Skocz do zawartości

Zabawa: Wciel się w Pinkamenę!


Lemuur

Recommended Posts

Witam was drodzy użytkownicy... Pocieszaliście już Pinkamenę, szukaliście przyjaciół... Teraz macie szansę sami wcielić się w jej postać! Sprawdźmy jak WY poradzilibyście sobie na jej miejscu.

Zabawa polega na tym, że My, moderatorzy, wymyślamy jakąś sytuację, a Wy piszecie, co zrobilibyście na miejscu Pinkameny.

Zajście opisywać oczywiście będziemy ja i zniszczu, ale jeśli macie jakieś pomysły- piszcie śmiało na pw, na pewno, rozpatrzymy wasze pomysły! :D

Btw... Chciałbym jeszcze dodać, że zabawa jest pomysłem Zniszczyciela, ja tylko wprowadziłem ją w życie :P.

No to jazda!

Na początek coś rodem z życia naszej Pinkameny:

Dziś masz urodziny, niestety twoje najbliższe przyjaciółki, mane5 cały dzień cię unikają i okłamują. Czujesz się odepchnięta, masz wrażenie że mają cię dosyć i nie chcą więcej się z tobą spotykać. Co robisz w takiej sytuacji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 71
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Godzina 22:34 [Pinkamena leży skulona na podłodze w swoim pokoju] Jestem zdruzgotana. Zawsze jestem wobec nich przyjazna. Zawsze staram się im pomagać. A one... one tak mnie traktują? I to jeszcze w dniu moich urodzin... [twarz zalewa się kolejnym potokiem łez] To jest potworne... Nie mogę tego zrozumieć. Myślałam, że są moimi prawdziwymi... PRAWDZIWYMI przyjaciółkami. To jest nie do zniesienia. Czuję się strasznie - odrzucona, zapomniana... i nikomu niepotrzebna... [płacze jeszcze przez blisko 20 minut] Nie chcę was znać... [krztusi się łzami. W końcu udaje jej się przestać płakać i zasypia... z poczuciem poniżenia i odrzucenia...] BTW świetny temat!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ze moje podejście do "ludzi" jest egoistyczne to tez takie opisze ;3 _____ Popatrzyłam na zegarek wybiła 16, Hmm... skoro oni mnie unikają... prawdopodobnie też okłamują... poczekam do jutra, zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni... Kto potrzebuje takich przyjaciół... głupich zadufanych w sobie bab... Ale... zawsze można jakąś wykorzystać do swoich celów o tak... będzie trzeba... Znajdę sobie innych... albo będę trzymała wszystkich na dystans... A zresztą co ja się przejmuje... < usiadłam na kanapie i włączyłam tv>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Około 15 tracę wiarę w moje "przyjaciółki" i udaję się do piwnicy. Pozostaję tam do końca dnia płacząc i myśląc: - Czym im zawiniłam, że o mnie zapomniały? - Czy jestem, a raczej byłam złą przyjaciółką? - Może już nie lubią mnie i nie chcą przychodzić na imprezki, rozmawiać, ani nawet spotykać się?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow! Zaskoczyliście mnie tymi odpowiedziami. Wszystkie są świetne!

Dobra... Pora na koleiną sytuację... Hmm...

Kilka dni po urodzinach, o których wszyscy zapomnieli wybierasz się na spacer po Ponyville. Nagle słyszysz krzyk, z ciekawości szukasz jego źródła. Okazuje się, że to Twilight Sparkle, której torba zawierająca wspaniałą kolekcję ksiąg wpadła właśnie do wody. Jesteś w stanie je wyłowić i ocalić, zanim się zniszczą, wciąż jednak obwiniasz Twilight za to, co wydarzyło się kilka dni temu.

Jak zachowasz się w takiej sytuacji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc Twilight uśmiechnęłam się złośliwie. Pamiętałam to co zaszło kilka dni temu, jak i to kto będzie się śmiał ostatni. Podeszłam do niej i powiedziałam.

- O hej Twilight. - wypowiedziałam udawaną radością. Co się stało, że tak krzyczysz? - zapytałam zaciekawiona.

- Moja kolekcja starych ksiąg! Spójrz! Co ja mam teraz zrobić? Tyle czasu zbierałam na nie pieniądze... - odpowiedziała niespokojnie klaczka.

- Mogłabym ci pomóc... ale co będę z tego miała hmm? - zapytałam "radośnie"

- Co?! No... Nie wiem, co będziesz chciała, ale prooszę ratuj je! Ja nic nie mogę zrobić... Nawet magia nie chce już działać przez mój stres!

- Dobra, dasz 50 bitów i ci je wyciągnę, wiec? - zapytałam. - No pośpiesz się bo twoje książeczki mokną.

- Pinkie, żartujesz?! Nie mam teraz przy sobie pieniędzy... Zrób coś! Proszę!

Uśmiechnęłam się złośliwie. - Niema kasy, niema książek, radź se sama. - wychichotałam ostatnie słowa, uderzyłam ogonem Twilight w twarz i odszedłem w swoją stronę.

"Jak kuba bogu tak bóg kubie."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od mojej gorzkiej rozpaczy minęło już kilka dni. Zdążyłam mniej więcej doprowadzić się do porządku, ale uraz pozostał - niby jak inaczej?! Wybaczyć im?! Nonsens. Wychodzę z domu, by rozprostować kości. Po przejściu przez kilka przecznic, moim oczom ukazuje się niecodzienny widok. Torba biednej Twilight wpadła do wody. Och, co za nieszczęście! Mogę ją wyłowić, ale NIC Z TEGO. Oj nie nie nie. Nie po tym co przez nią (i nie tylko) przeszłam. - Pinkie! Jak dobrze, że jesteś! Pomóż mi! Te książki w mojej torbie są dla mnie bardzo ważne! - Wykrzyczła błagalnym tonem. - Zabawne Twi! Udał ci się ten kawał. Od razu na wstępie powiem: NIE LICZ NA TO! - Postawiłam sprawę jasno. - ... - no proszę! Zaniemówiła! Dobry początek, jajogłowa łachudro! - Ha, ha, ha, ha, ha - reaguję powolnym śmiechem, niemalże się nim delektując. - Jest dokładnie tak, jak się spodziewałam. Wpierw masz mnie gdzieś i doprowadzasz na skraj załamania nerwowego, a teraz potrzebujesz mojej pomocy! Poza tym, o dziwo, cieszysz się na mój widok?! Wiesz... jesteś żałosna. Wszystkie jesteście żałosne. - Książeczi w tym czasie dogorywają, a na twarzy Twilight widzę smutek i pierwszą łzę. Czuję satysfakcję. Tak. Niech też cierpi. - Niech twoje przeklęte książki rozwalą się do cna. Mam je gdzieś, tak samo jak i ciebie. TAK SAMO, JAK TY MIAŁAŚ MNIE! Kończę swoją gadkę i odchodzę w kierunku domu. Ukradkiem spoglądam na Twilight. Siedzi i żałośnie płacze. Tak. Ten dzień mogę uznać za udany. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ WOW! Temat wydaje mi się coraz lepszy ^^ Fajnie jest wczuć się w rolę Pinkameny, kurde no :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Zniszczyciel

No, ciekawe koncepcje, nie zaprzeczę. W takim układzie, życzę powodzenia z nową sytuacją!

Nieoczekiwanie Twoją samotnię odwiedza Rarity. Tłumaczy swoją wizytę tym, że znasz miejsce, gdzie znajduje się mnóstwo kamieni potrzebnych do jej nowej kolekcji. Sama jednak nie zna drogi do tej lokacji i prosi Cię, abyś ją tam zaprowadziła. Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzę bez słowa przed dom i w milczeniu pokazuję przeciwny kierunek. jedyne wypowiedziane przeze mnie zdanie to "idź skoro kamienie są ważniejsze od przyjaciół" (półgłosem do odchodzącej Rarity, a może do siebie ... nieważne)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę wygodnie w swoim fotelu i czytam jedną z moich ulubionych książek. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Ciekawe kogo tu niesie? Podchodzę pod próg. Otwieram. Patrzę. Przede mną stoi Rarity. No ciekawe, co tam jej doskwiera. - Pinkie! Potrzebuję kilku drogocennych kamieni. Chodzi konkretnie o egzemplarze "tygrysiego oka". Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że znasz drogę do miejsca, gdzie jest ich całe mnóstwo? - Pewnie liczy na moją pomoc. Doprawdy, naiwność godna podziwu. - No i? - Pytam, udając że nie domyślam się, co w trawie piszczy. - Mogłabyś mnie tam zaprowadzić? Byłabym bardzo wdzięczna. - Więc ona naprawdę liczy na moją pomoc? Wyśmienicie. - Nic z tego. Czy wy naprawdę nie macie za grosz honoru? Jakie to uczucie zranić kogoś, kogo uważasz za przyjaciela, w tak okrutny i haniebny sposób, że zalewa się łzami i cierpi na duszy przez bite trzy godziny, a potem, jak skończona łajza, prosić owego kucyka o pomoc? Powiedz mi, jak to jest? Jestem niezmiernie ciekawa? Hmm? - Próbuję drążyć ją do granic możliwości. Zobaczymy co odpowie. - Pinkie... ja przepraszam. - O ho ho ho! Rarity przeprosiła? Trochę za późno! - Teraz możesz wsadzić sobie te przeprosiny! Trzeba było przyjść do mnie, kiedy przez was cierpiałam i miałam dość swojego życia! Trzeba było pocieszyć, podać pomocne kopyto! Niczego takiego się nie doczekałam! Spadaj stąd! - cholera nagła ani drgnie. Jest wstrząśnięta. Chyba już powiedziałam, to co chciałam. Obrzucam ją drwiącym spojrzeniem, po czym zamaszystym ruchem zatrzaskuję jej drzwi przed nosem. Wraz z trzaśnięciem drzwi słyszę żałosne jęknięcie. Czyżbym złamała jej nos? Pff... mam to gdzieś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lemur znowu sie pobawimy w to ^^ czekam na ciebie.

____

Oglądam telewizje... leci mój ulubiony serial, aż ktoś tu puka do drzwi...

" Kogo kur**a niesie... nie mam ochoty na rozmowę z nikim..." - wymruczałam w myślach.

Poszedłem odtworzyć ujrzałam Raresa...

" Co ona chce?" - pomyślałam uśmiechając się złośliwie.

- Po cholerę tu przeszłaś rares? - zapytałam.

- Słuchaj droga Pinkie... Potrzebuję twojej pomocy.

- Jakiej pomocy, w czym? - spytałam.

- Pamiętasz, jak mówiłaś mi o tym złożu kamieni, które znalazłaś? Bardzo by mi się teraz przydały...

- Może wiem , może nie wiem... wszystko ma swą cenne - powiedziałam "udawaną" wesołością.

- Jaką cenę, o czym ty mówisz?

- Postawie sprawe jasno. Dajesz mi z 60 bitów i pokazuje ci tą twoja drogę.

- No wiesz co Pinkie? Nie spodziewałam się czegoś takiego po tobie... Ehh... W porządku, zapłacę ci, jak już uda mi się sprzedać nową kolekcję sukni, co ty na to?

" Niech jej będzie... ale i tak musi zapłacić."

- Ale i tak dajesz 30 bitów jako zaliczkę. Inaczej nic z tego.

- ehh... Trzymaj. A teraz możesz pokazać, gdzie to jest?

Jako że dostałam zapłate, zaprowadziłam ją w te miejce co chciała. Interes to interes...

- To tu, jak chcesz wiecej... to skręc w lewo. - powiedziałam i odeszłam. Aha na reszte kasy czekam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok... Kolejna sytuacja:

Twilight przychodzi do ciebie z wieścią, że Applejack i Rarity się pokłóciły. Jako Pinkie Pie, która emanuje pozytywną energią i radością możesz je pogodzić, choćby dzięki imprezce. Twilight prosi cię o pomoc... Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może teraz coś mniej oczywistego...

Zastałaś zaproszona na wspaniałą imprezę w Canterlot. Mimo, że nie przepadasz za przyjacielskim towarzystwem wciąż lubisz takie zabawy. Warunkiem udziału w imprezie jest jednak wejście z osobą towarzyszącą, dodatkowo słyszałaś, że twoje byłe przyjaciółki również wybierają się na to przyjęcie. Co uczynisz w takiej sytuacji?

Pojedziesz na imprezkę? Jeśli tak, to z kim? A może z niej zrezygnujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pójść sie pójdzie tylko... " Hmm... kto mnie z tamtej bandy najmniej wnerwiał..." - wymruczałam w myślach. " Chyba Rainbow Dash... No nic jeśli trzeba, mieć towarzysza... to niech będzie..." - pomyślałam " Tylko niech sobie nie myśli, że wszystko miedzy nami jest "OK" Jak bedzie tak sądziła to jej to wypomne. o tak " - dodałam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:O OGIEŃ! Bo muchy lecą!

Twilight przychodzi do ciebie z wieścią, że Applejack i Rarity się pokłóciły. Jako Pinkie Pie, która emanuje pozytywną energią i radością możesz je pogodzić, choćby dzięki imprezce. Twilight prosi cię o pomoc... Co robisz?

Uwalam się w fotelu. Rozmyślam. Mija pół godziny. Znów ktoś tłucze w drzwi. Kurde, no nie! Podchodzę i otwieram. To Twilight. Co ją tu niesie do cholery?

- Czego chcesz? - Tym razem to ja zaczynam rozmowę. - Przechodź od razu do rzeczy i bez kretyńskiego podlizywania się. No, słucham?

- ... - przez chwilę milczy. - Chodzi o to, że Applejack i Rarity się pokłóciły. Nie mogę już znieść tej atmosfery. Może mogłabyś urządzić jakąś imprezkę? Przyszłyby razem i pewnie jakoś by się pogodziły. - Więc o to jej chodzi. Ciekawe.

- Aha. Inaczej mówiąc, chcesz abym pomogła im w ICH ciężkiej sytuacji, tak? Liczysz na moją pomoc, bo uważasz mnie za swoją przyjaciółkę? Powiedz mi jedną rzecz. Dlaczego żadna z was nie pomogła mi w MOJEJ sytuacji, co?! Też uważałam was za moje przyjaciółki - z naciskiem na "uważałam". Niestety, a może raczej - na szczęście - wyszło szydło z worka i przekonałam się, jakie jesteście naprawdę. Niech w końcu do was dotrze, że szukanie u mnie pomocy, to gra niewarta świeczki. Wystarczająco się przez was wycierpiałam. - Skończywszy swoją gadkę zatrzaskuję drzwi.

Od tej chwili nie słyszę już żadnego pukania. Znaczy się - dała sobie spokój. I bardzo dobrze.

Zastałaś zaproszona na wspaniałą imprezę w Canterlot. Mimo, że nie przepadasz za przyjacielskim towarzystwem wciąż lubisz takie zabawy. Warunkiem udziału w imprezie jest jednak wejście z osobą towarzyszącą, dodatkowo słyszałaś, że twoje byłe przyjaciółki również wybierają się na to przyjęcie. Co uczynisz w takiej sytuacji?

Pojedziesz na imprezkę? Jeśli tak, to z kim? A może z niej zrezygnujesz?

Pod koniec dnia dostaję zaproszenie na wielką imprezę w Canterlot. Kurde. Nie mogę sobie odmówić tak zacnej zabawy. Spoglądam na dolną część kartki: "WARUNEK UDZIAŁU: OSOBA TOWARZYSZĄCA". Nie no wspaniale!

Ale cóż. Po wyrwaniu się z ostatniego marazmu, po prostu muszę jakoś porządniej odreagować. Słyszałam, że gnidy też się wybierają. Dobra tam. Myślę, że pójdę z Fluttershy. Pewnie będzie sprawiała najmniej problemów. Po wejściu na salę od razu jakoś się od niej odłączę, a poza tym - można będzie w coś ją wmanipulować. Ot tak - dla zemsty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(W myślach) ha myślą że nie pójdę, i że będą się dobrze bawić beze mnie. Ooo nie tak łatwo im nie pójdzie. (na głos) IDĘ TAM!! i zniszczę tę imprezę (w myślach) choć jeszcze nie wiem jak. Ale z kim iść... nieważne wezmę kogokolwiek, byle włóczęgę lub biedaka, byle tylko się tam dostać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odświętnie ubrana przeszłam obok ochroniarza. Moje kopytka zastukały o lśniący parkiet... i moja szczęka też. - Panienko, nie może panienka wejść - powiedział ogier bezbarwnym głosem. - Ach tak? A to dlaczego? - zdziwiłam się wstając i otrzepując sukienkę. - Nie zauważyłem osoby towarzyszącej. To obowiązkowe. Jestem zmuszony prosić o opuszczenie lokalu. Popatrzyłam na ochroniarza, potem na wystrojoną Madame LeFleur i jeszcze raz na ochroniarza. - Ja i Madame chciałybyśmy wejść. Ma specjalny nowy worek na tę okazję. Pegaz popatrzył na mnie nieco dziwnie. - Chyba się nie zrozumieliśmy. To musi być PRAWDZIWA osoba. - A co niby nie pasuje ci z Madame, chłoptasiu? Pochodzi ze szlacheckiego rodu. No cóż, ale jeśli tak... rodzina Madame dowie się o tym. Nie znajdziesz już pracy w tym mieście - wyjaśniłam spokojnym, rzeczowym tonem. - Madame, chodźmy stąd. Nie doceniają tu zaszczytu, jakim jest nasze towarzystwo. Wzięłam moją przyjaciółkę i odeszłyśmy z pałacu. Ochroniarz za mną zachichotał i popukał się w czoło. Uniosłam wysoko głowę i wróciłam do domu. - Beznadziejna ta impreza, moja kochana, beznadziejna... I pomyśleć, że te żałosne "przyjaciółki" spędzą tam całą noc... Koszmar! - Owszem, panno Pinkie - odpowiedziała Madame. - Och, mów mi na ty - zaśmiałam się i podsunęłam ciastka Panu Rzepie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...