Skocz do zawartości

(Wilk11) Powrót Dawnego Porządku


Tarreth

Recommended Posts

Od czasu Ragnaroku, świat bardzo się zmienił.

Surwy świat pogrążony był najpierw w Chaosie - Niebo, Ziemia, Morze i Magia szalały otępiałe, szukając swych władców... Którzy zginęli. Ciężki był ten pierwszy rok po Wojnie. Lecz nawet czas największej żałoby w końcu mija, by wszystko mogło wrócić do względnego porządku.

Jak rodziny wracają do normalnego życia, tak i świat robił to, co robił za czasu panowania bogów. Wszystko wróciło... do normy?

Prawie.

Ludzie, wierzący w potężnych bogów zdawali się jedynie pozornie zadowoleni. Żyli z dnia na dzień, dbając o swoje doczesne żywoty. Jednak wiara, przekazywana z dziada pradziada nie umarła. Wielcy wojownicy bali się - co się z nimi stanie, jeśli nie ma Walhalli? Co się stanie z duszami wszystkich, skoro nikt nie panował nad Niflheimem, Krainą Umarłych, gdzie Hel zawsze przyjmowała zmarłych, którzy nie zasłużyli na Walhallę?

To zaczynało wszystkich niepokoić.

Lecz nadzieja była blisko. Oto w Dniu Ragnaroku, w dniu Końca Świata Bogów narodził się Hemigar - dziecko, pozornie zwykłe, acz posiadające w sobie wielką moc. Thor, bóg Burz zmarł, walcząc z Jormungardem, przerażającym, wielkim wężem. Wzajemnie odebrali sobie życia.

Lecz co się stało z Thorem? Z jego mocą? Kwintesencja jego boskości wędrowała przez świat, aż znalazła nowo narodzonego Hemigara. I to tam moc Boga Burz znalazła swój azyl.

Teraz, dorosły już Hemigar zna swoje przeznaczenie. Tylko jak ma dokonać tego, czego nie dokonał nikt przed nim? Jak ma dostać się do zrujnowanego Asgardu, gdzie ma nadzieję na przywrócenie Odyna do życia?

Jest wiele dróg. Lecz najlepiej pytać Najstarszych.

"Musisz odnaleźć Olbrzyma Grimurda. On, jako jedyny walczący po stronie Lokiego przeżył. On zna sposób, by wejść do Asgardu, jako istota śmiertelna. Mieszka on na Koronie Mrozu - najwyższych górach tego świata. Tam jest jego więzienie. Uważaj jednak, bo nawet skuty łańcuchami będzie chciał Cię zabić, Wybrańcu Thora."

Wiedział, gdzie zaczynać, musiał się tam udać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koronie Mrozu? - powtórzył Hemigar. - Słyszałem o tym miejscu, opowiadały mi o nim matki. - dodał rozmarzonym głosem, przypominając sobie wszelkie szczegóły. - Ponoć jest to jedyne miejsce które nie zostało zalane przez morze, wiecznie pada tam śnieg i żadnemu śmiertelnikowi nie udało się tam wejść. - zwrócił się do swojego rozmówcy. - Czy to prawda starcze ? Hemigar kucnął by móc zrównać się wzrokiem ze swoim towarzyszem rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strzec nie drgnął. Siedział jedynie przy ogniu, tańczącym w palenisku, pośrodku długiego, drewnianego domu.

- Korona Mrozu to nie jest miejsce z Midgardu. Góra ta jest najbardziej wysuniętą częścią Niflheimu - więzieniem, w którym przetrzymywane są olbrzymy, karły, leśne duchy i inne istoty, które zostały ukarane przez bogów, a nie były ludźmi. By się tam dostać, będziesz musiał pokonać wiele przeszkód, przedostać się na tamten świat... Droga jest długa i prosta, lecz lękaj się północnego wiatru - odpowiedział zakapturzony mędrzec, zgrabnie ukrywający swą twarz w cieniu kaptura, rzucanym przez blask płomieni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Starcze! - podniósł głos Hemigar. - Łżesz prawda? Musisz kłamać! Nikomu nie udało się wrócić z Niflheimu, nawet Baldurowi! Jeśli prawdą jest to co rzekłeś, to jak można uciec z tego przeklętego miejsca? - zniżył głos. - Co ma oznaczać " lękaj się północnego wiatru"? Starcze, wiesz coś o czym nie wie nikt, musisz mi pomóc, proszę. - Hemigar popchną ręką sakwę, w której zabrzęczało radośnie kilka monet. Wpatrywał się w zakapturzoną twarz, z chęcią zarówno do zerwania kaptura jak i do ponownego wypowiedzenia prośby. Odczekał chwilę, zdejmując masywny hełm i pocierając palcami skronie. Po czym rzekł. Gdzie mam się udać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec drgnął lekko, jakby uznał słowa młodzieńca za obelgę.

- Wejście do Korony Mrozu znała tylko bogini Hel i jej najwierniejsi słudzy. Musisz znaleźć kogoś, kto tą drogę zna. Bogów nie ma, lecz kulty trwają. Znajdź kult Śmierci, a znajdziesz kogoś, kto drogę zna - odparł, wstał i ruszył w kierunku cienia, z dala od blasku ognia.

Hemigar go wołał, pytał dalej, ale starzec nie reagował. Gdy kompletnie zniknął w czarnej toni, mężczyzna nie wytrzymał i pobiegł za nim... Lecz tam nikogo nie było.

Kult Śmierci - nie był on zakazany, nie trzeba było się chować, by chwalić ponurą Hel. Jednak nie była ona tak lubiana i popularna, jak inni bogowie, więc i takich ludzi będzie ciężko znaleźć. Zwłaszcza po Ragnaroku.

Hemigar zaczął obracać się i obserwować okolicę. Niewielka wioska, posiadająca kilka solidnych, długich domów, acz uszkodzonych, wypełnionych tym, co było pod ręką. Czy tutaj odnajdzie kogoś takiego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niech to, co za skąpiec - mówił w duchu Hemigar - żałować informacji. Mógł przynajmniej powiedzieć gdzie konkretnie mam szukać... Muszę popytać ludzi. Hemigar przeszedł ścieżką obok jednego z domostw, był pod wrażeniem zarówno tego, że posiadłość przetrwała Ragnarok, jak i tego jaką moc miało morze przelewające się przez lądy. Wychodząc zza rogu, w duchu miał nadzieje że zobaczy jakiegoś wieśniaka, może kogoś ważniejszego. Najlepiej kupca, oni zawsze mieli jakieś ciekawe historie. Tak ich zapamiętał Hemigar. Po drodze założył masywny hełm z długimi rogami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Nikogo nie było. Była noc, mroczna, którą rozświetlały jedynie gwiazdy i palenisko, od którego Hemigar już odszedł. Było zimno i pusto. Wszyscy pogrążeni byli w błogim śnie, by wstać rano i znów walczyć o przetrwanie w tym pogrążonym przez chaos świecie.

Teraz Hemigar niczego się nie dowie. Poza tym, nawet jemu powieki wydają się coraz cięższe. Trzeba iść spać. A może nie? Iść dalej? Niby gospoda tu jest, ale co ona da komuś, kto ma zbawić świat?

Ciężkie jest życie wybrańca, oj ciężkie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podszedł do ognia, jarzącego się na środku placu. Spojrzał na tańczące, w centrum paleniska płomienie. Rozejrzał się w okół za czymś miękkim, co chociaż odizolowało by go od zimnej ziemi. Nie dostrzegł niczego takiego, może to z powodu otaczających go ciemności. Zdjął skórę wilka, która służyła Hemigarowi za odzienie, położył ją na ziemie, a następnie sam się na niej położył. Sen ogarnął go szybko. Podczas odpoczynku miał wizję. Stał po środku pustki, po chwili odwrócił się, ujrzał tam starca, wymawiał do niego jakieś słowa, nie miały one jednak żadnego sensu. Jedynym co Hemigar zrozumiał było "Strzeż się wilkołaków!".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Nie miał wizji, bowiem siła wyższa mu tej wizji nie dała. Lecz siła wyższa była nieco wkurzona, że Hemigar próbował być lepszy od siły wyższej, więc ta zesłała mu sen, w którym ruszył do bitwy, ubrany w suknię ślubną.

Szkarłatna, piękna suknia, oddająca hołd Thorowi (bowiem jego ulubionym kolorem była czerwień) powiewała na wietrze, niosącym pył i dym bitwy.

Hemigar zaczął nawoływać wojowników, by ruszali do walki, chciał zapalić ogień waleczności w ich sercach. I byłoby mu się udało, gdyby nie wyglądał, jak żona Gormira - największego i najbrzydszego wojownika w klanie - podczas jej zaślubin. Na Odyna, była wstrętna, jak karły, umęczone Lokiego.

Wojownicy zamiast zwycięskiego okrzyku ryknęli śmiechem. Co za wstyd. Tak być ubranym na bitwę? Podwójny wstyd! Wróg też się z niego śmiał!

I w końcu potrójny wstyd. Wśród jego wojowników była urodziwa kobieta. Piękna i młoda. Wyglądała, jak jedna z Walkirii, jak wojowniczka prosto z Walhalli. I to ona śmiała się najgłośniej.

Kobieta była lepszym wojownikiem niż Hemigar... AAAAAAAAA!

I w tym momencie się obudził. Czerwony, jak burak, zdenerwowany, trochę ośmieszony. Momentalnie sprawdził swoje ubranie - na szczęście nic się nie zmieniło.

Wciąż była noc. Och, czy nie było dane wojownikowi odpocząć choć na chwilę? Wybraniec rozejrzał się. Po drugiej stronie paleniska widział jakąś osobę. Jadła. Nie był w stanie określić czy ta osoba go widziała, czy też nie. Lecz wyglądała na strażnika. No tak. Ktoś musiał pełnić nocną wachtę, kiedy czasy tak niespokojne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hemigar otrząsnął się, przetarł, zmarzniętymi od zimnego powietrza, rękoma twarz. Rozejrzał się, uważnie wypatrując jakiś nieokreślonych rzeczy. Następnie zbierając z ziemi wilczą skórę, przysunął się bliżej ognia, wyciągając przy tym ręce w stronę ognia by je choć trochę ogrzać. Po chwili milczenia i zbierania myśli, Hemigar spojrzał w stronę, siedzącego po drugiej stronie ognia, osobnika. Swoimi zamglonymi oczami niewiele szczegółów widział, mógł tylko oceniać jakiego jest wzrostu, co je. W końcu powiedział, niskim, zmęczonym głosem. - Witaj przyjacielu! Spokojna noc?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...