Skocz do zawartości

Juice [NZ][Grimdark]


FreeFraQ

Recommended Posts

Jak zwykle trafna nazwa tematu xD Ale dobra postanowiłem podzielić sie z wami czymś co robie. Enjoy.

Prolog.

 

 

 

Spoiler

Applejack umarła na nieznaną i, niestety, śmiertelną chorobę. Choć lekarze robili wszystko, nie byli w stanie jej uratować. Jej śmierć mocno dotknęła małą Applebloom - była kompletnie rozbita. Przez całe dwa dni jedynie siedziała w swoim pokoju, płacząc i śpiąc. Nic nie jadła, nie potrafiła zresztą nic przełknąć - tak mocno cierpiała...


Wtedy zobaczyła na niebie spadającą gwiazdę.
„ To jest znak… od kogoś z góry… jak będę zabijać inne kucyki, uda mi się na pewno przywrócić życie ukochanej siostrze…” – pomyślała, ocierając łzy z policzków.
Po chwili, wyszła z domu i pokierowała się do centrum. Moment potem, zobaczyła pewnego średniego zielonego ogiera. Zapewne jego wiek był około trzynastu, piętnastu.
„ Ten ogier, będzie moją pierwsza ofiara…” – pomyślała Bloom, szybko podbiegła do niego.
- Proszę pana… może, pan mi pomoc? – zapytała spokojnie.

- A, w czym mała?- odpowiedział zaciekawiony.
- Moja przyjaciółka utknęła pod pewnymi deskami, a sama nie mogę jej wyciągnąć. Proszę chodź ze mną… - powiedziała z przekonaniem
- No, dobrze niema sprawy.
Bloom zaprowadziła go w pewne ciemne miejsce, które znała na wylot, ponieważ często tam się chowała podczas zabawy, z niestety już zmarła siostrą. Widząc dobry moment, żeby zacząć chwyciła drewnianą belkę z zardzewiałymi małymi gwoździami.
- Wiec, gdzie jest ta twoja przyjaciółka? – zapytał.
- Ohh… trzymam ją w kopytku… hi hi… - chichocząc przywaliła mocno belką, w prawe tylnie kopyto.
Ogier padł na ziemie, a Bloom okładała go mocno, nawet bardzo swoją belką. Krew tryskała we wszystkie strony. Ogier był już zbyt bardzo przerażony, żeby coś powiedzieć.
To jeszcze bardziej, rozłościło małą Applebloom, po czym wyrzuciła starą zakrwawioną belke. I wzięła nową, z większymi ostrzejszymi gwoździami. Po paru chwilach ciągłego masakrowania, z ofiary uszło życie. Bloom patrzała się na już całkowicie poszatkowane, oraz porozcinane ciało. „ Co się ze mną dzieje?!” – wykrzyczała w myślach. „ Właśnie, zabiłam niewinnego ogiera!”

„ hihihihihihihi… Gratuluje Bloom, to twoja pierwsza ofiara...”- odrzekł głośno głos w głowie Applebloom.
„ K-kto tam jest w mojej głowie, prócz mnie?!” – krzyknęła.
„ Och… moja mała, głupiutka Bloomie… nie pamiętasz mnie?” – zapytał wydało się zdumiony głos.
„Ten głos… brzmi tak znajomo… ale jest mi obcy…. „ – pomyślała Bloom.
„ Dowiesz się z czasem, hihihi… Aha… to było piękne morderstwo…” – odpowiedział spokojnie znajomy głos.
Bloom Wybiegła szybko z tamtego miejsca, cała umazana we krwi. Kierowała się do domu, byle zmyć tą krew z siebie. O dziwo po minucie, była w domu. Nikogo nie było o tej porze, wiec poszła szybko do łazienki i zmyła wszystko z siebie.
„ Zabiłaśśśś… Jedną osobę, zabijeszzzz… kolejną…” – mruknął cicho głos w głowie Bloom.
„ Z-zostaw mnie w spokoju…”
„ Czemu? Potrzebujeszzzz… kogoś kto będzie ci przypominał i namawiał do kolejnegooooo…” – wymruczał spokojnie.
„ Daj, mi się spokojnie obmyć z tej krwi…” – szepnęła w myślach.
Duszek posłuchał się Bloom i przestał się odzywać.
Minęło parę dni, od pierwszego zabójstwa. Applebloom starała się nie myśleć, o tym co zrobiła.
Dopiero teraz, skojarzyła fakty, że ten głos należy do jej drugiej „siostry”
- Czyżby, to ona…? – mruknęła sobie pod nosem.

„ Fruit… to ty?” – zapytała niepewnie.
„ Brawo… w końcu, skojarzyłaś fakty.” – odpowiedziała weselej.
„ To… co… będziesz nie wiem, pilnować jak moją siostrzyczkę Jack?” – spytała.
„ Słuchaj, postawie sprawę jasno. Zostałam skierowana do ciebie z rozkazu „szefa” oraz przez to, że Applejack mnie prosiła o to.” – powiedziała spokojnie.
„ Aha… Czyli… Jack wie, że zabiłam?” – zapytała niepewnie.
„ Na twoje szczęście, nie… ale ja wiem… zabiłaśśśśś… niewinnego... kucykaaaaa… - wysyczała Juice. „ Naaa… jednym się nie skonczyyyy… moją mała Applebloom… - dodała sycząc ciągle.
„ F… fruit? – mruneła, przestraszona Bloom. „ Co, się z Toba dzieje...?”- dodała.
Fruit nie odpowiadała, przez minutę dwie, aż w końcu się odezwała.

„ Przepraszam AppleBloom… po prostu mam czasami odpały. – powiedziała cicho. – heheh…. Skutek zostania, długo w zaświatach… - dodała.
„ Będziesz mnie w jakiś sposób ograniczać?” – zapytala.
„ Nie. Jestem tu by ciebie pilnować, żebyś nie zrobiła czegoś niezwykle głupiego, ani nie zabiła kogoś bliskiego. – odpowiedziała spokojnie.
I jak niby chcesz mnie kontrolować, czy powstrzymać od zabicia kogoś co nie powinnam? – zapytała lekko ironicznie.
„ Jeszcze dużo musisz się nauczyć Bloom…” – westchnęła i w sekundę przejęła kontrole nad ciałem.
„Co… co się stało? Czemu, nie mogę poruszyć kopytami?” – zapytała lekko przestraszona Bloom.
„ Ale za to ja mogę. Na przykład, wziąć ten nóż i troszeczkę cie pokaleczyć.”– odpowiedziała, chwytając nożyk i przystawiając do ciała.
Ale, zrobiła pewien trick. Nie przystawiła ostrzem, ponieważ chciała tylko postraszyć.
„ Dobra… Dobra, rozumiem już. Proszę, weź ten nóż z dala od mojego ciała….” – odpowiedziała przestraszona Applebloom.
„ Widzisz, jak ładnie potrafisz słuchać?” – zapytała stanowczo.
„ Proszę… nie strasz mnie, w ten sposób…” – odpowiedziała zółta klacz starając się uspokoić.
„ Jeśli będę musiała, to będę tak robić.” – odrzekła spokojnie.



Na razie tyle ;p

 

Wersja google docs

Link

Edytowano przez Dolar84
Dodanie wersji google docs
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

„ To jest znak… od kogoś z góry… jak będę zabijać inne kucyki, uda mi się na pewno przywrócić życie ukochanej siostrze…”

Spodziwałen się odrobinę bardziej rozbudowanej fabuły...

 

Samo tłumaczenie jest OK, ale czy jest sens tłumaczyć coś takiego?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

Gdy tylko przeczytałem początek drugiego akapitu „Juice” zacząłem się śmiać. Oj, wiedziałem,  że choć nie ma tutaj wiele tekstu to i tak będzie o czym pisać. Nawet niekoniecznie o czymś tak paradoksalnym, że w fanfiku tym komuś się bardzo chciało i dał polskie cudzysłowy. 

 

Fabuła jest prosta, chociaż nie... jest turbozawiła, ale wynika to bardziej z faktu, że na 1,5 strony skomasowano tekst, który wystarczyłby na trzy rozdziały, gdyby go rozwinąć.

A zatem Applecjak umiera. I jakimś nieopisanym zrządzeniem losu mała Applebloom dostrzega na niebie spadającą gwiazdę. Czas wypowiedzieć życzenie, prawda? Ale nie, to by było za proste. Przecież nadszedł czas na komplikacje fabuły. Bo przecież tego oczekuje czytelnik już w drugim akapicie, prawda? I autor rozumie oczekiwania czytelnika. Applebloom zyskuje bowiem przekonanie, że jak będzie mordować kogo popadnie to przywróci siostrę do życia. 

W tym momencie powinien mi się chyba zawiesić mózg, ale tak się nie stało. Czytałem już zbyt wiele dziwnych rzeczy by takie kompletnie pozbawione sensu rozumowanie zbiło mnie z pantałyku. Applebloom faktycznie morduje niewinnego ogiera i nagle, ni z gruchy ni z pietruchy zaczyna mieć wyrzuty sumienia albo coś tego rodzaju.

 

Może bym to nawet przełknął, gdyby te wydarzenia dzieliło kilkadziesiąt stron a nie... kilkadziedziąt słów. Ale idźmy dalej.

Okazuje się, że Applebloom zabiła ale nie dlatego, że chciała. Ten pomysł podsunęła jej Fruit. Kim jest Fruit? Chyba kolejną zmarłą siostrą Applebloom. Poszła do zaświatów i tam jej do reszty odwaliło. Teraz ma pilnować siostry by zabijała ale tak by nie wpadła. Bynajmniej nie mam namyśli niechcianej ciąży. Mam na myśli coś mniej pozytywnego.

 

Super, po prostu aż byłem zdzwiony jak można materiał na 50 stron upchać na 1,5. Jest to coś tak niesamowitego, że nie ma problemu napisać komentarza do czegoś tak krótkiego. Autor miał tyle fantazji, że gdyby w tym tempie szedł dalej to w drugim rozdziale pojawiłyby się strzelające  laserami z oczu alikorny a w trzecim mielibyśmy walki w klatkach pomiędzy Janko Muzykantem i Latarnikiem. Ale póki co musimy obejść się smakiem, bo jak całkiem wiele fanfików i ten został porzucony po zaledwie prologu. Nie wiem nawet, czy i tan był dokończony.  Podejrzewam, że autor miałby mocne szanse przebić największe dokonania Siwulecdako w rodzaju „Mroczne proroctwa”, „Większe dobro” czy „Przemysł farmaceutyczny”. Zwłaszcza, że tekst nie wygląda tak niechlujnie i nawet cudzysłowy są polskie, co jest rzadkością w naszym fandomie. tymczasem, cóż, olbrzymi potencjał został zmarnowany. Może nie na fanfik ale na długi, oparty na przykładach komentarz podsumowujący wysiłki autora. Mój komentarz. Ale kto wie, może w innym wymiarze ten fanfik został dokończony? Dlaczego ja mam nie fantazjować tak jak autor?  Czy polecam? No chybaście oszaleli!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...