Jak ja nienawidzę prac w grupach. Nie dość, że jako jedyny coś robie, to jeszcze muszę wysłuchiwać jak okoliczne gimbusy podczas rzucania w sobie plastelinowymi penisami, twórczo dyskotują o marturbacji, seksie i o tym jak jeden z nich tragicznie okaleczył się, przy otwieraniu piwa...