-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- To... nic poważnego... - powiedziałem. Co ja gadam, jest poważne, ale w tej chwili nie ma czasu o tym myśleć. - Wiesz co u pozostałych? Wiem, że Rarity jest w Hoofington, a a Twilight wciąż u mnie w domu w Kraju Wiśni.
-
Obejmuje ją. - Spokojnie. To Angel, znasz go. Pewnie gdzieś się ukrył z górą marchewek i czeka, aż wszystko przycichnie - powiedziałem i trochę się skrzywiłem... moja rana...
-
- Czekaj... usiądź i odpocznij... ja go poszukam - powiedziałem i idę go szukać. Szukam wszędzie, a potem zdaje raport Fluttershy.
-
Uśmiecham się lekko. - Ile tu jesteś... i jak to się dokładnie stało, że cię złapali? - spytałem się jej, sprawdzając czy są u niej poważniejsze rany.
-
- Tak... to ja... - powiedziałem kucając przy niej. - Nie bój się, tamci już nie zrobią nikomu krzywdy - powiedziałem do niej łagodnie.
-
- Shy... to ja... Feather Wing - powiedziałem do niej łagodnie. Jaka reakcja? Ucieknie czy coś innego zrobi?
-
Więc podchodzę do niej i powoli ją budzę... - Hej... - powiedziałem do niej lekko ją szturchając ale tak by nie bolało jej.
-
Więc zmieniam się w siebie jako pegaza... powoli otwieram drzwi. Sprawdzam jaka reakcja ale na razie się nie pokazuje. Wciąż mi te rany dokuczają.
-
Więc staram się podejść cicho i mu poderżnąć gardło tak by tamci się nie zbudzili. Teraz faza w której wszystkich zabijam, po cichu ala Assasyn.
-
Fluttershy. Więc czekam do wieczora aż oni pozasypiają... następnie jeśli zasną to sprawdzam jak głęboko śpią. Więc jaki wynik?
-
Sprawdzam co się tam dzieje, i przy okazji zobaczyć kogo tam trzymają... więc kogo tam tak trzymają? Stawiam na Fluttershy bo tylko ona może tak płakać.
-
Wciskam im kit, że on poszedł jeszcze przeszukać teren, a ja postanowiłem wrócić. Staram się do wieczora zachowywać mniej więcej jak oni. Staram się też usłyszeć kto konkretnie jest zamknięty w komurce pod schodami.
-
Więc idę do Domku Fluttershy. Staram się zachowywać w miarę naturalnie... dobrze, spokój i powaga. Idę po ciebie Fluttershy... jeśli to ty tam naprawdę jesteś.
-
Podchodzę i dokańczam dzieła podcinając mu gardło. Potem oba ciała chowam tak by nie znaleźli ich za wcześnie. Następnie przybieram postać jednego pegaza, jak wyglądam?
-
Więc raz kozie śmierć. Zamachnąłem się i rzucam ostrzę celując w jego głowę. Nie może mi uciec, bo ostrzeże wtedy tamtych i będzie do dupy.
-
I wyszłem na cieniasa... dobrze wiedzieć, że jestem do dupy skoro byle bandyta może mnie tak poranić. Więc jak mam go kurwa pokonać? Hmm?
-
- Nieźle... - powiedziałem do niego i wspomagam się magią jeśli będę mógł... zapewne przetrzymują Fluttershy. Walczę by go zabić.
-
Więc wyjmuje ostrze i staram się zabić tamtego z jak najmniejszymi obrażeniami na samym sobie. Jeśli mi się uda to zmieniam się w któregoś pegaza. (Jak się uda, to jak wyglądam?)
-
Więc jeśli mam drugie ostrze (A mam) to wyciągam i zeskakuje na nich chcąc wbić im ostrza w głowę. Jaki rezultat?
-
Więc lecę za tymi dwoma i obserwuje ich. Jeśli się któryś oddali to go usuwam i zmieniam się w niego. Jeśli mi się udało, to w kogo się zmieniłem?
-
- 5 ogierów, pieką wiewiórkę... broni nie widzę, więc pewnie nie mają jej przy sobie. Mam prośbę... oddal się trochę i krzyknij... - powiedziałem. Xylyn jest ekspertką w Krzyczeniu.
-
Wyciągam ostrzę i wskazuje do Xylyn by była cicho... podchodzę do okna i sprawdzam ukradkiem co się tam dzieje. Za cicho... u niej zawsze słychać zwierzaki, nawet jak jej nie ma.
-
Więc idę spowrotem poddając się. - Xylyn... pójdziemy jeszcze do domku Fluttershy. Ona na pewno ma jakieś leki, a nie możemy wrócić tak bez niczego - powiedziałem i idziemy.
-
Staram się go jakoś odpieczętować, do tej pory, aż mi się uda, albo już uznam, że to bezsensowne. Więc jaki jest Efekt?
Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Sądząc po tym co widzę, to Applejack świetnie się utrzymuje u siebie w domu. Poza tym, co oni ci robili tutaj? - spytałem się z troską pozwalając się bandażować.