Mnie się śnił dość długi sen...
Śniło mi się że w środku nocy się przebudziłem i za oknem jakiś dziwny blask światła bił mi po oknach. Ubrałem się , wszystko pięknie cacy, i idę za blok zobaczyć co to za kolorowe światła migają....
Wyłaniając się zza bloku ujrzałem portal. Świecił się wszystkimi kolorami tęczy i miał z tyłu kawałek ni to kryształu, ni to lodu.
Podchodząc do portalu, dotknąłem opuszkami palców i odruchowo odsunąłem (ze strachu) rękę. Nic się nie stało. Spróbowałem jeszcze raz, tym razem wsadziłem całą rękę. ni z tego ni z owego jakaś siła pociągnęła mnie dalej i cały wpadłem do tego portalu.
z przerażenia zamknąłem oczy, bo się bałem śmierci. Po chwili otwieram oczy i widzę pod sobą małą mieścinę w wersji kreskówkowej. Leciałem w dół z niesamowitą prędkością. Wiatr mnie zepchnął do tyłu i z oczu zniknęła mi wioska, a pod sobą miałem gęsty las. Spadając uderzyłem o coś twardego i zemdlałem.
Budząc się głowa mnie bolała jak diabli i byłem omamiony. Mrużąc oczy widzę że coś nie tak jest. Znowu zemdlałem. Po jakimś czasie obudziłem się i oczom ukazał mi się pokój z łóżkami szpitalnymi i specyficznym zapachem. Podniosłem się i drapiąc się w głowę wychodzę z tego pokoju i zobaczyłem przed sobą kuce przebrane w szlafroki szpitalne. Nic nie mówiąc wybiegłem z tego szpitala a za mną już biegło z dziesięć kuców goniąc mnie. Wbiegłem do lasu . Tamci o dziwo nie weszli do lasu nie wiem z jakiego powodu. Siadłem sobie pod drzewem które wyglądało na wymarłe, i odpoczywałem. Lecz z tyłu słyszałem jakieś mamroczenie jakby ufoludków. Z ciekawości podszedłem i zobaczyłem zebrę która wrzucała jakieś rzeczy do kotła, wymawiając jakąś regułkę . Cofałem się i przez przypadek stanąłem na gałązkę która trzasnęła. Ze strachu uciekałem gdzie pieprz rośnie, a po krótkiej ucieczce wybiegając z lasu potknąłem się o kamień. Padłem jak długi. nie mogłem się nawet ruszyć. Nogi i ręce odmówiły nagle posłuszeństwa. Jakaś osoba się mnie spytała nagle:
-Hej! Nic ci nie jest? Słyszysz mnie??
Ja oczywiście nie odpowiedziałem. Po chwili coś mnie chwyciło za bluzę i mnie przerzuciło na przyczepkę albo jakiś wózek.
Jechałem może tak z 30 - 40 minut. Po chwili stanąłem i słyszę:
-Co to jest??
-Nie wiem, wybiegło tak nagle z lasu jak oparzone i padło jak kłoda. Pierwszy raz takie coś widzę.
-Wrzuć to do siebie do stodoły. Za pół godziny będę z informacjami o tym czymś.
Po chwili ruszyłem dalej. Jechałem jeszcze z 10 jak nie więcej minut i nagle się pociemniało a w powietrzu poczułem zapach siana, na które zostałem po chwili ściągnięty. Otwierając oczy zobaczyłem jakiś pyszczek nieznanej mi osoby.
-Hejka! Rozumiesz co ja teraz mówię do Ciebie??
Oczywiście próbowałem odpowiedzieć:
- ...ak.
- Nie słyszę. Powtórz.
- Tak.
- Czym jesteś??
- Nie czym jak już tylko kim. Jestem człowiekiem jak każdy....
Oniemiałem z wrażenia. Przede mną stał kuc w kolorze pomarańczy o żółtej grzywie i zielonych oczach i kapelutkiem na głowie.
- Dobrze się czujesz??
- Nie za bardzo. Mam chyba halucynacje i widzę przed sobą kuca??
- To nie halucynacje, ja jestem kucem.
- Gdzie ja jestem??
Po chwili wpada chmara następnych kuców które z niedowierzaniem na mnie patrzą.
- AppleJack, odsuń się od tego czegoś bo ci krzywdę jeszcze zrobi! -krzyknął fioletowy kuc, a raczej jednorożec o granatowo-różowo-ciemno fioletowej grzywie i ciemno fioletowych oczach.
-Jakby miało mi zrobić krzywdę jakąkolwiek już dawno by to zrobiło.
- Przepraszam ale ja jestem człowiekiem nie mam zamiaru się na nikim wyżywać- powiedziałem z lekką wściekłością.
- Człowiekiem?? Nie znam takiego stwora. Co cię do nas sprowadza?
Po krótkim streszczeniu wydarzeń się spytałem:
- Możecie mi powiedzieć, gdzie ja jestem??
-Jesteś mój drogi na mojej farmie -odpowiedziała AppleJack - A tak poza tym moje imię już poznałeś, a to jest Twilight Sparkle.
-Hej! - odpowiedziała Twilight, machając do mnie kopytem.
-Mam na imię Rainbow Dash -powiedział niebieski pegaz, o kolorowej grzywie i ciemno różowych oczach, który stał we wrotach stodoły.
-Dasz radę może wstać?? -Spytała się Twilight.
-Spróbuję-odparłem.
Tak więc wstałem, oczywiście mając wszystkie spojrzenia kuców skierowane na sobie.
- Ty chodzisz i dwóch kończynach jak Spike.
Już się nie pytałem kto to jest ten cały Spike bo wiedziałem, że i tak się z czasem dowiem kim on jest.
*pufff* Dźwięk budzika mnie obudził i już się skończył sen.
Ciekawe czy dzisiaj mi się będzie śniła kontynuacja tego snu.