Skocz do zawartości

Pamiętnik Cheerilee pod szafą znaleziony...


Cipher 618

Recommended Posts

ŁUBUDUCH! - niepokojący odgłos sprawił, że djsound wbiegł do klasy. Zauważył rozdygotaną niczym galaretka w czasie trzęsienia ziemi Cheerilee. Sympatyczna klacz stała z wyciągniętym kopytkiem tuż przy fragmentach starej szafy obok której leżała jakaś książka.

Wszystko w porządku? Cheerilee?

Ttttakkkk...

Mówiłem, żeby pozbyć się tej szafy. Ma... miała więcej lat niż Księżniczki Celestia i Luna razem wzięte. A do tego podparta była o starą książkę. A właśnie co to za księga i dlaczego po nią sięgałaś?

Nie będę kłamać. To mój pamiętnik. Spisałam w nim wszystko: od dnia gdy zaczęłam nauczać w Ponyville, aż do dziś.

Wybacz wścibskość, ale czy mogę... możemy poznać jego fragmenty? Jesteś bardzo tajemniczą postacią. Na pewno wiele osób chciało by dowiedzieć się czegoś więcej o Tobie.

Hmm... No dobrze. Ale to ja wybieram fragmenty dobrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 1

Jestem tak podekscytowana, że postanowiłam zapisywać swoje przemyślenia w pamiętniku. Może to trochę dziecinne, w końcu jestem już pełnoletnia, ale czy nauczyciel nie powinien mieć w sobie cczegoś ze źrebięcia? Moim zdaniem tak. Tym bardziej jeśli chce z nimi pracować.

Jak już wspominałam od tygodnia jestem już pełnoletnia, mogę więc pracować w swoim wymarzonym zawodzie. Gdy byłam mała przyjaciele mówili mi, że chyba zwariowałam. "Nauczycielem? NAUCZYCIELEM?" Pytali. "NauczycielKĄ jeśli już." Poprawiałam ich za każdym razem.

-"Zabieraj stąd te cuchnące japko".

-"To jabłko. To..."

Często nazywano mnie "słownikiem". "A ty co, słownik jesteś?" Z czasem przywykłam. Już jutro przenoszę się do małego, uroczego miasteczka gdzie będę pracować jako nauczycielka - do Ponyville. Nie mogę się doczekać pierwszych zajęć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 2

Pierwszy dzień w Ponyville był... dziwny i niesamowity za razem. Ale zacznijmy od początku.

O szkole wiedziałam niewiele. Powiedziano mi, że to niewielki drewniany budynek. Gdy dotarłam na miejsce uświadomiłam sobie, że informacje, które posiadam są bezużyteczne. Jak na małe miejscowości przystało wszystkie budynki były drewniane. Ba jeden z nich został wręcz wydrążony w drzewie, ale o tym napiszę innym razem.

Pytając różne kucyki o drogę trafiłam na dość dziwnego osobnika. Na wszystkie pytania odpowiadał krótkimi "ano" oraz "a nie". Jego czerwone umaszczenie doskonale maskowało rumieniec, ale wszystko inne mówiło mi, że był bardzo nieśmiały i zawstydzony rozmową. Postanowiłam zostawić go w spokoju. Czy z każdą klaczą rozmawiał w ten sposób? A może... Nie, nie i jeszcze raz nie. Po prostu był nieśmiały. Koniec, kropka.

Na szczęście znalazłam szkołę na czas. Uczniowie czekali w klasie. Przez zamknięte drzwi słyszałam pierwsze rozmowy:

-"Podobno nazywa się She...cośtam. Czyli, że klacz?" - powiedział jakiś źrebak

-"Nie She...cośtam, a Cheelee i równie dobrze może być ogierem" - odezwał się inny źrebak

-"Nie strasz mnie... ogier? Wiesz ile pracy domowej zadają ogiery?"

-"Czy wy potraficie czytać?" - przerwała im młoda klacz

-"Yyy... jeszcze nie. Po to idzie się do szkoły co nie Snails? Snails? Wstawaj!"

Postanowiłam wkroczyć i rozwiać wszelkie wątpliwości. Idąc w stronę tablicy usłyszałam za sobą głos: "Już ją kocham" oraz odpowiedź: "za młody jesteś". Ku mojemu zdziwieniu lekcje przebiegały wyjątkowo spokojnie. Uczniowie słuchali, chętnie się wypowiadali... do czasu. Niestety nie wszystko poszło tak jak bym tego chciała. Będę musiała wymyślić coś ciekawszego na matematykę. Część kucyków zasnęła. Inne podziwiały pegazy rozbijające chmury. Innymi słowy robiły wszystko aby zabić potworną nudę, jaka panowała w klasie.

Wracając do mojego nowego domu spotkałam ponownie nieśmiałego ogiera. Postanowiłam zapytać go o imię. Niestety na każde moje słowo odpowiadał standardowym dla niego: "ano"/"a nie".

-"Witaj ponownie. Nie powiedziałeś mi jak masz na imię."

-"Ano"

-"Jestem Cheerilee. Jestem nową nauczycielką, pamiętasz?"

-"Ano"

-"Jeśli nie chcesz powiedzieć jak się nazywasz to po prostu powiedz, a sobie pójdę"

-"Ano. A nie!... yyy znaczy Big Mac. Nazywam się Big Mac"

I tak oto poznałam najbardziej nieśmiałego kucyka w Ponyville. Muszę przyznać, że był nawet uroczy. Choć nie w moim typie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Dzień... a czy to ma jakiekolwiek znaczenie.

Moja klasa jest wspaniała. Owszem niektóre kucyki przysypiają na lekcjach, ale pozwalam im na to. Lepiej niech utną sobie drzemkę i obudzą się wyspane niż mają być nieprzytomne cały dzień. Muszę porozmawiać z ich rodzicami na osobności. Największym śpiochem jest Diamond Tiara. A skoro o niej mowa - muszę przemówić jej do rozsądku, że przychodzenie na zajęcia w plastikowej tiarze to lekka przesada. Co by było gdyby Snails lub Scootaloo zechcieli siedzieć w ławce ze swoimi "atrybutami znaczkowości" (jak to ujęła Tiara).

No dobrze, ale chciałam napisać o czymś innym. Ponyville to dziwne miasteczko. Przenosząc się tutaj miałam nadzieję na spotkanie Tego Kogoś Wyjątkowego. Cicha okolica, ja i on. Kimkolwiek by nie był. Niestety spotykam tu same klacze! Jak na Celestię utrzymuje się tu dodatni... oj, nie powinnam. Pamiętnik może wpaść kiedyś w kopytka niepełnoletniego kucyka.

Tak czy inaczej od kilku tygodni jestem bardzo samotna i przygnębiona. Otacza mnie wiele klaczy, są bardzo miłe i pomocne, a moja klasa wspaniała, ale brakuje mi kogoś kto byłby moim przyjacielem. A raczej kimś więcej niż przyjacielem. Niestety z dnia na dzień coraz bardziej zamykam się w sobie i mam tylko nadzieję, że uda mi się nie "zarazić" tym uczuciem moich uczniów.

Mama miała rację. Powinnam otworzyć kwiaciarnię... nawet mój uroczy znaczek przedstawia kwiaty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...