To było tak. Poszłam z mamą do sklepu, bo potrzebowałam jakieś nowe ubranie. W sklepie pani pokazywała mi różne sukienki itp, ale ja tylko przytakiwałam. Wreszcie mama postanowiła, żebym sama coś dla siebie znalazła. Wzięłam do ręki żółte spodenki za kolana (z materiału przylegające do ciała z gumką na górze), różową tunikę (bufiasta bez rękawów) i zielone bolerko. Poszłam z tym do mamy, a ona i ekspedientka mówiły, że może wezmę coś innego, ale ja nie chciałam. Mówiły, że to do siebie nie pasuje, ale i tak poszłam z tym do przymierzalni. Kiedy z niej wyszłam mama i ta pani były w szoku. Wszystko pasowało do siebie idealnie i wyglądało na mnie ślicznie.
•To chyba wtedy zainteresowałam się modą. •
Gdzieś na laptopie mam zdjęcie w tej sukience, ale chwilowo laptop jest zepsuty. Tą sytuację opowiedziała mi moja mama kilka lat temu. Dalej się z niej śmieje, bo pamiętam jaka byłam wtedy mała. Miałam jakieś 5, lub 6 lat