Skocz do zawartości

Prywatny Pamiętnik Fluttershy


Aaaa

Recommended Posts

Wpis Pierwszy. Lato. Dom Fluttershy.

Drogi pamiętniczku. Dziś chciałabym opowiedzieć Ci, co mi się przydarzyło. W zasadzie nie wiem jak się powinno pisać w pamiętnikach, ale Twilight poleciła mi pewną książkę, więc postanowiłam napisać to tak, jak w niej radzą. Dlatego opiszę Ci mój dzień, dobrze?

Wstałam jak zawsze wcześnie rano. Zawsze lubię wstać z rana, gdyż wtedy budzą się ptaki a ja wręcz uwielbiam słuchać ich śpiewu! Zawsze gdy wychodzę, mogę posłuchać pięknych symfonii ćwierkania i trzepotu skrzydeł. Cisza dookoła powoduje wtedy, że świat wydaje się taki pełen spokoju. Uwielbiam tę ciszę. Zawsze powoduje, że na moim pyszczku pojawia się uśmiech.

Ale poranek nie trwa wiecznie. Po kilku godzinach cisza przerodziła się w wesołe ziewania kolejnych zwierząt i kucyków budzących się jedno po drugim. Wtedy też postanowiła wrócić do mojego domku, by przygotować jedzenie dla moich kochanych zwierzątek...

Och pamiętniczku... chyba nie masz mi za złe, że się tak rozpisałam? Bo ja... nie wiem jak to powinnam pisać... ale staram się... No dobrze, postaram się pisać mniej, ale mam Ci tyle do powiedzenia...

Gdy już przygotowałam wszystko i nakarmiłam zwierzęta, zostałam zaproszona przez Applejack na obiad. Nie byłam pewna, czy mam przyjść, bo chciałam zrobić piknik wraz z moimi leśnymi przyjaciółmi, jednak po chwili postanowiłam, że zaproszenia się nie powinno odrzucać, bo to może być niemiłe... Dlatego też wyruszyłam (z małą pomogą Angela) i dotarłam na miejsce tylko niewiele spóźniona.

Obiad był bardzo miły. Rodzina Apple jest bardzo sympatyczna i rozmowna. Miałam niewielki problem, by się tam wpasować, ale i tak było bardzo przyjemnie. Applejack dała mi trochę szarlotki do domu, więc miałam też czym poczęstować zwierzątka. Wyszło więc na to, że praktycznie byli ze mną na pikniku... skoro już jedliśmy razem ciasto.

Nie chcę Cię jednak zanudzać całym moim dniem... nie wiem czy już tego nie robię... jak sądzisz? Może jednak pominę pewne części? Tak, tak myślę, że to będzie lepiej, jeżeli nie będę pisała takich szczegółów... Przejdę więc do następnej części.

Wieczór nastał bardzo szybko. Był bowiem obiad, potem zajmowanie się zwierzętami... i nim się zorientowałam, słońce powoli zachodziło. Wtedy to stało się coś... niespodziewanego. Przyszła do mnie bowiem kolejna moja przyjaciółka, czyli Twilight. Tak, to ta, która poleciła mi pisanie pamiętnika i dała książkę "Jak napisać pamiętnik - dla opornych"... Wyglądała na zmieszaną i nieobecną. Chciała ode mnie pomocy. Nie byłam pewna, czy jestem jej w stanie pomóc, w końcu nie jestem specjalnie brawurowa... umiem tylko zająć się zwierzątkami... ale jako, że jest moją przyjaciółką, to się zgodziłam.

Twilight poprosiła mnie, bym zdobyła dla niej kilka ziół... nie do końca wiem po co są jej potrzebne lub dlaczego nie zapytała Zecory, ale zdobycie ich nie powinno być problemem... A i tak potrzebuje je dopiero na za kilka dni, więc może uda mi się znaleźć czas, by ich poszukać? Nie mogą przecież rosnąć daleko, czyż nie?

Tym kończę mój dzisiejszy wpis - pamiętniczku. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się poinformować Cię, po co Twilight były te zioła... znaczy... postaram się... Do usłyszenia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis Drugi. Lato. Las Everfree.

Pamiętniczku! Pomóż mi! Nie wiem co mam robić... nie wiem gdzie jestem... jest tak ciemno... CO TO? Słyszałeś to?! Wszystko się rusza, chyba coś mnie goni! Pamiętniczku! Pomóż mi! Zostałeś mi tylko Ty... zgubiłam się... Szybko... szybko... szybko muszę coś wymyślić! Co zrobiłaby Twilight?! Zapewne wyszłaby i poszukała wyjścia... ale co, jeżeli coś tam na mnie czeka?! Nie, nie wyjdę... muszę coś zrobić... Chyba wiem! Kiedyś Twilight powiedziała mi, że jak się boje, to muszę zająć czymś innym myśli... Tak, to powinno podziałać! Opowiem Ci więc co tutaj robię... może to coś sobie pójdzie...

Jak zapewne pamiętasz, miała poszukać ziół dla mojej przyjaciółki. Chodziłam więc co południe, by znaleźć przynajmniej jedno z nich. Długo szukać nie musiałam, bo pomagały mi zwierzątka. Problem pojawił się przy ostatniej roślinie o takiej dziwnej nazwie... wybacz mi... nie pamiętam jak się nazywała... wiem natomiast, że nigdzie jej nie mogłam znaleźć.

Pytałam się wszystkich kucyków w miasteczku, ale żaden z nich nie znał tej rośliny... nie chciałam tez zawieźć Twilight, więc nie poddawałam się... no znaczy... starałam się z nimi rozmawiać... ale no... niektórzy byli tacy zajęci, a ja im nie chciałam przeszkadzać... W końcu jednak weszłam do sklepu i tam dowiedziała się, że ta roślina występuje naturalnie... w Lesie Everfree! Wiadomym było, że nie udam się do tego miejsca... jest takie straszne... Twilight by zrozumiała... ale jednak jestem tutaj... chcesz wiedzieć jak się tu dostałam? Och... opowiem Ci, skoro tak...

Tego samego dn...

Słyszałeś to?! To znowu te dźwięki! Coś mnie goni! Pamiętniczku, ratuj! Nie zostawiaj mnie... odpowiedz... to... ja... ja nie wiem co to... ale jest głośne... na szczęście jestem tutaj w tym pniu i mnie nie widzi... Są tu tylko świetliki... świetliki, ja i Ty... Dobrze, że tu jesteś... Och, przepraszam, przerwałam historię...

Jak już wspominałam, tego samego dnia udałam się do domu Twilight, by z nią porozmawiać... to w końcu moja przyjaciółka, na pewno by zrozumiała. Zanim jednak udało mi się zapukać, usłyszałam przypadkiem jej rozmowę ze Spike'iem... Mówiła tyle miłych rzeczy o mnie... wspominała, że dzięki mnie uda się jej dokończyć to zlecenie dla Księżniczki... Była taka szczęśliwa... Nie chciałam jej przeszkadzać, więc wróciłam do domu... Uznałam, że powiem jej to następnego dnia.

Coś jednak mnie podkusiło, by podejść do obrzeży Lasu... nie wiem co to było... ale kazało mi przyjść... kazało mi spojrzeć na ten Las... stałam tam i tak patrzyłam... zastanawiałam się, myślałam o Twilight... o jej słowach... aż w pewnej chwili, usłyszałam jakieś trzaskanie za mną! Nim się zorientowałam, co to było, wbiegłam do lasu przerażona!

Wiem... gdybym się tak nie bała wszystkiego, to teraz by nas tu nie było... przepraszam Cię... nie gniewaj się na mnie... To było przypadkiem... Och, znowu przerwałam opowieść, wybacz...

Jak już wbiegłam do Lasu Everfree, to wiadomym było, że muszę się ukryć, nim mnie to coś dogoni lub coś innego mnie złapie! Znalazłam więc szybko stare drzewo z dziuplą i bez namysłu do niej wskoczyłam... Na szczęście jest w niej mój przyjaciel świetlik... bez niego, nie wiem co bym zrobiła...

Już wiesz jak się tutaj znaleźliśmy... Ale co dalej? To coś co chwilę przechodzi tędy... jakby mnie szukało... może wie gdzie jestem i się tylko bawi? A może... nie, nie wiem co mam robić... wszystko jest tutaj takie dziwne i przerażające... Pamiętniczku... pomóż mi... Co mam robić? Pamiętniczku... odpowiedz... proszę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis trzeci. Początek jesieni. Las Everfree.

Pamiętniczku... nic nie odpowiadasz... a ja ciągle jestem w lesie... to już trzeci dzień... Chowam się po różnych dziuplach i staram uniknąć tego, co mnie goni... Jak dobrze, że tu jesteś... przy mnie... Nie mogę ostatnio spać. Za bardzo się boję, że to mnie złapie w nocy... dlatego nie pisałam. Przepraszam Cię.

Dziś jednak zasnęłam. Gdy weszłam do norki, moje oczy same się zamknęły i nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam... teraz jednak znów jestem na nogach. Czekam na odpowiedni moment, by stąd uciec... chcę już do domu... pamiętniczku... zabierz mnie stąd! Proszę! Ja chcę już... znów spotkać moje przyjaciółki... znów móc zajmować się moimi zwierzątkami... chciałabym... móc znów położyć się w łóżku. Nie bać się... pamiętniczku... uratuj mnie... lub ktokolwiek... proszę... proszę Was...

Nie! Nie mogę tu więcej siedzieć... muszę znaleźć coś do jedzenia... muszę wrócić do domu. Moje zwierzątka na mnie czekają. Dla nich wrócę. Dla moich przyjaciółek też! Och! Co to!? Słyszałeś pamiętniczku? To... znów ten dźwięk... to znowu tu jest... proszę, niech mnie nie znajdzie... niech da mi spokój... chcę by go nie było... chcę wrócić do domu...

Chwila... pamiętniczku, spójrz! To wygląda jak kwiat, o który prosiła mnie Twilight... muszę go wziąć i dostarczyć, bo mnie prosiła o to... Ale... to dalej tu jest... może jak sobie pójdzie, to uda mi się dotrzeć do domu? Muszę tylko... wziąć się w garść... och, szkoda, że nie ma tu Rainbow Dash... ona by wiedziała co robić... albo Twilight... albo Applejack... Gdyby był tu ktokolwiek... jakikolwiek kucyk... Pamiętniczku... dobrze, że Ty tu jesteś.

Słyszysz to? Chyba sobie poszło... nie jestem pewna... ale to chyba moja szansa... och, gdybym mogła polecieć... znaczy... nie jestem pewna... mogę spróbować, ale... nie, pobiegnę... to moja szansa... chodźmy pamiętniczku, musimy biec! Do domu! Jak najdalej stąd! Musimy... z tym kwiatem... Ruszajmy... Och, oby nam się udało...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Wpis czwarty. Jesień. Obrzeża lasu Everfree.

Pamiętniczku! Pamiętniczku! Proszę, daj mi swój spokój... znaczy... jeśli to nie będzie dla Ciebie niczym... no... um... niczym niewygodnym... bo... bo ja nie wiem... nie wiem co mam robić... nie wiem jak się zachować... tylko Ty tu jesteś i tylko Ty zachowujesz spokój... widzę jak leżysz, jak odpoczywasz. Widzę jak niczym się nie przejmujesz... pozwól mnie tez tak... znaczy... jeśli chciałbyś... proszę...

Wczoraj znów nic nie pisałam. Wiem, że musiałeś czuć się z tym źle... tak bardzo mi przykro... ja... ja nie chcę, byś się smucił... chociaż tego nie pokazujesz... Tak Cię przepraszam! Postaram się więcej pisać! Proszę! Nie zostawiaj mnie! Pamiętniczku! Odezwij się do mnie... proszę... tak mi tu źle...

Och... wciąż tu jesteś? Wybaczyłeś mi więc?! Proszę, nie zostawiaj mnie! Poprawię się! Będę pisać, gdy tylko będzie okazja! Nie chcę tu być sama z tym... tym głosem... z tym dziwnym głosem... i tym kwiatem... ach właśnie! Kwiat dla Twilight... wciąg go mam. Co jednak, jeżeli zwiędnie? Co wtedy!? Jak Twilight się dowie, że go straciłam, to może mnie znienawidzić! Ale nie... to moja przyjaciółka... ona zrozumie... tak myślę...

Nie! Muszę się pozbyć takich myśli! Znaczy... odstawić je... W końcu Twilight zrozumie... ona mnie nie osądzi źle... oby...

Och! Wybacz! Znów piszę bezsensu... nie chciałam, tak samo... samo jakoś wyszło... To było... JEST, dla mnie zbyt dużo... od kilku dni przemykam się po lesie... biegam i chowam się, szukając jedzenia... nie wiem co się dzieje i ile dni minęło... Wiem, że musi być już jesień... w końcu były to ostatnie dni lata, gdy trafiła tutaj... a jestem uwięziona w tym strasznym miejscu... kolejne kilka dni... nie wiem co się dzieje... nie wiem, co mnie szuka... nie wiem, czy ktoś mnie szuka... jestem tutaj sama... sama z Tobą i świetlikiem... co mam robić? Pamiętniczku... co...

**

Och! Przepraszam! Nie chciałam Ci skrzywdzić! Ale to był wypadek! Sam wiesz! Wybaczysz mi, prawda?! Proszę, nie opuszczaj mnie! Naprawdę! To wina tego dźwięku! Za szybko pobiegał i... i wyrwałam stronę... przepraszam! Boli Cię to? Może Cię opatrzyć... ale... ale jak?

Znów nic nie odpisujesz... czyżbyś się gniewał...? Jeszcze raz przepraszam... To był wypadek... Nie chciałam tego... Ale... mam dobre wieści... znaczy... um... mam nadzieję, że są dobre... i poprawią nam humor... znaczy, nie to, bym miała coś do Twojego humoru! Och nie! Nie chciałam Cię obrazić! Ja tylko... um... nic nie mówisz, więc musisz być smutny... znaczy! Nie jest to nic złego... można być smutnym i cichym... ja nie mam... um... znaczy... to może podzielę się nowiną, zgoda? No dobrze... wygląda na to, że jesteśmy blisko domu... taką mam nadzieję, bo chyba widziałam już to miejsce kiedyś... ciekawe jednak było to, że nim schowałam się w tej norce, to widziałam ślady kopyt... Chyba to były kopyta... a wcześniej był tu ten dziwny dźwięk... TO przechodziło tędy... może jest kucykiem?

Och... pamiętniczku! Ależ byłam głupia... to moja wina... cały czas byliśmy tak blisko domu... a ja dałam plamę... przepraszam... chodziliśmy w kółko te wszystkie dni, a dom był tuż za tym wzniesieniem... wybaczysz mi mój brak opanowania? Proszę... miałam tylko Ciebie i przeze mnie się zgubiliśmy... proszę... wybacz mi...

Dziś pójdę do domu... i dam Twilight ten kwiat... mam nadzieję, że się ucieszy... ciekawe jednak, czy ktoś zauważył, że mnie nie było... znaczy... um... nie musieli tego zauważyć... ale... um... ciekawe to tylko...

Dom już za kilka kroków... wreszcie udało mi się uciec! Ten dźwięk mnie już nie złapie! Będę mogła wreszcie się położyć w łóżku! W końcu znów zobaczę moje... MOJE ZWIERZĄTKA! CO ONE ROBIŁY BEZE MNIE! JAK SOBIE PORADZIŁY BEZ MOJEJ OPIEKI! MUSZĘ JE PRZEPROSIĆ! MUSZĘ JAK NAJSZYBCIEJ DOJŚĆ DO DOMU I SIĘ ZAJĄĆ NIMI! OCH PAMIĘTNICZKU! Myślisz, że mi wybaczą...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Wpis piąty. Jesień. Dom Fluttershy.

To znów ja... witaj Pamiętniczku. Och mam tyle do napisania, ale um... nie wiem, czy chciałbyś tego słuchać wszystkiego bo... tyle już do Ciebie pisze i nie wiem... czy Ci nie przeszkadzam... a nie chciałabym przeszkadzać. Ale gdybyś chciał, bym dała Ci spokój, to pewnie byś mi to powiedział, prawda? Znaczy... nie musisz odpowiadać jak nie chcesz... ale to może opowiem co się działo, ale postaram się nie marnować Twojego czasu... mam nadzieję, że nie narzucam się za bardzo...

No dobrze. Jak zapewne wiesz, chociaż nie musisz... znaczy... nie narzucam, że nie wiesz, ale nie mówię, że musisz wiedzieć... um... to jak się... domyślasz, minęło trochę czasu od mojego powrotu. Jakże byłam szczęśliwa, gdy moje zwierzątka czekały na mnie! Znów mogłam je ujrzeć! Jak się okazało, ktoś je nakarmił... ale nie wiem kto, a one też nie są tego pewne... to się wydaje trochę um... dziwne, prawda? Bo tak, jakby to był im ktoś znany, to by mi o tym powiedziały... a tu przychodzi ktoś... nieznany i je karmi? Znaczy... ciesze się, że nie głodowały, ale to trochę dziwne... chyba...

Och, znów się niepotrzebnie rozpisałam... kontynuując i nie zabierając Ci czasu... napiszę, że oddałam kwiat Twilight... była dziwnie zaskoczona widząc mnie i um... dosłownie rzuciła się na mnie... ale nie to, by chciała mnie atakować! Och nie! Zwyczajnie... uściskała i cieszyła się z mego "powrotu"... chyba zauważyła, że mnie nie było... prawda?

Martwi mnie natomiast jedna rzecz... Gdy dostała kwiat, wspomniała coś, że teraz będzie mogła pomóc tym... "biedakom"... nie jestem pewna, ale chyba gotuje jakąś zupę dla nich... um... tak mi się wydaje... chociaż u nas w miasteczku nie ma chyba biednych... albo ja nic o nich nie wiem... ale... czyżbym była aż tak zła, że ich nie znam? Och pamiętniczku... Myślisz, że jestem zła? Ale... ja nie chciałam... Ale... um... naprawdę nie słyszałam o takich u nas... muszę się chyba zapytać Twilight...

Martwi mnie jeszcze jedna rzecz... Dawno nie widziałam kilku moich przyjaciółek... Pinkie podobno wyjechała pomóc w jakimś miasteczku, ale... Rarity um... o niej nic nie słyszałam... nawet Twilight nie była w stanie nic powiedzieć... tylko coś, że musiała jechać... ale um... zostawiła otwarty butik... czy myślisz, że coś się stało? Ale to nie tylko ona... um... Rainbow też zniknęła... nie ma jej nigdzie... jest tylko Applejack... Twilight... Pinkie, którą widziałam dwa dni temu, a potem wyjechała... Chociaż... może mi się wydaje... Nie wiem... Muszę chyba um... pochodzić po miasteczku... chociaż um... dużo innych kucyków też nie ma... może gdzieś wyjechali? Ale to... jakaś większa impreza? Nie wiem... Och wybacz! Znów się rozpisałam! Dobrze, to ja kończę na dziś... um... Obiecuję napisać jeszcze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...