Skocz do zawartości

Dolar84

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    3972
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    110

Posty napisane przez Dolar84

  1. Pozwolę sobie dorzucić kilka przemyśleń na temat tak bardzo kontrowersyjnego działu o polityce. Taka jest natura akurat tego tematu, że niezależnie od dobrej woli wszystkich dyskutujących, prędzej czy poźniej dojdzie w nim do kłótni. A jak doświadczenie uczy raczej prędzej. Wysnuwając powyższy argument, nie miałem zamiaru wypowiadać się przeciwko stworzeniu takiego działu, a wręcz przeciwnie - zachęcić do jego stworzenia. Dlaczego? Oto główne powody: 1. Zainteresowanie polityką staje się coraz mniejsze, a to jest coś z czym należy walczyć. Jeżeli nie będziesz interesować się tym, co się dzieje w Twoim kraju, to jak w przyszłości masz zamiar mu w poważnym stopniu pomóc? Niewiedza niczego nie tłumaczy, a nic nie poszerza tak horyznotów jak gorąca dyskusja. 2. Co do nieuniknionych starć w dyskusji - powiedzcie, czy nie lepiej, żeby ktoś kto chce prowadzić ostrą, bezkompromisową dyskusję (Cygnus pozdrawiam! ;D) mógł toczyć ją z innymi osobami o podobnych upodobaniach i to w dziale, gdzie naprawdę niewiele potrzeba, żeby ją wywołać? Z pewnością pomogłoby to rozładować nieco napięcia, które czasami występuje na Shout Boxie. 3. Co do utrzymania porządku - należy ustalić zasadę, że nikt nie może zostać ukarany za swoje poglady, choćby diamteralnie różne, od poglądów adwersarza. Naturalnie wyjątkiem są tu takie poglądy, które są wymienione przez regulamin jako zakazane. To samo tyczy się samego poziomu kłótni. Choć dla podtrzymania dyskusji, drobne złosliwości powinne być traktowane z przymrużeniem oka, to cokolwiek bardziej drastycznego powinno zostać ukarane, w sposób stosownie bezlitosny i to jak najszybciej. To w sumie tyle, co chciałbym wnieść do Lemurzych sugestii.

  2. Widziałem słabnącego przeciwnika i byłem już pewny zwycięstwa. Jak to zwykle w życiu bywa - przedwcześnie. Jakimś cudem udało mu się pozbyć Banshee, a na dodatek przywał sobie latającego sprzymierzeńca. Zanim zdołałem sięgnąć do pasa, poczułem jak odrywam się od ziemi w szponach gigantycznego ptaszyska.

    Unosząc się na wysokościach, które z zasady nie są przynależne normalnej dwunożnej istocie, usłyszałem głos mojego adwersarza:

    "-I jak podoba się przejażdżka ? Może pomóc ci wejść na grzbiet ? Uważam to za dobry finał" - wypowiedziane z przyjaznym uśmiechem.

    - Twoje szczęście Milordzie Zandi, że ten przyszły pióropusz nie uszkodził moich szat - warknąłem. - Jednak z tego co mi wiadomo Mistrzowie Areny przyznali nam jeszcze chwilę na sprawdzanie naszych zdolności. Powiedzmy, że znajdę jeszcze kilka sztuczek w rękawie...

    Technicznie rzecz biorąc nie kłamałem..... rzeczywiście miałem w rękawie sztylet, który prowadzony pewną dłonia zrobił powierzchowne, acz bolesne cięcie na orlich szponach. Zaskoczony ptak rozluźnił uchwyt i już po chwili spadałem w stronę ziemi niczym uczciwy głaz....

    Na szczęście to wszystko było częścią planu. Widziałem zbliżającą się ziemię, kątem oka obserwując pikującego za mną Zandiego na swoim powietrznym rumaku. Czas był najwyższy, żeby rzucić stosowny czar:

    "Jad pająka i Piwafwi co na plecach powiewa,

    niechaj teraz moc mi dadzą przemierzania nieba!"

    Poczułem nagłe szarpnięcie gdy zadziałała

    Lewitacja,

    której to nauczyłem się w swoim czasie od czarownika z rasy Drow. Lekki ruch ciała wystarczył, by usunąć się z drogi orła, który zaczał gwałtownie hamować, w celu uniknięcia niechcianego spotkania z ziemią.

    - Niewiele dzieli nas od powierzchni Areny Milordzie Zandi - zauważyłem kpiącym tonem, opadając nad mojego przeciwnika - liczę, że nic sobie nie zrobisz...

    Widząc jego podejrzliwy wzrok uznałem, że nie warto przeciągać strony i aktywowałem amulet, w którym miałem stosownie zmodyfikowane zaklęcie:

    "Z pewnością zasłużony sen ci przerwano,

    wracaj więc ptaszku tam skąd Cię wezwano,

    A wspominaj mnie wdzięcznie jeśli prosić można,

    wszak mogłeś tu skończyć jako Orzeł z rożna!"

    - Kruca fuks, uwielbiam swoje zaklęcia! - roześmiałem się głośno widząc, jak ptak w jednej chwili zniknął pod wpływem

    Odesłania Zwierzęcia

    Milord Zandi zupełnie zaskoczony moim ruchem, runął na Arenę z gracją worka kamieni. Muszę przyznać, że chmura pyłu, jaką wzbił po uderzeniu o ziemię, była iście podręcznikowa.

    - No dosyć tego dobrego - mruknąłem lądując koło niego. Pomogłem mu wstać i otrzepać szatę z kurzu - Może i jestem starym złośliwym draniem, ale maniery obowiązują, nieprawdaż Milordzie? - zakończyłem z uprzejmym, choć nieco złośliwym uśmiechem na twarzy.

  3. - Ot zielsko - zaśmiałem się - na podpałkę się najwyżej nadaje.

    Niestety moja radość była przedwczesna, gdyż Milord Zandi posłał w moją stronę coś, co wyglądało jak Kula Ognia na sterydach. Nie będąc pewnym, czy resztki mojej osłony wytrzymają, należało pomyśleć o ratowaniu własnej skóry. W mojej dłoni błyskawicznie pojawił się sztylet, gdy przywołałem słowa zaklęcia:

    "Stal tą spowijam w lodu drobiny, troszkę Wywerny Lodowej śliny,

    kwasu kropelkę też dodać potrzeba, by mróz sprowadzić z wyższych sfer nieba"

    Na moje szczęście zdążyłem i

    Lodowy sztylet

    wystrzelił z mej dłoni, przecinając lecącą na mnie ognistą śmierć. Gdy huczące płomienie przemknęły obok mnie, spojrzałem bykiem na swojego przeciwnika.

    - Milordzie Zandi to była eskalacja! - ryknąłem - Na finał więc zapoznasz się z bardzo interesującym w swej potworności zaklęciem.

    Tym razem nie potrzebowałem żadnych komponentów. Nabrałem tchu i wykrzyczałem słowa zaklęcia:

    "W mroku nocy, w martwej ciszy, słychać nagły dźwięk,

    najpierw cichy, wnet mocniejszy, w końcy w lament pekł.

    On kieruje się na wroga, w czaszce dziury wierci,

    by skierować go niechybnie, w mrok odwiecznej śmierci!"

    Ostatnie słowa przeszły w nienaturalny wizg, kiedy w stronę Milorda Zandiego poniósł się

    Lament Banshee

    swoim natężeniem niszcząc wszystko, co znajdowało się na jego drodze...

  4. Jak widać temat cieszy się niemałą liczbą odwiedzin. I cała redakcja jest za to wdzięczna. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy trochę nie ponarzekali. Tak więc prosimy wszystkich o komnetarze. Jeżeli coś Wam się nie podoba - piszcie o tym, każda kontruktywna krytyka pozwoli nam ulepszyć kolejne numery Brohoofa. Poza tym jesteśmy zwykłymi ludźmi, tak więc wszelkie Wasz pochwały, peany i ogólnie zachwycanie się naszą pracą jest również jak najmilej widziane :crazytwi:.

×
×
  • Utwórz nowe...