To jeden z powodów, Mistrz nigdy nie był głównym bohaterem serialu, jest to jedynie postać poboczna, która mało mnie wzrusza. Nigdy nie oglądałem serialu dla jakiegoś mistrza, czy innych postaci pobocznych (no, może Daleków) tylko dla Doctora i jego historii.
ZNAŁ, a nie nim był. Doctor nigdy nie miał kobiecego wcielenia i uważam, że bardzo dobrze. Twierdzę, że kobieta się do tej roli nie nadaję, nieważne jak dobra by nie była (cóż, kwestia mojego przyzwyczajenia.)
Dlaczego nie widzę problemu z regeneracją Mistrza w Missy? Może dlatego, że nie jest to główna postać, a postać poboczna, która zresztą średnio mnie obchodzi (chociaż nie powiem, nieraz wnosiła coś ciekawego do akcji) (Jak już wspomniałem wyżej). Proste? Myślę, że tak.
"Skoro zmiana płci w trakcie regeneracji jest kanonem uniwersum to dlaczego robić z tego problem?" Większej bzdury to ja nie słyszałem. Zmiana płci u Doktora wcale nie jest czymś normalnym, nie u Doktora, hapfu. Normalne jest to, że jak serial trwa za długo to zaczyna się psuć, a tutaj to chyba postępuje wielkimi krokami. Poprzednie odcinki miały swoją... Magię. Teraźniejsze są... Średnie, nawet bardzo średnie (Capaldi ratuje sytuację), chociaż odcinek pierwszy sezonu 11-stego był niezły.
Te część tematu uważam za wyczerpaną, nie mam nic więcej do dodania.