogli nam członkowie grupy C-M-C oraz D’n’A (ugrupowania fandomowe z Krakowa), a wraz z ich współpracą i poświęceniem o wiele łatwiej przyszło nam zarządzanie imprezą.

 

Na meecie bawiło się 100 uczestników – czy ta liczba jest satysfakcjonująca jak na debiut, i jak ma się ona do założeń, które na pewno były poczynione przed imprezą?

 

Nie ukrywam, że tyle się w sumie spodziewaliśmy. Mnie osobiście ta liczba cieszy, bo to kolejny kamień milowy w reaktywacji śląskich spotkań. I ta liczba, jak nasz wiceprezes-skarbnik Proenix zapewnił, spokojnie pokryje koszta imprezy.

 

2500 zł zebrane na aukcji charytatywnej to duża kwota, naprawdę gratuluję, to jeden z najwyższych wyników w fandomie w ogóle, a już na pewno w ostatnich latach. Na co zostały przeznaczone te pieniądze?

 

Pieniądze zostaną przeznaczone na schronisko dla zwierząt w Gliwicach. Jeszcze nie udało nam się załatwić żadnych rzeczy, gdyż zajmujemy się aktualnie rozliczeniem dokumentów za całe wydarzenie, jak i za poprzedni rok, a bez tego nie chcemy jeszcze wydawać uzbieranych pieniędzy. Zapewniamy jednak, że jak tylko uporamy się z rozliczeniem, to poinformujemy na naszym fanpage’u o przekazaniu pieniędzy na rzecz schroniska. 
 

grupowe+snowfall.JPG

Zdjęcie grupowe uczestników Snowfall Ponymeeta. Foto by @_TK_

 

Ile osób liczył sztab organizacyjny imprezy?

 

12 osób – 9 osób w składzie organizacyjnym oraz 3 wolontariuszy.

 

Nie obeszło się bez pomocy C-M-C i D'n'A, czy ewentualne następne meety tej wielkości będą również przygotowywane w kooperacji ze środowiskami krakowskimi, czy już samodzielne?

 

Nie będę owijał w bawełnę – im się podobało, nam także, więc można myśleć o jakiejś kolejnej współpracy w bliskiej przyszłości. Nie zmienia to faktu, że także my sami chcielibyśmy coś zorganizować, choć Snowfall Ponymeet pod wieloma względami był koordynowany przez nasze Stowarzyszenie, ale nie twierdzę też, że C-M-C i D’n’A nie miały żadnego wpływu, gdyż prowadzony Art Room, sprzęt elektroniczny od C-M-C czy wszelkie rady i uwagi od wymienionych grup zostały przez nas wzięte do serca, i dzięki nim wydarzenie to było takie, a nie inne.

 

Czy planowane są kolejne meety tej wielkości jeszcze w tym roku lub w ogóle? Czy to zbyt duży wysiłek i za wysoki koszt?

 

Myślimy o takich wydarzeniach, zwłaszcza, że wiemy już mniej więcej, jak do tego podejść, już bez większych stresów czy bez głupich pytań do ludzi z innych stowarzyszeń. Zasoby na takie wydarzenia jak Snowfall posiadamy i naszym zdaniem możemy myśleć o kolejnym zorganizowanym meecie na Śląsku. Wiele osób wystawiło pochlebne opinie, jak bardzo byli zadowoleni i dobrze się bawili. Daje to energię do dalszej pracy i na pewno wrócimy z czymś nowym, aby zaskoczyć uczestników kolejny raz.

 

Jako, że to już koniec, to czy jest coś, co chciałbyś przekazać ludziom, którzy chcieliby zorganizować jakieś meety u siebie w mieście albo w jakikolwiek inny sposób zaangażować się w życie fandomu?

 

Na pewno należy próbować, nie zniechęcać się. Trzeba też podejść do organizacji meeta, choćby było to regionalne spotkanie, w realny sposób – nie kierować się tym, co to nie będzie przygotowane, a czego ludzie zwykle się spodziewają i im to zapewnić. Oczywiście poza chodzeniem na ponymeety można działać na wiele innych sposobów w naszej społeczności. Rysowanie, pisanie, dyskusje i wiele innych rzeczy, które mogą nie tylko obudzić talent w drugiej osobie, ale także i nadać czegoś nowego w już prawie 8 letniej spuściźnie fandomu Bronies. To wymaga zaparcia i chęci, nie ukrywam, ale trud zwykle przynosi owoce po pewnym czasie. Ja zacząłem pod koniec 2015 roku z minimeetem w Rybniku, a teraz udało się nam zorganizować śląskiego meeta z prawdziwego zdarzenia, po dobrych 3 latach od ostatniego dużego wydarzenia w regionie, czyli MLK. Ja z całą pewnością nie zakończę swojej przygody z organizacją tak szybko i tym bardziej reszcie radzę, aby sięgnęli po jakiś element, bo może nadal nie odkryliśmy czegoś nowego wśród Bronies.

 

Strona Bronies Silesia

 

Fanpage Bronies Silesia

Edytowano przez Wonsz
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...